Spis treści
Niemcy zamieszkuje obecnie 80 mln obywateli. Polska pod względem liczby mieszkańców jest dwa razy mniejsza. Mimo to Republika Federalna, która jest prawnym spadkobiercą III Rzeszy, posiada aż ośmiokrotnie wyższy wskaźnik PKB. Paradoksalnie przegrana wojna okazała się dla Niemiec zwycięstwem gospodarczym.
Beneficjenci, nie ofiary II wojny światowej
To, że potęga gospodarki RFN opiera się w dużej mierze na profitach, jakie niemieckie firmy zdobyły podczas II wojny światowej, nie jest wiedzą powszechną. Zwłaszcza wśród Niemców, którzy chcą uchodzić za ofiary hitleryzmu, a nie za twórców i beneficjentów tej bandyckiej ideologii.
Najprawdopodobniej, gdyby nie zaangażowane w zbrodnie III Rzeszy, znane na całym świecie marki, nie byłyby tym, czym są obecnie. Volkswagen, Mercedes-Benz, BMW, IG Farben, Dr. Oetker, Commerzbank, Deutsche Bank, Dresdner Bank, Continental, Opel, Porsche, Henschel, ThyssenKrupp, AEG, Rheinmetall czy Siemens – to tylko te najpotężniejsze. Te, które w latach 1933 – 45 dostarczały niemieckiej machinie wojennej uzbrojenie, a następnie uczestniczyły w systematycznym grabieniu przedsiębiorstw państwowych i prywatnych na terenach podbitych przez Hitlera. To one przejęły majątki milionów osób - w tym Polaków i Żydów. One także wykorzystywały obywateli okupowanych państw jako robotników przymusowych.
Część z tych koncernów po wojnie uderzyło się w piersi. Niektóre wypłaciły symboliczne odszkodowania spadkobiercom ofiar. Nieliczne zleciły kwerendę własnych zbrodni…
Ale są i takie firmy, które próbują o brunatnej przeszłości zapomnieć. Albo udają, że ich to nie dotyczy. Jedną z nich jest Mercedes Benz AG, który w okresie nazistowskim nosił nazwę Daimler-Benz AG.
Polka z Gdańska pisze do Stuttgartu
Pod koniec maja 2023 r. prezes Fundacji „Łączy nas Polska”, Natalia Nitek-Płażyńska skierowała do Mercedes-Benz Group AG list z pytaniem o rolę tego przedsiębiorstwa w przemyśle wojennym III Rzeszy. Korespondencja rozpoczyna się od słów:
„W czasie II wojny światowej Niemcy zabili, często w bestialski sposób, ponad 5,2 miliona Polaków. […] Szczególnym celem prześladowań i eksterminacji byli przedstawiciele polskiej inteligencji, walczący o niepodległość Polski, a także Polacy, którzy pomagali Żydom skazanym przez władze III Rzeszy na całkowitą zagładę. Niemcy nie tylko mordowali Polaków, ale także masowo ich rabowali, systematycznie niszcząc polskie miasta, miasteczka i wsie. Według ostrożnych szacunków zespołu uznanych polskich ekspertów straty poniesione przez Państwo Polskie w wyniku niemieckiej agresji i sześcioletniej niemieckiej okupacji ziem polskich wynoszą co najmniej 6 220 609 mln zł, czyli około 1,3 bln euro.”
W dalszej części listu Natalia Nitek-Płażyńska wspomina o rzezi mieszkańców warszawskiej Woli. O tej kompletnie nieznanej za Odrą masakrze, której ojcowie i dziadowie współczesnych Niemców na osobisty rozkaz Adolfa Hitlera dopuścili się między 5 a 7 sierpnia 1944 roku…
Eksterminację bezbronnych cywilów nadzorował SS-Gruppenführer Heinz Reinefarth, który nigdy nie poniósł odpowiedzialności za wymordowanie od 40 000 do 60 000 warszawiaków. Notabene prócz oddziałów SS i niemieckiej policji, w bestialskim mordzie uczestniczyły również formacje militarne złożone z Rosjan, Azerów, Tatarów i Kozaków. I to właśnie ci ostatni, jak wynika z relacji świadków i opracowań historyków, wykazali się szczególnym okrucieństwem.
Mercedes-Benz. Nazwa robi różnicę?
„Polskie cierpienie oznaczało niemieckie zyski. Oprócz rabunku polskiego mienia i przejęcia polskiej gospodarki, Niemcy czerpali korzyści również z niewolniczej pracy polskich obywateli - prawie 2 miliony Polaków zostało w tym celu deportowanych do Niemiec. Po zakończeniu II wojny światowej niemieckie firmy korzystały z pozycji, jaką zdobyły dzięki bezwzględnej polityce III Rzeszy oraz osobistemu zaangażowaniu właścicieli i menedżerów tych firm w zbrodniczy system rządów Adolfa Hitlera. A zbrodniarze – tacy jak kat Woli Heinz Reinefarth – często pozostawali bezkarni, bez przeszkód kontynuowali karierę i cieszyli się przyjemnościami życia. Wielu Niemców nie ma dziś pojęcia, co ich dziadkowie robili w Polsce w latach 1939-1945." – pisze Nitek-Płażyńska.
No to parę faktów gwoli ścisłości…
Mercedes-Benz Group AG to niemiecki koncern motoryzacyjny z siedzibą w Stuttgarcie. Założony został w 1998 roku (sic!). Wcześniej, od roku 1926, działał pod nazwą Daimler-Benz AG. Po roku 1998, kiedy doszło do przejęcia amerykańskiej spółki Chrysler Corporation, powołano konsorcjum DaimlerChrysler AG.
