Międzyrzecz. Tajemnica Lasu Obrzańskiego. Tu 80 lat temu był zakład masowych mordów ludzi

Michał Elmerych
Michał Elmerych
Mesritz - Obrawalde.
Mesritz - Obrawalde.
Dwa słowa. Mające ten sam przedrostek. Dwa słowa. To one spowodowały, że tylko w jednym miejscu, tuż koło Międzyrzecza (a właściwie wówczas Meseritz) w Lesie Obrzańskim (a właściwie wówczas Obrawalde) zginęło 10 tysięcy ludzi. Dwa słowa pozwoliły 80 lat temu eksterminować Niemcom „życie niewarte życia”. Dwa słowa: eugenika i eutanazja.

Na satelitarnych zdjęciach widać czerwone dachy kilkunastu budynków położonych na wschodzie leżącego w województwie lubuskim Międzyrzecza. Mapa Google nie pozostawia złudzeń. Samodzielny Publiczny Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych. Od lat nie zmieniło się więc przeznaczenie tych budynków. W 1904 roku powstał tutaj czwarty w prowincji poznańskiej zakład dla obłąkanych (4 Posenenschen Provinzialirrenstalt Obrawalde bei Meseritz).

Mesritz - Obrawalde.

Międzyrzecz. Tajemnica Lasu Obrzańskiego. Tu 80 lat temu był...

Idylliczny szpital wśród drzew

- Nie przypomina tych poprzednich szpitali psychiatrycznych, które były budowane właściwie w formie koszar. To były takie gmachy z czerwonej cegły dosyć ponuro wyglądające. Natomiast szpital w Obrzycach był z założenia właściwie dzielnicą willową i te budynki były przepięknie usytuowane w Lesie Obrzańskim. Tonęły w zieleni, były naprawdę bardzo nowocześnie pomyślane jako osobne pawilony dla chorych. Zainwestowano olbrzymie pieniądze, aby szpital wyglądał naprawdę godnie. Były w nim świetne warunki dla pacjentów psychiatrycznych, ponieważ miejscowość Obrawalde była położona nieco dalej od Międzyrzecza i nie była wówczas częścią miasta. Miała w sobie założenie samowystarczalności, więc absolutnie nie można zgodzić się tutaj, że ten szpital psychiatryczny był jakimkolwiek obciążeniem dla społeczeństwa niemieckiego, ponieważ z zasady był pomyślany jako osobny organizm, który utrzymywał się właściwie sam, ponieważ szpital miał swoje folwarki, na których gospodarował, i z których miał płody rolne, które trafiały do kuchni szpitalnej. Miał własne agregaty prądotwórcze, ujęcie wody, wieżę ciśnień. Można by nawet powiedzieć, że miał swoje przedszkole i szkołę dla dzieci pracowników. To był osobny organizm - opowiadała, podczas zorganizowanego w Szczecinie przez odział Instytutu Pamięci Narodowej spotkania, Katarzyna Sztuba-Frąckowiak, badająca przeszłość szpitala.

Cmentarz przyszpitalny - masowe groby pacjentów szpitala Obrawalde. W sumie zgineło około 10 tysięcy osób.
Cmentarz przyszpitalny - masowe groby pacjentów szpitala Obrawalde. W sumie zgineło około 10 tysięcy osób. FOT. Z ZASOBU MUZEUM ZIEMI MIĘDZYRZECKIEJ IM. ALFA KOWALSKIEG

Ten sielankowy obraz, w którym pacjenci i pensjonariusze szpitala nie tylko leczeni są najnowocześniejszymi metodami, ale korzystają z wielu wygód i mogą na przykład pracować, zburzony został w 35. roku działalności szpitala. To wówczas rozpoczęła się akcja E lub Eu, jedno z najbardziej zbrodniczych i pozbawionych jakichkolwiek ludzkich odruchów działań eksterminacyjnych, jakich dopuścili się Niemcy w swojej historii. Dziś znamy te działania jako akcję T4.

Przemysł śmierci zbiera żniwo

„Gdy zabraknie sił do walki o własne zdrowie, kończy się prawo do życia. W tym świecie walki należy ono tylko do pełnego sił wartościowego, a nie do słabego, półwartościowego. Silniejszy ma panować i nie łączyć się ze słabszym, aby w ten sposób nie poświęcać swojej wielkości. Tylko urodzony cherlak, półgłówek może odczuć to jako okrucieństwo, ale też jest on tylko słabym i ograniczonym człowiekiem. Żądanie, aby ludziom z defektami odebrać możliwości płodzenia innych, tak samo dotkniętych defektami potomków, jest żądaniem najzdrowszego rozsądku i przy jego planowym wykonaniu oznacza najbardziej humanitarny czyn dla ludzkości. Silniejsze pokolenie przepędzi słabszych, ponieważ pęd do życia w swojej ostatecznej postaci rozrywać będzie zawsze wszelkie śmieszne pęta tak zwanej humanitarności jednostki, aby jej miejsce pozwolić zastąpić humanitarnością natury, która słabych niszczy, żeby zrobić miejsce sile” - tak w więzieniu w Landsbergu, gdzie odsiadywał karę za pucz monachijski, eugenikę rozumiał Adolf Hitler.

Amanda Anna Ratajczak, skazana wyrokiem śmierci.
Amanda Anna Ratajczak, skazana wyrokiem śmierci. FOT. MUZEUM ZIEMI MIĘDZYRZECKIEJ

- Hitler później przyznawał wielokrotnie, że z uznaniem obserwował amerykańskich eugeników. Szczególnie podobały mu się pomysły na sterylizację. Notabene powiem, że w Stanach Zjednoczonych, które w zasadzie były od końca XIX wieku taką kolebką eugeniki, w 1908 roku w stanie Ohio pojawił się pomysł śmiertelnych zastrzyków właśnie dla ludzi. Upośledzonych, nieuleczalnie chorych, a nawet powstania komór gazowych dla tego typu ludzi. W kontekście prawa stanowego, ale nie weszło to wtedy w życie. Wówczas w Stanach Zjednoczonych przeforsowano chirurgiczną sterylizację, która często była dokonywana poprzez oszustwo. Często też dokonywano sterylizacji na dzieciach, które według arbitralnej oceny rad eugenicznych w Stanach Zjednoczonych, przewidywano, że będą głupsze, czy będą gorzej się uczyły. Jeszcze przed 1933 rokiem Hitler wysyłał swoich ludzi do Stanów Zjednoczonych, żeby tam obserwowali rozwój eugeniki. Po roku 1933 sytuacja się odwróciła. To w zasadzie Niemcy hitlerowskie stały się takim pionierem rozwiązań eugenicznych. Wówczas amerykańscy eugenicy patrzyli na nich, z taką można powiedzieć, nieskrywaną zazdrością. Nawet przyjeżdżali, chociażby Harry H. Laughlin, który działał w takim nowojorskim ośrodku Cold Spring Harbor. Notabene on wymyślił pojęcia, które później zostały zastosowane w ustawach norymberskich pó-Żyd, ćwierć-Żyd, w 1/16- Żyd. Pierwszymi rozwiązaniami eugenicznymi w Niemczech była ustawa o przymusowej sterylizacji z 14 lipca 1933 roku, która weszła w życie 1 stycznia roku następnego. Co interesujące, była ona wzorowana na pruskiej ustawie dotyczącej sterylizacji z roku 1932, ale wówczas ta ustawa jeszcze w okresie Republiki Weimarskiej nie weszła w życie. Pomysły eugeniczne w okresie III Rzeszy były motywowane oczywiście ideologią rasistowską. W okresie Republiki Weimarskiej zwracano uwagę przede wszystkim na rachunek zysków i strat z utrzymywania tak zwanych, jak to określano wówczas nutzlose Esser, czyli bezużytecznych zjadaczy chleba - tłumaczył doktor Wojciech Wichert z Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Szczecinie, karierę jednego z dwóch słów, które zaprowadziły na śmierć tysiące ludzi - eugeniki.

Brama główna zakładu dla obłąkanych Obrawalde. Idylliczny szpital wśród drzew...
Brama główna zakładu dla obłąkanych Obrawalde. Idylliczny szpital wśród drzew... FOT. Z ZASOBU MUZEUM ZIEMI MIĘDZYRZECKIEJ IM. ALFA KOWALSKIEGO

Eugenika podobnie jak eutanazja jest zbitką dwóch greckich słów. Eu - oznacza coś dobrego. Genes oznacza urodzonego. Thanatos z kolei w drugim ze słów oznacza śmierć. Dobrze urodzony i dobra śmierć. Jesienią 1939 roku połączyły się nierozerwalnie. Adolf Hitler wydał bowiem polecenie: „Reichsleiter Bouhler i dr medyczny Brandt są z mojego polecenia odpowiedzialni za rozszerzenie uprawnień lekarzy, którzy zostaną wymienieni z nazwiska, aby zgodnie z ludzkim osądem nieuleczalnie chorym pacjentom można było przyznać śmierć z litości, jeśli ich stan zostanie krytycznie oceniony”.

Nie było żadnej ustawy, ani żadnego oficjalnego dokumentu. Notatka na papierze Kancelarii Rzeszy stawała się wyrokiem śmierci dla: schizofreników, chorych na padaczkę, zapalenie mózgu, otępienie, paraliż, chorobę Huntingtona, osób z demencją starczą lub innymi terminalnymi schorzeniami neurologicznymi, jeśli nie mogą być zatrudnieni lub mogą być zatrudnieni jedynie przy pracach mechanicznych. A także dla wieloletnich (ponad pięć lat) pacjentów szpitali i ośrodków psychiatrycznych. Pracownicy tych placówek otrzymali polecenie sporządzenia specjalnych list. To na tych listach wytypowani lekarze stawiali czerwony plus oznaczający śmierć, niebieski minus oznaczający przedłużenie życia, lub znak zapytania, kiedy nie mogli podjąć jednoznacznej decyzji.

Akcja T4

Rozpoczęła się Akcja E lub Eu, po 1945 roku nazwana Akcją T4 od siedziby jej pierwszych kierowników w willi przy berlińskiej Tiergartenstrasse 4 w dzielnicy Mitte. Wytypowano sześć ośrodków, w których dokonywano mordów. Wszystkie były na terenie Rzeszy. W ciągu niespełna dwóch lat zagazowano w nich ponad 70 tysięcy ludzi. Zabójstw na taką skalę nie dało się ukryć. Dlatego po protestach między innymi niemieckiego Kościoła jesienią 1941 roku, akcji zaprzestano. Przynajmniej oficjalnie.

Stołówka dla pacjentów: schizofreników, chorych na padaczkę, zapalenie mózgu, otępienie.
Stołówka dla pacjentów: schizofreników, chorych na padaczkę, zapalenie mózgu, otępienie. FOT. Z ZASOBU MUZEUM ZIEMI MIĘDZYRZECKIEJ

Mordowanie w Obrawalde

Jesienią 1941 roku zmieniono nazwę akcji. Już nie pojawiało się określenie EU-Aktion lub E-Aktion. Aparat zagłady zastąpił ją kryptonimem „ 14f13”. 14 jako oznaczenie inspektora obozów koncentracyjnych, f - zgon i 13 rodzaj śmierci, w tym przypadku zagazowanie. Przy czym nie trzymano się ściśle tej procedury. Nie we wszystkich ośrodkach urządzono miejsca do gazowania ludzi gazem dostarczanym przez IG Fatben Industrie, nie wszędzie podsyłano specjalne samochody, w których truto spalinami. Ekspansja wojskowa pozwoliła też przenieść ośrodki w miejsca nieco mniej narażone na wykrycie ich przez opinię publiczną Niemiec.

Szpital w Obrawalde doskonale do tego się nadawał. Przed 1939 rokiem leżał na niemiecko-polskim pograniczu. Do rubieży było stąd zaledwie 15 kilometrów, usytuowanie poza centrum Meseritz, też było korzystne. Początkowo stanowił punkt etapowy. Eksterminację przeniesiono na teren okupowanej Polski, więc wiezieni z głębi Rzeszy pacjenci gdzieś musieli się zatrzymać. Wówczas jeszcze nie przeprowadzano tam eutanazji. Pod koniec 1941 roku sytuacja ulega zmianie. Dyrektorem w Obrawalde zostaje Walter Grabowski. Wcześniej działał w Pile, Gryfinie, Sławnie, Kaliszu i Kościanie.

- Otrzymał ze Szczecina, z prowincji Pommern zielone światło dla swojej działalności. Zabrał się bardzo gorliwie do swojej pracy, przekształcając Obrzyce w zakład masowych mordów - opowiada Katarzyna Sztuba-Frąckowiak.

Mesritz - Obrawalde.
Mesritz - Obrawalde.

Obrawalde/Obrzyce oprócz położenia mają jeszcze jedną zaletę. Dysponują bocznicą kolejową, ukrytą przed wścibskimi oczami. To daje swobodę w dostarczaniu przyszłych ofiar. Zazwyczaj transport pojawia się około północy. Przywożeni są rozdzielani. I poddawani selekcji. Przeżyć mogą jedynie zdolni do pracy. Kobiety, których życie uznane zostało za niewarte życia, trafiają do trzech pawilonów 6,8,9, a mężczyźni 18,19. Otrzymują zastrzyk z fenolu, a później w kolejnym pomieszczeniu, mieszankę scoplaminy i morfiny. Śmierć następuje w ciągu kilkunastu godzin. Inni, ci którzy zostali skierowani do pracy, zgodnie z zaleceniami, nie byli karmieni i umierali śmiercią głodową.

Tak szpital działa mniej więcej od połowy 1942 roku. Jest już wówczas otoczony murem i drutem kolczastym, a służbę pełni w nim oddany nazistowskiej ideologii i samemu Grabowskiemu specjalnie dobrany personel, od strażników przez pielęgniarki, po lekarzy i specjalne komando zajmujące się usuwaniem zwłok. Ile ich było przez ponad dwa lata, bo swoją działalność eutanazyjną szpital Obrawalde zakończył tuż przed wkroczeniem Armii Sowieckiej w styczniu 1945 roku? Dokumenty mówią o ponad 6 tysiącach, jednak jak wynika z ustaleń Komisji Spraw Badania Zbrodni Hitlerowskich w Zielonej Górze z 1967 r., dodać trzeba jeszcze około 4 tysięcy. To daje ponad 10 tysięcy ofiar. Nie tylko Niemców.

Berlin 1946 - proces lekarki z Obrawalde Hilde Wernicke.
Berlin 1946 - proces lekarki z Obrawalde Hilde Wernicke. FOT. MUZEUM ZIEMI MIĘDZYRZECKIEJ

- Komisja wymienia osoby, które nie były obywatelami III Rzeszy. Ja pozwolę sobie tutaj państwu szybciutko to przedstawić, to nie jest długa lista. Polaków zginęło 53, w tym 5 oficerów Wojska Polskiego, którzy byli w oflagu w Oldenburgu, 96 obywateli Związku Radzieckiego, 4 Czechów, 5 Holendrów, 2 Francuzów, 2 Włochów, 2 Rumunów, Duńczyk, Belg, Hindus i obywatel Stanów Zjednoczonych. Policzono, że to jest jakieś 170 osób. Przy założeniu, że zginęło dziesięć tysięcy osób, można posługując się matematyką wyliczyć, że cudzoziemców zginęło 1,7%, także relatywnie niedużo. Rację ma tutaj chyba były korespondent wojenny Wasilij Grossman, który na tym terenie też przebywał. On określił szpital w Obrawalde jako narodową instytucję do likwidacji ludności niemieckiej. Przede wszystkim ginęli tam Niemcy. Można założyć, że 98% osób, które tam zginęło, było narodowości niemieckiej - skrupulatnie wyliczał w „Przystanku Historia” kustosz Muzeum Ziemi Międzyrzeckiej Andrzej Kirmiel.

Kiedy do szpitala wkroczyli Sowieci, znaleźli mnóstwo dowodów na to, że prowadzono tam systematyczne mordowanie ludzi. Fiolki po środkach farmaceutycznych, rzeczy po zamordowanych, a przede wszystkim około tysiąca wychudzonych dzieci. W kostnicy odkryto też kilkaset niepochowanych zwłok.

Dwie osoby z placówki, jeszcze w maju 1945 roku, zostały przez doraźny sąd skazane na karę śmierci. To Hermann Gulke naczelny pielęgniarz i naczelna pielęgniarka Amanda Ratajczak. Rozstrzelano ich na drodze Międzyrzecz - Skwierzyna i pochowano na żydowskim cmentarzu.

Dyrektor szpitala Walter Grabowski, odpowiedzialny za organizowanie eutanazji pacjentów.
Dyrektor szpitala Walter Grabowski, odpowiedzialny za organizowanie eutanazji pacjentów. FOT. Z ZASOBU MUZEUM ZIEMI MIĘDZYRZECKIEJ

Pochodzący ze Szczecina nazistowski zbrodniarz Walter Grabowski zniknął i uniknął kary. Sąd wydał nakaz aresztowania go w 1961 roku, anulowano go w 1991 r., opierając się na przypuszczeniach, że Grabowski nie żyje.

Szpital wciąż funkcjonuje, willi nie ma

W Obrzyckim kompleksie wciąż funkcjonuje szpital psychiatryczny. Jest w nim izba pamięci, jest głaz upamiętniający ofiary. Po miejscu skąd wydawano rozkazy, czyli berlińskiej willi przy Tiergartenstrasse 4 nie ma śladu. Dziś część działki zajmuje berlińska filharmonia, a część autobusowa pętla. Także tam wzniesiono obelisk ku czci pomordowanych w akcji T4 i jej pochodnych. Także tych, którzy zginęli w Obrawalde. Dla niemieckich panów: „bezużytecznych pożeraczy chleba”.

Obejrzyj: Żary. Kawał historii! Atomowy bunkier, lotnisko, obóz jeniecki i dwa pomniki w Wiechlicach:

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Międzyrzecz. Tajemnica Lasu Obrzańskiego. Tu 80 lat temu był zakład masowych mordów ludzi - Gazeta Lubuska

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia