Pozostałości twierdzy najlepiej widać z lotu ptaka. Wtopiły się w krajobraz miasta...
(fot. Gazeta Lubuska)
Na Stare Miasto i twierdzę można wejść od dwóch stron, od bramy Sarbinowskiej, dziś obok hotelu Bastion lub też od odrestaurowanej Bramy Chyrzańskiej.
- Sarbinowska była głównym wjazdem do twierdzy - tłumaczy Józef Piątkowski, regionalista i autor monografii twierdzy. Kiedy wchodzimy do twierdzy uderza cisza. Wszędzie ruiny. Jesteśmy w Lubuskich Pompejach. Jednak to nie sprawka wulkanu.
Zapuszczamy się w plątaninę starych uliczek. Czasami są brukowane. Mury zachowały się do wysokości piwnic. Niekiedy jest kilka schodków wiodących do nieistniejącego domu. Wszędzie panoszy się zieleń. Idziemy od bramy Sarbinowskiej kawałek w głąb twierdzy i potem skręcamy w prawo, wąską ulicą dochodzimy do placu Ćwiczeń, jeszcze kawałek i jesteśmy przed Bramą Berlińską.
Pięknie odrestaurowane wnętrze od czasu do czasu pełni funkcję biura informacji turystycznej, w przyszłości mieścić się tu będzie dyrekcja Muzeum Miasta Kostrzyna. Wewnątrz unikatowe wnętrze z surowej cegły, zabytkowe meble i wieko sarkofagu Katarzyny Brunszwickiej, żony margrabiego Jana, twórcy potęgi twierdzy. - Płyta została znaleziona w podziemiach kościoła, ale czy rzeczywiście jest to oryginał, trudno stwierdzić - mówi Sławomir Górka, dyrektor muzeum.
Przy bramie skręcamy w prawo i po krótkim podejściu wychodzimy na bastion Król. Olbrzymia budowla daje wyobrażenie o twierdzy i jej potędze. Na zwieńczeniu jest jeszcze cmentarz żołnierzy poległych w morderczych walkach o zdobycie twierdzy wiosną 1945 r. Trwały one trzy miesiące. Całe Stare Miasto legło w gruzach.
Na cmentarzu stoi obelisk poświęcony Armii Czerwonej zaprojektowany przez Lecha Kerbela, autora pomnika ofiar - żołnierzy okrętu Kursk. No i stoi armata z lufą wycelowaną w Niemcy. - Są plany przenosin cmentarza w inne miejsce, wtedy zapewne zniknie i armata - mówi S. Górka. Ale prawda jest też i taka, że ile razy ktokolwiek chciał przenieść to działo, za każdym razem rozpętywała się awantura, zwolenników status quo zawsze było więcej.
Prostą drogą z bastionu dochodzimy do resztek renesansowego zamku i ruin kościoła.
Zamek, podobnie jak cała twierdza, zachował się do poziomu parteru. Jeszcze kilka lat temu widać było resztki parkietu. Idziemy ostrożnie, bo można wpaść z zdradliwą dziurę. - Tu siedział w 1730 r. przyszły król Fryderyk II. Został skazany na więzienie za próbę ucieczki do Holandii. On nie chciał być władcą - mówi J. Piątkowski. Właśnie z tego miejsce przyszły król patrzył na kaźń swego przyjaciela, porucznika Hansa Hermana von Kattego, który pomagał mu w ucieczce. To jego ducha w mgliste noce można spotkać na wałach jego imienia, kiedy chodzi wzdłuż murów.
Tuż obok zamku jest też miejsce, gdzie stracono dziwacznego szarlatana, włoskiego arystokratę hrabiego Dominika E. Caetano. W 1709 r. ten chemik z powołania wmówił królowi Fryderykowi Wilhelmowi, że potrafi wyprodukować złoto. Władca cierpliwie czekał na efekty. A szarlatanowi ziemia się zaczęła palić pod nogami, bo mu z tego złota nic nie wyszło. Popróbował ucieczki z twierdzy, ale Prusacy szybko go schwytali i na polecenie króla powiesili. Na złotym sznurze.
Za zamkiem skręcamy w prawo i dochodzimy do wałów Kattego. To zwieńczenie murów obronnych twierdzy. Rozciąga się z nich widok na Odrę i zdewastowany niemiecki Custrin, Mur jest potężny, na kilka metrów wysoki i gruby. Wałami dochodzimy do odrestaurowanego Bastionu Filip - przyszłego muzeum miasta. Dostępu do ceglanych pomieszczeń broni solidna krata i takie drzwi.
Tuż obok odrestaurowana brama Chyżańska urzeka swoim urokiem. Wychodzimy poza mury, aby popatrzeć na resztki fosy i rawelin Chrystian-Ludwig. I tu kończy się nasz spacer.
Miasto, którego już nie ma... 31 stycznia 1945 roku do miasta, stanowiącego strategiczną "bramę do Berlina", dotarły wojska radzieckie. Do 19 lutego ewakuowano na zachód całą ludność Kostrzyna, miasto zaś zamieniono w twierdzę. Ciężkie walki o jej zdobycie połączone ze zmasowanym radzieckim ostrzałem artyleryjskim trwały aż do 30 marca, kiedy to poddały się Stare Miasto i cytadela. Kostrzyn uległ niemal całkowitej zagładzie - zniszczono 95% miasta
(fot. Gazeta Lubuska/Archiwum)
WARTO WIEDZIEĆ
* Ostrzelali je Rosjanie. Podczas wojny siedmioletniej, w 1758 r. Stare Miasto ostrzelali oblegający je Rosjanie. Mieli około 400 armat, broniący miasta Prusacy około 60. Efekt: całkowita ruina. Dziesięć lat później przy odbudowie pracowali specjalnie w tym celu najęci konfederaci barscy.
* Modlił się tu święty. Przez miesiąc więziony był w twierdzy św. Klemens Maria Hofbauer. Trafił tu z Warszawy z braćmi redemptorystami. Miejscowi natychmiast polubili zakonników za ich niezwykłą dobroć i oddanie drugiemu człowiekowi.
* Był tu hetman. Pod murami twierdzy, ale bez nastawania na nią swoje wojska w 1658 r. przeprawiał przez Odrę polski hetman wielki koronny Stefan Czarniecki w wyprawie na Danię. To jest ta wyprawa, o której w hymnie narodowym śpiewamy "Dla jej ratowania wrócim się przez morze".
* Ma swoją symfonię. Kostrzyn był inspiracją dla renesansowego kompozytora Adama Jarzębskiego, który skomponował symfonię "Küstrinella". Miasto odwiedził podczas swojej wyprawy do Berlina. Od kilku lat w Kostrzynie odbywa się festiwal muzyczny nazwany Küstrinella od tytułu tej symfonii.
* Wielka uczta. W 1586 r. margrabia Jan Jerzy urządził na rynku Starego Miasta pokaz sztucznych ogni i ucztę trwającą do świtu, na która wydał 8 tys. guldenów. W tamtych czasach za tę kwotę można było kupić Gorzów wraz z okolicą. Co było przyczyną takiej ekstrawagancji? Hołd szlachty nowomarchijskiej, czyli coś na kształt hołdu pruskiego.
* Forty i nie tylko. W odległości 8 km na północ od Kostrzyna leżą forty w Sarbinowie. Były to fortyfikacje osłaniające twierdzę. Do dziś zachowały się w miarę w niezłym stanie. Olbrzymie korytarze i poterny wyglądają jak z filmu. Także tu w 1758 r. Fryderyk II Wielki stoczył trwającą cały dzień bitwę z wojskami rosyjskimi dowodzonymi przez generała Williama Fermora. W nierozstrzygniętej krwawej jatce padło około 30 tys. ludzi.
* Miał tu kochankę. Natomiast w odległości 5 km na wschód leży Dąbroszyn z barokowym pałacem wybudowanym przez feldmarszałka Adama von Schoeninga. Tu przyszły król Fryderyk II Wielki spotkał swoją jedyną miłość w życiu, Eleonorę von Wreech. Romantyczne uniesienia szybko wyparowały, a była kochanka była utrapieniem władcy do końca życia.
RENATA OCHWAT, Gazeta Lubuska