List do Hitlera zmienił jej życie
Leni Riefenstahl z Heinrichem Himmlerem w Norymberdze. 1934 rok.
(fot. Wikimedia Commons [2])
"Wielce Szanowny panie Hitler!
Niedawno pierwszy raz w życiu byłam na imprezie politycznej. Przemawiał Pan w Pałacu Sportu. Muszę przyznać, że Pańska osoba i entuzjazm słuchaczy wywarły na mnie wrażenie. Pragnęłabym poznać Pana osobiście. Niestety, w najbliższych dniach muszę opuścić Niemcy na kilka miesięcy, aby kręcić film na Grenlandii. Dlatego spotkanie z Panem przed moim wyjazdem nie będzie raczej możliwe. Nie wiem zresztą, czy list mój dotrze do Pana. Bardzo cieszyłabym się z odpowiedzi.
Pozdrawiam Pana serdecznie.
Pańska Leni Riefenstahl"
Młodziutka Leni w przypływie emocji wysłała list zaraz po wiecu w 1932 roku. Była zafascynowana jego osobą. Nie ukrywała tego ani przed sobą, ani w słowach wylanych na papier. Hitler nie mógł przegapić takiej okazji…
Bóg miał zesłać urodę i karierę
Już jako kilkuletnia dziewczynka Leni wystawiała wymyślone przez siebie przedstawienia na łące przy domu rodzinnym. Angażowała w nie swojego młodszego brata Heinza. Matka była zachwycona zdolnościami córki. Modliła się, by Bóg zesłał jej urodę i karierę. Innego zdania był ojciec, który liczył, że pierworodna przejmie po nim biznes hydrauliczny.
Jako szesnastolatka rozpoczęła naukę w Szkole Tańca Grimm-Reiter w Berlinie. Kiedy dowiedział się o tym ojciec wpadł w szał i zagroził, że umieści ją w internacie. Leni przeniosła się do Szkoły Sztuk i Rzemiosł. Jednak o tańcu myśleć nie przestała, w swoje plany wciągnęła Harrego Sokala.
Zakochany po uszy austriacki bankier zorganizował jej debiut taneczny w Tonhalle w Monachium. Swoje umiejętności pokazała także w teatrach Blüthner-Saal, Deutsches Theater oraz w Kammerspiele. Kariera tancerki nie trwała jednak długo. Po ośmiu miesiącach Leni odniosła poważną kontuzję kolana, która nie pozwoliła jej na dalsze występy.
Taniec na morzu zachwycił Hitlera
Leni przyjmuje gratulacje od Adolfa Hitlera. 1934 rok.
(fot. Wikimedia Commons [3])
Riefenstahl rozpoczęła poszukiwanie nowej pasji. Wybrała aktorstwo. W 1925 roku zagrała w filmie "Droga do siły", który wymagał od niej wielkiej sprawności fizycznej. Dla wysportowanej nastolatki była to doskonała próba sprawdzenia samej siebie i pokazania, co potrafi.
Porzucony cztery miesiące wcześniej Harry Sokal pomógł jej nawiązać kontakt z reżyserami Luisem Trenkerem i Arnoldem Franckiem, dzięki którym zagrała w filmie "Święta góra".
Kiedy film zobaczył Adolf Hitler powiedział: "Najpiękniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałem na ekranie, był taniec Riefenstahl na morzu w filmie Święta góra".
Wysportowana dziewczyna o charakterystycznej urodzie szybko stała się pupilką mediów. Okrzyknięto ją jedną z najlepszych młodych aktorek. Zyskała rozgłos w kraju i za granicą. Pragnienia pchały ją jednak dalej.
Widziała świat oczami filmowca
Po zakończeniu zdjęć do "Burzy nad Mont Blanc" w pamiętniku zanotowała: "Widzę wszystko oczami filmowca. Chcę sama robić filmy!".
Jak pomyślała tak zrobiła. Zaczęła od skompletowania ekipy filmowej. Zatrudniła węgierskiego teoretyka Belę Balazsa, operatora Hansa Scheebergera, a przy pisaniu scenariusza pomógł jej Carl Mayer (znany z pracy nad "Gabinetem doktora Caligari"). Brakowało tylko funduszy. Jak zawsze w kłopotach pomógł jej wciąż zakochany Harry Sokal, który wyłożył pieniądze na całą produkcję i znalazł wytwórnie filmową.
Tak powstał pierwszy film Leni Riefenstahl. "Błękitne światło" opowiadało o wiejskiej dziewczynie Juncie, którą sama zagrała. Film zdobył srebrny medal na Festiwalu Filmowym w Wenecji w 1932 roku.
Apokaliptyczne wizje na wiecu Hitlera
Riefenstahl z Goebbelsem. 1937 rok.
(fot. Wikimedia Commons [4])
"Byłam jak sparaliżowana. Choć wielu rzeczy w przemówieniu nie zrozumiałam, byłam zafascynowana Hitlerem. Zmasowany ogień słów bił w słuchaczy i czułam, że wszyscy ulegli temu człowiekowi. Ja sama przeżyłam w tym momencie wizję niemal apokaliptyczną, której nigdy już nie mogłam zapomnieć. Miałam wrażenie, jakby ziemia rozpłaszczała się przede mną jak półkula, która nagle rozpada się w środku i wyleciał z niej w górę potężny strumień wody, tak ogromny, że sięgający nieba i wstrząsający ziemią" zanotowała Riefenstahl w pamiętniku po spotkaniu Hitlera w 1932 roku.
Po spotkaniu z Hitlerem, fuhrer powiedział do niej: "Kiedy dojdziemy do władzy, pani będzie robiła moje filmy".
Najlepsze filmy tworzyła dla Führera
Pierwszym filmem jaki Riefenstahl nakręciła dla Hitlera było "Zwycięstwo wiary", sprawozdanie z V zjazdu NSDAP w Norymberdze jesienią 1933 roku. Rok później nakręciła "Triumf woli", film, którzy gloryfikował ruch narodowosocjalistyczny.
Riefenstahl podczas kręcenia "Triumfu woli" miała do dyspozycji 38-metrowy maszt flagowy, po którym poruszał się główny kamerzysta. Sam film kręciło jeszcze 36 innych operatorów, a do pomocy technicznej miała 170 osobową załogę techniczną. Podczas zjazdu partii hitlerowskiej, który trwał tydzień nakręcono 120 km taśmy. Jej montaż trwał pół roku.
Film szybko osiągnął sukces. Został uznany za jeden z najlepszych filmów propagandowych. W ciągu niecałego miesiąca po premierze obejrzało go ponad 100 tys. widzów w Berlinie. Reżyserka została uhonorowana Niemiecką Nagrodą Filmową, a na festiwalu w Wenecji (1935) dostała nagrodę za najlepszy zagraniczny film dokumentalny.
Riefenstahl nie uznawała produkcji za propagandową, mówiąc: "nigdy nie miałam wrażenia, że zrobiłam coś, co może komuś zaszkodzić. Przecież gdyby coś takiego tam było, to Francuzi nie daliby mi złotego medalu na dwa lata przed wojną!"
"Stworzyła pani majstersztyk"
Kadr z filmu "Zwycięstwo wiary", który dokumentował V zjazd NSDAP.
(fot. Wikimedia Commons [5])
W 1936 roku Leni Riefenstahl zakwalifikowała się do olimpijskiej reprezentacji Niemiec w narciarstwie. Na zawody jednak nie pojechała jako zawodnik, a reżyser. Pod jej czujnym okiem powstała kronika Olimpiady "Olympia".
"Olympia" była złożona z dwóch części: "Święta Narodów" i "Święta Piękna". Całość była zapisem 400 km taśmy. Produkcja na ekranach pojawiła się 20 kwietnia 1938 roku. Film został doskonale przyjęty zarówno w Niemczech jak i za granicą.
"Stworzyła pani majstersztyk, świat będzie pani za to wdzięczny" - powiedział, tuż po premierze pierwszej części filmu, Hitler do Riefenstahl. Jeszcze bardziej zachwycona była europejska prasa porównująca sztukę filmową do prawdziwej poezji i widowiska. Najdalej posunął się szwedzki dziennik "Svenska Dagbladet": "Trzeba by wyrazić żal, gdyby ów duch międzynarodowego braterstwa, jaki przedstawia Olympia, nie potrafił obalić barier politycznych antypatii".
Riefenstahl wykorzystała w filmie swoje nowatorskie pomysły. Skoki o tyczce filmowała z wykopanego dołu, a konkurencje wodne kręciła kamera do zdjęć podwodnych. Kiedy zawodnicy startowali w biegach kamera jechała tuż przed nimi na wózku wzdłuż toru sportowego.
Z trików Riefenstahl filmowcy korzystają do dziś. To ona pokazała innym reżyserom nowy sposób filmowania. Na jej planach 30 kamer jednocześnie kręciło jedno ujęcie, filmowanie z samolotów czy pod wodą, zbliżenia, szybki montaż to były cechy charakterystyczne stylu Riefenstahl.
Z przerażeniem patrzyła na niemieckich oficerów
We września 1939 roku znana reżyserka pojawiła się w Polsce. Zajmowała się tworzeniem dziennika kampanii wojskowej. Sama została wyposażona w mundur Wehrmachtu, pistolet i bagnet. 12 września znalazła się w miejscowości Końskie w województwie świętokrzyskim, gdzie Niemcy dokonali egzekucji 22 osób.
Według relacji Riefenstahl dwa dni przed przyjazdem ekipy filmowej polscy cywile zamordowali kilkunastu żołnierzy niemieckich. Kiedy reżyserka dotarła na miejsce, Polacy kopali dół dla pomordowanych.
"Wokół stali rozjuszeni Niemcy. Niemiecki oficer próbował podobno uspokoić żołnierzy, kazał odesłać Polaków do domów i w spokoju pochować towarzyszy broni. Nie wszyscy posłuchali rozkazu, niektórzy wyżywali się na zastraszonych Polakach. Nie słyszeliście, co powiedział wam oficer? - zapytałam. Wściekli mężczyźni zwrócili się groźnie przeciwko mnie, jeden krzyknął: - Niech ona się zamknie, precz z tą babą!, inny wycelował karabin w moją stronę. Patrzyłam na nich przerażona."
Załamana sytuacją reżyserka uciekła do Gdańska. Tam, spotkała się z Hitlerem. Führer tłumaczył jej, że to czego była świadkiem jest niedopuszczalne, a żołnierze na pewno zostaną ukarani. Riefenstahl uwierzyła, a może nie miała innego wyjścia, bo Hitler w zamian za dobrą współpracę wspierał finansowo jej studio filmowe.
Cyganie z obozu w roli statystów
Plakat filmu "Błękitne światło", w którym główną rolę zagrała Leni Riefenstahl.
(fot. Wikimedia Commons [6])
Po II wojnie światowej Riefenstahl postanowiła nakręcić film fabularny o życiu hiszpańskich wieśniaków. Ze względu na wojnę nie mogła wyjechać za granicę.
W roli statystów zatrudniła kilkudziesięciu Cyganów, którzy zostali sprowadzeni z obozu Maxglan koło Salzburga. Aktorzy po skończonym projekcie zostali odesłani do obozu, skąd większość trafiła do Auschwitz-Birkenau.
Riefenstahl została oskarżona o wykorzystywanie więźniów obozu koncentracyjnego do własnych celów. Zarzuty nie zostały jednak udowodnione. Sąd uznał ją za sympatyzującą z nazistami.
W 2002 roku władze niemieckie umorzyły sprawę wykorzystywania więźniów obozu koncentracyjnego przez Leni Riefenstahl przy pracy nad filmem "Niziny".
Obóz zagłady poznała z bliska
W 1945 roku Leni Riefenstahl została aresztowana przez amerykańskie wojsko w kurorcie Kitzbühel i przewieziona do Dachau. Jak twierdzi, dopiero wtedy pierwszy raz usłyszała o obozach zagłady. Po dwóch miesiącach została wypuszczona. Wolność nie trwała długo, artystkę przejęła władza francuska. Ze względu na pogłębiającą się depresję została zamknięta w szpitalu psychiatrycznym. "Kiedy wyszłam z tego więzienia, byłam wychudzona, miałam anemię, byłam rozbita po elektrowstrząsach" - wspominała po latach.
Pod koniec lat czterdziestych i na początku pięćdziesiątych Leni Riefenstahl została poddana trzem procesom denazyfikacyjnym. Za każdym razem została uznana za oportunistkę.
Do pracy twórczej Riefenstahl wróciła po wojnie. Nie był to łatwy okres w jej karierze, każdy pomysł spotykał się z ostrą krytyką i brakiem pomocy finansowej. Z braku perspektyw Riefenstahl zajęła się fotografowaniem. Jej szczególnym zainteresowaniem cieszyli się mieszkańcy Gór Nuba w Sudanie oraz… życie pod wodą. W podeszłym wieku chciała zdobyć uprawnienia płetwonurka, więc postanowiła złożyć oświadczenie z fałszywą datą urodzin. Odejmując sobie lat zyskała patent i nagrała film "Życie pod wodą".
"Gdzie jest moja wina?"
W 2001 roku na Festiwalu Filmów Krótkometrażowych w Petersburgu Leni Riefenstahl otrzymała nagrodę na całokształt twórczości reportażu filmowego.
Krytyczka społeczna Susan Sontag o filmach Riefenstahl mówiła bez ogródek: "Ktokolwiek broni filmów Riefenstahl jako filmów dokumentalnych, jeśli założymy, że istnieje różnica między filmem dokumentalnym i propagandą, jest po prostu naiwny".
Riefenstahl zawsze twierdziła, że nie ma nic wspólnego z nazizmem. Jak tłumaczyła nie należała do NSDAP i nie wiedziała o zbrodniach systemu. O zarzutach antysemickich pisała w pamiętnikach: "Ludzie wciąż oczekują, że przyznam się do winy. Nigdy nie przeszedł mi przez usta żaden antysemicki komentarz. Nigdy nie byłam antysemitką i dlatego też nie wstąpiłam do partii. Gdzie w takim razie jest moja wina?".
Zawsze osiągała to, czego pragnęła. Tancerka, aktorka, reżyserka i fotografka. Dumna ze swoich filmów i swojego życia. Podsumowała je w jednym z wywiadów mówiąc: "Żyłam tylko dla sztuki, dla pracy. Przeżyłam już tyle wzlotów i upadków, że wystarczyłoby na trzy życiorysy".
Kiedy została zapytana o to, czy czegoś w życiu żałuje odparła: "Nie żałuję, że poznałam Hitlera, bo oznaczałoby to, że muszę żałować, że żyłam. Mogę więc powiedzieć, że żałuję, że żyłam - tylko że przecież wszystko w życiu robiłam wyłącznie dla sztuki."
AGNIESZKA GAŁCZYŃSKA
[1] Creative Commons
Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach. 3.0. Niemcy
Bibliografia:
L. Riefenstahl, Pamiętniki, Świat Książki, Warszawa 2003
A. Łysakowska, Wszystkie debiuty Leni Riefenstahl [histmag.org]
J. Trimborn: Riefenstahl. Wydawnictwo WAB, Warszawa 2008
Słowo Ludu 20-21 września 2003 roku nr 219
Wikipedia
Cytaty w tekście pochodzą z "Pamiętników" Leni Riefenstahl.