Jak kogut ocalił życie, a Ksenia została Matką Boską. O Antonim Michalaku

Antoni Michalak w swojej pracowni - 1966 rok
Antoni Michalak w swojej pracowni - 1966 rok zbiory Roberta Ocha
Dziś mówimy o Kazimierzu jako Mekce artystów - miasteczko jak z pocztówki, białe domy pod czerwonymi dachami, urocze

Ale jaki on musiał mieć urok wtedy, w ubiegłym wieku, wtedy w latach międzywojennych, skoro ściągali do niego twórcy świetni, a nawet wielu tu właśnie zbudowało dom i z miasteczkiem związało swoje życie prywatne i zawodowe. Tak właśnie zrobił Tadeusz Pruszkowski, tu zamieszkał również Antoni Michalak.

Ocalenie

Antoni Michalak osiedlił się w Kazimierzu w połowie lat 20 i wprawdzie zmarł gdzie indziej, został pochowany na tutejszym cmentarzu.

- Urodził się w 1899 roku w Kozłowie Szlacheckim - mówi Robert Och, historyk. - Od dzieciństwa wykazywał wielkie zdolności do rysunku, ale bardziej uznawano to za jego hobby, niż przejaw wielkiego talentu. Tak samo traktowano to w gimnazjum w Warszawie, gdzie się uczył. Wybucha I wojna światowa i Michalak trafia do Odessy. Jak to się stało? Ano, dziwny przypadek pokierował jego losem. Chłopiec po wybuchu wojny postanowił wrócić do domu - piechotą. Zresztą kolej nie funkcjonowała, a on sam nie zdawał sobie sprawy, że posuwa się w stronę frontu rosyjsko-niemieckiego.

Po kilku dniach marszu, osłabły z głodu i zmęczenia zatrzymał się w opuszczonej chałupie wiejskiej w poszukiwaniu jakiegoś jedzenia. Mirosław Derecki w swojej książce "Mój Kazimierz" tak opisuje to, co usłyszał od Michalaka:
"Wojska było po drodze coraz więcej, wsie coraz bardziej opustoszałe. Osłabły z głodu wszedł do jednej z pustych chat szukając jedzenia. Gdzieś w kącie znalazł zapomnianą marchewkę. Chciał szukać dalej, ale nagle w pobliżu zapiał głośno kogut. Chłopiec tak się wystraszył, że wyskoczył z izby na podwórze. Dzięki temu uniknął śmierci. Chwilę później w chatę trafił niemiecki pocisk artyleryjski niszcząc ją do fundamentów".

Powrót

Jednak w tej przygodzie chłopak ucierpiał. Stracił przytomność i odzyskał ją dopiero w wagonie sanitarnym PCK jadącym do Odessy.

- Jak to się stało? - Kiedy leżał ogłuszony w mundurku gimnazjalisty szkoły rosyjskiej, znalazły go służby sanitarne i zabrano go do pociągu z rannymi - wyjaśnia Robert Och. - Tam zaopiekowały się nim dwie arystokratki, które stały na czele tej służby sanitarnej - księżna Dołgorukowa i księżna Szczerbatowa. W Odessie umieszczono go w sierocińcu i tam zaczął chodzić do Odeskiej Szkoły Rysunku. Otrzymał tak gruntowne wykształcenie, że po powrocie do kraju nie miał żadnych problemów ze zdaniem egzaminów do Szkoły Sztuk Pięknych w Warszawie. Ale zaraz wybucha wojna polsko-bolszewicka i młody trafia do 5 Pułku Legionów.

W 1922 roku wraca do Warszawy i kontynuuje studia u mistrza Tadeusza Pruszkowskiego. To był moment zwrotny w jego artystycznym i prywatnym życiu.

W 1923 roku Prusz organizuje pierwszy plener malarski w Kazimierzu. Michalak ma wyruszyć na zwiady i celem wynajęcia kwater dla 8 studentów. Nikt poza Pruszkowskim wcześniej tu nie był i właściwie o Kazimierzu niewiele było wiadomo.

Po zakończeniu pleneru Michalak dostaje stypendium od rządu francuskiego i wyjeżdża do Francji. Wraca w 1925 roku właśnie do Kazimierza i buduje tu swój pierwszy dom przy ulicy Zamkowej. Projektował go wspólnie z Jerzym Siennickim, konserwatorem i przyjacielem.

Remont

- Ten dom przy ulicy Zamkowej wkrótce stał się miejscem spotkań artystów, ludzi nauki i sztuki, podobnie jak chata Kuncewiczów - dodaje historyk. - Michalak później, po wojnie miał drugi dom przy ulicy Nadrzecznej. Remontował go bez przerwy, wiele lat i miał w tym swój cel - śmieje się R. Och. - Derecki tak o tym pisał: "Dom remontowany był bardzo wolno przez całe dziesiątki lat. Działo się tak bo Antoni Michalak dobrze wiedział, że są na tę budowle liczne zakusy władz. Czekano tylko, aż remont zostanie zakończony. Miała być tu więc izba porodowa, później ktoś z miejscowych decydentów wymyślił sobie, że lepiej umieścić tu piekarnię mechaniczną, kto inny optował za pałacem ślubów. Zaś w latach stanu wojennego zdecydowano, że najlepiej będzie jeśli w wyremontowanym przez rodzinę Michalaków kosztem wielu wyrzeczeń domu, znajdzie siedzibę OKON oraz PRON".

Jak widać walczyć o dom można było na wiele sposobów. Ostatecznie ten jakoś zakończył się sukcesem.

- W tym pierwszym domu, przy ulicy Zamkowej przez dłuższy czas mieszkał przyjaciel Michalaka Jan Gotard - mówi R. Och. - W podzięce namalował dla niego obraz, na którym Matka Boska płaszczem osłania kazimierska Farę i dom Michalaka. Michalak twierdził, że było to prorocze, że Matka Boska ocaliła zarówno świątynię jak i jego dom przed zniszczeniami wojny, okupacji, frontu.

Ożenek

Sam Antoni Michalak specjalizował się w dużych portretach a z czasem w malarstwie sakralnym. Za obraz przedstawiający św. Antoniego otrzymał w 1931 roku srebrny medal na Wystawie Sztuki Religijnej w Padwie.

- Znaczący był dla niego rok 1938 - dodaje historyk. - Wtedy powstać miały prace związane z wystawą światową w Nowym Jorku. Michalak i artyści z Bractwa św. Łukasza dostali zlecenie na namalowanie obrazów ilustrujących dzieje Polski do sali głównej polskiego pawilonu. Zawieźli je do USA Jan Cybis i Eliasz Kanarek.

Michalak podobnie jak Prusz angażował się w życie społeczne Kazimierza. Był członkiem Zarządu a później prezesem Towarzystwa Przyjaciół Kazimierza i Komisji Ochrony Malowniczości Kazimierza.
- W czasie okupacji współpracuje z BCh pod pseudonimem Budrys dodaje historyk. - Jego dom staje się punktem kontaktowym dla dowódców BCh z terenu puławskiego. Sam brał udział w fabrykowaniu fałszywych dokumentów, ukrywał w domu kazimierskie judaica.

Okupacja przyniosła ważną zmianę w jego życiu - ożenił się z Marią Chylewską.

- Kiedy był w Odessie miał 17 lat, a jego przyszła żona wtedy się urodziła - wyjaśnia historyk. - Poznali się podczas okupacji w niecodziennych okolicznościach. Kiedy umarł ojciec Marii, który miał majątek w Wielkopolsce, matka postanowiła z córką wrócić tu, gdzie miała krewnych - do Łazisk.

Niedaleko jest wieś Dratów, w której kościół ufundowała seniorka rodu Kleniewskich, spokrewnionych z matką Marii. W 1940 roku Kleniewscy postanowili wewnątrz świątyni namalować fresk i zadanie to powierzyli Michalakowi. Tak doszło do spotkania młodej Marii z malarzem. Widać, była to miłość od pierwszego wejrzenia, bo rok później w tym kościele w Dratowie biorą ślub.

Modelka

- W Puławach znajdują się trzy obrazy autorstwa Michalaka - dodaje R. Och. - Anna Renet-Jursz tak wspomina po wojnie i okupacji: "z wdzięczności za przetrwanie tych ciężkich chwil ufundowałam po wyzwoleniu do kościoła Matki Bożej Różańcowej obraz świętego Expedyta, do którego zawsze zwracałam się o pomoc, a namalowania go podjął się artysta malarz Antoni Michalak. Drugi obraz jego pędzla jest w kościele nad Wisłą, a jedyna praca kazimierska jego życia to pomnik na naszym grobie na cmentarzu w Puławach jego projektu i z rzeźbami na kolumnach przez niego samego wykonanymi".

Drugi obraz, o którym pani Anna mówi to Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny w kościele pod tym wezwaniem, zamówiony przez proboszcza. Miał być religijny i miał być wotum, za skończoną wojnę. W centrum jest Najświętsza Maria Panna, u jej stóp Puławy i młody żołnierz martwy, którego obejmuje stara kobieta. Obraz ma nastrój cierpienia, wojny, ocalenia.

- Michalak długo szukał modelki do postaci Matki Boskiej - opowiada historyk. - Pewnej niedzieli na mszy w kościele zauważył taką kobietę i od razu ją zaczepił ku zdumieniu i oburzeniu towarzyszących jej męża i teścia. Była to Ksenia Śmiech. Artysta był nią zachwycony, ona sama i mąż wyrazili zgodę na pozowanie do obrazu. A nie było to łatwe. Musiała stać w ciężkiej szacie na stole. Anioły, które są na obrazie też mają rysy Kseni. Modelka pochodziła Ukrainy, gdzie w złapana w ulicznej łapance została wysłana na roboty do Niemiec. Tam poznała Mariana Śmiecha z Kazimierza, zakochali się w sobie i pobrali. Gdy wracali do Polski Ksenia był w ciąży i w pociągu urodziła syna. Jako miejsce jego urodzenia wpisano najbliższą stację, na której pociąg się zatrzymał, a by to Strasburg.

Michalak umiera w 1975 roku w Warszawie, ale pochowany jest na cmentarzu w Kazimierzu. Był Honorowym Obywatelem Kazimierza Dolnego.

Maria Kolesiewicz
DZIENNIK WSCHODNI

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia