Kobiety w cieniu tragedii

Katarzyna Kaczorowska
Wiktoria Hanowerska
Wiktoria Hanowerska Wikimedia Commons
Odcisnęły wielkie piętno w historii nie tylko Rosji. Były świadkami wielkich namiętności, dramatów i upadku imperium. Kobiety Romanowów

Dagmar, księżniczka duńska, mogła być świetną narzeczoną księcia angielskiego, jak i rosyjskiego. Żona cara Mikołaja I, Aleksandra, jak ją zobaczyła, miała krzyknąć "Ta będzie dla nas!". Królowa Wiktoria, zasiadająca na tronie Imperium Brytyjskiego, początkowo nie wykluczała, że dobra byłaby na żonę dla jej syna Alfreda, ostatecznie jednak łaskawie oddała dziewczynkę Rosjanom. W jednym z listów pisała "(..) nie wątpię, że świetnie nadawałaby się na tron Rosji. To bardzo miła dziewczyna". Duńska księżniczka miała 16 lat, kiedy w 1864 roku poznała carewicza Mikołaja, syna Aleksandra II.

Niks, jak go nazywali najbliżsi i przyjaciele rodziny, pisał zachwycony do matki: "Jest tak piękna, bezpośrednia, inteligenta i wesoła, a zarazem nieśmiała. W rzeczywistości jest jeszcze piękniejsza niż na portretach, które do tej pory oglądaliśmy. Najlepiej wyrażają ją jej oczy - są tak miłe, inteligentne, pełne życia". Sam carewicz też był nie od parady. Miał 20 lat, bystry umysł, ujmującą powierzchowność, wiele uroku osobistego, nauczyciele nazywali go nadzieją Rosji, a jego wuj wielki książę Konstanty mawiał, że jest szczytem doskonałości. Zaręczyny odbyły się szybko. Młodzi byli w sobie prawdziwie zakochani, a miłość pieczętowały prezenty, jakimi Romanowowie obsypali przyszłą carową.

Przyszłość rysowała się we wspaniałych barwach i nikt nie spodziewał się ciosu. Kilka miesięcy po zaręczynach, carewicz Niks zachorował nagle na zapalenie opon mózgowych. W kwietniu 1865 roku wyjechał do Nicei, by podreperować słabnące zdrowie. Niewykluczone jednak, że podróż tylko pogorszyła sytuację. Kiedy do Dagmar dotarły wieści, że Niks umiera, natychmiast ruszyła z matką do narzeczonego. Na miejscu byli już członkowie rodziny carskiej. Wszyscy czekali na najgorsze. Gdy Niks zobaczył przy swoim łóżku narzeczoną, powiedział do ojca: "Jest taka słodka, nieprawdaż?", a chwilę później poprosił go, by zaopiekował się jego młodszym bratem Saszą. Po czym wziął dłonie Aleksandra i Dagmar i na oczach wszystkich złożył je razem, co nie mogło ujść uwadze bacznych obserwatorów. Jeden z nich odnotował: "(...) Wyglądało na to, że carewicz przekazuje narzeczoną ukochanemu bratu, któremu pozostawiał zarazem swoje miejsce na ziemi".

Niks zmarł 12 kwietnia 1865 roku. Następcą rosyjskiego tronu został jego młodszy brat Aleksander, nikt nie wiedział, co czeka Dagmar, a nauczyciel zmarłego Mikołaja, Konstantin Pobiedonoscew, uznał to dramatyczne wydarzenie za decydujące w dziejach Rosji. Jego diagnoza była bezwzględna - był pełen zachwytu i uznania dla zdolności Niksa i jednocześnie ubolewał, że Aleksander "został tak pokrzywdzony przez Naturę, która - zsyłając go na świat - obdarzyła go tak nikczemnym intelektem". Warto jednak wiedzieć, że ten sam Pobiedonoscew, który do rządzenia przygotowywał Aleksandra i jego żonę Marię Fiodorownę, był gorącym zwolennikiem prawosławia, autokratycznej Rosji identyfikowanej z caratem, przeciwnikiem świeckości w życiu publicznym i wszystkiego, co choć trochę pachniało wolnością czy nie daj Boże demokracją.

Na razie jednak nikomu nie przyszłoby do głowy, że za kilkadziesiąt lat dynastia Romanowów straci władzę w dramatycznych okolicznościach, a ostatni car Rosji Mikołaj II wraz z żoną, córkami, jednym synem, jego lekarzem i służbą, zostaną zamordowani w domu kupca Ignatiewa, w Jekaterynburgu. Szykowano się do ślubu Saszy i Dagmar, a oni powoli oswajali się z myślą, że los inaczej pokierował ich życiem, niż chcieli. On ponoć rozpaczał, że zostanie carem, do czego nie czuł się ani przygotowany, ani tym bardziej gotowy. W dodatku kochał się z wzajemnością w księżniczce Marii Mieszczerskiej i jej wielkich, aksamitnych oczach i nie sądził, aby kiedykolwiek mógł obdarzyć uczuciem Dagmar.

Dagmar zaś zastanawiała się, jak przestać myśleć o subtelnym Niksie i poczuć coś, choćby cokolwiek, do wysokiego i zwalistego Saszy, nazywanego przez rodzinę pieszczotliwie "byczkiem". Ostatecznie rozsądek okazał się jak ta kropla drążąca skałę. Młodzi pokochali się, wiele czasu spędzając na rozmowach o tak bliskim im obojgu Mikołaju. Kiedy 18-letnia Dagmar opuszczała Danię na zawsze, w tłumie ludzi na nabrzeżu stał Hans Christian Andersen. Księżniczka dostrzegła go, podeszła, uścisnęła dłoń, a wielki bajkopisarz uronił łzę. "To moje serce płakało na myśl o naszej młodej księżniczce. Wszystko zdaje się wieścić jej powodzenie: rodzina, do której dołącza, dorównuje wspaniałością tej, którą opuszcza". Dagmar od rodziny narzeczonego dostała prezenty warte ponoć półtora miliona rubli. Kiedy zgodnie z tradycją carskiej Rosji i dynastii w Sankt Petersburgu przyszła caryca wyrzekała się swojej protestanckiej wiary i przyjmowała prawosławie i nowe imię - Maria Fiodorowna - wyglądała wprost uroczo.

Równie zachwycająca była 28 października 1866 roku, kiedy w kaplicy Pałacu Zimowego wchodziła w sakramentalny związek z przyszłym Aleksandrem III. Niechęć i niezrozumienie iście bizantyjskich ceremoniałów obowiązujących na dworze carskim dało o sobie znać w jednym, ale jakże istotnym momencie - zgodnie z etykietą w noc poślubną Sasza przyszedł do swojej młodej żony, którą szybko zaczęto nazywać Minnie, ubrany w workowatą srebrną koszulę nocną i dobrane kolorystycznie pantofle z długimi czubami. Minnie na jego widok dostała ataku śmiechu kompletnie nielicującego z napięciem i powagą chwili... Maria Fiodorowna - Dunka - podbiła serca Rosjan. I tych z arystokracji, i tych zwykłych.

Dzieje jej, szwagierki jej męża Marii Mecklenburg-Schwerin, czyli Marii Pawłowny starszej zwanej Miechen, żony wielkiego księcia Włodzimierza, Marii Aleksandrowny, żony Alfreda, księcia Edynburga i syna królowej Wiktorii, i wreszcie Olgi, królowej Grecji, córki księcia Konstantego, brata Aleksandra II to fascynująca opowieść o Europie mocarstw, polityce, namiętnościach, zdradach, wielkich fortunach i jeszcze większych upadkach.

Te dzieje opisała Julia P. Gelardi, a wydało je wydawnictwo MUZA. Z książki "Niezwykłe kobiety Romanowów" dowiadujemy się, dlaczego Maria Fiodorowna nigdy nie polubiła swojej synowej Aleksandry, jaki udział miały w tym dworskie intrygi, i dlaczego przerażona spustoszeniem, jakiego w wizerunku carskiej rodziny dokonał Rasputin, napisała: "Aleksandra Fiodorowna musi zostać wygnana. Nie wiem jak, ale trzeba tego dokonać. W innym razie może całkowicie oszaleć. Niechaj wstąpi do klasztoru lub po prostu zniknie". W jakimś sensie te słowa okazały się prorocze.

Aleksandra Fiodorowna, księżniczka heska, która po zamachu na Aleksandra III, została nową imperatorową, była fatalną carycą i wspaniałą matką. Kochała swoje dzieci do szaleństwa, a najbardziej jedynego syna - delikatnego Aleksa, któremu wnuczka królowej Wiktorii przekazała gen hemofilii. Kiedy po narodzinach chłopca szybko okazało się, że jest chory, cała rodzina drżała, że kolejny krwotok okaże się tym ostatnim. Nic dziwnego, że gdy poznała Grigorija Rasputina i na własne oczy zobaczyła, jak ratuje życie jej synowi, straciła kompletnie kontrolę nad sobą i nad wszystkim, co można było utożsamiać z tronem carskiej Rosji. Upadek był coraz bliżej i coraz szybciej zaczęto zdawać sobie sprawę z grozy sytuacji, wymykającej się jakiejkolwiek kontroli.

Dyplomaci Ententy w poufnych notach pisali, że caryca to nieobecna duchem neurotyczka, a car na każdym kroku podkreśla, że ufa tylko jej. Nic dziwnego, że kilku przerażonych rozwojem wydarzeń spiskowców, członków rodziny cara, postanowiło pozbyć się tego, którego uważali za przyczynę całego zła - Rasputina. Rzeczywiście go zabili. Czy znali przepowiednię, w której ich ofiara ostrzegała: "Jeżeli zgładzą mnie zwykli zabójcy, (...) wy, carze Rosji, nie macie się czego obawiać. (...) Jeśli mojej śmierci winni będą wasi krewni, (...) żadne z waszych dzieci ani nikt z rodziny nie przeżyje więcej niż dwóch lat. (...) A ja zostanę zamordowany". Gelardi pokazuje nam Rosję (ale i Grecję, gdzie rządziła królowa Olga, bratanica cara Aleksandra II) z perspektywy rodzin panujących i arystokracji. To fascynujący obraz świata nieuchronnie zmierzającego do katastrofy, jaką przyniosła mu rewolucja październikowa. Jak napisał ze zdumieniem Dmitrij Abrikosow, wielcy książęta Rosji, już po wybuchu I wojny światowej nie kryli przekonania, że to Rosja istnieje dla Romanowów, nie zaś Romanowowie dla Rosji. Tym większy musieli przeżyć szok, kiedy ta Rosja i Rosjanie tak szybko ich zdradzili.

Rasputin naprawdę okazał się prorokiem.

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia