Ilość chloru wypuszczona przez żołnierzy była dwukrotnie większa niż ta użyta podczas ataku gazowego przeprowadzonego pod Ypres 22 kwietnia 1915.
Wymyślił gaz, żeby skrócić wojnę
28 lipca 1914 roku rozpoczął się największy konflikt zbrojny w historii świata. Jeden z naukowców niemieckich zgłosił chęć wyprodukowania gazu, który pomógłby skrócić wojnę. Był to chemik Fritz Haber. Mimo, że niemieccy wojskowi początkowo podeszli sceptycznie do pomysłu, to kiedy ten zorganizował pokaz możliwości swojego wynalazku szybko zmienili zdanie.
Haber chciał stworzyć środek, który pozwoliłby skrócić I wojnę światową. Do tego celu użył saletry importowanej z Chile. Skonstruował z niej amunicję i materiały wybuchowe. Pod pozorem pracy nad środkami ochrony roślin prowadzi badania nad trującymi gazami na zwierzętach.
Gaz na bazie chloru pierwszy raz został użyty pod Ypres. Kilka tysięcy napełnionych metalowych butli zostało ustawionych na odcinku 6 km, równoległym do pozycji przeciwnika. Nowy wynalazek Habera zaskoczył wszystkich. Żołnierze francuscy nie spodziewali się użycia gazów bojowych, ponieważ było to niezgodne z Konwencją Haską z 1899 roku (zakaz używania trujących i duszących gazów).
Iperyt był środkiem silnie duszącym, który działał na płuca i oskrzela. Osoby, które wdychały gaz doznawały ciężkich poparzeń wewnętrznych. Środek atakował także skórę i oczy, co skutkowało utratą naskórka i ślepotą. Żołnierze ginęli w męczarniach.
Zginęło 11 tysięcy osób
31 maja 1915 roku uznaje się za datę największego ataku gazowego podczas działań wojskowych. Wojska niemieckie między Bomimowem, a Sochaczewem użyły 264 ton ciekłego chloru, który wypuścili z 12 tysięcy butli. Były one rozmieszczone przed linią okopów rosyjskich, od Tartaku Bolimowskiego, aż po Białynin. Były przykryte workami z piaskiem, ustawione pojedynczo lub łączone po kilka sztuk. Od zaworów odchodziła trzymetrowa rura (tzw. kaczy dziób), z której po odkręceniu wydobywał się ciekły chlor zamieniający się w gaz.
31 maja między godziną 2, a 3 ustabilizowała się cyrkulacja powietrza, dlatego żołnierze 9 armii niemieckiej ks. Leopolda Bawarskiego zdecydowali się na atak. Chlor utworzył żółto-zieloną chmurę o wysokości ok. 6 metrów, która dotarła na pozycje Rosjan. Widząc to żołnierze zaczęli chować się do okopów, ponieważ myśleli, że jest to zasłona dymna, która poprzedza atak Niemców. W okopach stężenie gazu było jeszcze większe.
Gongi pożarowe przypominają o tragedii
Szacuje się, że niemiecki atak gazowy pozbawił życia około 11 tys. ludzi. Część z nich umarła na miejscu, reszta w szpitalach na skutek zatrucia gazem. Największe straty poniosły pułki: 217, 218 piechoty, 10, 53, 54, 55, 56 Strzelców Syberyjskich oraz 14 Syberyjska Brygada Artylerii. Ucierpieli także mieszkańcy pobliskim miast i wsi.
Zabitych pochowano w mogiłach zbiorowych i cmentarzach wojskowych w Kolonii Bolimowskiej Wsi, Wólce Łasieckiej, Joachimowie Mogiłach i Huminie. Na pamiątkę bitwy między Bolimowem, a Sochaczewem powstały dwa gongi pożarowe, które zostały wykonane z połówek butli po chlorze.
Oprac. na podstawie artykułu z Wikipedii, autorstwa, udost. na licencji CC-BY-SA 3.0
[1] Zdjęcie udostępnione jest na licencji:
Creative Commons
Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach. 2.5.