Po raz kolejny metamorfozę firma przeszła w roku 2007. Po odsprzedaniu 80 proc. udziałów Chryslera - za 5,5 miliarda euro - stuttgarcki potentat zaczął działać pod marką Daimler AG. 1 lutego 2022 roku przedsiębiorstwo po raz kolejny przeszło rebranding – od tej chwili ponownie nazywa się Mercedes-Benz Group AG i produkuje samochody osobowe i dostawcze. Pojazdy ciężarowe wytwarza natomiast Daimler Truck, zaś usługi finansowe prowadzi Daimler Mobility.
W czasie II wojny światowej przedsiębiorstwo produkowało głównie silniki na potrzeby Luftwaffe, Kriegsmarine oraz pancernych dywizji Wehrmachtu i Waffen-SS.
Grupa Mercedes-Benz: Usuniemy tą… pamięć
Zamiast puenty listu z 29 maja 2023 r., prezes Fundacji „Łączy nas Polska” postawiła szereg pytań:
„Czy firma Mercedes-Benz Group angażowała się w krzewienie wśród Niemców wiedzy historycznej na temat zbrodni popełnianych na Polakach przez Niemców w latach 1939-1945? Jakie projekty w ramach tych działań zrealizowano? Jaki był koszt ich przeprowadzenia? Czy firma Mercedes-Benz Group wskazywała na fakt odniesienia przez siebie korzyści ze zbrodniczej polityki Niemiec wobec Polski w latach 1939-1945? Jeśli tak – kiedy i w jaki sposób?”
31 maja ze Stuttgartu przyszła odpowiedź. W niepodpisanym mailu czytamy:
„Niestety, podane przez Państwa fakty nie mogą być przypisane Grupie Mercedes-Benz. Prosimy o kontakt z właściwą firmą. Tą wiadomość natychmiast usuniemy…”
Mercedes-Benz to nie Daimler-Benz. Brzmi podobnie, a jednak perfekcyjnym jak zawsze Niemcom nazwa najwyraźniej robi różnicę. I nie ważne, że jeden koncern jest spadkobiercą drugiego. Liczy się przecież skrupulatność.
A jednak ta pedanteria może dziwić. I to w trójnasób - raz, bo jako sukcesor dzieła Karla Benza i Gottlieba Daimlera Mercedes-Benz nie powinien chyba zapierać się swojej niemal 140-letniej tradycji. Dwa - bo firma udaje, że nie ma nic wspólnego z hitlerowskim niewolnictwem. A trzy – ponieważ sama na swojej oficjalnej stronie internetowej, w zakładce „Daimler-Benz in der Zeit des Nationalsozialismus 1933 - 1945”, pisze tak:
„Początkowo firma zatrudniała kobiety, aby poradzić sobie z wymaganymi wolumenami jednostkowymi. Ponieważ jednak liczba pracowników była wciąż zbyt mała, Daimler-Benz wykorzystywał również robotników przymusowych. Ci jeńcy wojenni, uprowadzeni cywile i więźniowie z obozów koncentracyjnych, byli zakwaterowani w pobliżu zakładów.
Robotnicy przymusowi z zachodniej Europy mieszkali w pensjonatach, kwaterach prywatnych lub szkołach. Robotników z Europy Wschodniej i jeńców wojennych przetrzymywano w więziennych barakach o nieludzkich warunkach.
Więźniowie obozów koncentracyjnych byli monitorowani przez SS. ‘Wypożyczano’ ich odpłatnie firmom. W 1944 roku prawie połowa z 63 610 pracowników Daimlera-Benza to cywilni robotnicy przymusowi, jeńcy wojenni lub więźniowie obozów koncentracyjnych.
Po wojnie Daimler-Benz przyznał się do powiązań z reżimem nazistowskim, a także zaangażował się w inicjatywę Niemieckiej Fundacji Przemysłu „Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość”, której działania obejmowały udzielanie pomocy humanitarnej byłym robotnikom przymusowym.
Nitek-Płażyńska pójdzie do sądu
Dlaczego więc teraz Mercedes-Benz AG próbuje ukryć ten podły epizod? Czyżby powodem było to, że proces amnezji dotyczącej bestialstwa Niemców postępuje wraz z wymieraniem świadków tej hańby? Dlaczego jedna z najbogatszych firm na świecie - której znak handlowy warty jest obecnie 21 i pół miliarda dolarów a cały koncern kolejne niemal 51 mld dolarów - nie potrafi się przyznać, do tego, że korzystała z niewolniczej pracy milionów ludzi? Dlaczego jednocześnie próbuje kreować się na organizację odpowiedzialną społecznie, świadomą swojej przeszłości i zobowiązań, które się z nią wiążą?
Tego chyba żaden uczciwy człowiek nie jest w stanie zrozumieć.
Natalia Nitek-Płażyńska po otrzymaniu odpowiedzi ze Stuttgartu - a w zasadzie jej odmowy - napisała w mediach społecznościowych, że tym razem oczekuje od Mercedesa rzetelnej odpowiedzi. Zaznaczyła ponadto, że w razie ponownego uchylania się od prawdy, nie wyklucza podjęcia działań sądowych związanych z dostępem do informacji.
Więcej na temat Niemiec i innych krajów niemieckojęzycznych na kanale autora: youtube.com/@DACHL