Katastrofa w kopalni Modrzejów" pod Sosnowcem. Pięciu ratowników poniosło okropną śmierć
Wśród archiwów znaleźliśmy zdjęcia opisane jako: "Kopalnia węgla "Modrzejów" pod Sosnowcem. Katastrofa w kopalni - ludzie biegnący na pomoc". Niestety badacze nie ustalili konkretnej daty wykonania fotografii. Wiadomo jednak jedno - kopalnię nawiedziła seria tragicznych wydarzeń, do których doszło 11 lutego 1985 roku. Stalowe zamknięcie jednego z podziemnych zbiorników urobku zostało uszkodzone. Gdy próbowano je naprawić, używają do tego palnika acetylenowego zapalił się znajdujący się w zbiorniku węgiel. Doszło do prawdziwej tragedii.
Dopływ wody z rurociągu przeciwpożarowego był niezabezpieczony, przez co nie można było ugasić zapłonu. Nie minęła chwila, gdy nagle pożar wymknął się kompletnie spod kontroli. Ratownicy górniczy w pośpiechu rozładowywali zbiornik. Doszło do wybuchu metanu i pyłu węglowego. Płomień miał 900 metrów długości. Pięciu ratowników górniczych zginęło, kolejnych 21 zostało rannych. Osiemnastu z nich trafiło do szpitala w ciężkim stanie.
Pracownicy nie zabezpieczyli dopływu wody z rurociągu przeciwpożarowego, którym można byłoby ugasić zapłon i szybko okazało się, że pożar wymknął się spod kontroli. Rozpoczęło pospieszne rozładowywanie zbiornika, a prace te prowadzili ratownicy górniczy. Niestety w pewnym momencie doszło do wybuchu metanu i pyłu węglowego – płomień miał 900 m długości. W efekcie pięciu ratowników górniczych zginęło, a kolejnych 21 osób zostało rannych (18 ciężko).
Pożar szybu Schaffgotsch w kopalni węgla "Paweł". Czterej mężczyźni są w nim uwięzieni
W zbiorach Narodowego Archiwum Cyfrowego znaleźliśmy zdjęcia pożaru szybu Schaffgotsch w kopalni węgla "Paweł" w Chebziu z 1934 roku. Rozgrywały się wtedy dramatyczne sceny, które ciężko sobie wyobrazić. Historię pożaru opisała Grażyna Kuźnik na łamach "Dziennika Zachodniego":
Cała dzielnica biegnie pod kopalnię "Paweł", bo dymy i ogień widać z daleka. Nikt nie wie, czy zapaliło się pod ziemią, czy na powierzchni, kto zginął. Słychać lamenty i płacze. Straż pożarna nadjeżdża na sygnale z każdej strony, najpierw z Goduli.
Do tłumu wychodzi kierownictwo kopalni i uspokaja, że to zapalił się szyb Schaffgotsch, pracownicy uratowani. Jak to, żelazny szyb w ogniu? A tak, bo jest oblepiony smarami. Prasa będzie pisać, że czterech monterów cudem uciekło z płonącej pułapki. Ocalił ich wiatr, który na jedną decydującą chwilę powiał w dobrą stronę.
Józef Zdrolik, Józef Kurka, Oswald Gawron i Augustyn Stanik z Chebzia tego dnia wiszą na żelaznych żebrach szybu, bo muszą rozebrać zepsute koło wyciągowe. Korzystają z aparatów tlenowych do stapiania metalu. Nagle iskry spadają na kawałek wieży pod nimi i niemal natychmiast wybucha wielki pożar. Monterzy nie wiedzą, że wieży nikt nie czyści, z góry na dół jest zaplamiona łatwopalnymi smarami,
Czterej mężczyźni są teraz uwięzieni na szczycie szybu o wysokości 25 metrów i nie widać dla nich ratunku. Ale nagle wiatr z całej siły wieje w przeciwną stronę, uchyla płomienie i zostawia im wolną drogę. Mogą uciec drabinami. Ledwo zeszli na dół, a ogień wraca na swoje miejsce i pochłania drewniane drabiny. Monterzy są jednak bezpieczni. Nie mogą uwierzyć w swoje szczęście.
Inspektorzy z Urzędu Górniczego w Chorzowie, panowie Kleszka i Anasiewicz, jak podaje ówczesna gazeta "Polonia" - żadnej radości nie okazują, gdy widzą, co się stało. Dlaczego szyb był taki brudny? Kto wpuścił tam monterów? Szefowie kopalni wiją się jak piskorze. Z szybem Schaffgotsch jest tak, że codziennie trzeba smarować linę wyciągową. Smar dostaje się na wieżę, nikt go jednak nie zbiera. Bo tam nie prószy się ognia. Nagle psuje się maszyna wyciągowa, poszła ekipa z tymi aparatami. Ludzie mogli żywcem spłonąć, nikt o tym nie pomyślał.
Kopalnia "Paweł" jest ważnym pracodawcą w Chebziu. Zatrudnia 900 osób, 200 już wysłała na przymusowy urlop. Urząd Górniczy ogranicza się więc do upomnienia.
Kopalnia "Paweł", wcześniej "Paulus" w Chebziu powstała w latach 1861-62. Dwadzieścia lat później połączoną ją z inną i utworzono "Paulus-Hohenzollern". Jej właścicielem od 1906 roku były Zakłady Hrabiostwa Schaffgotschów. Kopalnia uchodziła za jedną z najlepiej wyposażonych w Prusach. Po podziale Górnego Śląska kopalnia "Hohenzollern" znalazła się w Bytomiu po stronie niemieckiej, a "Paulus" czyli "Paweł" po stronie polskiej. Kopalnia była ważna dla dzielnicy i dawała pracę przez całe lata. W 1971 roku weszła w skład KWK Wawel. Ostateczna likwidacja nastąpiła pod koniec lat 80-tych.'
Każda z kopalń ma swoją historię. Śląsk jest pełen mrocznych tajemnic. W naszej galerii zdjęć znajdą Państwo fotografie przedstawiające pożar stodoły w kopalni węgla "Ferdynand" z 1936 roku. Są także zdjęcia kopalń, które już dawno przestały istnieć i zostały zrównane z ziemią. Zapraszamy Państwa do poznania ich historii w naszej galerii zdjęć.
Nie przeocz
- Co skrywają bramy w pierwszej alei NMP w Częstochowie? Część przenosi w inny świat...
- Tu nie ma się z czego śmiać, czyli najbardziej żenujące memy o Śląsku i Ślązakach
- Z kim na Śląsku walczyłby Wiedźmin? Utopek, Bebok i inni. Tak by wyglądały według AI
- W Chebziu diabeł tkwi w szczegółach. Śląski Faust wybudował tu familoki