* 16 sierpnia genialny kryptolog Marian Rejewski skończyłby 119 lat.
"Pracuje Pan nad Enigmą? Wyłamie Pan sobie zęby, jak inni przed Panem sobie wyłamali" - powiedział do spotkanego na korytarzu w Pałacu Saskim Mariana Rejewskiego pracownik "Dwójki" mjr Wiktor Michałowski.
Długoletni oficer Biura Szyfrów Oddziału II Sztabu Głównego Wojska Polskiego, kryptolog i specjalista od szyfru zwanego transpozycją podwójną wiedział co mówi. Kilka lat wcześniej wraz z Antonim Palluthem, inżynierem, po-rucznikiem rezerwy, specjalistą od łączności radiowej, współwłaścicielem warszawskiej fabryki "AVA" (to tam produkowano części do polskiej wersji niemieckiej ma-szyny szyfrującej Enigma, tam również powstawały urządzenia, które przyspieszały dekryptaż wojskowych depesz, w tym słynna "bomba" Rejewskiego) próbował rozgryźć maszynowy szyfr, którym od lat 20. XX wieku posługiwały się odradzające się w Niemczech: marynarka wojenna, woj-ska lądowe i lotnictwo. Czy groźbą "połamania zębów" na Enigmie mjr Michałowski zniechęcił do intelektualnego wysiłku o dziesięć lat młodszego kolegę?
***
Nic podobnego, choć wtedy (jesień 1932 r.) odpowiedzi na to pytanie nie mógł znać nawet Marian Rejewski, urodzony w Bydgoszczy 16 sierpnia 1905 r. genialny matematyk i kryptolog. Dopiero zaczynał pracę nad czymś, co od kilku lat spędzało sen z powiek tajnym służbom całego świata...
Miał dopiero 27 lat. Trzy lata wcześniej ukończył studia matematyczne na Uniwersytecie Poznańskim. Zanim zdał egzamin magisterski uczestniczył w kursie kryptologii, zorganizowanym (na prośbę Sztabu Głównego WP) przez prof. Zdzisława Krygowskiego, matematycznego guru i promotora pracy przyszłego pogromcy Enigmy. Przez rok, w Getyndze, studiował matematykę ubezpieczeniową, po czym przyjął propozycję prof. Krygowskiego i podjął pracę asystenta w Wszechnicy Piastowskiej (tak początkowo nazywał się, powołany do życia w 1919 r., obecny Uniwersytet Adama Mickiewicza). Dobrze zapowiadający się asystent wrócił nie tylko do matematyki, ale również... kryptologii. Ten "romans" miał okazać się wyjątkowo trwały i owocny. Co więcej - to właśnie kryptologia zaprogramowała młodemu bydgoszczaninowi życie na prawie dwie dekady.
Praca na uczelni nie była jedynym zajęciem Rejewskiego. Wraz z kolegami z uniwersytetu i kursu - Jerzym Różyckim i Henrykiem Zygalskim - podjął pracę w poznańskiej ekspozyturze Biura Szyfrów Oddziału II. Po dwóch latach znakomicie zapowiadający się matematyk zdecydował się swoje zawodowe życie związać z kryptologią (uczynił to także Różycki i Zygalski).
Nowy, fascynujący rozdział w życiu trzech matematyków rozpoczął się we wrześniu 1932 r., wraz z likwidacją poznańskiej filii BS i rozpoczęciu pracy w Sztabie Głównym na Placu Saskim w Warszawie.
***
Dotąd Rejewski, Różycki i Zygalski nie mieli do czynienia z materiałami utajnianymi przez Enigmę. Z tej trójki jako pierwszy - za bary z szyfrem nie do pokonania - miał się wziąć genialny bydgoszczanin. To on, w połowie października 1932 r., dostał propozycję od kpt. Maksymiliana Ciężkiego, architekta triumfu nad Enigmą (poznali się w 1929 r., Ciężki był jednym z wykładowców poznańskiego kursu kryptologicznego) pracy po godzinach. Tym razem chodziło o coś, co w historii II wojny światowej określane jest mianem jednej z dwóch największych tajemnic.
W 1978 r., w rozmowie z Ryszardem Woytakiem, polonijnym dziennikarzem, Rejewski tak opowiadał o tym, co stało się jesienią 1932 r.
"(...)Mój szef Ciężki wezwał mnie do siebie, zapytał, czy mam czas po południu. Powiedziałem, że mam. W takim razie niech pan po południu też przychodzi do pracy. Tylko niech pan nic nie mówi kolegom (...) No, przyszedłem i wtedy dowiedziałem się, że mam się tym szyfrem zajmować. To był właśnie szyfr maszynowy, to była Enigma (...)".
W grudniu 1932 r. Rejewski, dzięki geniuszowi matematycznemu i nieprzeciętnej inteligencji rozwiązał tajemnicę niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma (właśnie obchodzimy 90. rocznicę tego arcyważnego wydarzenia).
„Boże Narodzenie 1932 roku musiało być dla Rejewskiego udręką” - pisze w swojej książce „Enigma. Bliżej prawdy” dr Marek Grajek (publikacja ukazała się w 2007 r.).
Powodem „udręki” była niemiecka maszyna szyfrująca. "W ciągu kilku dni gorączkowej pracy pomiędzy Bożym Na-rodzeniem a Nowym Rokiem zdołał uzupełnić brakujące szczegóły. Poznał wewnętrzną konstrukcję Enigmy, co w połączeniu z metodą rekonstrukcji kluczy depeszy pozwoliło mu jeszcze przed końcem roku odczytać pierwszy szyfrogram. Po raz drugi w ciągu niewielu tygodni dokonał czegoś, co konstruktorzy maszyny i inni kryptolodzy uznali za całkowicie niemożliwe” - ocenia dr Grajek.
Dzięki nieprawdopodobnemu talentowi, intuicji i cierpliwości Rejewski pokonał to, co uchodziło za niepokonane!
Raz jeszcze oddajmy głos dr. Grajkowi: „Teoretycznym fundamentem przełomu była teoria permutacji i sformułowane przez Rejewskiego twierdzenie, które autor nazwał twierdzeniem o iloczynie permutacji (...). Skala jego sukcesu wy-rażona w liczbach onieśmiela.(...) On sam zdawał się jednak traktować swoje osiągnięcia jak rozwiązanie bardziej złożonego zadania na egzaminie z teorii grup. W ciągu niespełna miesiąca, pracując samotnie i poświęcając czas także innym zagadnieniom, dokonał jednego z najbardziej spektakularnych przełomów w dziejach kryptoanalizy”.
Gwoli prawdy dodać trzeba, że pracując nad rozwiązaniem zagadki Enigmy miał Rejewski do dyspozycji mate-riał dostarczony przez przedstawiciela francuskich służb wywiadowczych kpt. Gustave Bertranda.
***
Rejewski był również twórcą cyklometru i tzw. bomby kryptologicznej, urządzenia składającego się z sześciu pod-zespołów polskich Enigm, które znacznie skracało czas znajdowania kluczy zaszyfrowanych depesz. Dzięki bydgoszczaninowi i jego dwóm kolegom - Zygalskiemu i Różyckiemu do jesieni 1938 r. polski wywiad znał treść niemieckich wojskowych depesz utajnianych Enigma.
Zmiany techniczne wprowadzone w Enigmach przez Niemców (od połowy września 1938 r. zaczęto zmieniać ustawienia maszyn przed zakodowaniem każdej depeszy, 15 grudnia dodano do Enigmy dwa dodatkowe wirniki, w styczniu 1939 r. zwiększono liczbę połączeń w tzw. łącz-nicy) sprawiły, że tajne źródło polskiego wywiadu prawie zamilkło. Szybka deszyfracja nie była możliwa, bo na wy-produkowanie większej liczby "bomb" brakowało funduszy. Tymczasem wojna z III Rzeszą była nieunikniona.
Latem 1939 r. szefostwo Sztabu Głównego podjęło decyzję o podzieleniu się tajemnicą Enigmy z wywiadami Francji i Wielkiej Brytanii. Nieznany w historii tajnych służb "prezent" sprawił, że na kilka tygodni przed napaścią Niemiec na Polskę nasi sojusznicy otrzymali prezent, który dobrze wykorzystali. Niestety, o jego pochodzeniu milczeli, ba, nawet kłamali...
***
"Cicha, tajna walka rozpoczęta przez Mariana Rejewskiego odegrała niezmiernie istotną rolę w doprowadzeniu do zwycięstwa aliantów w Europie. Bez "Enigmy", "bomby" i "Ultry" historia mogłaby zupełnie się inaczej potoczyć".
Tak o genialnym bydgoszczaninie mówił David Morris, pierwszy sekretarz ambasady USA w Polsce. W listopadzie 2004 r. Morris był gościem międzynarodowej konferencji pt. "Tajemnice Enigmy", zorganizowanej w mieście nad Brdą przez Urząd Miasta i Instytut Pamięci Narodowej.
Niespełna rok później, w setną rocznicę urodzin matematyka i kryptologa, u zbiegu ulic: Gdańskiej i Śniadeckich pogromca Enigmy "usiadł na ławeczce" (pomnik autorstwa Michała Kubiaka). Wtedy też była konferencja naukowa, a ratusz wydał książkę, z której garściami czerpią historycy zajmujący się kryptologią i II wojną. To w niej znalazły się ważne słowa Jana Nowaka-Jeziorańskiego, "kuriera z Warszawy": "Przekazanie tajemnicy Enigmy dla dalszego prze-biegu wojny miało znaczenie nieomal decydujące. (...) Udział Polski w zwycięstwie nad Hitlerem był nieproporcjonalny do jej potencjału, a w gruncie rzeczy jest mało znany. My się nim zachwycamy, ale co z tego! Chodzi o to, aby świat wiedział, że ten mały kraj potrafił przeważyć szalę wojny".
Można powiedzieć, że w ostatnich dwóch dekadach sporo uczyniono, by przywrócić Marianowi Rejewskiemu oraz jego dwóm współpracownikom - Henrykowi Zygalskiemu i Jerzemu Różyckiemu należne w historii miejsce. Niestety, w rodzinnym mieście nie doczekał się instytucjonalnego upamiętnienia - pomnik, tablice nie zastąpią placówki, która pokazywałaby dokonania pogromcy Enigmy, i która następnym pokoleniom dostarczałaby wiedzy o pierwszo-planowej roli Polaków w pokonaniu niemieckiej maszyny szyfrującej, a także działaniach międzywojennego wywiadu, który w mieście nad Brdą odnosił niebywałe sukcesy. Czynna od 3 grudnia 2022 roku w Młynach Rothera wystawa jest tylko czasowa... Czy naprawdę miasto, które wydało takiego geniusza, stać tylko na rocznicowe wystawy? Mało to poważne...