Pacyfikacja kopalni Wujek 16 grudnia. Krew na śniegu. Postrzelonych górników było więcej. To się wydarzyło w 1981 roku

Teresa Semik
Wciąż nie przestajemy pytać, dlaczego 16 grudnia 1981 strzelano do strajkujących górników kopalni Wujek w Katowicach.Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Wciąż nie przestajemy pytać, dlaczego 16 grudnia 1981 strzelano do strajkujących górników kopalni Wujek w Katowicach.Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Leonard Stankiewicz/arc DZ
Rocznica pacyfikacji kopalni Wujek, z powodu pandemii, jest inna niż zwykle. Jednak 16 grudnia, jak co roku, nie przestaniemy pytać, dlaczego w stanie wojennym 1981 roku strzelano do strajkujących górników? Ile jeszcze kryje tajemnic ta historia, bo wciąż doświadczamy nowych. Nie tak dawno ujawniono dwie ofiary ranne od kul.

Tym razem nie przewidziano wspólnej modlitwy w intencji zastrzelonych górników, przemarszu pod Pomnik-Krzyż, apelu poległych. Każdy indywidualnie może oddać hołd poległym. 16 grudnia wartę honorową pełnią tylko górnicy. Przez cały dzień otwarty będzie kościół Podwyższenia Krzyża Świętego przy ul. Pięknej w Katowicach Brynowie, na terenie której leży kopalnia Wujek. Można wstąpić na chwilę indywidualnej modlitwy.

Odeszli zbyt wcześnie

Każdego 16 grudnia rodziny zastrzelonych górników starają się być razem, w miejscu, gdzie doszło do tej tragedii. Renata, żona Joachima Gnidy przyjeżdża do Katowic z Niemiec, dokąd wyjechała po śmierci męża. Nie potrafiła żyć z tą przeszłością w miejscach, które kiedyś dzieliła razem z nim. Gdy rozmawiałyśmy przed laty, wciąż zadawała sobie pytanie, co czuje człowiek mierząc do drugiego z karabinu maszynowego?

ZOBACZCIE ZDJĘCIA

– Nie potrafię zrozumieć, dlaczego mąż poszedł do pracy i już nie wrócił – mówiła. – Wymknął się do domu 15 grudnia, przyniósł wypłatę i nie przestawał mówić o strajku, że jest ciężko, że rano weźmie zapas jedzenia, bo nie wiadomo, co będzie dalej. Ale że będą strzelać do drugiego człowieka, to taka myśl nawet się nie pojawiła.

Gdy nie wrócił następnego dnia na noc, była pełna obaw. Rano pojechała na kopalnię Wujek. Na śniegu zobaczyła krew. Wtedy sobie uświadomiła, co tu się działo. Strach trochę odpuścił, gdy usłyszała, że Joachim jest na liście rannych. Leżał w szpitalu w Katowicach Ochojcu. Pojechała tam ciągle jeszcze pełna nadziei. Był już po operacji głowy, pocisk uszkodził mózg. Nie odzyskał przytomności. Ich córeczka miała wtedy 2,5 roku.

– Jaki był tata? Dociekała, gdy dorosła – wspominała żona. – Tej daty nie wymażemy z naszego życia.

Co roku związkowcy kopalni Wujek jadą też w tych dniach na groby zastrzelonych górników. W Tarnogrodzie w województwie lubelskim, trzy dni temu, wspominali z mieszkańcami Józefa Krzysztofa Gizę. Kula trafiła go w szyję i rozerwała tętnicę.

Kolejni ranni od kul

Śląskie Centrum Wolności i Solidarności, które m.in. opiekuje się Muzeum Izbą Pamięci Kopalni Wujek, wciąż odnajduje ślady tamtej historii. Przede wszystkim ustalono, że w czwartym dniu stanu wojennego kule dosięgły nie 21 górników, jak ustalił sąd, który rozpoznawał tę sprawę, a 23!

Nazwiska tych dwóch górników znajdujemy w raporcie z 1991 roku Sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do Zbadania Działalności MSW, tzw. Komisji Rokity, ale nie ma ich wśród poszkodowanych w akcie oskarżenia, w którym prokuratura zarzuciła zomowcom z plutonu specjalnego użycie broni w kopalni Wujek. Ci dwaj górnicy wymknęli się z kopalni po pacyfikacji i dopiero wtedy poszli do lekarza, z dala od kopalni. Bali się przyznać, skąd te rany.

– Jednego z tych górników lekarz zapytał, co ma wpisać w karcie choroby, żeby bardziej nie zaszkodzić. Górnik odpowiedział: pisz pan, że rana cięta – przypomina Sebastian Reńca, historyk Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności.

Dopiero rok temu górnicy ranni od postrzałów dostali od rządu specjalne renty w wysokości 500 zł. Często ich życie legło w gruzach. Piotrowi Babrakowskiemu kula zomowca tak pogruchotała kość, że ma nogę krótszą o 2 cm. Całe życie ciągnie się za nim to kalectwo. Każdy krok przypomina o tym, co wydarzyło się w kopalni Wujek 16 grudnia 1981 roku. Prawa noga na wysokości uda była przestrzelona na wylot, w lewej pocisk utknął w kości.

Ilu górników strajkowało?

To trudno zrozumieć, ale 39 lat po wydarzeniach w kopalni Wujek nie wiemy, ilu górników wówczas strajkowało przeciwko stanowi wojennemu, nie znamy wszystkich nazwisk. Szacuje się, że było ich około 3 tysięcy. Szansą na ich policzenie był program „Rachunek wdzięczności PGNiG” adresowany właśnie do tych górników kopalni Wujek, którzy w grudniu 1981 roku uczestniczyli w strajku okupacyjnym. Od 2018 roku mają szansę na darmowy gaz. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazowe SA zaproponowało wsparcie w wysokości nie więcej niż 900 zł rocznie tylko dla tych osób, które zakupują gaz w PGNiG. W praktyce oznacza to, że osoba obdarowana korzysta z gazu za darmo, bo rachunki za wykorzystanie go w kuchni i do podgrzewania wody zwykle nie przekraczają tej kwoty. Jeśli są wyższe, trzeba zapłacić tylko nadwyżkę ponad 900 zł.

Listy naukowe uczestników tego strajku tworzy Śląskie Centrum Wolności i Solidarności. Problem w tym, że nie wszyscy dożyli tej chwili, nie wszyscy mają umowę z PGNiG na dostawę gazu. W efekcie zgłosiło się ponad 700 osób. – W trakcie rozmów osoby te ujawniają kolejne nazwiska, bo pamiętają, kto strajkował razem z nimi – wyjaśnia Sebastian Reńca. – Dzięki temu nasza lista uczestników strajku w kopalni Wujek wydłużyła się do około 1700 nazwisk.

Stan wojenny. Dramatyczny grudzień 1981 roku.Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE

Stan wojenny 13 grudnia. Niedziela bez Teleranka, śnieg i si...

Niedokończona praca

Wciąż dokumentowane są tamte wydarzenia. Właśnie ukazał się drugi tom relacji „Wujek’81”, w którym odnajdujemy m.in. osobiste wspomnienia zmarłego dwa lata temu Jerzego Wartaka z komitetu strajkowego. Tom pierwszy zawiera około 50 takich relacji, także medyków zaangażowanych w ratowanie rannych górników.

Jedną z ostatnich publikacji jest także album „Wujek '81”, również w wersji niemieckiej i angielskiej. Autorami tekstów są Robert Ciupa, dyrektor ŚCWiS oraz dr Bogusław Tracz, pracownik IPN w Katowicach. Autorzy zdjęć to śląscy fotograficy: m.in. Marek Dworaczyk, Bogdan Kułakowski, Stanisław Jakubowski, Władysław Morawski.

Historia zdjęć z wydarzeń w kopalni Wujek wciąż fascynuje. W Muzeum Izbie Pamięci jest ich około setki, ale wciąż nie wszystkie opatrzone są nazwiskiem autora.

– Nadal nie wiemy, kto wykonał to wstrząsające zdjęcie przedstawiające górników niosących na noszach rannego czy zastrzelonego kolegę na tle napisu: „Niedokończona praca” – dodaje Sebastian Reńca. – To zdjęcie już w lutym 1982 roku pojawiło się w prasie amerykańskiej.

Sebastian Reńca poszukuje też świadków pacyfikacji kopalni, którzy 16 grudnia 1981 roku pojawili się w tamtym rejonie często całkiem przypadkowo. Do późnych godzin wieczornych milicjanci i ormowcy legitymowali wszystkie osoby, które tam napotkali, jeśli nawet wyszły kupić chleb. Najczęściej odbierano im dowody osobiste i polecano zgłosić się na komendę po ich odbiór oraz na przesłuchanie. Milicjanci próbowali także w ten sposób wyłapać uczestników strajku.

Kto kazał strzelać?

Pytanie, na które wciąż nie ma odpowiedzi, to: kto kazał strzelać do protestujących górników? Nie ustalił tego także sąd, choć 15 lat rozpoznawał sprawę śmierci górników. Członkowie plutonu specjalnego ZOMO byli oskarżeni w tym procesie o użycie broni w czasie „pobicia górników”. Dowody nie wystarczyły, by postawić komukolwiek zarzut zabójstwa.

Czy możliwe było opanowanie kopalni bez użycia broni? Jeden ze sztabowców katowickiego ZOMO nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi. – Według mojej wiedzy – mówił w czasie procesu – wszelkie nasze ruchy musiały zostać poparte ostrzejszymi środkami niż te, którymi dysponowaliśmy przystępując do tej akcji.

Z kolei były prokurator Waldemar Wilk z Warszawy zeznał przed katowickim sądem: – Jeżeli 19 ludzi nie miało używać broni, to po co ich wprowadzono do akcji? Przecież taka grupka nie mogła pomóc setkom obecnych w kopalni zomowców.

Historyk Sebastian Reńca dotarł w warszawskim Archiwum Akt Nowych do dwóch ważnych dokumentów, które nieco rzucają światło na te wydarzenia. 19 grudnia 1981 roku, a więc trzy dni po pacyfikacji kopalni Wujek, generał Wojciech Jaruzelski podczas posiedzenia Sekretariatu KC PZPR powiedział, że należy umorzyć śledztwo w sprawie wydarzeń w kopalni Wujek. „Damy oświadczenie WRON, rządu lub Biura Politycznego – ubolewanie i przestroga”. Tak wynika ze stenogramu tej narady.
Wojskowa prokuratura umorzyła to śledztwo 20 stycznia 1982 roku, bo w zachowaniu zomowców nie stwierdziła przestępstwa. Strzelali, ale w obronie koniecznej ratując życie swoje i pozostałych milicjantów. Decyzja o umorzeniu zapadła w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej w Warszawie, a prokuratorzy w Gliwicach otrzymali gotowy do podpisania dokument.

Drugi dokument, teraz ujawniony, to stenogram z posiedzenia Biura Politycznego KC PZPR z 22 grudnia 1981 roku. Generał Jaruzelski proponuje, by złożyć na ręce Floriana Siwickiego, Czesława Kiszczaka, sił zbrojnych, milicji i Służby Bezpieczeństwa „słowa uznania i podziękowania za wykonanie trudnej operacji w obronie socjalistycznego państwa”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wiadomości

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia