Pochodził z Przemyśla, ale na stałe mieszkał w USA i legitymował się amerykańskim paszportem. Oficjalnie prowadził przedsiębiorstwo w Republice Federalnej Niemiec. Jego głównym źródłem utrzymania był jednak handel kobietami na zlecenie dubajskiego szejka. W procederze pomagał mu Habiba Abdula Sattara, którego brat osobiście znał się z szejkiem.
Zygmunt H. przyjeżdżał do Polski jako obywatel USA w celu werbowania atrakcyjnych blondynek, które następnie namawiał do wyjazdu za granicę, by uprawiały nierząd z szejkiem oraz jego gośćmi. Oficjalnie kobiety były przekonywane, że zostaną zatrudnione na jachcie w Dubaju jako stewardesy, sekretarki, sprzątaczki lub w podobnym charakterze. Niewykluczone jednak, że wiedziały, w jakim celu zabierane są w tamte strony i się na to godziły. Dziewczyny wyjeżdżały bowiem na Bliski Wschód dobrowolnie w asyście Zygmunta H., który opłacał przelot samolotem. Wszystkie koszty podróży w obie strony, łącznie z kosztami hotelu ponosił szejk.
Zygmunt H. działał według ściśle określonej procedury. Kandydatkę na wyjazd najpierw fotografował nago, a następnie pokazywał zdjęcia Abdulowi. Po wstępnej akceptacji Arab spotykał się jeszcze z kandydatką, żeby na żywo ocenić jej ciało, a dopiero potem akceptował jej wyjazd. Następnie H. wpłacał 100 dolarów amerykańskich na konto walutowe kandydatki w banku PKO. Kolejne 100 dolarów przekazywał jej osobiście.
Sprawa wyszła na jaw prawdopodobnie po tym, jak wyjazdami młodych dziewczyn zainteresowała się milicja. Zeznająca w sprawie jako świadek Bożena K. stwierdziła, że odbywała w Dubaju stosunki seksualne z szejkiem oraz bratem Habiba Abdula Sattara. Przebywała tam ok. 10 dni, a potem poprosiła o powrót do domu, tłumacząc, że ma chorą matkę. Szejk wyraził na to zgodę wręczając umówioną kwotę 1000 dolarów. Wcześniej obdarował także Bożenę K. różnymi prezentami.
Kobiety: Grażyna P. i Tamara Sz. zeznały dodatkowo, że wcześniej podpisywały umowy, z których wynikało, że w razie wycofania się z wyjazdu, zwrócą koszty poniesione przez Arabów. Inna kobieta Maryla J., która przez pewien czas związała się z Zygmuntem H., zeznała, że mężczyzna opłacił jej wyjazd do Budapesztu i usunięcie niechcianej ciąży.
Tropem Zygmunta H. podążył po latach Andrzej Kucharz, były dyrektor Zakładu Karnego nr 1.
- Proces w tej sprawie toczył się w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie. Wyrok zapadł 15 października 1975 roku - opowiada Kucharz. - Zygmunt H. skazany został za "handel ludźmi w celu eksploatacji prostytucji" oraz z Ustawy Karnej Skarbowej za nielegalny obrót dolarami (w czasu PRL-u osoby prywatne miały zakaz handlowania walutą).
Mężczyzna usłyszał wyrok czterech lat bezwzględnego więzienia oraz dwie kary grzywny zamienionej na zastępczą karę pozbawienia wolności w postaci trzech lat więzienia i 400 dni. Sąd umożliwił Zygmuntowi H. częściowe skrócenie wyroku, jeśli zapłaci 100 zł za każdy dzień odsiadki. Ponieważ osadzony oficjalnie dysponował tylko dolarami, kara miała być opłacona według oficjalnego kursu 1 dolar = ok. 5 zł. Czarnorynkowy kurs tej waluty był co najmniej 20 razy wyższy, więc przelicznik okazał się dla H. bardzo niekorzystny. Mimo protestów nie udało mu się zmienić postanowienia sądu i ostatecznie zapłacił karę w dolarach.
Zygmunt H. został zwolniony z więzienia 25 czerwca 1976. Zanim opuścił zakład karny doszło jednak do nietypowego incydentu. Z nesesera należącego do Zygmunta H. zniknęła zawartość kilku butelek alkoholu (koniaku i whisky). Jak to się stało? Jeden z więźniów pracujących przy sprzątaniu pomieszczenia depozytu odszukał neseser i przy pomocy gumowego wężyka, służącego do wymiany wody w akwarium, przetoczył zawartość przez dziurkę w zamku do słoika. Zygmunt H. także był uczestnikiem nielegalnej, biesiady. Mężczyzna został zwolniony z więzienia 25 czerwca 1976 roku. Zadeklarował, że wyjeżdża do Nowej Jorku.
Radosław Dimitrow
NOWA TRYBUNA OPOLSKA