Jan Nepomucen Potocki, arystokrata z krwi i kości po ojcu Józefie, krajczym wielkim koronnym, i matce Teresie Potockiej, urodził się z darem pisania, nieprzeciętnym umysłem badawczym i duszą prawdziwego wędrowca, co wyniosło go dalej, niż śnił w najśmielszych snach.
W literaturze często bywa mylony ze swoim odległym kuzynem brygadierem kawalerii narodowej Janem Nepomucenem Erykiem Potockim, będącym - jak z resztą cała rodzina Potockich - działaczem wolnomularskim, stojącym w 1780 r. na czele nowo powstałej polskojęzycznej loży Świątynia Izis. Do zbieżności imion i dat śmierci obydwu Potockich należy jednak podejść ostrożnie. By połączyć ich wspólne korzenie, trzeba cofnąć się aż do Stanisława Rewerego Potockiego, czyli ojca ich prapradziadka.
Podobnie jak pozostali członkowie rodziny, Jan Potocki uchodzi za postać kontrowersyjną, szczególnie poprzez postawę wobec swojej ojczyzny tuż po tym, jak Polska zniknęła z map Europy, kiedy to natychmiast uznał siebie za poddanego cara Rosji.
Istotną kwestią, a zdaniem wielu historyków mającą ogromny wpływ na cały przebieg i dopuszczenie do rozbiorów Polski, jest domniemana przynależność zarówno rodziny jaki samego Jana Potockiego do masonerii. Powszechnie wiadomo, że aktywnymi działaczkami (pomimo że do XVII w masoneria była zarezerwowana wyłącznie dla mężczyzn, tuż po zaadaptowaniu jej na gruntach europejskiej kultury również kobiety stopniowo zyskiwały przywileje przynależności do placówek o wolnomularskim charakterze) były najbliższe sercu Jana Potockiego kobiety - matka Anna Teresa z Ossolińskich Potocka, okrzyknięta w stolicy Francji „labelle Polonaise", i jego urodzi¬wa, podziwiana przez arystokratyczną śmietankę Warszawy małżonka Julia z Lubomirskich.
Jak pisze Katarzyna Jarzyna w "Pierwszych krokach polskich masonek", to właśnie u boku Julii Jan Potocki udzielał się w Grande Loge de la Bienfaisance au Grand Orient du Varsovie (Wielkiej Loży Dobroczynności na Wielkim Wschodzie Warszawskim). O prawdopodobnej działalności wśród masonerii świadczyć mogą również kontrowersje dookoła tematu jego przynależności narodowej. Pochodził z Podola, terenów obecnej Ukrainy, które w połowie XVII w. należały do Małopolski. Rodzice Jana czuli się Polakami, on jednak nie do końca okazał całkowite oddanie ojczyźnie, czuł się również Rosjaninem, choć zanim do tego doszło, przeżył jeszcze epizod służby na dworze austriackim. Jego twórczość i życie świadczą jednak o tym, że czuł się po prostu obywatelem świata, a przecież to właśnie ta postawa należy do głównych zasad wolnomularzy.
Podróżnik Jan Potocki przyszedł na świat dnia 8 marca 1761 r. w Pikowie na Podolu. Poznawanie świata i edukację rozpoczął już we wczesnej młodości - w wieku siedmiu lat, kiedy to przebywał wraz ze swym bratem Sewerynem w Szwajcarii i we Francji. Częste i długotrwałe pobyty w Paryżu przyczyniły się do jego doskonałej znajomości języka francuskiego, którym zresztą posługiwał się przez całe życie, nawet po powrocie do ojczyzny. Wokół tego tematu krążą liczne anegdoty. Wszystkie zakładają, że Jan Potocki w przeciwieństwie do swojego brata - praktycznie nie znał języka polskiego. Jego znajomość mowy ojczystej była na tyle słaba, że nie pozwalała mu na samodzielne wygłaszanie mów i jako poseł zabierał głos wyłącznie w obecności wiernego tłumacza Niemcewicza. Wszelkie próby przemawiania w języku polskim miały wywoływać salwy śmiechu.
Podobnie działo się z językiem pisanym, gdzie pomimo lekkości pióra Jan Potocki miał zwyczaj nadużywania polskich archaizmów. Ten aspekt jego życia nie powinien jednak wywoływać u nikogo zdziwienia, większość życia spędził bowiem na podróżach. Władał dzięki temu innymi językami, znacznie częściej używanymi podczas prowadzonych przez hrabiego badań, jak chociażby języki: hiszpański, włoski czy angielski.
Faktycznie, lata 1784-1798 spędził Jan na intensywnej włóczędze. I to nie na byle jakiej. Dotarł na trzy kontynenty zawitawszy między innymi do: Turcji, Egiptu, Hiszpanii, Holandii, na Kaukaz i do Dolnej Saksonii. Owocem tych podróży były spostrzeżenia opisane w dziennikach, w dużej mierze przetłumaczonych na język polski przez wspomnianego już wcześniej Juliana Niemcewicza i wydanych w tomie „Podróże". Jako młodzieniec służył w austriackiej armii i zakonie rycerskim joannitów na Malcie, gdzie został pasowany na kawalera maltańskiego już w przeddzień dwudziestych urodzin. Jan Nepomucen był jednym z czołowych badaczy historii i archeologii Słowiańszczyzny a wyniki swoich obserwacji zapisał w pięciu tomach „Recherches sur la Sarmatie" (1789-1792) i w „Histoire primitive".
W swoich podróżach Potocki nie przypominał na pewno zwykłego turysty, zresztą przemieszczanie się w XIX w. znacznie różniło się od czasów współczesnych. Przypisywanemu powszechnie miano prawdziwego odkrywcy pasuje tutaj znacznie bardziej. Swoje obserwacje zapisywał w formie osobistych dzienników i korespondencji listownej o politycznej tematyce. I ta prawdopodobnie przeważa w jego relacjach, ciężko bowiem oddzielić w jego przypadku rodzaje podróży większość z nich łączyła w sobie zarówno misję polityczną, jak i umożliwiała badania i poznawanie obcych kultur. Chociażby zorganizowana przez ambasadę rosyjską naukowa wyprawa do Chin, która była niewątpliwie okazją do odwiedzenia regionów, które pasjonowały go od wczesnego dzieciństwa, a jednocześnie zapewniała Potockiemu awans pozycji w jego drugiej ojczyźnie -Rosji.
Tomasz Swoboda z Uniwersytetu Gdańskiego, tłumacz korespondencji i pism politycznych hrabiego Jana Potockiego, w rozmowie z Ewą Stocką-Kalinowską w audycji „Strefa literatury"’w radiowej Dwójce wyróżnił dwa okresy twórczości Jana Potockiego. Do pierwszego, niezwykle intensywnego, należą pisma polityczne hrabiego. Mowa tutaj o latach 1788-1792, czyli czas Sejmu Wielkiego, kiedy to wychowywany przez szwajcarskich guwernantów Potocki, po zwiedzeniu połowy świata, powraca do Polski i postanawia zostać posłem. Na samym początku stara się zostać posłem ziemi bracławskiej, potem zaś kandyduje w Wielkopolsce.
Biorąc pod uwagę ówczesne realia i dominujące opcje polityczne, zmiana decyzji Jana Potockiego nie była bez znaczenia. Jak wyjaśnia Tomasz Swoboda, „na wschodzie dominowała opcja polityczna konserwatystów, związana z jedną akcją jego rodziny, na czele której stał Stanisław Szczęsny Potocki, a na zachodzie władał umysłami Ignacy Potocki". Ignacy Potocki w przeciwieństwie do Stanisława Szczęsnego był bliższy Prusom niż Rosji.
W okresie tym śmiało można przypisać Potockiemu silną aktywność i zaangażowanie w sprawy Rzeczypospolitej. Wtedy to właśnie hrabia powołał do działania Drukarnię Wolną, która powstała głównie na potrzeby Sejmu, gdzie „pozwalano w niej tłoczyć pisma rozbieżne ideologicznie"- jak pisze Dominika Borysławska w tekście „Rękopisy znalezione u Potockiego" w „Uważam Rze Historia". Podkreśla to umieszczona na pałacu przy ulicy Rymarskiej tablica z inskrypcją: „Drukarnia Wolna Pana Jana Potockiego, jednej tylko duchowej cenzurze podległa".
Tygodnik sejmowy „Journal Hebdomadaire de la Diete" wydawany umożliwiał drukowanie tekstów o przeróżnych ideologiach, a - co najważniejsze - stał się trybuną dla publikacji tekstów samego Potockiego. Ukazywały się wobec tego opisy sesji, relacje dotyczące działalności parlamentu, analizy zagadnień politycznych, teksty literackie i publicystyczne, a nawet relacje z podróży i prace naukowe założyciela drukarni, chociażby „Esej o historii powszechnej i badań Sarmacji" (1789-1792). Hrabia dbał o swoich czytelników i w celu dotarcia do większej liczby odbiorców otworzył czytelnię znajdującą się tuż obok drukarni wydawnictwa.
„Prócz wolności drukarnia Potockiego sławiła też patriotyzm na przekór modzie na snobizm zagraniczny umieszczała z dumą na stronach tytułowych lub w kolofonie informację o użytym papierze wyprodukowanym w :Polsce W Drukarni Wolnej Na Papierze Krajowym". Informacja taka pojawiła się w 54 publikacjach, w których został rzeczywiście wykorzystany papier z terenów Rzeczypospolitej" - pisze Dominika Borysławska.
Drugi okres twórczości Jana Potockiego przypada na lata 1804-1808, czyli w okresie, kiedy Polski nie było już na mapie Europy. Jak już wcześniej było wspomniane - i co podkreśla Tomasz Swoboda - zmiana ta przyszła Potockiemu dosyć łatwo. Potocki, myśląc głównie o swojej działalności naukowej i realizacji badań historycznych, z łatwością zbliżył się do Rosji, służył carowi rosyjskiemu i stąd właśnie pochodzą jego projekty związane ze stworzeniem systemu azjatyckiego na potrzeby polityki rosyjskiej.
Warto się zatrzymać i przyjrzeć się jeszcze dokładniej kwestiom dotyczącym pierwszego okresu twórczości Potockiego, tym związanym z jego ojczyzną. Polityk na sprawy Rzeczypospolitej „spoglądał z góry" - mówi gdański tłumacz korespondencji Jana Nepomucena Tomasz Swoboda, przytaczając tutaj metaforę zaczerpniętą z odbytej w Warszawie podróży balonem. Tak, Jan Potocki został okrzyknięty również pierwszym Polakiem, który odważył się na taki podniebny lot. Wydarzenie to warto nawet przytoczyć w całości.
14 maja 1790 r. (choć data ta zmienia się w zależności od źródeł historycznych) w Warszawie Jean Pierre Blanchard miał się wznieść w powietrze w wielkim koszu, nie przystało jednak, by wzniósł się sam, powstało zatem pytanie: kim mógłby być ów śmiałek, który odważyłby się mu towarzyszyć w locie? Wtem przez tłum przeleciał szmer - ponoć młody Potocki poleci z Blanchardem! Słysząc to, niektórzy zaczęli machać lekceważąco rękami, a inni uśmiechali się pod wąsem. Jednak ci, którzy stali najbliżej, widzieli, jak młody hrabia, w wysokim kapeluszu z piórem, uśmiechając się i rozsyłając pocałunki damom, ze swoim ulubionym pudlem na rękach, zmierza w kierunku potwornej machiny. Tuż przed koszem do nóg śmiałka dopadł jego najwierniejszy sługa, Turczyn, którego Potocki przywiózł gdzieś ze świata. Wszyscy słyszeli, jak błagał swojego pana, by ten nie narażał życia i pozwolił mu - nędznemu poganinowi - wsiąść do balonu zamiast siebie. Potocki podniósł go z ziemi i nakazał zajęcie miejsca w gondoli, obok swojej dostojnej osoby.
Lot odbył się bez przeszkód, a wieziony powozem wprost z zielonych pól na Woli, gdzie osiadł balon, Potocki uznany został przez mieszkańców stolicy za bohatera - tak oto opowiada tę anegdotę pisarz polityczny Gabriel Maciejewski, znany pod pseudonimem Coryllus.
Powróćmy jednak do stosunku Jana Potockiego do Rzeczypospolitej i czasów Sejmu Wielkiego. Jak to dokładnie wyglądało? Pomimo ogromnego zaangażowania w tę tematykę stosunek Jana do ojczyzny wydawał się chłodny i krytyczny, a jego wiedza na temat kraju daleka była od rzetelnej. Co więcej, jak mówi Tomasz Swoboda: „Nie przeszkadzało mu to paradować - jak mu to później wytykano- w stroju sarmackim,a de facto kozackim".
Poza nietypową postawą patriotyczną było w Potockim coś jeszcze - i to równie osobliwego - mianowicie ewolucja jego poglądów. Przebiegała ona wyjątkowo spontanicznie i postępowała w tempie niemalże zabójczym. Omawiane i „dojrzewające" poglądy hrabiego zmieniały się z dnia na dzień, nierzadko całkowicie zaprzeczając poprzedniemu schematowi.
Choć Potocki najbardziej cenił sobie w swoim dorobku pisma polityczne i projekty naukowe, to nie one przyniosły mu sławę. Zapytani o jego najważniejsze dzieła, odruchowo przypominamy sobie o „Rękopisie...". Jaka jest zatem historia twórczości literackiej hrabiego? Faktycznie, poza pracami naukowymi Potocki pisał również dramaty przeznaczone dla amatorskich teatrów Na zlecenie księcia Henryka pruskiego spłodził „Cyganów z Andaluzji" (1794), a dwa lata wcześniej „Parady" dla teatru teściowej Izabeli Czartoryskiej.
Utwory te odsunęły się jednak na bok, robiąc miejsce dla wspaniałego dzieła, nad którym pisarz pracował najprawdopodobniej do końca życia. O powieści zrobiło się głośno już w 1841 r. we Francji, kiedy to wyszła na światło dzienne informacja o skandalicznym plagiacie i przypisaniu sobie przez włoskiego założyciela Zakonu Masonerii Egipskiej, okultysty i słynnego awanturnika Alessandra di Cagliostra fragmentów „Rękopisu znalezionego w Saragossie". Cagliostro długo się bronił, lecz ostatecznie sprawę przegrał. Autorstwo powieści przypisywano również swego czasu Charles'owi Nodierowi, a wynikało to zapewne z podejrzeń o stworzenie dzieła wyróżniającego się bogactwem języka francuskiego przez obcokrajowca.
„Po raz pierwszy tytuł, który znamy wszyscy - "Rękopis znaleziony w Saragossie" - pojawia się w roku 1847 za sprawą współpracownika pism francuskich nazwiskiem Charles Edmond. Człowiek ten nazywał się w rzeczywistości Edmund Chojecki i wszedł w posiadanie pełnego tekstu powieści, która kilka lat wcześniej została przysłana przez nieznanego nadawcę nieznanemu adresatowi w Paryżu. Tekst był napisany po francusku a Chojecki przetłumaczył go na polski.
Nieznany nadawca i nieznany adresat: Petersburg - Paryż. Niewielkie fragmenty w bibliotece nad Newą, seria plagiatów branych z francuskich przekładów i nagle - niczym hokus-pokus - pojawia się opasła powieść napisana przez arystokratę, który trzydzieści lat wcześniej strzelił do siebie z pistoletu" - pisze Gabriel Maciejewski.
Istotne jest to, że powstały trzy wersje dzieła, z których dwie ostatnie Potocki pisał niejako w latach 1804-1810. Przetłumaczone dzieło wyróżnia się kompozycją szkatułkową, jest podzielone na 66 dni (czyli wersja Chojeckiego liczy całe pięć dni więcej, niż pojawiło się w wersji Potockiego) i składa się z licznych wątków układających się w opowiadania. Co ciekawe, ostateczna wersja pracy nie jest znana.
Dużo mówi się o śmierci Potockiego. Wybujałe historie o kulce z cukiernicy i romantyczne opisy samobójczej śmierci pogrążonego w depresji mistrza wydają się jednak przebarwione. Jak pisze Gabriel Maciejewski: „Śmierć pana hrabiego niebyła ponurym misterium pełnym tajemniczego piękna, było to raczej gwałtowne zejście pełne krzyku, wydzielin ciała, protestów i płaczu kobiet czeladnych (...) Nie było także żadnej srebrnej kulki oderwanej rzekomo od wieczka cukiernicy i opiłowywanej latami w czasie licznych podróży po świecie i długich zim spędzanych w Łańcucie i Uładówce. Z tym starym pistoletem w dłoni, krzycząc bez przerwy i złorzecząc wszystkim, biegał pan hrabia po schodach i pałacowych korytarzach w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby posłużyć za kulę. Wreszcie znalazł. Była to brudna, zmatowiała kulka z żelaza, której wcześniejsze przeznaczenia nie były nikomu znane".