Dziś historycy zadają sobie pytanie, co pchnęło młodego kadeta do tego, że sprzeciwił się rozkazom swoich przełożonych, przemierzył 500 kilometrów i przyjechał na Śląsk walczyć o polskość tych ziem.
Zdaniem Witolda Iwaszkiewicza z Muzeum Czynu Powstańczego na Górze św. Anny odpowiedzi na to pytanie należy szukać w nastrojach, jakie panowały wtedy w Polsce i w charakterze samego Chodkiewicza.
Był 1921 rok. Trzy lata wcześniej kraj po 123 latach odzyskał niepodległość, więc wśród ludzi panowały wtedy niezwykle patriotyczne nastroje. W tym czasie losy nie wszystkich ziem były jeszcze przesądzone - między polską a niemiecką stroną wciąż toczył się spór, komu przypadnie bogaty przemysłowy Śląsk. Wyniki plebiscytu wskazywały, że większość terenów będzie przyznana Niemcom. Dlatego Polacy podjęli walkę.
Wzorem był dla niego hetman Chodkiewicz
Grupa powstańców z karabinem maszynowym
(fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, Sygnatura: 1-H-455 [4])
- Gdy w nocy z 2 na 3 maja wybuchło III powstanie śląskie, dla Karola Chodkiewicza było oczywiste, że musi wesprzeć polską stronę i wykazać się dla kraju - tłumaczy Iwaszkiewicz. - Inaczej widzieli sprawę jego dowódcy we Lwowie, dla których był on po prostu zbyt młody, by wyruszyć na front.
Piotr Smykała, znawca lokalnej historii i autor książek o ziemi strzeleckiej, dodaje, że rodzina Karola Chodkiewicza przez lata utożsamiała się z wielkim hetmanem Chodkiewiczem (1560-1621), który zasłynął walką ze Szwedami pod Kircholmem. Jego dowódcze umiejętności pozwoliły rozgromić Szwedów.
- Od tego czasu cały ród Chodkiewiczów był uznawany za bohaterów, a młody kadet chciał bardzo powtórzyć bohaterski wyczyn wielkiego hetmana. Nosił nawet takie samo imię - tłumaczy Smykała.
Z tego powodu urodzony 26 września 1904 r. Karol od małego pasjonował się formacjami wojskowymi i miał ogromną chęć walki. W wieku 13 lat zaczął działać w drużynie harcerskiej.
Gdy wybuchło III powstanie śląskie, rodzice Karola przeczuwali, że ich syn może próbować przedrzeć się ze Lwowa na Śląsk, żeby walczyć przeciwko Niemcom. W tajemnicy przed nastolatkiem zasugerowali więc dowódcom, by w ramach powstańczych struktur przydzielić mu... prace biurowe. Ppłk Antoni Łukasiewicz w jednym z raportów opublikowanych 10 lat po powstaniu przyznał, że w ten sposób nie dało się zatrzymać młodzieńczych zapędów:
"Klasyczny przykład młodzieńczego zapału i ambicji żołnierskiej z jaskrawym pogwałceniem dyscypliny wojskowej dał, oprócz wielu innych jemu podobnych kadetów, śp. Karol Chodkiewicz. Szef Sztabu Naczelnego Dowództwa Wojsk Powstańczych (o nazwisku Rostworowski - przyp. red.) opowiedział mi następujące zdarzenie: 11 maja 1921 r. zjawił się u mnie Chodkiewicz. (...) Wydałem rozkaz przydzielenia go do jednego z biur. Dotknięty widocznie w swej ambicji chłopak zareagował z miejsca i poprosił o przydział w formacji frontowej. Gdy mu w odpowiedzi z naciskiem powtórzyłem pierwszy rozkaz, oświadczył:
- Mam lat 18 i mogę sobą rozporządzać. Proszę posłusznie o przydzielenie mnie do służby frontowej - rzucił Chodkiewicz.
- Albo pan jesteś żołnierzem i słuchać będziesz rozkazów, albo opuścisz szeregi powstańcze - odpowiedział dowódca podniesionym głosem.
- Rozkaz! - odrzekł Chodkiewicz, siadając posłusznie za biurkiem."
Usiadł za biurkiem tylko na chwilę...
III powstanie śląskie - powstańczy pociąg pancerny "Kalina". Widoczny fragment wagonu artyleryjskiego uzbrojonego we francuską armatę górską 65 mm oraz dowódca pociągu pancernego porucznik G. Lubicz-Zaleski.
(fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, Sygnatura: 1-H-448 [2])
Działo się to przed południem. Młody Karol pracował jeszcze do południa. Potem zbiegł, by razem z 47-osobową grupą innych kadetów dołączyć do powstańców.
Na miejsce walk w okolice Góry św. Anny dotarło tylko 25 kadetów. To dlatego, że pozostała część oddziału, na polecenie Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w Warszawie, została odszukana w szeregach powstańczych i odstawiona z powrotem do Polski. Karolowi i jego kolegom udało się przedrzeć do walczących oddziałów, bo podawali się za inne osoby i znacząco zawyżali swój wiek.
Góra św. Anny wraz z okolicą były podczas powstania strategicznym terenem dla obu walczących stron. Już 3 maja 1921 r. miejscowość została obsadzona przez 1. kompanię Jana Szłapy ze strzeleckiego baonu. 4 maja w niewyjaśnionych okolicznościach powstańcy opuścili Górę św. Anny, a 7 maja inny oddział - Jana Faski - zaatakował niemieckie oddziały od strony Poręby i Wysokiej. Powstańcy zdobyli wsie, mimo dużego oporu Niemców.
Kontratak nastąpił dwa dni później, ale nie zdołali oni odbić wsi. Niemcy zgrupowali za to swoich żołnierzy i przeprowadzili zmasowany atak, który ruszył 21 maja od strony Gogolina i od północy. Wzgórza broniły powstańcze pododdziały 4. baonu katowickiego, które początkowo odparły szturm. Ale oddziały niemieckie zdołały opanować Leśnicę, Krępną i Żyrową. W związku z tym dowództwo wojsk powstańczych musiało wycofać swoich ludzi z Góry św. Anny. Wiadomo, że Karol Chodkiewicz uczestniczył w tych walkach do 21 maja 1921 r., gdy został ranny. Działał jako zwiadowca w pułku pszczyńskim.
Młody Karolek umiera
III powstanie śląskie - pododdział powstańczy w Rybniku. Widoczni ochotnicy z karabinami.
(fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, Sygnatura: 1-H-440 [3])
Okoliczności śmierci Karola Chodkiewicza przez wiele lat były niejasne. Z tego powodu wokół jego osoby narosło wiele nieprawdziwych historii, które w dramatyczny sposób opisywały ostatnie chwile jego życia, demonizując dodatkowo stronę niemiecką. Jedna z wersji mówiła, że młody kadet do ostatniego naboju ostrzeliwał Niemców, a gdy skończyła mu się amunicja, wysadził się granatem.
Inna, także nieprawdziwa, historia była przekazywana z pokolenia na pokolenie w samej rodzinie Chodkiewiczów. Według niej Niemcy mieli wrzucić rannego młodzieńca do studni i pozwolić mu się wykrwawić.
Najbardziej prawdopodobną wersję śmierci Karola Chodkiewicza opisał Jerzy Szołtysek, autor "Wielkiej monografii historycznej ziemi zdzieszowickiej". Ustalił, że podczas desperackiej bitwy pod Górą św. Anny został on trafiony kulą na polu przy Oleszce, około 100 metrów od domów. Ludzie mieszkający w pobliżu widzieli zwijającego się z bólu młodego powstańca i ruszyli mu na pomoc. Przenieśli rannego na posesję Lepichów, gdzie położyli go na bruku na podwórzu i próbowali wezwać pomoc.
Po niecałej godzinie do domu przyjechała furmanka z Jasiony, którą młody kadet miał być przewieziony do lekarza. Kierował nią Ignatzy Lepich, a pomagał mu pachołek piekarza.
Ostatecznie młody Karol nie dojechał do lekarza. Zmarł w drodze, a jego ciało złożono w kostnicy cmentarnej. Potem został pochowany na cmentarzu w Jasionie.
W dniu śmierci miał dokładnie 16 lat i 7 miesięcy
III powstanie śląskie - bateria powstańcza na pozycji ogniowej pod Sławięcicami
(fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, Sygnatura: 1-H-441 [5])
Matka Karola długo nie wiedziała, jaki los spotkał jej syna. Dopiero po podpisaniu porozumienia między polską a niemiecką stroną odnalazła jego grób. 5 lipca 1921 r. ciało zostało ekshumowane i przewiezione do Krakowa. Pochowano je na cmentarzu Rakowickim. Karol Chodkiewicz pośmiertnie został odznaczony Orderem Virtuti Militari klasy V i Krzyżem na Śląskiej Wstędze Waleczności i Zasługi.
W czasie III powstania śląskiego Góra św. Anny wraz z okolicą wielokrotnie przechodziła z rąk do rąk. Od 1 czerwca francuskie wojska próbowały utworzyć strefę neutralną między zwaśnionymi stronami. Jednak 4 czerwca nastąpiła nowa ofensywa niemiecka, co doprowadziło do przesunięcia frontu w okolice Olszowej, Zalesia i Ujazdu. Z tego miejsca Niemcy kontynuowali atak na Kędzierzyn.
Poległy podczas powstania kadet Chodkiewicz nie był jedyną ofiarą tamtych działań. Dokładną ilość zabitych i rannych trudno jednak oszacować. "Encyklopedia powstań śląskich" nie podaje precyzyjnych danych. Wiadomo, że w bitwie pod Górą św. Anny (21-26 maja 1921 r.)po stronie polskiej straty wyniosły 1/4 stanu osobowego, a po stronie niemieckiej liczba zabitych i rannych sięgnęła ponad 500. Podczas walk w III powstaniu poległo także 15 włoskich żołnierzy wspierających siły niemieckie.
Spośród uczniów Korpusów Kadetów nr 1 we Lwowie i nr 2 w Modlinie zginęło w powstaniu łącznie 6 chłopców. "Odznaczyli się wybitnym męstwem w wielu bitwach, najwięcej koło Góry św. Anny (...), powstrzymując ogólną ucieczkę i popłoch. Ich męstwo miało oprócz wojskowego, także i moralne znaczenie, albowiem Ślązacy, którzy dotąd nieufnie odnosili się do rodaków zza kordonu, nabrali do nich dużego zaufania i przekonania" - napisał w raporcie ppłk Antoni Łukasiewicz.
Ostatecznie, choć Góra św. Anny przypadła Niemcom, w ogólnym rozrachunku III powstanie zakończyło się sukcesem Polski, która zyskała najcenniejszą gospodarczo część Górnego Śląska, na terenie której znajdowało się 2/3 kopalń i zakładów przemysłowych.
RADOSŁAW DIMITROW, Nowa Trybuna Opolska
[1] Zobacz zdjęcie w zbiorach NAC
[2] Zobacz zdjęcie w zbiorach NAC
[3] Zobacz zdjęcie w zbiorach NAC
[4] Zobacz zdjęcie w zbiorach NAC
[5] Zobacz zdjęcie w zbiorach NAC