Dolnośląska ziemia potrafi zadrżeć. Zazwyczaj w bardzo niespodziewanej chwili

Marcin Kaźmierczak
Jedno z pierwszych odwzorowań kartograficznych trzęsień ziemi na Dolnym Śląsku, które w 1883 r. wykonał E. Dathe
Jedno z pierwszych odwzorowań kartograficznych trzęsień ziemi na Dolnym Śląsku, które w 1883 r. wykonał E. Dathe
Polska nie należy do obszarów aktywnych sejsmicznie. Mimo to w ciągu ostatniego tysiąclecia odnotowano tu ponad 140 trzęsień ziemi. Aż 61 z nich na Dolnym Śląsku

Terytorium Polski leży z dala od granic płyt tektonicznych, więc siejące grozę trzęsienia ziemi, burzące miasta i powodujące spustoszenie nam nie grożą. Na tle pozostałych regionów wyróżnia się pod tym względem jednak Dolny Śląsk. Tu ziemia potrafi czasem za-drżeć. Czym jest to spowodowane?

Tajemnicze Sudety, malownicza dolina Odry i bogate złoża surowców. To z pewnością jedne z największych walorów Dolnego Śląska. Jak się okazuje, natura odbiera czasem za nie zapłatę.

- Budowa geologiczna Dolnego Śląska sprzyja występowaniu trzęsień ziemi. Kluczowe są tu trzy miejsca. Pierwszym jest Rów Egeru, który biegnie głównie w Czechach, ale jego niewielka część znajduje się także w Worku Żytawskim, a więc okolicach Zgorzelca i Lubania. Bazalty, które tam występują, były kiedyś kominami wulkanicznymi, a więc miejscami, z których na powierzchnię wydobywała się lawa - mówi dr hab. Jurand Wojewoda z Instytutu Nauk Geologicznych Uniwersytetu Wrocławskiego.

Najsilniejsze trzęsienia ziemi w naszym regionie wiążą się jednak z dwoma innymi miejscami. - Jednym z nich jest strefa uskoków Odry, która ciągnie się od zachodniej granicy Polski aż po Górny Śląsk. W obrębie tej strefy leży choćby zagłębie miedziowe. Sama lokalizacja złóż miedzi jest więc już narażona na aktywność tektoniczną tej strefy. Równolegle do niej biegnie z kolei śródsudecka strefa tektoniczna, ciągnąca się od Karkonoszy po Lądek-Zdrój. Jadąc z Wrocławia, przekraczamy linię tego uskoku w Bardzie, Bolkowie czy Srebrnej Górze. Łatwo to zauważyć, gdy z pofalowanego, pagórkowatego obszaru nagle wjeżdżamy w góry - wyjaśnia dr Jurand Wojewoda.

Tak największe trzęsienie ziemi w historii Polski i Dolnego Śląska opisywał Jan Długosz, nadworny kronikarz Kazimierza Jagiellończyka. Opis można uznać za wiarygodny, ponieważ ziemia zatrzęsła się za życia Długosza, w południe 5 czerwca 1443 r. Jego magnitudę szacuje się na ok. 6 stopni w skali Richtera, a sam wstrząs miał miejsce na niewielkiej głębokości, bo zniszczenia były spore. Epicentrum znajdowało się najprawdopodobniej pomiędzy rzeką Ślęzą a Strzelinem. Wstrząsy spowodowały liczne zniszczenia kościołów i kamienic we Wrocławiu i Brzegu, a w oddalonym o 300 kilometrów Krakowie zawaliło się sklepienie kościoła św. Katarzyny. Według kronikarza zginąć miało około trzydziestu osób.

W kronikach Jana Długosza możemy znaleźć także wzmianki o trzęsieniach ziemi w 1201, 1258 i 1348 roku. Z uwagi na ich małą precyzję za najstarsze odnotowane trzęsienie ziemi na Dolnym Śląsku przyjmuje się to z 1433 r., gdy ziemia zatrzęsła się na wschód od Brzegu Dolnego.

Spektakularne efekty pozostawiło trzęsienie ziemi z 1590 r. - Ocenia się, że miało ono amplitudę ok. 5 stopni. Wystąpiło ono m.in. w Jeleniej Górze, Kamiennej Górze i Lwówku Śląskim, a epicentrum znajdowało się w okolicach Barda. Prawdopodobnie było ono także przyczyną przechylenia się Krzywej Wieży w Ząbkowicach Śląskich - zdradza Wojewoda.

Obfity w trzęsienia ziemi był XVIII w., a zwłaszcza jego druga połowa. Odnotowano ich wtedy na Dolnym Śląsku aż pięć. Jedno z nich wydarzyło się 31 lipca 1751 r. w okolicach Jeleniej Góry. Tak opisał je miejscowy kronikarz Johann Karl Herbst: „Wieczorem w Jeleniej Górze zanotowano trzęsienie ziemi. Musiało być ono wyraźnie odczuwalne, albowiem strażnik z Bramy Wojnarowskiej, przerażony niespodziewanymi ruchami wieży […] uciekł razem z krzyczącymi z przerażenia dziećmi na ulicę i powiadomił o zdarzeniu burmistrza”. Jak dalej podaje kronikarz, budowniczowie rzeczywiście odkryli pęknięcia w wieży.

Wyjątkowe pod tym względem były zwłaszcza lata 1785--1786. W południowej Polsce, a także w Szczecinie odnotowano wtedy aż 14 wstrząsów. Dwa najsilniejsze o magnitudzie 5-6 stopni w skali Richtera - z 27 lutego i 3 grudnia 1786 r., choć miały miejsce w okolicach Cieszyna i Żywca, swoim zasięgiem objęły także okolice Wrocławia, a nawet Głogowa. We wschodnim kierunku wstrząsy dotarły aż pod Lwów. Ziemia zatrzęsła się również w 1789 r. po czeskiej stronie Gór Izerskich oraz dziesięć lat później, w październiku 1799 r. pod Jelenią Górą.

Gdy wydawało się, że na kolejne sto lat ziemia na dobre się uspokoiła, przyszedł 11 czerwca 1895 r. Wtedy to po raz ostatni w przedwojennej historii regionu zatrzęsła się ziemia. Wydarzyło się to około godz. 9 pomiędzy Dzierżoniowem a Bielawą. Trzęsienie miało siłę 5 stopni, a w budynkach powstawały rysy o szerokości 1 cm. Zawaliło się kilka kominów. Z dachów spadały cegły, a ze ścian i sufitów unosił się pył...

W Zagłębiu Miedziowym ziemia nadal jest niespokojna

Za trzęsienia ziemi w regionie odpowiada m.in. śródsudecka strefa tektoniczna ciągnąca się od Karkonoszy po Lądek-Zdrój
Za trzęsienia ziemi w regionie odpowiada m.in. śródsudecka strefa tektoniczna ciągnąca się od Karkonoszy po Lądek-Zdrój

Trzęsienia ziemi to dla Dolnoślązaków nie tylko melodia przeszłości. To realne zagrożenie także dziś, zwłaszcza dla górników z zagłębia miedziowego, o czym boleśnie przekonują się co jakiś czas.

Rocznie stacje sejsmologiczne w kopalniach miedzi rejestrują nawet kilkanaście tysięcy zjawisk sejsmicznych. Wstrząsów wysokoenergetycznych, czyli powyżej górniczej „piątki” (ok. 2 stopni w skali Richtera) odnotowuje się w kopalniach KGHM nawet 600. Wstrząsów, które doprowadziły do tąpnięć i zawałów, w ostatnich 13 latach było 18. - Tąpnięcia w zagłębiu miedziowym mają najczęściej charakter tektoniczny i rzadko kiedy związane są z pęknięciami w obrębie kopalni powstałymi podczas fedrunku. Górotwór pracuje tam w sposób naturalny - wyjaśnia dr hab. Jurand Wojewoda.

KGHM prowadzi wydobycie coraz głębiej. Nie ma jednak prostej zależności między głębokością eksploatacji a zagrożeniem wstrząsami i tąpnięciami. Głównym czynnikiem jest koncentracja wydobycia oraz struktura eksploatowanego górotworu - parametry wytrzymałościowe skał czy istnienie w danym miejscu uskoków geologicznych. Jeśli skały są twardsze, to z reguły mają tendencję do częstszego pękania, a jeśli górotwór jest bardziej plastyczny, lepiej wytrzymuje siły działające podczas odprężania.

Tak jak nie da się powstrzymać trzęsień ziemi, tak nie da się też zapanować nad wstrząsami. - Mamy coraz lepszą aparaturę, dokładniejsze ekspertyzy, kopalnie posiadają własne stacje geofizyczne, które na bieżąco rejestrują ruchy górotworu, ale nigdy nie będziemy mieli stuprocentowej pewności, kiedy i gdzie wystąpi wstrząs i czy spowoduje tąpnięcie. Możemy jedynie przewidzieć wstrząsy wtórne po tąpnięciu - tłumaczy Talarczyk. - Natura zawsze będzie krok przed nami - dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia