Centralne miejsce w wizji świata Himmlera zajmowało przywrócenie zdechrystianizowanego germańskiego środowiska, które za pomocą mitu o Atlantydzie i Tybecie miało zostać powiązane z dawno utraconymi przykładami wyrafinowanych kultur, a za pośrednictwem teorii lodu kosmicznego/astrologii/astronomii z historią Kosmosu.
Tak jak mniemał, że z pomocą swojego doradcy Weisthora mógł przeniknąć bezpośrednio do świata germańskich przodków, tak samo był przekonany, że może nastąpić jego „reinkarnacja” w jego własnej linii krwi - zatem jego wizja najpewniej rozciągała się w wieczność. Za pomocą mieszaniny historii, mitu historycznego, kultu Teutonów, astrologii i astronomii, teorii powstania Ziemi i możliwości reinkarnacji stworzono prawdziwy substytut religii, w miarę możliwości przeplatający się z wyobrażeniami pierwotnej religii germańskiej.
Należy przyznać, że słabością tej konstrukcji był fakt, że - by ująć to oględnie - nie była ona jeszcze spójna. Himmler zdawał sobie z tego sprawę i z tego powodu poświęcał znaczną ilość czasu - i to w czasie wojny! - na gromadzenie „dowodów” popierających te pomysły. Co wymowne, jego światopogląd można zrekonstruować tylko na podstawie oryginalnych źródeł, ponieważ najwyraźniej nigdy nie prezentował go jako spójnej całości.
Jednak nie tylko niespójność tego światopoglądu i przewidywane protesty ze strony świata akademickiego powstrzymywały Himmlera przed zaprezentowaniem publiczności swojej teorii świata. To, że zdawał sobie sprawę, iż ogromna większość jego kompanów była niezdolna - przynajmniej na razie - do dostrzeżenia intelektualnej spójności jego wizji, a w szczególności to, że spotkałby się z ostrym sprzeciwem Hitlera, gdyby jako jeden z najważniejszych przywódców NSDAP i szef policji niemieckiej wywołał zamieszanie, tworząc substytut religii, sprawiało, że był ostrożny.
Dlatego to, czego nauczano w SS i policji pod hasłem indoktrynacji ideologicznej, odzwierciedlało jedynie częściowo znacznie dalej sięgające poglądy Himmlera: tematy takie jak teoria lodu kosmicznego, mit Tybetu i Atlantydy były wykluczone od samego początku, a należało unikać również zbyt agresywnych ataków na chrześcijaństwo. Nie jest zatem niespodzianką, że Himmler nie zaprojektował ideologicznego aspektu indoktrynacji (o którym więcej zostanie powiedziane niżej) jako kompletnego systemu myśli opartego napisanych tekstach. Próbował raczej położyć nacisk na zakomunikowanie konkretnych wzorców ról i bohaterskich historii. Indoktrynacja nakierowana była na wywarcie wpływu raczej na dyspozycje niż na intelekt. Właśnie z powodu jej nieprecyzyjnej i mitycznej natury ideologia, której był orędownikiem, mogła zostać przekształcona w „indoktrynację” tylko w ograniczonym stopniu i trzeba było znaleźć inne sposoby jej przekazywania: uważał, że szczególnie dogodne w tym celu były prezenty o symbolicznym znaczeniu, ceremonie i specjalne „święte” miejsca.
W opinii Himmlera wyrażonej w 1938 roku dzięki „rzeczom, które się przekazuje, ceremoniom, wszelkiemu życiu duchowemu, które zostało tu na powrót rozbudzone”. Na Boże Narodzenie, które Himmler zamierzał zmienić w święto przesilenia zimowego, czyli Julfest, wręczał tak zwane światło Jula (Julleuchter). Te wysokie na około 20 centymetrów świeczniki z wyobrażeniami mającymi upamiętniać germańską przeszłość przeznaczone były na dwie świece. Ich znaczenie i funkcję Himmler wyjaśniał w następujący sposób: „Mały płomień na podstawie świecznika ma płonąć jako symbol ostatniej godziny roku, który dobiega końca: duży płomień ma rozbłysnąć w pierwszej chwili po rozpoczęciu nowego roku. W tym starym zwyczaju kryje się głęboka mądrość. Oby każdy esesman zobaczył zapalający się mały płomień starego roku z czystym i wzniosłym sercem i mógł zapalić światło nowego roku z podniosłą wolą”.
Himmler życzył sobie, by każda rodzina żonatego esesmana miała światło Jula. „W szczególności żona, gdy traci mit Kościoła, będzie chciała mieć coś, co wypełni jej umysł oraz umysł i serce jej dziecka” - powiedział Gruppenfuhrerom Himmler w listopadzie 1936 roku. Dlatego tego roku miał rozdać więcej świateł Jula. W 1936 roku było to 8 tysięcy sztuk, a w 1939 roku już ponad 52 tysiące.
W 1939 roku Himmler wystąpił z pomysłem dodatkowego „światła przesilenia”, ale nie podobał mu się projekt. Ponieważ w międzyczasie wybuchła wojna, odsunął tę sprawę na bok. W czasie wojny nowo narodzone dzieci z rodzin SS dostawały „światła życia”. Himmler kontynuował kultywowanie tego zwyczaju do wiosny 1945 roku, choć obdarowywanych informowano, że w obecnych okolicznościach prezent nie może zostać wysłany, dopóki wojna się nie zakończy.
Wszyscy esesmani o numerze członkostwa poniżej 2000, jak również wszyscy dowódcy SS po kilku latach służby otrzymywali sygnet z trupią główką. Himmler zalecił kręgowi dowódców SS „noszenie sygnetu zawsze na palcu serdecznym lewej ręki [...] Wręczenie sygnetu jest zewnętrzną oznaką wewnętrznej wartości, zyskanej dzięki walce i służbie, oraz wspólnoty, wypróbowanej i sprawdzonej przez lata lojalności Fuhrerowi i jego wizji”.
Wyróżnionym otrzymaniem sygnetu z trupią główką Himmler wysyłał długi list, uświadamiając im jego znaczenie oraz to, jak należy go traktować. Wedle tego listu sygnet z trupią główką był znakiem naszej wierności Fuhrerowi, naszego niezmiennego posłuszeństwa przełożonym oraz naszej niewzruszonej solidarności i koleżeńskości. Trupia główka przypomina nam, by w każdej chwili być gotowym poświęcić nasze indywidualne życie dla życia całej wspólnoty. Runy po drugiej stronie trupiej główki są świętymi symbolami naszej przeszłości, z którą na powrót się połączyliśmy poprzez ideologię narodowego socjalizmu [...] Sygnet otoczony jest liśćmi dębu, prastarego germańskiego drzewa.
Następnie stwierdzał, że sygnetu „nie można kupić”, nigdy nie można pozwolić, by „wpadł w ręce postronnych” i powróci do Reichsfuhrera SS po tym, jak „opuścicie SS albo ten świat”. W liście znajdowało się nawet pouczenie, że wykonywanie „ilustracji i kopii” jest przestępstwem i „należy temu zapobiec”.
Wreszcie Himmler wręczał jako prezenty wybranym dowódcom SS miecze honorowe: „Wręczam ci miecz SS. Nigdy nie wyciągaj go bez potrzeby! Nigdy nie wkładaj go do pochwy bez honoru! Zachowaj swój honor tak bezwarunkowo, jak bezwarunkowo jesteś zobowiązany szanować honor innych i po rycersku bronić bezbronnych!”. W przeciwieństwie do pierścienia miecz wolno było „zachować w swoim klanie, jeśli nosiło się go przez całe życie bez hańby”. W przeciwnym razie Reichsfuhrer żądał jego zwrotu.
W 1936 roku Himmler ogłosił wprowadzenie broszy, którą każdy esesman powinien sprezentować swojej żonie, gdy zostanie matką, i którą powinny nosić wyłącznie żony SS, które są matkami. Modelem dla tej biżuterii była „brosza ozdobiona runami ułożonymi w kształt runy hagal”, którą Himmler podarował swojej żonie. Kiedy żona SS urodziła trzecie i każde kolejne dziecko, dostawała od Himmlera list z gratulacjami, a także światło życia i soki Vitaborn. Od czwartego dziecka Himmler dawał w prezencie światło narodzin, na którym znajdowały się słowa: „Jesteś jedynie ogniwem w wiecznym łańcuchu klanu”.
Z biegiem czasu Himmler stworzył również różne ceremonie, od ceremonii związanych z narodzinami i małżeństwem po obrządki pogrzebowe. Jego wskazówki dotyczące tych ceremonii były bardzo szczegółowe. Datowany na rok 1937 zbiór instrukcji z sekcji indoktrynacji Głównego Urzędu Rasy i Osadnictwa dotyczący „ceremonii zaślubin członków partii i jej organizacji składowych” wyjaśnia, jaką formę przewidziano dla takiej ceremonii. Jej sednem jest zniesienie wprowadzonego przez chrześcijaństwo podziału na publiczną ceremonię małżeństwa i prywatne świętowanie; intencją był powrót do tego, co rzekomo miało stanowić germańską formę ceremonii zaślubin.
Ceremonia miała się rozpoczynać muzyką, choć w dokumencie musiano z żalem stwierdzić, że „muzyka weselna odpowiednia dla naszych czasów nie jest jeszcze dostępna”. Następnie, na otwarcie, należało odczytać powiedzenia, najlepiej „cytaty z przemówień i książki Fuhrera”, poprzedzone cytatem z „Dziecka i małżeństwa” („Tako rzecze Zaratustra”) Nietzschego i przemową dowódcy SS. Po muzycznym interludium urzędnik stanu cywilnego ogłaszał formalnie zaślubiny, po których pan młody i panna młoda mieli zapalić świecę „na znak rozpoczęcia nowej germańskiej linii krwi”. Wręczano im sól i chleb, a para młoda zobowiązywała się - uściskiem rąk - „do dzielenia ze sobą życia i wspólnej pracy dla narodu”. Jeśli pan młody był esemanem, dowódca SS miał za zadanie wyjaśnić pannie młodej, że zostanie przyjęta do SS, i wręczyć jej księgę klanową SS albo certyfikat. Ceremonię kończyło wspólne odśpiewanie przez wszystkich „hymnu lojalności SS”.
Kiedy sam prowadził ceremonię, Himmler zwykł wręczać młodej parze parę srebrnych kielichów i zalecał tę praktykę komendantom SS. Na wymianę obrączek wprowadził następującą formułę: „Chcę nie tylko jak dawniej, by twoja miłość nie miała ani początku, ani końca, ale pragnę też, by twój klan nie miał początku ani końca”.
Chrzest miał zostać zastąpiony „konsekracją imienia”. Wciąż istniejący zbiór instrukcji pokazuje, jak miała być zorganizowana taka ceremonia. Miała się ona odbywać w specjalnych „salach konsekracyjnych”, w których miał się znajdować ołtarz udrapowany flagą ze swastyką, na którym w miejscu najświętszego symbolu chrześcijańskiego miało się znajdować zdjęcie Hitlera. Za ołtarzem miało stać trzech esesmanów, trzymając sztandar SS, natomiast ściany miały być udekorowane flagą z runami SS. „Konsekrator” zajmował miejsce księdza, a „lojalny strażnik” - ojca chrzestnego. Dziecko miało leżeć przed ołtarzem. Następnie odczytywano albo odśpiewywano chóralnie fragmenty z „Mein Kampf”. „Konsekrator” wygłaszał następujące artykuły wiary w imieniu wszystkich obecnych: „Wierzymy w Boga Wszechświata/I w misję naszej germańskiej krwi/która wyrasta wiecznie młoda z germańskiej ziemi./Wierzymy w naród, nosiciela tej krwi/I w Fuhrera, którego Bóg nam zesłał”. Jeśli Himmler był „strażnikiem” ceremonii narodzin, dawał w prezencie mały srebrny kubek i łyżeczkę. Cudownym starym zwyczajem, jak stwierdził, zalecając go Gruppenfuhrerom w 1936 roku, było ofiarowanie dziecku „dużej niebieskiej szarfy oznaczającej nowe życie i wykonanej z niebieskiego jedwabiu”.
Kiedy w 1937 roku trzecie dziecko Karla Wolffa dostawało imię Thorismann, Himmler przewodniczył ceremonii, którą przeprowadził jego doradca w sprawach prehistorii Weisthor. Weisthor owinął dziecko w niebieską „szarfę życia”, następnie wręczył Wolffowi kubek, łyżeczkę i pierścień; dziecko miało go założyć dopiero wtedy, gdy „jako młodzieniec dowiedzie, że jest wart SS i swojego klanu”.
Szczególnym konikiem Himmlera było celebrowanie przesileń słonecznych, a zwłaszcza przesilenia letniego z 21 czerwca: chciał przywrócić temu dniu jego „pradawny sens”. Co miał przez to na myśli, wyjaśnił dość niezgrabnie Gruppenführerom SS w listopadzie 1936 roku - jak zawsze, gdy poruszał krępujący temat, „zupełnie otwarcie”, ale „nie powinno to natychmiast zostać przeznaczone do upublicznienia dla mas czy też - jak powinienem może lepiej powiedzieć - szeregowych przedstawicieli naszych dowódców i ludzi z SS”.
„Widzicie”, Himmler rozpoczął swój ciąg przemyśleń, „nasi ludzie często skarżą się i mówią: »Gdzie, u licha, mamy spotkać przyzwoite kobiety, przyzwoite dziewczyny, które możemy poślubić!«”. Aby przeciwstawić się tej krytycznej sytuacji, zamierzał uczynić ponownie z przesilenia letniego święto „majowe, święto życia, święto małżeństwa”. Bowiem w pradawnych czasach „okres między wiosennym świętem a letnim przesileniem był dla młodych ludzi czasem konkurowania ze sobą. Zwyczajowo młodzi ludzie tańczyli wówczas wokół ogniska i przeskakiwali przez nie. Zawierano małżeństwa”.
Zgodnie z tym wzorem „zawody sportowe dla esesmanów, które będziemy urządzać co roku”, będą „zawsze odbywać się między Wielkanocą a letnim przesileniem”. Jednak pomysły Himmlera wykraczały znacznie poza aspekty sportowe: „Mogę sobie wyobrazić, że moja inicjatywa zostanie zaadaptowana przez BDM (Bund Deutscher Mädel - Związek Niemieckich Dziewcząt) i Ligę Kobiet, z zawodami organizowanymi dla dziewcząt w tym samym czasie, gdy SS będzie organizowało zawody dla mężczyzn. [...] Jeśli ten proces selekcji miałby być wsparty selekcją uczestniczek zawodów dla kobiet opartą na kryteriach rasowych, to - moim zdaniem - wraz z biegiem lat przesileniu letniemu przywrócone zostanie jego prawdziwe, an-tyczne i konieczne znaczenie”.
Jak poinformował Ahnenerbe w okólniku z września 1938 roku, zakładał, że w pewnych plemionach germańskich zwyczajem było, że tylko podczas przesilenia letniego „płodzono dzieci, a tym samym miały miejsce stosunki seksualne. Przesilenie letnie jako święto kopulacji było symbolizowane, jak powiedział w 1936 roku Himmler podczas Szkoły Dowodzenia dla Niemieckich Lekarzy w Alt Rehse w Meklemburgii, przez „antyczny zwyczaj, że najlepszy chłopiec przeskakuje przez ogień z najlepszą dziewczyną (oboje zostaną wybrani w zawodach sportowych)”.
Himmler naturalnie nalegał, żeby on sam brał udział co roku w obchodach letniego przesilenia. W 1935 roku odbywały się one w Sachsenhain w Verden, a w 1936 roku na górze Brocken. W 1937 roku był tego dnia na pogrzebie Ludendorffa, ale w 1938 roku znów świętował przesilenie letnie, tym razem w Wolfsbergu w Austrii, a w 1939 roku nad Bałtykiem w pobliżu Kołobrzegu.
Himmler nieustannie interweniował w to, co działo się na ceremoniach. W 1936 roku wezwał Standarten do odbycia prób „tańca z pochodniami na pięćdziesięciu jeden tancerzy” stworzonego specjalnie na tę okazję i do wykonywania go na tak wielu ceremoniach jak to możliwe. W 1938 roku znów wydał rozkaz, aby obchody przesilenia letniego i zimowego były przeprowadzane w ujednolicony sposób przez następne trzy lata, a po przesileniu letnim poprosił o raporty z obchodów z całej Rzeszy. Rezultaty mógł przyjąć z wielkim zadowoleniem, ponieważ różne jednostki SS okazały się w tym roku niezmiernie pomysłowe: podczas gdy jeden Standarte donosił o „pokazach tańców gimnastycznych w wykonaniu BDM w sukienkach z kolorowymi gorsetami, który doprowadził do powszechnego tańca ludowego wokół ogniska”, w SS Abschnitt XVII praktykowane były „tańce ze wstążkami” i „walce weselne”. Oberabschnitt Donau (Dunaju) opisywał obrazowo, że „po hymnie lojalności i hymnach narodowych członkowie Hitlerjugend skakali przez ognisko w dolinie, a młode pary tworzyły się, by skakać razem przez wolno podsycany ogień”.
O ile obchody przesilenia letniego, tak jak pojmował je Himmler, tworzyły zakończenie corocznych pokazów fizycznej siły w SS, o tyle przy każdym przesileniu zimowym miały się odbywać, jak Himmler poinformował Gruppenführerów 1937 roku, „intelektualne zawody w SS”. W tym celu, jak wyjaśnił, w 1937 roku miały być prezentowane tablice genealogiczne, jak również historie rodzinne i wystąpienia oznaczające szacunek dla przodków. Odnośnie do tego, jak przeprowadzać obchody przesilenia zimowego, Himmler wyjaśnił w 1936 roku Gruppenfuhrerom, że: Przesilenie zimowe to nie tylko koniec roku, Jul, po którym następuje dwanaście świętych dni, kiedy to rozpoczyna się nowy rok, lecz jest to raczej przede wszystkim święto, podczas którego wspomina się przodków i przeszłość, kiedy jednostka uświadamia sobie, że bez przodków i ich kultu jest niczym, małym atomem, który może zostać zmieciony w każdej chwili. Jednak włączeni z prawdziwą skromnością w nieskończony łańcuch swojej rodziny przodkowie i wnukowie są wszystkim. Zgodnie z tym podczas obchodów Jula należało kolejno zapalać dwanaście świec, a przy każdej z nich należało recytować powiedzenie związane ze światłem, po którym następowała powszechna odpowiedź: „Niech światło świeci”.
Owo zaklinanie światła związane było z wiarą, że życie jednostki jest włączone w linię pochodzenia. W listopadzie 1937 roku Himmler wydał rozkaz, aby po przesileniu zimowym esesmani i ich żony albo narzeczone w jednostkach SS celebrowali Julfest razem. Przy tej okazji nowo zaślubionym członkom SS miano wręczać światła Jula podarowane przez Reichsfuhrera SS. W listopadzie następnego roku Himmler poprosił młodych uczonych z SS, którzy należeli do „domów drużyn” by „zachęcali młodych pisarzy do układania niemieckich pieśni na Julfest, które mogłyby być śpiewane na uroczystościach partii i jej struktur w miejsce hymnów chrześcijańskich”.
Himmler zajmował się nawet tematem pogrzebów. W 1936 roku, jak wyjaśnił Gruppenfuhrerom, przydzielił zadanie „stworzenia projektów wysmakowanych trumien”. W żadnych okolicznościach nie można było używać wieńców ze sztucznych kwiatów. „Sugeruję, żeby przez całą zimę wydziały SS dawały jedynie wieńce z gałęzi drzew iglastych - świerku, sosny albo jodły. Jest to proste, a jeśli wieńce są należycie wykonane, najładniejsze i najlepsze. W lecie użyjcie liści i gałęzi dębu i buku i dodajcie trochę ładnych kwiatów”. Ważne dla niego było to, żeby „stopniowo wykształcił się styl. Bowiem wszystko, co robimy, musi stopniowo dostosować się do naszej najgłębszej istoty. To, jak żyjemy, jakiego rodzaju mamy meble, obyczaje i zwyczaje, wszystko to musi być wyrazem naszego wewnętrznego Ja. My musimy to osiągnąć i, istotnie, w tych pierwszych latach SS musimy położyć kamień węgielny”. Niemniej Himmler podkreślał, że nie ma żadnych zastrzeżeń wobec pochówków chrześcijańskich, jeśli chcą ich krewni, odwołując się na przykład do śmierci swojego ojca, który zmarł zaledwie kilka dni wcześniej. Jednak ceremonia religijna miała być ściśle oddzielona od ceremonii SS.
Fragment książki Petera Longericha „Himmler. Buchalter śmierci”, wydawnictwo Prószyński, Warszawa