Łódzki mafioso, którego nazywano Janosikiem. Historia "Ślepego Maxa"

Anna Gronczewska
archiwum Dziennika Łódzkiego
15 stycznia 1890 roku urodził się Menachem Bornsztajn, który przeszedł do historii Łodzi jako „Ślepy Maks”. Nazywano go też łódzkim Janosikiem.

Łódzki mafioso, którego nazywano Janosikiem

Urodził się w Łęczycy jako drugie dziecko Maszy z Nagórskich i Beniamina Bornsztajna, z zawodu handlarza. Miał starszą siostrę Gitłę i młodszego brata, którego imienia nie podaje żaden z biografów „Ślepego Maksa”. Jego postać, jako szlachetnego bandyty, najbardziej rozpropagował urodzony w Łodzi lekarz, potem dziennikarz i pisarz Arnold Mostowicz. Napisał fabularyzowaną „Balladę o Ślepym Maksie”, ale o łódzkim gangsterze pisał też w swoich wspomnieniowych książkach. Jeszcze przed 1900 rokiem rodzina Bornsztajnów przeprowadziła się z Łęczycy do Łodzi. Zamieszkali na Bałutach. Ojciec Beniamin zajmował się ostrzeniem noży.

Do dziś o jego śmierci opowiada się różne historie. Zygmunt Kobierski mieszka na Bałutach od dziecka. Urodził się w 1947 roku. Jest bałuciarzem z dziada pradziada. Wychował się w drewnianych domach w okolicy ul. Stefana. Tam podobno mieszkał słynny „Ślepy Maks”. Przed wojną bała się go cała Łodzi. O Ślepym Maksie opowiadał panu Zygmuntowi dziadek Antoni.

Mieszkał na ul. Wąskiej, a więc koło Stefana, tej ulicy dziś nie ma – opowiada Zygmunt Kobierski. - Dziadek mówi, że jako chłopak parę razy widział Ślepego Maksa. Carski stójkowy zabił mu ojca. Potem Maks dopadł go i się zemścił. Zabił stójkowego. W tej bójce miał stracić oko. Od tego czasu nazywali go „Ślepym Maksem”. Stał się też szybko najważniejsza osobą na Bałutach.

Arnold Mostowicz pisze, że Maks wpadł pod powóz prowadzony przez syna łódzkiego bogacza Arona Goldberga. Aron wyszedł z powozu, uderzył Beniamina batem. Potem pojawił się stójkowy i zaczął bić ojca Maksa. Jedno jest pewne, wtedy słynny gangster stracił ojca.

- Na rodzinę Bornsztajnów śmierć ojca spadła jak wyrok – czytamy w książce Remigiusza Piotrowskiego „Ślepy Maks. Historia łódzkiego Ala Capone”. - Masza dorabiała jako praczka, ale nie starczało nawet na smutną wegetację. Wedle powieści Mostowicza Masza starała się dojść sprawiedliwości najpierw w bałuckim cyrkule, potem w gminie, wreszcie u samego Abrahama Goldberga.

Śmierć stworzyła gangster

Ale matka Menachema niewiele wskórała. Według Arnolda Mostowicza śmierć ojca mogła stworzyć przyszłego gangstera.

Mamo, to mordercy! - miał powiedzieć Menachem. - Ja ich wszystkich nienawidzę!

Całą wina skupiła się na stójkowym. Menachem wszędzie opowiadał, że to on zabił mu ojca. W końcu policjant mając dość tych opowieści dopadł chłopaka. Jak pisze Arnold Mostowicz świadkiem tego wydarzenia miał być Staszek Poneta, kolega „Ślepego Maksa” z podwórka, syn dozorcy. Ponoć, gdy policjant bił chłopaka ten uderzył go nożem. Stójkowemu wypadł pistolet. Menachem go chwycił i strzelił do policjanta. Strzał był śmiertelny...Przy okazji chłopak stracił oko. Wtedy przestał tak naprawdę być Menachemem Bornsztajnem. Na długie lata został „Ślepym Maksem”.

Pomagał i karał

Z czasem „Ślepy Maks” stanął na czele łódzkiej przedwojennej mafii. Założył organizację przestępczą, która wspierała kolegów po fachu i organizowała życie półświatka. Jej serce biło w mieszkaniu Bornsztajna przy ulicy Sienkiewicza 9 gdzie mieściło się biuro próśb „ Obrona“ i gdzie ludzie ferajny mogli załatwić swoje sprawy: pożalić się, dostać zapomogę, zorganizować pomoc prawną, poprosić o zorganizowanie sądu itp.

„Ślepy Maks”w pewnym sensie nadał życiu przestępczemu przed I wojną światową w Łodzi urzędowy charakter. Wraz ze swym kumplami założył dintojrę, czyli sąd rozstrzygający spory między Żydami. I stanął na jego czele. Od wyroków tego sądu nie było odwołania...Do skazanego przychodziło kilku drabów, ogłaszało wyrok...Jeśli delikwent nie chciał się podporządkować to pojawiali się jeszcze raz. Tym razem ze swym szefem. Wystarczyło, że powiedział: Jestem „Ślepy Maks”...

Strzelanina w "Kokobolo"

W 1928 roku powołano do życia żydowskiego stowarzyszenie „Bratnia Pomoc”, czyli Ezras Achim. Miała to być organizacja charytatywna, ale dintojra stała się jej częścią... 19 września 1929 roku, wieczorem na rogu ul. Pomorskiej i Wschodniej, przed piwiarnią „Kokobolo” rozległy się strzały. Po chwili przechodnie zobaczyli leżącego w kałuży krwi człowieka. Drugi uciekał w kierunku Placu Wolności. Postrzelony Uciekającym mężczyzną był „Ślepy Maks”..Balberman miał być mu winien 300 zł i mimo nalegań nie chciał oddać pieniędzy. W końcu doszło między nimi do kłótni. Balberman uderzył „Ślepego Maksa”. Ten wyciągnął pistolet i strzelił w jego kierunku. Zaraz po tym zaczął uciekać, wsiadł do taksówki...Policjanci zatrzymali ją na Bałuckim Rynku. „Ślepy Maks” został aresztowany i stanął przed sądem.

Menachem Bornsztajn został skazany na sześć lat więzienia. Opuścił je wiosną 1939 roku. W tym samym roku, we wrześniu, wyjechał z Polski,. Uciekł na wschód. Dotarł do Łucka. Nie przyjął radzieckiego obywatelstwa, to wywieziono do Kazachstanu. Po Łodzi krążyły zaś plotki, że został zamordowany. Ale do niej wrócił w 1946 roku. Już jako Menachem Borsztajm. Jak podaje w swej książce Remigiusz Piotrowski zamieszkał przy ul. Gdańskiej. Drugi raz się ożenił. Alina była od niego o wiele lat młodsza. Człowiek, który przed wojną trzymał w szachu całą Łódź pracował jako portier w spółdzielni odzieżowej im. Lewartowskiego. Menachem Borsztajn, znany jako „Ślepy Maks” zmarł 18 maja 1960 roku. Został pochowany na Cmentarzu Żydowskim w Łodzi.

Ul. Piotrkowska, słynny dom towarowy

Niezwykła, powojenna Łódź na archiwalnych zdjęciach z kolekc...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia