Kim był Casanova, pierwowzór uwodziciela?

Redakcja
Portret Casanovy autorstwa Alessandro Longhiego
Portret Casanovy autorstwa Alessandro Longhiego Wikimedia Commons
2 kwietnia 1725 urodził się Giacomo Casanova, wenecki podróżnik, awanturnik, pamiętnikarz i... legendarny amant

Urodził się w Wenecji w rodzinie aktorów Gaetano Giuseppe Casanovy i Zanetty Farussi jako najstarszy z sześciorga rodzeństwa. Dwaj jego bracia, Francesco Giuseppe i Giovanni Battista, zostali dość znanymi malarzami: pierwszy był członkiem Akademii w Paryżu, drugi - dyrektorem Akademii w Dreźnie.

Ojciec umarł, gdy Giacomo miał osiem lat, a matka zwykle występowała za granicą, więc opiekowała się nim babka. Był chorowitym dzieckiem. W dziewiątym roku życia wysłano go do szkoły doktora Gozziego w Padwie.

W latach 1738-1742 studiował na uniwersytecie w Padwie, gdzie, jak twierdził, w wieku 16 lat otrzymał stopień doktora obojga praw za dysertacje "O testamentach" i "Czy Hebrajczycy mogą budować nowe synagogi" (to normalny wiek, ówczesny tytuł doktora ma ze współczesnym niewiele wspólnego).

W łóżku z semianrzystami

Następnie wstąpił do padewskiego seminarium duchownego, ale po niecałych dwóch tygodniach wydalono go stamtąd za to, że w przyłapano go łóżku z innymi seminarzystami. Za wstawiennictwem matki został sekretarzem biskupa miasta Martirano w Kalabrii, ale zniechęcony powszechną nędzą i brakiem cywilizacji, które tam zastał, porzucił Kalabrię po zaledwie sześćdziesięciu godzinach pobytu i udał się do Rzymu.

W 1744 roku został sekretarzem kardynała Acquavivy, ambasadora Hiszpanii przy Stolicy Apostolskiej. Tę posadę musiał opuścić, gdy został niewinnie zamieszany w porwanie córki swojego nauczyciela francuskiego. Następnie zaciągnął się do armii weneckiej i jako chorąży trafił na Korfu i do Konstantynopola.

Po powrocie do rodzinnego miasta w 1745 roku zarabiał na życie grą na skrzypcach w teatrze San Samuele, jednak cztery lata później postanowił na jakiś czas usunąć się z Wenecji.

Henrietta, miłość życia

W drodze do Parmy spotkał Francuzkę Henriettę (prawdopodobnie pod tym pseudonimem kryje się Jeanne Marie d'Albert de St Hippolyte), największą miłość swego życia. Pisał o niej w pamiętnikach "ci, którzy sądzą, że kobieta nie wystarczy, by uszczęśliwiać mężczyznę przez wszystkie dwadzieścia cztery godziny doby, nigdy nie posiadali żadnej Henrietty". Po półrocznym romansie Henrietta postanowiła go jednak opuścić.

W 1750 roku w Lyonie Casanova został wolnomularzem. Dzięki przynależności do masonerii poznał wiele prominentnych osobistości w całej Europie.

Radził: "Nie ma na świecie nikogo, kto by mógł posiąść wiedzę o wszystkim, ale każdy człowiek, który czuje, że jest obdarzony zdolnościami i który mniej więcej zdaje sobie sprawę ze swej siły moralnej, powinien się starać dowiedzieć jak najwięcej. Dobrze urodzony młody człowiek, który chce podróżować i poznać świat i to, co się zwie wielkim światem, który nie chce się w pewnych okolicznościach okazać podrzędnym wobec równych sobie i być wyłączonym z udziału w ich wszystkich przyjemnościach, powinien się dać wtajemniczyć w to, co się zwie wolnomularstwem, choćby tylko po to, by poznać, nawet powierzchownie, co to jest. Tajemnica jednak istnieje, ale jest tak nienaruszalna, że nigdy nie została nikomu powiedziana ani powierzona. Ci, co się zatrzymują na powierzchni rzeczy, myślą, że tajemnica składa się ze słów, znaków i uścisków dłoni lub też, że wielkie słowo poznaje się na ostatnim stopniu wtajemniczenia. Błąd. Ten, kto odgadnie tajemnicę wolnomularstwa - zawsze bowiem poznaje się ją przez odgadnięcie - dotrze to tej wiedzy poprzez uczęszczanie do lóż, poprzez zastanawianie się, rozumowanie, porównywanie i wnioskowanie. Nie powierza jej swemu najlepszemu przyjacielowi w masonerii, bo wie, że jeśli ten jej nie odgadł jak on sam, to zbraknie mu zdolności, by z niej korzystać, gdyby mu ją powiedział na ucho."

Wkrótce potem dotarł do Paryża, gdzie oddał się obserwacji miejscowych zwyczajów i doskonaleniu znajomości języka. W 1753 roku, poprzez Drezno, gdzie wydał włoski przekład libretta opery Zoroaster, i Wiedeń, powrócił do Wenecji. Tam dzięki wspólnej kochance zawarł znajomość z francuskim ambasadorem de Bernis. Prawdopodobnie podejrzewany z tego powodu o szpiegostwo, 26 lipca 1755 roku został aresztowany przez inkwizycję państwową (nie mylić z inkwizycją kościelną) pod pretekstem uprawiania czarów i osadzony z pięcioletnim wyrokiem w I Piombi, czyli celach pod ołowianym dachem Pałacu Dożów (o długości kary go nie powiadomiono).

Przez 13 miesięcy przebywał w mrocznej celi, od dachu chłodnej zimą, a gorącej latem, za niskiej na to, by w mógł w niej swobodnie stać. Gdy już prawie ukończył przygotowania do ucieczki, znajomi patrycjusze wpłynęli na przeniesienie go do przestronniejszego pomieszczenia i dostęp do książek.

Papież zaprosił go pod dach

W nocy z 31 października na 1 listopada 1756 roku zbiegł przez dziurę w dachu. Szczęśliwie wydostał się z granic Republiki Weneckiej i skierował do Niemiec, a stamtąd do Paryża, tam poznał m.in. madame de Pompadour, hrabiego de Saint-Germain, d'Alemberta i Rousseau.

W 1759 roku założył fabrykę drukowanego jedwabiu, ale szybko stracił sporą część kapitału na miłostkach z dwudziestoma swoimi pracownicami. Za długi trafił do więzienia For-l'Évêque, skąd go po czterech dniach wypuszczono za poręczeniem markizy d'Urfé.

Casanova wyjechał do Stuttgartu, gdzie... znowu został aresztowany za długi, ale uciekł i skierował się do Szwajcarii. W Zurychu chciał zostać mnichem, ale szybko się rozmyślił; w Roche odwiedził Albrechta von Hallera; wybrał się również do Ferney, by podyskutować z Wolterem (także masonem) o literaturze.

Po wyjeździe ze Szwajcarii w lipcu 1760 roku dostał się do Florencji, a stamtąd do Rzymu. Przyjął go papież Klemens XIII, Wenecjanin, którego Casanova znał z czasów, gdy ten sprawował urząd biskupa Padwy. Casanova miał nadzieję, że papież wyjedna mu możliwość powrotu do Wenecji; otrzymał od niego tylko tytuł protonotariusza apostolskiego i krzyż kawalera Złotej Ostrogi. Używał odtąd wymyślonego szlacheckiego nazwiska kawalera de Seingalti.

Polki mu się nie podobały. Polacy także

W czerwcu 1763 roku wyjechał do Londynu. Tam dał się opętać namiętności do prostytutki Charpillon, która go zwodziła i poniżała na każdym kroku. Pisał "od tego dnia, gdy poznałem Charpillon, zacząłem umierać".

Uciekł z Londynu w marcu 1764 roku, będąc zamieszanym w wykup fałszywego weksla i wywożąc ze sobą swój czwarty przypadek rzeżączki.

W czerwcu tegoż roku w Berlinie współmason Fryderyk Wielki zaproponował mu stanowisko jednego z pięciu nauczycieli w nowo utworzonym korpusie kadetów pomorskich, ale Casanova odrzucił tę ofertę. We wrześniu wyjechał do Rosji, być może poprzez Warszawę (mimochodem wspomina o swojej obecności przy koronacji Stanisława Augusta Poniatowskiego, która miała tam miejsce 25 listopada 1764 roku). Przebywał przez rok w Petersburgu i Moskwie; został przedstawiony carycy Katarzynie), ale nie otrzymał od niej żadnej posady.

W październiku 1765 roku przyjechał z Petersburga do Warszawy. Został życzliwie przyjęty przez Stanisława Augusta Poniatowskiego. W Polsce odwiedził również Lwów i Puławy.

Zaobserwował: "w ogólności płeć [piękna] jest brzydka w tamtej krainie"[8]. Miał nadzieję zostać sekretarzem królewskim, ale po pojedynku na pistolety w marcu 1766, w którym ciężko ranił w brzuch podstolego wielkiego koronnego Franciszka Ksawerego Branickiego (poszło o włoską tancerkę Teresę Casaci), jego życiu zaczęli poważnie zagrażać stronnicy Branickiego.

Casanowa musiał się ukryć w klasztorze reformatów. Fałszywie oskarżano go o to, że we Francji przywłaszczył sobie fundusze loterii, a nawet, że parał się we Włoszech wędrownym aktorstwem. Pisał "Polacy, chociaż dzisiaj w ogóle dość uprzejmi, są jednak jeszcze bardzo przywiązani do swego dawnego usposobienia. Są jeszcze Sarmatami czy Dakami przy stole, na wojnie i w szale tego, co nazywają przyjaźnią, a co jest często tylko okropną tyranią. Nie chcą zrozumieć, że jeden wystarcza na jednego i nie wolno iść gromadą zarżnąć kogoś, kto jest sam i ma urazę tylko do kogoś jednego".

Zresztą echo tej sprawy dosięgło całej Europy i Casanova chlubił się do końca życia pojedynkiem z tak ważną osobą. Popadł jednak w niełaskę u króla, który w lipcu 1766 roku nakazał mu opuszczenie kraju.

Henritta powraca jak mantra

Wyjechał z Polski, tym razem spłacając wszystkie długi (od króla Stanisława Augusta dostał na to 200 dukatów), wyjechał do Wiednia. Stamtąd został wydalony za złamanie prawa przeciwko uprawianiu hazardu. Udał się do Francji, a tam zastał go nakaz opuszczenia kraju, wydany przez Ludwika XV prawdopodobnie pod wpływem rodziny markizy d'Urfé.

Skierował się do Hiszpanii. Przebywał w Madrycie, a następnie w Barcelonie, gdzie został uwięziony z powodu romansu z kochanką wicekróla. W więzieniu zaczął pisać Odparcie "Historii rządu weneckiego", chcąc sobie dzięki tej książce wyjednać powrót do rodzinnego miasta. Od tego czasu skłaniał się coraz bardziej ku pracy literackiej i unikał podejrzanych interesów, które mu psuły reputację.

Na tyle poprawił swoje stosunki z rządem weneckim, że otrzymał w ambasadzie paszport, ale granice ojczyzny nadal pozostawały dla niego zamknięte. Wyjechał z Hiszpanii w grudniu 1768 roku, tym razem z własnej woli.

W styczniu 1769 roku, przebywając w Aix-en-Provence, ciężko zachorował na zapalenie płuc. Opiekowała się nim, jak się okazało, służąca Henrietty - jego wielkiej miłości sprzed dwudziestu lat. Casanova nawiązał korespondencję z Henriettą, wówczas już bogatą wdową, która mieszkała w Aix, nadal go kochała, ale nie życzyła sobie spotkania, aby uniknąć plotek. Podczas rekonwalescencji w Aix zawarł też znajomość z Giuseppem Balsamo, znanym później jako Cagliostro.

Przez kolejne pięć lat przebywał w Rzymie, Neapolu i Bolonii. W tym ostatnim mieście opublikował napisaną w trzy dni satyryczną książeczkę "Kozia wełna o tym, czy rozumem kobiet rządzi macica" (według Casanovy nie).

Jego pamiętniki urywają się z początkiem roku 1774 na opisie pobytu w Trieście, w którym ukończył "Dzieje niepokojów w Polsce" - trzytomowy dogłębny opis wydarzeń z lat 1764-1770. Cały czas podejmował wysiłki w celu powrotu do Wenecji, na który mu w końcu zezwolono we wrześniu 1774.

Pomógł Mozartowi

W listopadzie 1774 roku powrócił do ojczystego miasta. Planował się utrzymywać z pracy literackiej, jednak żadne z jego przedsięwzięć nie przyniosło spodziewanych zysków, więc dla polepszenia swej sytuacji finansowej Casanova został, z miesięcznym wynagrodzeniem 15 dukatów i pseudonimem Antonio Pratolini, jednym z czterech działających w Wenecji tajnych współpracowników tej samej inkwizycji państwowej, która niegdyś wtrąciła go do więzienia.

W 1782 roku w pałacu Grimanich doszło do kłótni o pieniądze pomiędzy Casanovą a niejakim hrabią Carlettim. Po stronie Carlettiego stanął właściciel domu, Zuan Carlo Grimani, podając w wątpliwość honor Casanovy. Ten zemścił się, wydając satyrę "Ani miłości, ani kobiety", w której pod mitologicznym przebraniem opisał siebie jako nieślubnego syna Michele Grimaniego (ojca Zuana Carlo), a samego Zuana Carlo Grimaniego jako syna innego szlachcica - Sebastiano Giustiniana. Z tego powodu rząd wenecki nakazał mu opuścić miasto, co uczynił 17 stycznia 1783 roku.

Po śmierci Foscariniego w 1785 zatrudnił się jako bibliotekarz na zamku Dux (dzisiaj Duchcov) w północno-zachodnich Czechach, należącym do współmasona, hrabiego Karla von Waldsteina. Schorowany Casanova nie czuł się tam szczęśliwy. Służba drwiła z jego staromodnych manier, wyrwano nawet z książki jego portret i umieszczono w zamkowej wygódce. Jego epoka odchodziła do przeszłości: po rewolucji francuskiej przestał istnieć dwór królewski we Francji, a w 1797 roku Napoleon położył kres niepodległości Republiki Weneckiej.

Za to z czasów pobytu w Dux pochodzi spora część twórczości literackiej Casanovy. W 1787 roku podczas pobytu w Pradze poznał Mozarta i korzystając ze swojego doświadczenia w podbojach miłosnych pomógł libreciście Mozarta, Lorenzo da Pontemu stworzyć tytułową postać opery Don Giovanni. Zgodnie z legendą był na premierze tej opery.

Casanova zmarł na zakażenie przewodu moczowego 4 czerwca 1798 roku. Jego ostatnie słowa brzmiały według księcia de Ligne "żyłem jako filozof, a umieram jako chrześcijanin".

Oprac. na podstawie artykułu z Wikipedii, autorstwa, udost. na licencji CC-BY-SA 3.0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia