Pomorskie ślady dowódcy Powstania Wielkopolskiego. Stanisław Taczak ostatnie dni swojego życia spędził w Malborku

Radosław Konczyński
Boże Narodzenie 1958 r. Stanisław Taczak wśród rodziny podczas wizyty u córki i zięcia w malborskim mieszkaniu przy ul. Dworcowej
Boże Narodzenie 1958 r. Stanisław Taczak wśród rodziny podczas wizyty u córki i zięcia w malborskim mieszkaniu przy ul. Dworcowej Fot. Materiały Muzeum Miasta Malborka
Pierwszy dowódca Powstania Wielkopolskiego ostatnie dni swojego życia spędził w Malborku. Z miastem był związany bardzo krótko, ale właśnie tutaj został pochowany. Obecnie jego prochy leżą na cmentarzu w Poznaniu. Stanisław Taczak - człowiek nie do końca doceniony przez historię?

W1960 roku był to prawdopodobnie jeden z największych pogrzebów w Malborku. 6 marca tłumy mieszkańców przeszły w kondukcie żałobnym za bryczką z trumną od domu przy ul. Dworcowej 2 najpierw do kościoła św. Jerzego (dzisiaj Matki Boskiej Nieustającej Pomocy), gdzie odbyła się msza święta. Stamtąd przemieścili się na cmentarz parafialny przy kościele św. Józefa w Kałdowie.

Trumnę nieśli malborscy kolejarze, a marsza pogrzebowego Fryderyka Chopina grała orkiestra kolejarska. Tak pożegnano generała brygady Stanisława Taczaka, pierwszego głównodowodzącego Powstania Wielkopolskiego. Postać wybitna, której dokonania przykrył jednak kurz bezlitosnej historii.

„Trochę przypadkowy” dowódca powstania

Stanisław Taczak urodził się 8 kwietnia 1874 r. w niewielkim Mieszkowie w Wielkopolsce, wówczas w zaborze pruskim. Dorastał w patriotycznych nastrojach.

„W roku 1884 rozpoczął naukę w gimnazjum w Ostrowie Wielkopolskim. Egzamin dojrzałości zdał 21 marca 1893 r., jako jedyny Polak spośród trzynastu absolwentów. Następnie studiował w Akademii Górniczej we Freibergu (Saksonia), gdzie w roku 1899 uzyskał dyplom inżyniera hutnika. Studiując należał we Freibergu do Polskiej Partii Socjalistycznej oraz Towarzystwa „Sarmacja”. Na krótko zamieszkał w Westfalii, skąd w kwietniu 1899 r. został powołany do odbycia służby w niemieckim 155 pułku piechoty w Ostrowie Wielkopolskim - czytamy we fragmencie „Powstania Wielkopolskiego, 1918-1919” autorstwa Mariana Olszewskiego opublikowanego na stronie www.bohaterowie1939.org.

Po studiach przeniósł się do Berlina, tam ożenił się z niemiecką malarką, pochodzącą z Kołobrzegu - Ewą Hedwig Wachman. Mieli dwoje dzieci: Stanisława i Aleksandrę. Pracował na Politechnice Berlińskiej, gdzie otrzymał asystenturę w Katedrze Chemii Węgla. Był m.in. współautorem ważnej książki „Chemia węgla” i redaktorem pisma „Der Ingenieur”. Chciał poświęcić się nauce, ale życie zdecydowało inaczej - wybuchła I wojna światowa. Został zmobilizowany do 46 Pułku Piechoty Obrony Krajowej i trafił na front rosyjski. W grudniu 1916 roku na własną prośbę przydzielony został w charakterze instruktora do 2 Batalionu 6 Pułku Piechoty Legionów Polskich, który stacjonował w Nałęczowie, a później w Dęblinie.

- Stanisław Taczak był trochę przypadkowym dowódcą Powstania Wielkopolskiego, który znalazł się we właściwym czasie i we właściwym miejscu - przypomniał Bogdan Mąder, prezes malborskiego PTTK, podczas lokalnych obchodów 105. rocznicy wybuchu powstania, które odbyły się na cmentarzu w Kałdowie.

- Otóż, 28 grudnia 1918 r. przybył do Poznania, do swojego brata, który był bardzo mocno zaangażowany w ruch narodowościowy. To właśnie brat zaproponował go na pierwszego dowódcę wojsk powstańczych, dlatego że Stanisław Taczak był najwyższym stopniem, wtedy jeszcze w randze kapitana, oficerem, który w tamtym czasie w Poznaniu przebywał. Został wyznaczony na głównodowodzącego i awansowany do stopnia majora.

To było zrządzenie losu. Taczak znajdował się w drodze powrotnej z Berlina, gdzie pojechał po żonę i dwoje małych dzieci, by sprowadzić je do Warszawy. W stolicy Polski już bowiem 11 listopada 1918 r. zgłosił się do służby w odradzającym się Wojsku Polskim - działał w Oddziale VII Naukowym Sztabu Generalnego. Wracając do Warszawy, dowiedział się o przyjeździe do Poznania Ignacego Paderewskiego i postanowił pozostać w stolicy Wielkopolski. Następnego dnia, jako reakcja na niemieckie demonstracje przeciwko przyjazdowi Paderewskiego, wybuchło powstanie. Zgłosił się do dyspozycji Naczelnej Rady Ludowej, która 28 grudnia o godz. 20 powołała go na głównodowodzącego Powstania Wielkopolskiego. Pod decyzją podpisali się Wojciech Korfanty i Władysław Seyda.

Jego doświadczenie wojskowe zdobyte w czasie I wojny światowej okazało się bezcenne. Zorganizował sztab dowództwa głównego powstania, dokonał podziału rejonu walk na okręgi z wyznaczonymi ich dowódcami, tworzył pododdziały w postaci batalionów, baterii, szwadronów w ramach piechoty, artylerii i kawalerii. Sprawne dowodzenie było możliwe także dzięki temu, że zorganizował oddziały łączności.

16 stycznia 1919 r. przestał jednak pełnić swoją funkcję.
„Doskonale zorganizowane wojska powstańcze staraniem Wojciecha Korfantego zostały przekazane pod dowództwo byłego dowódcy I Korpusu Polskiego w Rosji - generała-porucznika Józefa Dowbór-Muśnickiego. Generał był aktywnym politycznie zwolennikiem Józefa Piłsudskiego. W momencie zmiany stanowiska dowódcy powstania sytuacja na większości odcinków frontu walki powstańczej była bardzo pozytywna dla Wielkopolan, ale z objęcia dowództwa przez Dowbór-Muśnickiego uczyniono propagandowy szum, z którego wynikało, że jest on zbawcą sytuacji. Generał nie tworzył wojsk powstańczych od podstaw, a był jedynie ich reorganizatorem” - pisze Marian Olszewski w „Powstaniu Wielkopolskim, 1918-1919”.

Stanisław Taczak, który nie angażował się w „gierki polityczne” (być może to była przyczyna pozbawienia go funkcji), został wyznaczony na stanowisko II kwatermistrza (etat I kwatermistrza otrzymał Władysław Anders).

Po wojnie magazynier

Za zasługi wojenne Stanisław Taczak otrzymał Order Virtuti Militari, w lipcu 1923 uzyskał nominację na generała brygady, a w 1930 r. przeszedł w stan spoczynku. W 1939 roku znów Ojczyzna go wezwała. W rejonie Łowicza został wzięty do niewoli i całą wojnę spędził w obozach jenieckich. Po demobilizacji z Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie wrócił do Polski i został przez władze komunistyczne zepchnięty właściwie w niebyt społeczny, jak gdyby ktoś taki, kto stworzył podwaliny pod sukces Powstania Wielkopolskiego, nigdy nie istniał... Nie mógł nawet osiedlić się w Wielkopolsce, więc osiadł w Janikowie koło Inowrocławia.
„Powstańcy wielkopolscy nie mieli szczęścia ani do sanacji, ani do władzy ludowej” - mówił gdańszczanin Jerzy Gogołkiewicz, wnuk generała, w tekście, który 3 marca 1989 r. ukazał się w „Dzienniku Bałtyckim”.

ZOBACZ TEŻ: Powstanie Wielkopolskie: Entuzjastyczne, dobrze przygotowane, poprowadzone i zwycięskie!
W Janikowie generał dorabiał jako magazynier w cukrowni. „Były to czasy zupełnego zapomnienia jego zasług. Może to dobrze? Może uniknął w ten sposób „kłopotów”, jakie w czasach stalinizmu dotknęły wielu innych przedwojennych dowódców. Władze kombatanckie przypomniały sobie o nim dopiero w 1957 r. 6 grudnia otrzymał Wielkopolski Krzyż Powstańczy” - opowiadał Jerzy Gogołkiewicz „Dziennikowi Bałtyckiemu”.

W Polsce Ludowej generał nie miał łatwo. Pod koniec 1957 roku, jako wówczas 83-latek, stanął przed Komisją ds. Inwalidztwa i Zatrudnienia, która przyznała mu rentę w wysokości 500 złotych. W kolejnym napisał do przewodniczącego Rady Państwa o przyznanie „dodatku bezradności”. Wnuk miał w swoim archiwum odręczne pismo, w którym generał argumentował: „Jestem samotny, schorowany, niezdolny do zarobkowania i nie mam znikąd żadnych innych dochodów oprócz pobieranego zaopatrzenia emerytalnego w wys. 500 zł (pięćset zł) miesięcznie”. Poskutkowało. 14 lutego 1959 r. emerytura została podwyższona do 1200 zł.

Boże Narodzenie 1958 r. Stanisław Taczak wśród rodziny podczas wizyty u córki i zięcia w malborskim mieszkaniu przy ul. Dworcowej
Boże Narodzenie 1958 r. Stanisław Taczak wśród rodziny podczas wizyty u córki i zięcia w malborskim mieszkaniu przy ul. Dworcowej Fot. Materiały Muzeum Miasta Malborka

Niedługo później, wiosną 1959 r., Stanisław Taczak przeprowadził się do Malborka, gdzie mieszkała jego córka Aleksandra z rodziną, we wspomnianym domu przy ul. Dworcowej 2 (dzisiaj mieści się tam m.in. ośrodek zdrowia).

- Nawet sporo wiemy o pobycie generała Taczaka w naszym mieście dzięki książce Bogusława Polaka. Znajduje się tam również wspomnienie dotyczące Malborka. Już wcześniej odwiedzał córkę, ale na stałe przeniósł się tutaj wiosną 1959 roku. Wstawał o godz. 8, mył się w zimnej wodzie. Czytał bardzo dużo książek, zwłaszcza literaturę o tematyce wojskowości, dużo spacerował. Wielu ludzi zapamiętało go jako wyprostowanego starszego pana, z rękami założonymi na plecach, co zdradzało postawę dawnego wojskowego, z jednym okiem przymkniętym, bo na jedno był krótko-, a na drugie dalekowidzem - mówi Tomasz Agejczyk, dyrektor Muzeum Miasta Malborka.

Wnuk opowiadał „Dziennikowi Bałtyckiemu”, że dziadek miał swój ulubiony fotel, lubił czytać „Wojskowy Przegląd Historyczny”. Udzielał mu, wówczas uczniowi Liceum Ogólnokształcącego im. Henryka Sienkiewicza w Malborku, korepetycji z łaciny.

Drugi pogrzeb już z honorami

Generał długo nie mieszkał w Malborku. Zmarł 2 marca 1960 roku. - Ze wspomnień dowiadujemy się, że o godz. 22 nagle zasłabł. Na nic zdały się zabiegi zięcia-lekarza. Zmarł po dwóch godzinach, miał czas, żeby pożegnać się z rodziną. Jego ostatnim życzeniem było zostać pochowanym w Poznaniu. Córka od razu po śmierci rozpoczęła starania w tym kierunku - dodaje Tomasz Agejczyk.

Pierwsza ekshumacja odbyła się 16 marca 1968 roku, kiedy to prochy z krypty przeniesiono do rodzinnego grobowca, który powstał już po śmierci generała na tym samym cmentarzu. Druga ekshumacja miała miejsce 30 listopada 1988 r. Grupa osób z łopatami i kilofami na ramionach miała być widziana już o godz. 4 na ulicy Kościelnej w malborskim Kałdowie.

„Wydobytą z grobowca niewielką trumnę pracownicy dokonujący ekshumacji włożyli do większej. Około godziny siódmej przyjechał samochód. Wygłoszono przemówienia. Zagrała wojskowa orkiestra. Oficerowie wzięli trumnę na ramiona i wstawili ją do pojazdu. Kompania honorowa oddała salwy” - czytamy w „Dzienniku Bałtyckim” z 3 marca 1989 r.

Szczątki generała zostały przetransportowane na lotnisko, ale najpierw - jak wynika z przekazu wnuka - samochód z prochami przejechał ulicą 17 Marca, gdzie przy jednostce wojskowej stoi działo samobieżne. W tym miejscu „hołd oddali mieszkańcy Malborka”. Następnie śmigłowcem przetransportowano prochy do Poznania.

W książce Bogusława Polaka czytamy, że tego dnia tłumy poznaniaków zgromadziły się przy Cytadeli. O godz. 14.55 nad Cytadelą pojawił się śmigłowiec. Pochówek odbył się już z ceremoniałem wojskowym. W 1960 roku generał został pogrzebany bez takich honorów.

- W marcu 1960 roku rodzina dostała propozycję od władz, że pochówek może odbyć się z honorami wojskowymi, ale bez udziału duchowieństwa. Nie skorzystali z tej propozycji - opowiada Tomasz Agejczyk.

Doczesne szczątki generała Taczaka spoczywają na Cmentarzu Zasłużonych Wielkopolan na Wzgórzu Świętego Wojciecha przy kościele Świętego Józefa i klasztorze karmelitów bosych w Poznaniu. Chociaż wśród mieszkańców Malborka nie brakuje osób, które uważają, że część prochów jednak została w rodzinnym grobowcu w Kałdowie...

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

Uczestnikom wernisażu o eksponatach opowiadał dr Marcin Westphal, zastępca dyrektora ds. merytorycznych w Narodowym Muzeum Morskim.

Zabytki wydobyte z dna morza trafiły do Muzeum Miasta Malbor...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Edukacja

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia