Tomasz Plaskota: W marcu 1940 r. w Niemczech ukazało się rozporządzenie w sprawie organizacji polskiej grupy narodowej w Rzeszy Niemieckiej. Dekret Göringa, bo taką nazwę nadano tym złodziejskim przepisom, zabraniał działalności polskim organizacjom w Niemczech oraz pozwalał przejąć władzom III Rzeszy należący do nich majątek ruchomy (m.in. środki na kontach bankowych) i nieruchomy. Jaka była geneza dekretu Göringa?
Prof. Marek Kornat: W latach 30. i 40. XX wieku Niemcy były państwem totalitarnym. Takie państwo ma to do siebie, że likwiduje wszystkie organizacje społeczne, czy też mówiąc językiem Alexisa de Tocqueville’a „ciała pośredniczące”, które są wytworzone przez społeczeństwo i niekontrolowane, a w każdym razie takie, które nie zostały stworzone przez władzę jako jej narzędzie. Totalitarna tendencja do likwidacji wszystkich instytucji i organizacji społecznych, a nawet i życia jednostek, wynika z samej istoty totalitaryzmu.
Niemcy do wybuchu II wojny światowej z różnych powodów nie podejmowały radykalnych kroków wobec polskiej mniejszości.
Wynikało to m.in. z określonych zobowiązań międzynarodowych Niemiec wobec Polski. Zobowiązanie generalne wypływało z deklaracji o nieagresji z 26 stycznia 1934 r. Nie odnosiła się ona do zagadnień mniejszości polskiej na terytorium Rzeszy Niemieckiej, ani do mniejszości niemieckiej w Polsce, ale dla dobrych stosunków z nią, które były taktycznie potrzebne Niemcom na pewien czas, III Rzesza nie podejmowała prób rozprawy z polską mniejszością. Dyplomacja niemiecka podejmowała natomiast próby rozmów z rządem polskim o położeniu mniejszości w obydwu krajach. Drugim aktem prawa międzynarodowego, który blokował wprowadzenie totalitarnych metod postępowania wobec ludności polskiej w Niemczech, była konwencja górnośląska (albo genewska), która chroniła mniejszości po obu stronach podzielonego terytorium Górnego Śląska: niemiecką mniejszość w Polsce i polską w Niemczech. Dokument ów obowiązywał do maja 1937 r., ale po tej dacie został przedłużony bezterminowo. Do pewnego momentu Niemcy oglądały się na Polskę jako na pożądanego partnera w polityce międzynarodowej – przede wszystkim przeciw Sowietom. Oczywiście wszystko zmieniło się wraz z napaścią Niemiec na Polskę we wrześniu 1939 r. Po zwycięskiej kampanii wojennej przeciw niej uznano, że nadszedł czas działań, za które już nikt rządu niemieckiego nie będzie rozliczał, bo zwycięzców się nie sądzi. W dniu 27 lutego 1940 r. wyznaczony wcześniej przez rząd III Rzeszy komisaryczny premier Prus i przewodniczący Reichstagu Hermann Göring wydał w randze ustawy rozporządzenie o likwidacji wszystkich polskich stowarzyszeń narodowościowych na terytorium Rzeszy. Polityk ten stał na czele tzw. Ministerialnej Rady ds. Obrony Rzeszy i stąd jego podpis pod tym dokumentem. Notabene ów dygnitarz hitlerowski grał rolę wyjątkowo życzliwego Polsce niemieckiego męża stanu w latach 1935-1938. Ustawodawstwo specjalne było – co warto nadmienić – typowym przejawem funkcjonowania „państwa stanu wyjątkowego” – jak trafnie określił przed laty III Rzeszę polski prawnik i historyk prof. Franciszek Ryszka. Rozporządzenie z 27 lutego 1940 r. uderzyło głównie w Związek Polaków w Niemczech, a miał jako wielka organizacja znaczny majątek. Został on w ten sposób zagrabiony przez państwo niemieckie i to jednym postanowieniem. Zabrano szkoły, czasopisma, drukarnie, przedszkola, biblioteki. Nastąpił też proceder zaboru majątku prywatnego osób podlegających kategorii polskich działaczy społecznych na terytorium Rzeszy. Oblicza się, że był to majątek sięgający prawie osiem i pół milionów marek Rzeszy.
Majątek Polaków przejął komisarycznie resort pruskiego ministerstwa spraw wewnętrznych…
Działaczy Związku Polaków w Niemczech (około 1200 osób) więziono w obozach koncentracyjnych. Wielu zgładzono. Dekret Göringa był wymierzony tylko w Polaków, ale nie tylko polska społeczność ucierpiała z powodu polityki narodowych socjalistów. Różne grupy narodowe (Volksgruppen) – poddano restrykcjom. Wcześniejsze prawodawstwo antyżydowskie poszło najdalej, gdyż ustawy norymberskie pozbawiły Żydów praw obywatelskich.
Rozporządzenie odbierało status polskiej mniejszości Polakom w Niemczech, bo są tu rozbieżności?
Dokument ten nie mówi wprost, że Polacy w Niemczech mają stać się Niemcami, ale mają zniknąć z przestrzeni społecznej. Kluczowy jest artykuł pierwszy: „Działalność organizacji polskiej grupy narodowej w Rzeszy Niemieckiej (zrzeszenia, fundacje, stowarzyszenia, spółdzielnie oraz inne przedsięwzięcia) są zakazane. Nowe organizacje polskiej grupy narodowej nie mogą być tworzone”. W artykule trzecim postanowiono zaś, że „o tym, czy dana organizacja może być uznana za organizację polskiej grupy narodowej, decyduje w razie wątpliwości minister spraw wewnętrznych [Rzeszy]”. Mają więc Polacy po prostu podporządkować się totalitarnemu państwu niemieckiemu. Związek Polaków w Niemczech jako główna organizacja mniejszości polskiej przestał istnieć. A polska mniejszość była na terenie Niemiec największą, mimo cięć terytorialnych traktatu wersalskiego.
Czy Polska powinna walczyć o odszkodowania za dekret Göringa?
Tak, ponieważ jest on przykładem rażącego bezprawia i totalitarnego podejścia do życia w państwie. Należy zacząć od wyliczenia strat i sporządzenia listy zagrabionych obiektów. Należy też sprawdzić czy Niemcy nie zapłacili za jakieś obiekty. A po dokonaniu inwentaryzacji należy dochodzić wynagrodzenia za bezsporną grabież. Państwo polskie poprzez służbę konsularną łożyło znaczne sumy na dotowanie mniejszości polskiej w Niemczech. Za czasów ministra spraw zagranicznych Becka działanie tej służby zdynamizowano i wzmocniono. Pieniądze przeznaczano choćby na funkcjonowanie szkół i ośrodków kultury. Oczywiście wolno się domyślać, że strona niemiecka powie, iż te obiekty Związku Polaków i innych organizacji, które znajdowały się na terytoriach włączonych po II wojnie światowej do Polski i tak przejęliśmy. Ale istniały nieruchomości w Berlinie i na terytorium Niemiec w dzisiejszych granicach, np. w Westfalii.
Polacy mają szansę uzyskania statusu mniejszości narodowej w Niemczech?
Niemcy twierdzą, że w ich kraju nie ma polskiej mniejszości narodowej czy też jak oni to określają „polskiej grupy narodowej”. Przekonują, że jest to emigracja zarobkowa. Nie zauważają jednego faktu: jeżeli jacyś ludzie osiądą na danym terytorium na trwałe, mają dzieci, a one swoje dzieci, to stają się ludnością osiadłą na danym terytorium. Mówienie im, że są wyrobnikami, jest nieuczciwe i nie odpowiada dzisiejszym standardom myślenia o prawach człowieka.
Dekret Göringa obowiązuje? Prof. Stanisław Żerko z Instytutu Zachodniego w Poznaniu uważa, że to prawo jest nieważne od 1949 r.
To pytanie należy zadać prawnikowi. Prof. Stanisław Żerko nawiązuje do tego, co mówią Niemcy. Dekretu Göringa nigdy formalnie nie uchylono, aby nie otwierać drogi do świadczeń odszkodowawczych. Najlepiej pozostaje powiedzieć, że demokratyczna Ustawa Zasadnicza zniosła ustawodawstwo stanu wyjątkowego. Niemcy mówią więc, że konstytucja RFN wprowadziła wolność tworzenia wszelkich organizacji społecznych. W związku z tym nikt nie powinien mówić, że Dekret Göringa wciąż obowiązuje. To jednak, że Polacy w Niemczech mogą zakładać swoje organizacje, niczego w tej kwestii nie zmienia. Potrzebne jest rozliczenie karty historii, która nie chce przeminąć.