Kilka dni przed 28 sierpnia 1939 r. Adolf Hitler spotkał się z kilkoma bliskimi osobami. Wśród nich był jego przyjaciel i osobisty fotograf Heinrich Hoffmann. Führer przemierzał nerwowo wielką salę spotkań w Obersalzbergu, bez słowa, z napięciem na twarzy, gestami dając znaki, żeby mu nie przeszkadzać w tej milczącej wędrówce. Nagle rozległ się dzwonek – adiutant Schaub zameldował, że dzwoni Ribbentrop. Hitler wziął słuchawkę – „Wspaniale! Gratuluję! Proszę natychmiast przyjechać”. Z promiennym uśmiechem zwrócił się do obecnych i poinformował ich, że Stalin się zgodził i niemiecka delegacja leci do Moskwy podpisać pakt. Klepnął się w kolana – Hoffmann widział taki gest radości jeszcze tylko raz, po kapitulacji Francji – i niemal wykrzyknął: „Świat usiądzie znów z wrażenia! To wpakuje ich (mocarstwa zachodnie) w tarapaty!”.
Dawno temu w Rosji Sowieckiej…
Po toastach szampanem, kiedy już wszyscy wyszli i Hoffmann został z Wodzem sam, usłyszał, że też leci na podpisanie umowy i że ma zadanie specjalne. Jako osoba prywatna, nieobjęta dyplomatycznym protokołem, ma Hoffmann przekazać Stalinowi osobiste pozdrowienia i najlepsze życzenia… Podpisanie paktu miało być nie tylko chwilą doniosłą dla obu państw, ale także zawiązania przez dwóch przywódców prawdziwej przyjaźni, do czego prostą drogą prowadziły wydarzenia ostatnich miesięcy, a nawet lat. Po klęsce w pierwszej wojnie światowej, w myśl traktatu wersalskiego, Niemcy nie mogły posiadać ani rozwijać niektórych rodzajów broni – pancernej, chemicznej i lotnictwa. Pozwolono im szkolić rocznie tylko pięciu pilotów i przez kilka lat rzeczywiście nie posiadały samolotów. Ale już w 1923 r. wojsko zamówiło w Holandii 100 Fokkerów D.XIII i, żeby ominąć zakaz, Niemcy przyjęły ofertę Sowietów, z którymi wiązała ich umowa z Rapallo z 1922 r. o współpracy wojskowej, o umieszczeniu samolotów na wschodzie – w Lipiecku, 350 km na południe od Moskwy. Niemcy i Rosja Sowiecka były w tamtym czasie państwami wykluczanymi z międzynarodowej wspólnoty, więc w sposób naturalny lgnęły do siebie, nie oglądając się na żadne zasady – ten rodzaj współpracy powtórzy się za lat kilkanaście. W 1925 r. utworzono w Lipiecku szkołę lotnictwa Reichswehry i jej bazę lotniczą. Zbudowano pięć hal, domy mieszkalne i kasyno, warsztaty i biura, urządzono zaplecze sanitarne i medyczne, ale wobec liczebności personelu, trzeba było wynajmować mieszkania również w mieście. Po dojściu Hitlera do władzy w 1933 r. placówka nie była już konieczna, bo rozwijano zbrojenia na terenie Rzeszy, a poza tym przybierała na sile antykomunistyczna retoryka – szkolenie przeszło 120 pilotów, 100 obserwatorów lotniczych i liczny personel obsługi naziemnej. Szkoleni przez Niemców byli także piloci i technicy radzieccy – testowano sprzęt (Fokkery, Heinkle HD 17 i Albatrosy L 76, 77 i 78), ćwiczono loty w formacjach i bombardowania. Rosjanie poznawali niemiecką technikę i metody walki, ale narzekali, że samoloty są przestarzałe i byli tym trochę zawiedzeni. Niemcy wybudowali więc w ZSRR trzy fabryki lotnicze przy udziale Junkersa. W Kazaniu działała niemiecko- rosyjska jednostka pancerna, a oficerowie z radzieckiego sztabu generalnego uczestniczyli w kursach w Niemczech, co dla wielu z nich okazało się zgubne – zostali po powrocie oskarżeni o szpiegostwo i straceni w ramach czystek w Armii Czerwonej, których ofiarą padł także główny partner w stosunkach militarnych z Niemcami Michaił Tuchaczewski. To jednak stało się później.
„Najlepszy sojusznik Hitlera”
Studium o współpracy niemiecko- sowieckiej w latach 1939-1941 pod powyższym tytułem napisał londyński historyk Aleksander Bergman. Żeby opowiedzieć o genezie paktu Ribbentrop – Mołotow, posłużę się jego trzecim wydaniem z 1967 r. Praca ta, choć stara, jest wciąż ważną pozycją w opisie okoliczności i działań, które doprowadziły do paktu. Hitler wprawdzie zapewniał, że zajęcie Sudetów w 1938 r. jest jego ostatnią zdobyczą terytorialną, ale w gabinetach europejskich rządów mało kto w to wierzył i trwały gorączkowe spekulacje, co przywódca Trzeciej Rzeszy zamierza jeszcze zrobić. Całkowite zlikwidowanie Czechosłowacji w marcu 1939 r. jeszcze wzmogło obawy, a rezultatem stała się zmiana stanowiska rządu brytyjskiego, który po okresie ustępstw i przeczekiwania, dał gwarancje wsparcia Polsce, Rumunii i Grecji. Miało to ostrzeżenie dla Hitlera. Polski oznaczało, że wybiera, odrzucając niemieckie propozycje współpracy przeciwko ZSRR, zawierały z jednej strony oddania Gdańska eksterytorialnej do Prus Wschodnich, drugiej ofertę opanowania Ukrainy. Polska była już w tym okresie sojusznikiem Wielkiej Brytanii i Francji, chociaż nie było to wymierzone przeciwko Niemcom, gdyż zarówno z nimi, jak i z ZSRR chciała utrzymywać zrównoważone stosunki. Hitler takiego stanowiska Polaków nie mógł przyjąć. Jego pierwotnym planem był atak w kierunku zachodnim, więc – obawiając się wojny na dwa fronty – zdecydował, że musi odizolować Polskę. Szybko znalazł do tego idealnego sojusznika. Podczas odprawy ze swoimi dowódcami 23 maja poinformował wojskowych, że zaatakuje Polskę, że nie istnieje możliwość scenariusza czechosłowackiego i że wybuchnie wojna, do której mają się szykować. Chce jednak mieć całkowitą kontrolę nad momentem ataku, gdyż ten wymaga jeszcze dużych przygotowań arenie międzynarodowej. Dla Stalina decyzja o porozumieniu z Trzecią Rzeszą była łatwa. Już 10 marca w słynnej „mowie kasztanowej” dał do zrozumienia, że chce się dogadać z Hitlerem, że nie zamierza dopuścić do tego, żeby Zachód „wybierał kasztany z ognia cudzymi rękami”, czyli żeby użył Rosji Sowieckiej do powstrzymywania ekspansji Niemiec. Za tym kryły się plany własnej ekspansji na zachód, wobec którego prowadził Stalin do końca fałszywą grę – używał negocjacji z mocarstwami zachodnimi o wspólnym wystąpieniu przeciwko Hitlerowi jako sposobu nacisku na Niemcy podczas negocjacji z nimi. I odwrotnie – jedne negocjacje były środkiem nacisku na partnerów w drugich rozmowach. Ta taktyka przyniosła Stalinowi wielkie korzyści w postaci szczodrej oferty Hitlera, który naciskał na tempo podejmowania decyzji, żeby zaatakować Polskę najpóźniej 1 września i uniknąć jesiennej słoty zmieniającej polskie drogi w błoto. Stalin wymienił swojego ministra spraw zagranicznych Litwinowa, który skłaniał się do zgody z Zachodem, na stronnika sojuszu z Trzecią Rzeszą Mołotowa i dyplomaci obu stron uzyskali szerokie porozumienie. Pod koniec sierpnia Ribbentrop mógł zadzwonić do Obersalzbergu z radosną informacją o sukcesie i zgodzie Stalina.
Szampan i wódka
Wieczorem 28 sierpnia fotograf Hitlera oraz członkowie niemieckiej delegacji udali się na Kreml. Przed podpisaniem paktu zarezerwowano czas na zrobienie historycznych zdjęć. Hoffmann i osobisty fotograf Ribbentropa Laux przystąpili energicznie do dzieła, a towarzyszył im także osobnik z Kremla, który – jak natychmiast zauważył Hoffmann – miał kiepskie podróbki aparatów Leica, a kiedy uparł się, żeby zrobić zdjęcie grupowe, tak mocno podsypał magnezji, że spowodował znaczną eksplozję i kupę dymu. Po chwili najważniejsze osoby zniknęły w gabinecie Mołotowa. Dziesięć minut trwały podpisy, drzwi się otworzyły i zaproszono resztę towarzystwa do środka. Hoffmann został poproszony przez Stalina do jego końca stołu przyszykowanego na przyjęcie i poczęstowany szampanem. Kolejny toast popijano wódką – Stalin wciąż pił z tej samej szklaneczki, na wszelki wypadek, by ktoś nie zamienił kieliszków. Nadarzyła się okazja i Hoffmann zagadał do przywódcy Rosji Sowieckiej: „Wasza Ekscelencjo, mam wielki zaszczyt przekazać panu serdeczne pozdrowienia i najlepsze życzenia od mojego dobrego przyjaciela i Führera Adolfa Hitlera. Niech mi będzie wolno powiedzieć, jak bardzo wygląda on dnia osobistego spotkania z wielkim przywódcą narodu radzieckiego”. Stalin był pod wrażeniem. Tak to sługa jednego wielkiego zbrodniarza i drugi wielki zbrodniarz rozpływali się w uprzejmościach po wielkim dokonaniu, które było wstępem do tragedii wielu narodów oraz do Holokaustu.
Polityka i interesy
Porozumienia militarne i polityczne sprawiły, że ZSRR dostał terytoria o wielkości 422 tys. km kwadratowych, czyli pół Polski, Estonię, Łotwę, a później także Litwę w zamian za lubelskie, oraz kawałek Rumunii. O Finlandię musiał jeszcze powalczyć. Pakt stał się też podstawą do nawiązania ścisłej współpracy gospodarczej. Już 19 sierpnia podczas pobytu w Berlinie delegacji radzieckiej obie strony podpisały radziecko-niemiecką umowę handlową, którą przedłużono w 1940 r. Wymiana handlowa polegała głównie na dostawach radzieckich surowców w zamian za niemiecką technologię militarną oraz cywilną. Niemcy otrzymały od ZSRR: 2,7 mln t złomu metali kolorowych, 2,0 mln t pro duktów naftowych, 1,5 mln t ziarna zbóż, 1,2 mln t wyrobów walcowanych, 1,5 mln m drewna, 350 tys. t miedzi, 280 tys. t manganu, 100 tys. t bawełny, 42 tys. t chromu, 30 tys. t surowca kauczukowego. Trzecia Rzesza realizowała swoje zobowiązania w minimalnym stopniu – saldo wymiany na czerwiec 1941 r. wynosiło ok. 1 mld marek na niekorzyść ZSRR. Prawdopodobnie Stalin tolerował ten stan rzeczy, licząc na realizację planu inwazji Niemiec na Anglię. I tak Niemcy mogli ominąć brytyjską blokadę, a ZSRR stał się w tym okresie głównym partnerem gospodarczym Trzeciej Rzeszy. Od czerwca 1940 r. import z ZSRR przekraczał 50 proc. całkowitej sumy importu do Niemiec, a do momentu zerwania tej współpracy przez Hitlera wzrósł aż do 70 proc. Zerwanie współpracy nastąpiło niespodziewanie 22 czerwca 1941 r., kiedy lotnictwo i czołgi niemieckie runęły na wschód.