Przedstawiciele trzech krajów znaleźli się na Śląsku zimą 1920 roku na mocy artykułu 88. Traktatu Wersalskiego. Kończył on I wojnę światową, a pokonane Niemcy zobowiązywał do przeprowadzenia plebiscytu na spornym z Polską terytorium Górnego Śląska.
Właśnie w celu jego przeprowadzenia została powołana do życia Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa. Pierwotnie w jej skład mieli wejść przedstawiciele czterech zwycięskich państw: Francji, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytami i Włoch.
Funkcja przewodniczącego była zarezerwowana z góry dla reprezentanta USA, jednak ostatecznie, po odmowie ratyfikacji Traktatu Wersalskiego przez senat amerykański decyzją pozostałych państw funkcję przewodniczącego objął w listopadzie 1919 roku przedstawiciel Francji, generał Henri Le Rond (miał siedzibę w nieistniejącym dziś gmachu rejencji opolskiej). Jego pierwszym zastępcą został gen. Alberto de Marinis (zajmował willę sąsiadującą z dzisiejszą Wojewódzką Biblioteką Publiczną, a Wielką Brytanię reprezentował płk Harold F.P. Percival (mieszkał przy obecnej ul. Grunwaldzkiej).
20 tysięcy żołnierzy
Budynek byłej Rejencji w Opolu - siedziba Międzysojuszniczej Komisji
(fot. Wikimedia Commons)
Władza międzysojuszniczej komisji na Górnym Śląsku trwała od 11 lutego 1920 roku do 10 lipca 1922 roku, a jej siedzibą było Opole. Jak w prawdziwym rządzie w jej obrębie działały departamenty: spraw wewnętrznych, sprawiedliwości, skarbu, spraw wojskowych, spraw ekonomicznych, komunikacji, aprowizacji i (od 1921 roku) spraw zagranicznych.
11 lutego powołano także w Opolu Sąd Najwyższy i Sąd Apelacyjny w miejsce funkcjonujących do tej pory sądów Rzeszy.
Ramieniem zbrojnym tej "pokojowej okupacji" Śląska i gwarantem j ej stabilności były woj - ska francuskie, włoskie i brytyjskie podlegające Naczelnemu Dowództwu Wojsk Sprzymierzonych na Górnym Śląsku z siedzibą w Gliwicach (ich dowódcą był generał Jules Gratier).
- Łączna liczba żołnierzy w szczytowym okresie zaangażowania sił alianckich na Śląsku wynosiła ponad 20 tysięcy - mówi Witold Iwaszkiewicz, kustosz i kierownik Muzeum Czynu Powstańczego na Górze św. Anny. - Najliczniejsze oddziały francuskie liczyły od 10 do 13 tysięcy żołnierzy (należały do 46. Dywizji Strzelców Alpejskich). Liczebność żołnierzy włoskich wahała się od 2,6 tys. w sierpniu 1920 roku do ponad 4 tysięcy w czasie III powstania (maj 1921), a w skład sił włoskich wchodziły: 135. Pułk Piechoty oraz dywizjon artylerii z 8. Pułku Artylerii. Siły brytyjskie liczyły około 4 tysięcy ludzi i składały się z 4 batalionów z pułków: Royal Kent's, Middlesex, Black i Sussex.
- Zadaniem Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej na Górnym Śląsku było przeprowadzenie plebiscytu - dodaje Witold Iwaszkiewicz. - Anglicy dążyli do jej ograniczeniajedynie do roli ogólnego kontrolera przygotowań do plebiscytu i jego przebiegu, Francuzi natomiast zmierzali raczej do stworzenia warunków do swobodnego wypowiedzenia się ludności w obliczu nabrzmiałego konfliktu narodowościowego na Górnym Śląsku. Aby to było możliwe, zastąpiono dotychczasowe niemieckie instytucje państwowe organami komisji.
Witold Iwaszkiewicz podkreśla, że interesy krajów alianckich po zakończeniu I wojny światowej były mocno rozbieżne. Francuzi dążyli do osłabienia Niemiec, tym samym sympatyzując z Polską. Anglicy chcieli równowagi na kontynencie, co rozumieli jako osłabienie Francji, toteż życzliwszym okiem patrzyli na niemiecką stronę śląskiego konfliktu. Włosi sympatyzowali raczej z Anglikami i Niemcami.
Wpływało to na relacje przedstawicieli tych krajów z miejscową ludnością. Pociąg wiozący delegację francuską pod Brzegiem został przez ludność niemiecką obrzucony kamieniami. Polacy odwrotnie, okazywali Francuzom żywą przyjaźń.
Pierwsze francuskie oddziały wojskowe ruszyły na Śląsk koleją 1 lutego 1920 r. z Nancy przez Moguncję, Frankfurt nad Menem, Głogów, Wrocław i Opole do Gliwic, gdzie dotarły 3 lutego 1920, natomiast żołnierze włoscy przybyli 14 lutego 1920 roku. Wojska angielskie pojawiły się na Śląsku dopiero w dniach 7-9 marca 1921 bezpośrednio przed plebiscytem (20 marca 1921).
W Opolu Francuzi zajmowali m.in. hotel "Monopol" (przy dzisiejszej ulicy Ozimskiej), a ich kasyno oficerskie mieściło się w lokalu Eisskeller (dziś w tym miejscu stoi Instytut Śląski).
- W czasie wolnym od służby oficerowie (w większości pełniący także funkcje urzędnicze) starali się uczestniczyć w życiu kulturalnym - opowiada Witold Iwaszkiewicz - żołnierze natomiast próbowali osłodzić sobie rozłąkę z krajem rodzinnym, tłumnie odwiedzając lokale gastronomiczne i korzystając z innych dostępnych rozrywek, o czym świadczą alarmujące raporty służb medycznych donoszące o wzroście zachorowań, szczególnie na choroby weneryczne. Żołnierze francuscy często byli zapraszam i chętnie uczestniczyli w polskich uroczystościach narodowych, zdarzały się też przypadki mieszanych małżeństw polsko-francuskich. Zwłaszcza wtedy, gdy w drodze było dziecko - owoc romansu żołnierza ze śląską dziewczyną. Po wyjeździe aliantów ze Śląska okazywało się czasem, że ten żołnierz miałjużwe Francji żonę. W kilku przypadkach Francuzi trafiali w swojej ojczyźnie do więzienia - za bigamię.
Długi weekend aliantów
Płk Harold Percival oraz generałowie Henri Le Rond i Armando de Marinis.
(fot. Muzeum Czynu Powstańczego)
Dr Adriana Dawid, historyk z Uniwersytetu Opolskiego, przywołuje wspomnienia Wojciecha Poliwody: "Dla aliantów pobyt na Górnym Śląsku stanowił swoisty długotrwały weekend, żyli w dobrobycie na koszt Polski i Niemiec, zupełnie beztrosko, zaś ludność okupowanych terenów, a raczej jej los był dla nich sprawą drugorzędną" - pisał pracownik polskiego konsulatu w Opolu.
"Świadczyło o tym ich postępowanie, przewlekła okupacja dobitnie podszyta egoizmem. Wytworniejsze miejsca, jak hotele i lokale rozrywkowe, przechodziły swój »renesans« dzięki życiu, jakie prowadzili ludzie ze sztabu. Świat kobiecy odgrywał tu swoistą rolę. Powstało wiele małżeństw mieszanych oraz narodziło się trochę nieślubnych dzieci o domieszce obcej krwi".
- Zaloty młodych żołnierzy francuskich do miejscowych Ślązaczek opisywał również Franciszek Adamiec.
Dodaje dr Dawid: "Francuscy żołnierze odbywali zwykłą służbę garnizonową, a wieczorem zalecali się do dziołchów. Nas, bajtli, częstowali bomblikami (cukierkami - przyp. red.) i siekuladą, a czasem i dobrotliwie przeganiali, byśmy im nie psuli sielanki z miejscowymi pięknościami".
Adolf Warzok przywoływał z pamięci nakazy ojca, by spotykanych żołnierzy francuskich pozdrawiać z szacunkiem "bon dziur". Opisywał także niechęć swoją i jego rówieśników do żołnierzy włoskich, za którymi wołano "porco italiano" (Świnia włoska).
Dr Dawid przypomina, że tupetu i odwagi nie brakowało także młodym zabrzanom polskiej opcji, gdy - co opisywał Alojzy Loch - śpiewali pod adresem żołnierzy brytyjskich parafrazę polskiej kolędy "Przybieżeli do Betlejem": "Przyjechali do Bytomia Angliki, ukradli tam farorzowi kragliki (kołnierzyki - przyp. red.). Larmo (hałas, awantura - przyp. red.) na bulewardzie, larmo na bulewardzie, a pokój na rynku".
Młodzież niemiecka odbierała Anglików zupełnie odwrotnie: jako wysokich, szczupłych, gładko ogolonych, zwracających na siebie uwagę wyszukaną elegancją. W przeciwieństwie do rozkrzyczanych, rozśpiewanych, przy tym zwykle niskich i krępych Włochów.
Nie wszystkie młode Ślązaczki miały po zakończeniu prac komisji dobre wspomnienia.
- Po odjeździe wojsk alianckich kobiety, które utrzymywały bliższe kontakty z Francuzami, zostały społecznie napiętnowane - podkreśla Adriana Dawid. - Golono im głowy i zdzierano z nich ubrania. Wojciech Poliwoda twierdził, iż za tymi polowaniami stały, jak to określał, czynniki niemieckie.
Wojsko szukało na Śląsku nie tylko uciech. Do dyspozycji Francuzów oddano między innymi kościół św. Aleksego w Opolu, niedaleko kolegiaty Krzyża Świętego (dzisiejszej katedry). Nabożeństwa dla oficerów i ich rodzin odprawiał tam nie tylko francuski kapelan, ale także Achilles Ratti, nuncjusz apostolski w Polsce, mianowany w marcu 1920 wysokim komisarzem kościelnym dla obszarów Górnego Śląska i Prus Wschodnich, odpowiedzialnym za zapewnienie wolności sumienia w czasie przygotowań do plebiscytu ijego trwania. (W czasie pobytu w Opolu mieszkał na probostwie parafii św. Krzyża, co upamiętnia do dziś stosowna tablica) .Szóstego lutego 1922 został wybrany papieżem i przyjął imię Piusa XI.
Obecność aliantów obie strony konfliktu próbowały wykorzystać dla siebie.
- W pociągach pojawili się agitatorzy, którzy udawali przedstawicieli bezstronnych członków komisji międzysojuszniczej i przekonywali podróżnych do oddawania głosów w plebiscycie za Polską lub za Niemcami.
- Dla górnośląskich Niemców obecność obcych, żołnierzy, z którymi nie tak dawno toczyli krwawą wojnę, szczególnie nosiła znamiona okupacji - mówi Witold Iwaszkiewicz - a dyktat zwycięskich państw Ententy był źródłem ich frustracji i rozgoryczenia. Niejednokrotnie prowadziło to do ekscesów, zwłaszcza w lokalach gastronomicznych, których żołnierze byli częstymi bywalcami.
Zresztą ponad stu żołnierzy alianckich nie powróciło już z Górnego Śląska do rodzinnych krajów. Najczęstszą przyczyną śmierci były incydenty zbrojne podczas tłumienia różnego rodzaju zamieszek, ale zdarzały się również napaści bojówek czy bójki z użyciem broni w lokalach gastronomicznych. Wielu żołnierzy, zwłaszcza włoskich, zginęło w walkach z powstańcami w III powstaniu śląskim. Kilkunastu żołnierzy zmarło w wyniku chorób, samobójstw i ran odniesionych w wypadkach komunikacyjnych.
Najgłośniejszym incydentem było zamordowanie 4 lipca 1921 roku mjra Bernarda Montalegre, dowódcy batalionu 27. Pułku Strzelców Alpejskich, którego członek niemieckiej bojówki Leon Joschke zastrzelił przed kasynem oficerskim w Bytomiu.
W manifestacyjnym wyprowadzeniu zwłok 7 lipca w Bytomiu oraz w uroczystym pogrzebie 9 lipca w Gliwicach wzięły udział oddziały francuskie i angielskie, członkowie Komisji Międzysojuszniczej z gen. Le Rondem i sir Haroldem Stuartem na czele oraz delegacje ludności polskiej. Po tym zabójstwie załogę francuską w Bytomiu zastąpili 5 lipca Brytyjczycy. Zabójcę mjra Montalegre Sąd Specjalny skazał na 5 lat ciężkiego więzienia.
Trudną próbą dla Komisji Międzysojuszniczej, a zwłaszcza dla podległych jej sił zbrojnych było III powstanie śląskie. Postawa jednostek alianckich, która z założenia miała być neutralna i dążyć do zapewnienia spokoju na obszarze plebiscytowym, odzwierciedlała w rzeczywistości politykę poszczególnych państw wobec Górnego Śląska. Włosi zbrojnie przeciwstawili się powstańcom usiłującym opanować Koźle i Racibórz, ponosząc przy tym straty (około 20 zabitych), a Anglicy natomiast na podległym sobie terenie pozwolili Niemcom na zgrupowanie sił do przeciwuderzenia w trzeciej dekadzie maja 1921.
Francuzi, chociaż przychylni Polakom, nie pozwolili siłom powstańczym na opanowanie górnośląskich miast, natomiast wspierali stronę polską w zawarciu korzystnego rozejmu po opanowaniu przez powstańców części obszaru plebiscytowego określonej tzw. linią Korfantego, w myśl którego część ta miała przypaść Polsce.
10 lipca 1922 roku, po dwóch i pół roku obecności na Górnym Śląsku, ostatni przedstawiciele Komisji Międzysojuszniczej oraz ostatni francuscy żołnierze opuścili teren plebiscytowy, na który wkroczyły po zakończeniu prac nad ustaleniem granicy wojska polskie i niemieckie.
Krzysztof Ogiolda
NOWA TRYBUNA OPOLSKA
Przy pisaniu tekstu korzystałem z materiałów udostępnionych przez Muzeum Czynu Powstańczego na Górze św. Anny.