Piekło bitwy pod Kurskiem

Tadeusz Blachura
Żołnierze radzieccy przy wraku zniszczonego czołgu PzKpfw V Panther
Żołnierze radzieccy przy wraku zniszczonego czołgu PzKpfw V Panther Wikimedia Commons
W lipcu 1943 r. III Rzesza przeprowadziła zakrojoną na szeroka skalę ofensywę pod Kurskiem, która miała na celu odzyskanie, utraconej po klęsce pod Stalingradem, inicjatywy strategicznej na froncie wschodnim. W rzeczywistości stała się ona "gwoździem do trumny" hitlerowskich planów podboju Europy i świata

Kampania zimowa 1942/1943 r. była wyjątkowo niekorzystna dla Hitlera i jego sojuszników. Klęska pod Stalingradem, gdzie Niemcy stracili 800 tys. ludzi, 2 tys. czołgów i dział pancernych oraz 3 tys. samolotów i gdzie została unicestwiona cała 6. Armia gen. Friedricha Paulusa, wstrząsnęła militarną potęgą III Rzeszy.

Idący za ciosem Rosjanie zamierzali nie dopuścić do wycofania się Niemców za Dniepr. Dowodzący Grupą Armii "Południe" feldmarszałek Erich von Manstein przygotował jednak niespodziankę w postaci kontrofensywy, której celem było odrzucenie sił dwóch frontów rosyjskich (Woroneskiego i Południowo-Zachodniego) i ponowne zajęcie Charkowa. Uporczywe walki podciągniętych na front w ostatniej chwili dywizji pancernych Wehrmachtu i grenadierów pancernych Waffen SS spowodowały odbicie Charkowa, zajęcie Biełgorodu i likwidację groźnego wybrzuszenia w linii frontu GA "Południe".

Sztabowcy kreślą plany

Wiosenne roztopy 1943 r. przerwały aktywne działania na południowym odcinku frontu wschodniego. Walki ustały też między Kurskiem i Orłem, gdzie wojska radzieckiego Frontu Centralnego przeszły do obrony. Powstało w ten sposób wybrzuszenie frontu, które niebezpiecznie głęboko sięgało w ugrupowania wojsk niemieckich na styku GA "Środek" i GA "Południe".

Ten tzw. łuk kurski stwarzał dogodne warunki z jednej strony do uderzeń na zgrupowania niemieckie w rejonie Orła i Briańska na północy oraz Biełgorodu i Charkowa na południu, z drugiej jednak groził zamknięciem w ogromnym kotle i zniszczeniem dwóch radzieckich frontów - Centralnego i Woroneskiego.

Głównym założeniem niemieckiego planu operacji o kryptonimie "Cytadela" było wyprostowanie linii frontu zbieżnymi uderzeniami z północnego i południowego skrzydła w kierunku na Kursk, zniszczenie znajdujących się tam radzieckich armii i - docelowo - ponowne uderzenie stąd na Moskwę.

Rosjanie, którzy już w kwietniu poznali ofensywne zamiary Niemców, postanowili przygotować głęboką obronę (szczególnie przeciwpancerną), wykrwawić na niej nieprzyjaciela, a następnie przejść do natychmiastowego przeciwnatarcia.

Czas wielkich przygotowań

W celu przeprowadzenia zakrojonej na szeroką skalę operacji ofensywnej Niemcy rozpoczęli totalną mobilizację. W szeregi Wehrmachtu wcielono rezerwistów i nowe roczniki poborowych dzięki czemu uzupełniono straty i sformowano nowe dywizje. Niemiecki przemysł zbrojeniowy pracował na najwyższych obrotach realizując w praktyce propagandowe hasło "najlepszemu żołnierzowi - najlepszy sprzęt".

Opracowano więc i wdrożono do seryjnej produkcji nowe wzory broni, w tym czołgi średnie "Panther" i działa pancerne "Ferdinand" oraz zwiększono produkcję czołgów ciężkich "Tiger". W nich to właśnie Hitler pokładał największą nadzieję na powodzenie operacji "Cytadela". W sumie do boju Niemcy wystawili prawie 50 dywizji (900 tys. żołnierzy), 2700 czołgów i dział pancernych, 10 tys. dział i moździerzy oraz 2 tys. samolotów.

Rosjanie, dzięki kilkakrotnie przesuwanemu terminowi rozpoczęcia niemieckiej ofensywy, mieli czas na solidne przygotowanie się do obrony. Od początku kwietnia 1943 r. na całym występie kurskim o pow. ponad 60 tys. km kw. rozpoczęły się gigantyczne prace ziemne. Siłami wojska i ludności cywilnej wykonano osiem pasów obronnych i rubieży, na których rozciągnięto 700 km zapór z drutu kolczastego, wykonano ponad 48 tys. stanowisk dla dział i moździerzy i 26 tys. dla rusznic ppanc. oraz ustawiono kilkaset tysięcy wszelkiego rodzaju min.

Przygotowano się także do czynnej obrony przeciwpancernej. Wojska pancerne otrzymały zmodernizowane czołgi średnie T-34/76, ciężkie KW-1s oraz nowe działa samobieżne, w tym ciężkie SU-152 skonstruowane specjalnie do walki z niemieckimi czołgami typu "Panther" i "Tiger". W sumie siły dwóch frontów broniących występu pod Kurskiem liczyły ponad 1,3 mln żołnierzy, 3300 czołgów i dział pancernych, 20 tys. dział i moździerzy oraz 2650 samolotów.

Czołgi ruszają do boju

Niemcy zebrali na obu skrzydłach łuku kurskiego aż 15 dywizji pancernych i grenadierów pancernych. Szczególnie w pasie działania GA "Południe" zgromadzono najsilniejsze i najlepsze w swoim czasie dywizje szybkie Wehrmachtu i Waffen SS, a także wszystkie dostępne czołgi typu "Panther" i większość typu "Tiger". Głównodowodzący GA "Południe" feldmarszałek Erich von Manstein miał wówczas pod swoimi rozkazami około 1500 sprawnych wozów bojowych różnych typów.

4 lipca 1943 r., dzień przed planowanym terminem rozpoczęcia operacji, cały ten stalowy taran ruszył ku rosyjskim pozycjom. Głównym celem było uderzenie na Obojan, a następnie na Kursk. Jako pierwsza do boju weszła 4. Armia Pancerna generała Hermanna Hotha ze swoim najsilniejszym związkiem pancernym - XLVIII Korpusem Pancernym. Udało mu się wbić 10 km w głąb rosyjskiej obrony, ale trudne warunki terenowe zastopowały korpus na drugiej linii umocnień.

To na tym odcinku pierwszy raz w walce użyto czołgów typu "Panther". Pośpiesznie wprowadzone do boju w ilości około 200 sztuk, niedopracowane konstrukcyjnie wozy, z powodu licznych awarii zawiodły na całej linii zanim dotarły do pozycji wroga.

Na prawo od XLVIII KPanc. nacierał, opromieniony marcowym bojem o Charków, II Korpus Pancerny SS w składzie trzech dywizji grenadierów pancernych. Miały one na stanie przede wszystkim czołgi średnie Panzer III i Panzer IV, a także 35 gotowych do boju - już owianych legendą -czołgów ciężkich typu "Tiger" uzbrojonych w doskonałą armatę kal. 88 mm.

To właśnie skuteczność działania czołgów ciężkich pozwoliła II KPanc SS na wbicie się klinem 45-50 km w głąb nieprzyjacielskich pozycji obronnych. Wspomnieć należy, że na wszystkich odcinkach łuku kurskiego Niemcy wystawili do boju 116 sprawnych czołgów typu "Tiger". Szacuje się, że w ciągu dwóch tygodni lipcowych walk czołgi ciężkie unieszkodliwiły około 500 radzieckich pojazdów pancernych przy 16 straconych bezpowrotnie własnych wozach.

Na południe od Biełgorodu radzieckie umocnienia atakował III Korpus Pancerny, który od strony wschodniej miał osłaniać 4. Armię Pancerną. W wyniku ciężkich walk w dniach 5-15 lipca siła korpusu została poważnie zredukowana, skutkiem czego wojska niemieckie przeszły do obrony utrzymując zajęty teren.

Na północnym skrzydle łuku kurskiego z rejonu Orła na Kursk nacierała 9. Armia generała Waltera Modela z Grupy Armii "Środek". Jej korpusy pancerne liczyły ponad 1000 czołgów i dział pancernych, w tym 89 dopiero co wprowadzanych do boju ciężkich niszczycieli czołgów typu "Ferdinand". Niemcy, podobnie jak na południowym odcinku łuku kurskiego, trafili na doskonale przygotowane pozycje obronne Rosjan w postaci pól minowych, zasieków z drutu kolczastego, stanowisk artylerii przeciwpancernej i wkopanych w ziemię czołgów - głównie T-34. Mozolne tempo posuwania się korpusów pancernych Wehrmachtu w trzech kierunkach - na Małoarchangielsk, Ponyri i Olchowatkę - przyniosło mizerny efekt.

W rezultacie siedmiodniowego natarcia opanowano obszar ponad 100 km kw i przełamano obronę Frontu Centralnego generała Konstantego Rokossowskiego na głębokość tylko 10-12 km Ciężkie walki zwłaszcza pod Ponyri spowodowały ogromne straty po obu stronach. To w tym rejonie, na licznych i bardzo rozległych radzieckich, polach minowych jeden z batalionów ciężkich dział pancernych stracił większość swoich "Ferdinandów". Ale i Rosjanie zostali wypunktowani. Ogółem w czasie operacji kurskiej, według danych niemieckich, "Ferdinandy" zniszczyły 502 czołgi i 300 armat różnego rodzaju.

Kulminacją bitwy na łuku kurskim było starcie pod Prochorowką między 12 a 15 lipca 1943 r. Dowództwo niemieckie, kontynuując natarcie na swoim południowym odcinku, napotkało silne i nieoczekiwane przeciwuderzenie Rosjan. Prowadziła je m.in. 5. Gwardyjska Armia Pancerna generała Pawła Rotmistrowa wydzielona ze składu odwodowego Frontu Stepowego.

Rankiem 12 lipca w czasie zmasowanego ataku falami nacierały czołgi ciężkie KW-1, średnie T-34 i lekkie T-70. Równocześnie Niemcy rozpoczęli szturm na przygotowane do obrony rosyjskie pozycje potężnymi, stalowymi klinami pancernymi. Kilkaset wozów bojowych doborowych dywizji II KPanc SS ("Leibstandarte", "Das Reich", "Totenkopf") zwarło się z wrogiem w "stalowym uścisku". W wyniku całodziennych pojedynczych starć i pojedynków Rosjanom udało się powstrzymać niemieckie dywizje.

Noc z 12 na 13 lipca przyniosła zawieszenie walk. Obie strony wykorzystały ją na ewakuację rannych żołnierzy i uszkodzonego sprzętu na zaplecze oraz uzupełnienie zapasów paliwa i amunicji.

Następnego dnia zaciekłe boje rozgorzały na skrzydłach oddziałów generała Rotmistrowa. Na prawym odpierano czołgi i działa pancerne dywizji "Totenkopf" zadając jej znaczne straty i zmuszając do przejścia do obrony. Na lewym skrzydle w poważnych opałach znalazł się 48. Korpus Pancerny atakowany z całą mocą przez niemiecki III Korpus Pancerny. Generał Rotmistrow wprowadzając do boju swoje odwodowe brygady pancerne powstrzymał Niemców blokując im skutecznie drogę na Prochorowkę.

Wielokrotnie ponawiane w kolejnych dniach bezskuteczne ataki niemieckich korpusów pancernych spowodowały, że dowództwo GA "Południe" podjęło ostateczną decyzję o zaprzestaniu działań ofensywnych i przejściu do obrony

Bilans bitwy i jej konsekwencje

W połowie lipca 1943 r., na wieść o lądowaniu aliantów na Sycylii, Hitler wstrzymał operację "Cytadela" wydając rozkaz powrotu oddziałów niemieckich na pozycje wyjściowe przed bitwą. Tym samym przygotowywana z tak wielkim rozmachem ofensywa zakończyła się fiaskiem. Niemcy nic nie zyskali, a stracili najlepszy sprzęt i zaprawione we wcześniejszych bojach pancerne kadry.

Co prawda straty Wehrmachtu były relatywnie niskie w stosunku do strat Armii Czerwonej, która tylko w pasie obrony Frontu Woroneskiego za cenę 1200-1600 wozów bojowych powstrzymała zagony pancerne von Mansteina, ale strat tych Wehrmacht nie miał już czym i kim zastąpić. Rosjanie zaś posiadali niewyczerpane zasoby materiałowe i ludzkie i potężne odwody, które posłano w bój w momencie, gdy Niemcy wyczerpali swoje możliwości ofensywne.

Czyli Stalin i Naczelne Dowództwo zrobili dokładnie tak, jak założyli to sobie przed bitwą - wykrwawili Niemców na swoich liniach obronnych, a następnie wyprowadzili silne kontruderzenia odzyskując na północy Orzeł, a na południu Biełgorod i Charków.

To, co się stało pod Kurskiem chyba najlepiej oddają słowa twórcy niemieckich wojsk pancernych generała Heinza Guderiana, który napisał:

- Wskutek niepowodzenia operacji "Cytadela" ponieśliśmy zdecydowaną klęskę. Wojska pancerne, uzupełnione z tak wielkim trudem, doznały ciężkich strat w ludziach i sprzęcie i stały się na długo niezdolne do walk (…) Rosjanie oczywiście nie omieszkali wyzyskać swego zwycięstwa. Odtąd na froncie wschodnim nie było już ani chwili spokoju. Inicjatywa ostatecznie przeszła w ręce przeciwnika.

Tadeusz Blachura jest jest historykiem, długoletnim kustoszem Lubuskiego Muzeum Wojskowego w Drzonowie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia