Stanisław Warzel z Rzeszowa - numer obozowy 163 - wytrzymał ledwie pięć miesięcy, zmarł na rękach Stanisława Szpunara, numer obozowy 133. Razem trafili do KL Auschwitz pierwszym transportem z Rzeszowa.
- Podszedł do mnie i słabym głosem wybełkotał: "Staszek, pomóż, bo ja już nie mogę" - opowiadał po latach Stanisław Szpunar. - Chwyciłem go, bo się wywracał, usiadłem na krawężniku, położyłem jego głowę na moich kolanach, masowałem mu plecy. Leżał tak, bełkotał coś niezrozumiale i coraz słabiej, lekko drżał... Po godzinie kilka mocniejszych wstrząsów... i Staszka już nie było.
Żeby przetrwać, nie wolno było zauważać tłustego czarnego dymu dobywającego się z komina krematorium, trupów kolegów zatłuczonych pałkami przez esesmanów, nie dostrzegać tego, że racje żywnościowe bardziej służą torturze głodu niż biologicznemu przetrwaniu. Kto stracił nadzieję, ten umierał szybciej niż ten, który stracił zdrowie.