Stanisław Taczak, pierwszy dowódca Powstania Wielkopolskiego, zmarł niedoceniony przez władze polskie

Grzegorz Okoński
Stanisław Taczak był początkowo naukowcem, autorem „Chemii Węgla”, później został oficerem. Jak się okazało - jednym z najważniejszych w Wielkopolsce
Stanisław Taczak był początkowo naukowcem, autorem „Chemii Węgla”, później został oficerem. Jak się okazało - jednym z najważniejszych w Wielkopolsce Narodowe Archiwum Cyfrowe
Powstanie Wielkopolskie mogło rozprzestrzenić się w regionie, okrzepnąć po pierwszej fali entuzjazmu i rozwinąć w regularne działania wojenne, które przyniosły efekt, dzięki dowódcom – ich autorytetowi i zdolnościom operacyjnym. Pierwszym „ojcem Powstania” był Stanisław Taczak – w chwili wybuchu będący w stopniu kapitana.

Stanisław Taczak jest pierwszym, lecz mniej znanym dowódcą Powstania Wielkopolskiego, któremu los nie wyznaczył lekkiej drogi: najpierw nie cieszył się poparciem własnych żołnierzy, a później musiał dowództwo przekazać starszemu stopniem generałowi Dowborowi Muśnickiemu. Co ciekawe, jeden z najbardziej znanych wielkopolskich oficerów, początkowo nie miał ambicji wojskowych. Urodzony 8 kwietnia 1874 roku w Mieszkowie koło Jarocina, absolwent gimnazjum w Ostrowie i Akademii Górniczej we Freiburgu, pracował jako inżynier w kopalniach Westfalii. W 1898 roku założył mundur pruski, gdyż powołano go do odbycia zasadniczej służby wojskowej, w 155 Pułku Piechoty w Ostrowie Wlkp. Służył tam pół roku, kończąc m.in. kurs aspirantów oficerskich i został przeniesiony do rezerwy.

Obserwuj nas także na Google News

Jednak w 1904 roku władze wojskowe uznały, że Taczak ma być promowany na stopień podporucznika rezerwy, a w 1913 – porucznika. Podjął pracę naukową w Politechnice Berlińskiej, gdzie w Katedrze Chemii Węgla został współautorem bardzo ważnego dzieła - „Chemii Węgla”. Ale nie dane mu było rozwijać się jako naukowiec: już po wybuchu wojny, w czasie której został powołany do służby czynnej, w 1915 roku przypinał szlify kapitana i ostatecznie związał się z wojskiem. Służył frontowo w 46 Pułku Piechoty Obrony Krajowej, walczył na froncie rosyjskim, otrzymując m.in. Krzyż Żelazny I i II kI.

Zobacz też: Powstanie Wielkopolskie 1918-1919 przywróciło Polsce Wielkopolskę

Warto wiedzieć, że Stanisław Taczak od szkolnych lat udzielał się w polskich organizacjach patriotycznych i gdy tylko nadarzyła się okazja, poprosił w grudniu 1916 roku o przeniesienie do 6 pułku piechoty Legionów Polskich, gdzie objął dowództwo batalionu. Współtworzył Polską Siłę Zbrojną, gdzie pracował w Inspekcji Wyszkolenia, jako przewodniczący Komisji Regulaminowej. W listopadzie 1918 roku mógł już wstąpić do odradzającego się Wojska Polskiego (jako pierwszy Polak, były oficer armii niemieckiej), gdzie początkowo zajął się zagadnieniami związanymi z organizacją sztabu generalnego.

Gdy w Poznaniu wybuchło Powstanie Wielkopolskie, szybko okazało się, że potrzebny jest oficer w stopniu wyższym niż dowodzący na razie porucznicy, mający doświadczenie organizacyjne i sztabowe. Wielkopolanin Taczak świetnie się do tego nadawał i ponieważ akurat 28 grudnia 1918 roku będąc na urlopie przebywał w Poznaniu, spotkał się z Wojciechem Korfantym, w czym udział miał ks. Teodor Taczak, brat Stanisława. Korfanty, w imieniu Naczelnej Rady Ludowej, powierzył mu – awansowanemu następnie do stopnia majora - naczelne dowództwo, co po uzyskaniu zgody Taczaka Sztab Generalny w Warszawie potwierdził telefonicznie.

Zadania prostego nie miał, choćby dlatego, że na to stanowisko liczyli oficerowie przygotowujący Powstanie jeszcze przed jego wybuchem, mający poparcie swoich żołnierzy, a do tego niekoniecznie uznający za reprezentatywne posunięcia Rady. Przybysz z zewnątrz, w dodatku skupiający się na niezbędnej pracy organizacyjnej, a nie prowadzący żołnierzy do kolejnych zwycięskich starć, nie mógł zdobyć szybko autorytetu. Aż do 5 stycznia pracował ponadto nieoficjalnie, gdyż dopiero wtedy ogłoszono podporządkowanie wszystkich polskich jednostek na terenie byłego zaboru pruskiego jednemu dowództwu.

Tym niemniej Taczak wykonał najbardziej potrzebną robotę: zebrał zarówno doświadczonych żołnierzy, których przysypywała ziemia po wybuchach pocisków artyleryjskich pod Verdun, jak i ochotników, którzy dopiero w ostatnich dniach grudnia 1918 roku brali do ręki mausery wzór 98. Organizował z pojedynczych oddziałów, bijących się dzielnie lecz trochę na własną rękę, zwarte jednostki, sformował sztab generalny i utworzył okręgi wojskowe, skupiał odpowiednie służby, zaopatrzenie, zaplecze potrzebne młodej armii. On okazał się kowalem wykuwającym podstawy pod wielką formację, niezależną początkowo od Wojska Polskiego – Armię Wielkopolską. Organizacyjnej pracy było mnóstwo, a przecież oprócz niej Taczak dowodził operacjami wojskowymi, m.in. wydał rozkaz zdobycia Ławicy, a także musiał współpracować z dowództwem Wojska Polskiego. On też zorganizował przydzielanie odpowiedniej najnowszej broni do jednostek pierwszoliniowych, a karabinów starszego typu – do formacji tyłowych, wartowniczych i szkolnych, jak również regulował pozyskiwanie amunicji.

Zobacz też: Opuszczone miasto-widmo wciąż straszy. Stacjonowała tam armia radziecka. Co wydarzyło się w tym tajemniczym miejscu?

Jednak był ciągle majorem, a wielki front powstańczy potrzebował oficera wyższej rangi. Ponadto Taczak tolerował rady żołnierskie, co budziło pewne obawy, co do dyscypliny i odpowiedniej pozycji władz wojskowych. Do Wielkopolski został więc skierowany generał Józef Dowbor-Muśnicki, któremu major Taczak przekazał dowództwo. Zresztą w chwili proponowania mu wcześniej stanowiska przez Korfantego usłyszał, że będzie dowodził do czasu przysłania wyższego ranga oficera.

Sam Taczak po zdaniu głównego dowództwa rozpoczął służbę drugiego kwatermistrza Okręgu Generalnego, później szefa sztabu, by w lipcu 1919 roku stanąć na czele 11 pułku strzelców wielkopolskich. Pracował później już jako podpułkownik w Ministerstwie Spraw Wojskowych, awansowany do stopnia pułkownika dowodził 34 brygadą piechoty 17 dywizji piechoty, później czasowo całą dywizją, a w 1928 roku objął dowództwo Okręgu Korpusu II w Lublinie – był już wtedy, od 1923 roku generałem brygady.

- Ciekawostką, nieznaną szerzej poznaniakom jest, to że Stanisław Taczak został w 1930 roku patronem Fortu VIIIa; obiektowi fortecznemu nadano jego nazwisko, żyjącego zasłużonego oficera, a nie postaci wówczas historycznej – mówi Kazimierz Taczanowski, historyk, pasjonat poznańskich fortyfikacji. - Po nim patronem tego fortu został generał dywizji Michał Sokolnicki (1760-1816), który w 1809 roku walczył z Austriakami od Raszynem. I dziś na park ten mówi się Raszyński...

O Poznaniu i Powstaniu Taczak jednak nie zapomniał. Przeniesiony w 1930 roku w stan spoczynku wrócił do stolicy Wielkopolski i został prezesem Związku Weteranów Powstań Narodowych oraz przewodniczącym Okręgu Zarządu Straży Pożarnych i Towarzystwa dla Badań nad Historią Powstania Wielkopolskiego. Mundur ponownie założył w 1939 roku, gdy po wybuchu wojny zgłosił się w szeregi Armii „Poznań”. Trafił do niewoli 9 września w Łowiczu, a rozpoznany przez Niemców miał być początkowo od razu rozstrzelany! Rozkaz jednak wycofano i Stanisław Taczak, który odmówił Niemcom podpisania wniosku o włączenie go w skład kadry oficerskiej armii niemieckiej, dalszą część wojny spędził w obozach jenieckich w Prenzlau, Cloditz, Konigstein, Hohenstein, Johannisbrunn i od 1942 roku – w Oflagu VII w Murnau. Po wyzwoleniu tego ostatniego, 29 kwietnia 1945 został uwolniony. Generał Taczak trafił następnie do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i z powodu słabego zdrowia, wyjechał na rekonwalescencję w Nicei.

Odkąd w 1947 roku wrócił do kraju, nie spotykał się już wcale z wyrazami uznania, ani pamięci. Otrzymał wprawdzie dyplom weryfikacyjny z dn. 27 XII 1948, ale już później zupełnie o nim zapomniano. W drugiej połowie lat pięćdziesiątych doszedł do siebie po śmierci żony i później siostry, kontaktował się też z powstańcami i historykami. Nie został zaproszony na obchody 40. rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego, ale mimo to nadal, jak tylko mógł, pielęgnował pamięć o zrywie. Od 1959 roku mieszkał w Malborku, gdzie zmarł 2 marca 1960 roku. Gdy umierał, miał nadzieję i prosił, by „spocząć w ukochanym Poznaniu”. Pochowano go jednak w Malborku i dopiero niecałe dwadzieścia dwa lata temu ekshumowano Jego prochy i przewieziono wojskowym śmigłowcem do Poznania. Tak jak za życia generał był prawie zapomniany, tak w ostatniej drodze na armatniej lawecie, z Cytadeli na Cmentarz Zasłużonych Wielkopolan, towarzyszyły mu tłumy poznaniaków, z garścią żyjących jeszcze kombatantów, jego towarzyszy broni na czele.

Ksiądz major Marian Sternik, proboszcz poznańskiego kościoła garnizonowego Wojska Polskiego pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego, przyznał nad grobem, że „trzeba było odwagi ze strony władz wojskowych, administracyjnych i politycznych, by ten pogrzeb odbył się w tak uroczystej oprawie. Świętej pamięci generał Stanisław ma wreszcie pogrzeb żołnierski i katolicki zarazem”. Nad grobem kompania honorowa oddała trzykrotną salwę, odegrano hasło Wojska Polskiego. I tak zakończył się poznański pogrzeb generała, będący jednym z głównych punktów obchodów 70. rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Generała, niedocenionego przez jemu współczesnych, który zrobił dla Poznania i Wielkopolski tyle dobrego.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: wydawca@glos.com

Na terenie Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Poznaniu znajduje się kilka schronów. Jak wygląda dziś w środku jeden z nich, można się przekonać, oglądając zdjęcia zrobione przez Jana Chojnackiego prowadzącego stronę "Ciemna Strona Poznania". Zobacz zdjęcia ----->

Poznań: Tak wygląda w środku jeden ze schronów na terenie ZN...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia