O niemieckiej polityce wschodniej w czasach kanclerza Helmuta Kohla pisze dziennik "Der Spiegel" powołując się na archiwalne dokumenty Urzędu Spraw Zagranicznych RFN (Auswärtiges Amt).
Według kanclerza Kohla rozpad Związku Sowieckiego byłby "katastrofą", a każdy, kto do tego dąży, jest "osłem". Kohl agitował na Zachodzie przeciwko niepodległości Ukrainy oraz Litwy, Łotwy i Estonii. Postawę władz w Bonn zmienił dopiero wynik ukraińskiego referendum, w którym 90 proc. obywateli tego państwa wskazało, że chce niepodległości. Niemcy jako pierwszy kraj Wspólnoty Europejskiej (późniejszej UE) uznały niepodległość państwa ukraińskiego.
"Der Spiegel" wskazuje też, że szef niemieckiej dyplomacji Hans-Dietrich Genscher próbował "różnymi trikami" uniemozliwić Polsce, Węgrom oraz Rumunii przystąpienie do NATO. Genscher uważał, że to nie leży w niemieckim interesie. Przyznawał, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej mają prawo do członkostwa w Sojuszu, ale prawo to nie powinno być zrealizowane. "Byłe kraje Układu Warszawskiego chciały wstąpić do NATO. W poufnych rozmowach wyperswadowaliśmy im to" - tak miał powiedzieć Genscher do szefa francuskiej dyplomacji podczas spotkania 11 października 1991 roku.
Ponadto kanclerz Kohl miał być przeciwny niepodległości krajów bałtyckich także z obawy, że wygeneruje to konflikty tych państw z Polską.
Helmut Kohl aktywnie wspierał przywódcę ZSRR Michaiła Gorbaczowa na niwie międzynarodowej. Doprowadził do zaproszenia Gorbaczowa na szczyt G7 oraz finansował działania mające na celu wzmocnienie jego pozycji.
Źródło: dw.com