Stanisław Skalski. Jeden z największych bohaterów II wojny światowej. Najskuteczniejszy polski myśliwiec, który według tak zwanej listy Bajana dokumentującej działania polskich lotników w RAF-ie zestrzelił samodzielnie szesnaście samolotów, a wspólnie z innymi pilotami - trzy. Służbę w Polskich Siłach Powietrznych kończył jako major i angielski Wing Commander.
Odznaczony Krzyżem Złotym Orderu Wojennego Virtuti Militari (numer 32), Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari (numer 8996), czterokrotnie Krzyżem Walecznych, po powrocie do Polski przez władze PRL - Krzyżem Grunwaldu III klas, Polowym Znakiem Pilota (numer 402) oraz brytyjskimi Distinguished Service Order i jako jedyny Polak trzykrotnie Distinguished Flying.
W warszawskim Muzeum Wojska Polskiego można przeczytać jego słowa:
Byłem tylko żołnierzem. Latałem i walczyłem najlepiej, jak umiem. Przeżyłem.
Stanisław Skalski przeżył nie tylko wojnę, godziny powietrznych walk z niemieckim przeciwnikiem i stalinowskie więzienie. Przeżył także własną legendę. Najpierw przyłączając się w stanie wojennym do skompromitowanego Zjednoczenia Patriotycznego „Grunwald”, skupiającego sieroty po osławionym generale Moczarze, który rozpętał antysemicką nagonkę w 1968 r., i popierającego gen. Jaruzelskiego. A potem dwukrotnie startując w wyborach parlamentarnych, bezskutecznie, raz z listy Chrześcijańskiej Demokracji, a drugi - Samoobrony. W głośnym i dla wielu szokującym wywiadzie „Bohaterowie są zmęczeni” zamieszczonym na łamach „Gazety Wyborczej” w 1993 r. mówił:
Nienawidzę tych, którzy chcą mną rządzić. Żydokomunę trzeba sprawdzić do trzeciego pokolenia, wypalić laserem. A dobrzy Żydzi niech się na kamieniu rodzą.
Radykalizm wypowiedzi nie pomógł mu w karierze politycznej. W początkach lat 90. w dyskursie publicznym osoby, których wypowiedzi mogły być uznawane za antysemickie, nie miały szans na powszechną akceptację...
1992 r.:
Niech nas niektórzy panowie, tacy jak Michnik, nie wprowadzają do Europy! Myśmy nigdy z Europy nie wyszli, ponieważ należymy od wieków do kultury śródziemnomorskiej! Lotnicy polscy w bitwie o Anglię walczyli zresztą nie tylko o Europę, ale walczyli o demokratyczne oblicze całego świata... Dzisiaj bohaterowie walk o Polskę są zupełnie zapomniani.
1993 r.:
Niech pan spojrzy na Wałęsę. Jak on mówi? Mamle ustami jak ryba. Taki Hitler, gdy doszedł do władzy, miał obok siebie najlepszych niemieckich aktorów. Uczyli go dykcji, słowa, gestu; przecież polityk także jest na scenie. Dobry był. Wiem, co mówię, przed wojną chciałem być aktorem.
I dalej:
Ten naród musi być trzymany krótko. Trzeba zagonić do roboty, niech pracują, produkują. Trzeba prawie wszystkiego nauczyć od nowa. Mówić po polsku, jeść nożem i widelcem. Trzeba wbić do łbów patriotyzm i kulturę”. „Żeby był porządek, poszedłem do Samoobrony. No bo gdzie miałem iść? Do Żydów, do wazeliniarzy z BBWR.
Urodził się w pierwszym roku I wojny światowej w Kodymie w obwodzie odeskim na Ukrainie. Ojciec był agronomem, więc rodzina wędrowała za jego pracą: Charków, Zbaraż, Dubno. W Dubnie Stanisław, jedynak, zdał maturę w tutejszym gimnazjum, któremu patronował nie byle kto, bo sam Stanisław Konarski, jeden z ojców oświeceniowej reformy szkolnictwa i jedna z tych postaci, która usiłowała uratować Rzeczpospolitą Obojga Narodów przed upadkiem.
Staszek Skalski marzył o tym, żeby zostać lotnikiem, ale jego podanie o przyjęcie do Szkoły Podchorążych Rezerwy Lotnictwa odrzucono, bo gdy je składał, był niepełnoletni. Żeby nie stracić roku, zaczął studia w Szkole Nauk Politycznych w Warszawie. I oczywiście latał, bo latanie było całym jego życiem.
W 1934 r. w Polichnie w Górach Świętokrzyskich Skalski zdobył kategorie szybowcowe „A” i „B”. Wiosną roku następnego pojechał do Łucka na kurs pilotażu samolotów - w ramach Przysposobienia Wojskowego Lotniczego. Szybko stało się jasne, że politologiem nie zostanie. Po pierwszym roku studia rzucił i jesienią zaczął służbę wojskową, tzw. unitarkę, czyli pierwsze przeszkolenie przysposabiające do munduru, odbył w Szkole Podchorążych Rezerwy Piechoty w Zambrowie, a w styczniu 1936 r. był już w upragnionej Szkole Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. Promocja na stopień porucznika pilota odbyła się 15 października 1938 r. Stanisław Skalski uzyskał 67. lokatę.
W wojsku szybko stał się sławny nie tylko z odwagi i fantazji, która wydawała się wręcz przyrodzona lotnikom, ale też z niepokornego charakteru. W czasie trzyletniej służby w stopniu kaprala podchorążego trzy razy trafił do aresztu. Dwa tygodnie siedział za obrazę przełożonego, tydzień za celowe, zbyt późne otwarcie spadochronu, a trzy dni za rozgłaszanie wszem wobec, że chce walczyć po stronie Chin przeciwko Japonii w wojnie na Dalekim Wschodzie.
Niecały rok od promocji do wybuchu II wojny światowej Stanisław Skalski służył w 4. Pułku Lotniczym w Toruniu. Miał 24 lata, kiedy w końcu wyruszył do walki powietrznej. Już nie z Japończykami i nie w Azji, ale z Niemcami, w Polsce, która właśnie traciła po 21 latach niepodległość.
Rok 2004. Stanisław Skalski umiera. Na jego pogrzebie arcybiskup Leszek Sławoj-Głódź mówił: „Żegnamy dziś nie tylko żołnierza polskiej i brytyjskiej wolności, ale też bohatera narodowego czasu wojny i ofiarę stalinizmu”. Biskup Tadeusz Płoski dodawał: „Pod koniec swojego życia już prawie na nikogo nie mógł liczyć. Okradziono mu mieszkanie, skradziono oszczędności całego życia. Najwybitniejszy polski pilot myśliwski trafił we wrześniu do zakładu opieki ze śladami pobicia”.
Najwybitniejszy polski lotnik z czasów II wojny światowej, o którym na łamach „Daily Telegraph” Brytyjczycy mogli przeczytać, że „zostanie zapamiętany jako wspaniała indywidualność i człowiek walki”, w wolnej Polsce nie mógł odnaleźć swojej drogi. Jak wspominał Józef Pawelec, poseł Sejmu kontraktowego, był Skalski postacią do wzięcia. „Razem jeździliśmy na spotkania po kraju. Ludzie, jak go widzieli, to mieli łzy w oczach, ocierali się o żywą historię. Skalski zaczął liczyć, że legenda bohatera wojennego wyniesie go do godziwej roli w wojsku czy chociaż na stanowisko ambasadora. Był osobą niespełnioną, zgorzkniałą. Szukał więc dalej oparcia. Wylądował w otoczeniu Jana Olszewskiego, spotykał się z Janem Parysem” - opowiadał po latach Pawelec o tych pierwszych latach tuż po 1989 r., kiedy upadła żelazna kurtyna, blok wschodni zaczął się kruszyć, a w Polsce komuniści musieli się podzielić władzą, co tak naprawdę oznaczało, że tę władzę tracą po 45 latach rządów.
Na swoją heroiczną legendę Stanisław Skalski zapracował wyjątkowym bohaterstwem i odwagą. Już 1 września 1939 r. po napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę uczestniczył w ataku na samolot rozpoznawczy Henschel Hs 126 - maszyna została zestrzelona. Sukces przypisano Marianowi Pisarkowi. Ale to Skalski wylądował obok Niemców, a po zaopatrzeniu załogi samolotu ochronił ją przed linczem, pilnując, by bezpiecznie dotarła do szpitala. Takie zachowanie było ewenementem. W czasie rozpoczynającej się właśnie wojny nikt nie oczekiwał od lotników rycerskości rodem z „Pieśni o Rolandzie”.
2 września Skalski zestrzelił dwa bombowce Dornier Do 17. Kolejnego dnia zespołowo strącił samolot Hs 126, potem sam jeszcze jeden, a 4 września bombowiec Junkers Ju 87.
Pierwszych siedem dni wojny to pięć strąconych przez Skalskiego niemieckich maszyn - rekord kampanii wrześniowej. Już tylko ten tydzień wystarczył , by stał się najskuteczniejszym polskim lotnikiem tych pierwszych wojennych tygodni i zarazem pierwszym alianckim asem II wojny światowej - tytuł ten przyznawano zwyczajowo pilotom, którzy strącili pięć lub więcej wrogich samolotów.
17 września 1939 r. Skalski przekroczył granicę Polski z Rumunią wraz z grupą Tadeusza Rolskiego, która miała odebrać samoloty z Francji. Jak łatwo się domyślić, maszyn za Karpatami nie było, a dla świetnego lotnika zaczęła się nowa era w życiu. Do Rumunii ewakuował się też polski rząd. Prominentni politycy i wojskowi po ewakuacji, przez wielu odbieranej jako ucieczka, przedostawali się dalej, do sojuszniczej Francji, która razem z Wielką Brytanią po ataku III Rzeszy na Polskę wypowiedziała wojnę Niemcom.
Skalski z Rumunii przez port w Konstancy dotarł najpierw do Bejrutu, potem do Włoch i wreszcie do Francji - w czerwcu Niemcy zaatakowali swojego zachodniego sąsiada, błyskawicznie zajmując też Belgię, Holandię i Luksemburg. Skalski ewakuował się do Wielkiej Brytanii, bo tylko Anglia dawała możliwość realnej walki w szeregach armii, a nie w partyzanckim podziemiu. Partyzanci przecież nie mieli myśliwców, a Skalski był najskuteczniejszy jako lotnik...
Na wyspie Polak po szybkim szkoleniu na brytyjskich maszynach trafił do 501. Dywizjonu Myśliwskiego Royal Air Force - bitwa o Anglię to był jego czas. Czas spektakularnych bitew i zwycięstw, które sprawiły, że był autentycznie sławny wśród wszystkich lotników, nie tylko polskich. Na myśliwcu Hawker Hurricane 30 sierpnia 1940 zestrzelił bombowiec He 111. Kolejne dni były znaczone kolejnymi zwycięstwami: 31 sierpnia Messerschmitt Bf 109, 2 września dwa Bf 109.
5 września Stanisław Skalski został zestrzelony nad Anglią. Miał wielkie szczęście, bo z poważnymi poparzeniami zdołał się wydostać z płonącej kabiny i wyskoczyć ze spadochronem. Przeżył. Do latania wrócił pod koniec października, a już 8 listopada zaliczono mu zespołowe zniszczenie Bf 109...
Było właściwie oczywiste, że jego miejsce jest w utworzonym polskim Dywizjonie 306, którego zadaniem były loty bojowe nad okupowaną Europę. Awanse - w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie i w RAF-ie, objęcie dowództwa eskadry B (flight B) Dywizjonu, kolejne akcje bojowe kończone sukcesami... Wydawało się, że jest niezniszczalny i może wszystko, a jednak we wrześniu 1941 r. jego dowódcy uznali, że powinien odpocząć. Może bojowi lotnicy, tak jak chirurdzy, zapadają na syndrom Boga, który stępia ich instynkt, odbiera umiejętność trzeźwej oceny sytuacji, eliminuje świadomość zagrożeń i popycha do ryzykownych zachowań? Stanisław Skalski wrócił do latania bojowego pół roku później, po swoistym urlopie od akcji w powietrzu. Ale wrócił z nazwiskiem, przed którym szła autentyczna sława, budząca respekt nie tylko wśród Polaków, ale też u Anglików. Kiedy w lutym 1943 r. sam zgłosił się do Polskiego Zespołu Myśliwskiego, który walczył w Afryce Północnej od marca do maja, błyskawicznie tę jednostkę zaczęto nazywać Cyrkiem Skalskiego - choć dowódcą był Tadeusz Rolski, ten sam, z którym Skalski we wrześniu 1939 r. przedostał się do Rumunii.
1998 r. W programie telewizji publicznej Stanisław Skalski mówił: [cyt[Ja dopiero patrzę wstecz. Jak Boga kocham, przez 50 lat o tym nie myślałem. Dopiero na starość. (...) Co mnie obchodziło, że w RAF-ie, czy gdzie indziej (...) mnie kariera u Anglików czekała. Ja wybrałem więzienie, ale byłem Polakiem, a to się liczy![/cyt]
Opromieniony sławą bohatera mógł zostać w Wielkiej Brytanii, jak wielu tych, którzy albo nie chcieli, albo po prostu bali się wrócić do ojczyzny. Rzeczywistość geopolityczna po Poczdamie i Jałcie uległa radykalnej zmianie. Polska utraciła swoje wschodnie tereny. Takie miasta jak Lwów, Stanisławów, Brześć czy Tarnopol znalazły się w granicach Związku Radzieckiego. W zamian nowe państwo, które w lipcu 1944 r. ogłosiło manifest polityczny określający jego fundamentalne założenia i kierunki działania, zyskało nowe terytoria na zachodzie, należące wcześniej do III Rzeszy. Władzę w Polsce przejęli komuniści, którzy mieli wsparcie Stalina i Związku Radzieckiego. Na Zachód docierały wieści o aresztowaniach wśród akowców, o tym, że obóz koncentracyjny na Majdanku po wyzwoleniu stał się więzieniem dla żołnierzy Armii Krajowej. W połowie czerwca w Moskwie odbył się tzw. proces szesnastu - polityczna hucpa, podczas której skazano przywódców Polskiego Państwa Podziemnego - na czele z generałem Leopoldem Okulickim „Niedźwiadkiem”, podstępem uprowadzonych z kraju. Oskarżono ich o kolaborację z nazistami. Prezydent RP na Uchodźstwie Władysław Raczkiewicz 16 czerwca 1945 r., dwa dni przez rozpoczęciem procesu szesnastu, wysłał telegram do prezydenta Stanów Zjednoczonych Har-ry’ego Trumana i premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla, w którym stwierdził, że „proces przeciwko przywódcom politycznym jednego z Narodów Zjednoczonych przed sądem drugiego - musi być uznany za wrogie wystąpienie przeciwko Narodowi Polskiemu, sprzeczne z proklamowanymi zasadami Narodów Zjednoczonych o celach wojny i pokoju”.
Drugiego dnia procesu, 19 czerwca, rząd RP w Londynie wydał oświadczenie, które głosiło, że „za działalność patriotyczną na własnej ziemi przy użyciu podstępu pociągnięte zostały przed sąd obcego państwa, wyłonione i uznane przez społeczeństwo władze stanowiące integralną część legalnego Rządu Rzeczypospolitej Polskiej”.
Wyroki jednak zapadły, ani Brytyjczycy, ani Amerykanie nie zamierzali walczyć o Polaków. Brytyjski ambasador w Moskwie chwalił, że nikogo nie skazano na śmierć, a oskarżeni mogli się bronić. W brytyjskim „Times” w komentarzu z 2 czerwca można było przeczytać, że wyrok nikogo nie powinien dziwić, kto śledził antyradziecką działalność rządu polskiego. Tylko George Orwell, autor reportażu z wojny domowej w Hiszpanii „W hołdzie Katalonii”, wiedział, do czego zdolni są stalinowcy, którzy zdławili tamtejszą rewolucję i napisał na łamach lewicowego pisma „Tribune”:
Polacy zostali oskarżeni o to, że usiłowali zachować niepodległość własnego państwa, jednocześnie przeciwstawiając się narzuconemu ich krajowi marionetkowemu rządowi, jak również o to, że pozostali wierni rządowi w Londynie, który był w tym czasie uznawany przez cały świat, wyjąwszy ZSRR.
Wydarzenia z czerwca 1945 r. były jak ostrzeżenie dla wszystkich w jakikolwiek sposób związanych z rządem II RP na uchodźstwie. A mimo to Stanisław Skalski wrócił do Polski rządzonej przez komunistów. W 1947 r. w czerwcu wypłynął z Edynburga i po czterech dniach rejsu dotarł do Gdańska, gdzie dla powracających z Zachodu zdemobilizowanych żołnierzy zbudowano obóz „Narwik”. Jako jeden z niewielu powracających do kraju polskich pilotów został przyjęty do nowo formowanego Wojska Polskiego - w lipcu 1947 r. objął stanowisko inspektora do spraw techniki pilotażu. Rok później rzeczywistość uległa przyspieszeniu - stalinowcy zaostrzyli kurs. Zaczęły się aresztowania, fałszywe oskarżenia o szpiegostwo. Wyłapywano akowców, którzy ujawnili się po wojnie. Zgodnie z najlepszymi sowieckimi wzorcami ruszyły czystki w wojsku. 4 czerwca 1948 r. do Skalskiego dotarła informacja od żony pilota Władysława Śliwińskiego, który też latał na Zachodzie, że jego kolega zniknął. Kiedy przyszedł do jej mieszkania przy Filtrowej w Warszawie, trafił w „kocioł”, tak dobrze znany wszystkim, którzy przeżyli okupację. Skalskiego aresztowali funkcjonariusze Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego pod fałszywym zarzutem szpiegostwa. Przewieziono go do siedziby UB, a potem do osławionego więzienia na Mokotowskiej. O tym, co z nim robił Adam Humer, oskarżony później o torturowanie więźniów, opowiadał przed sądem tak:
Wezwano mnie, kazano się obnażyć, położyć na taborecie. Spodniami związano mi nogi. (...) Strażnik stanął okrakiem nad moją głową. Jeszcze mnie kluczem uderzył. I wtedy zaczęła się »polka«. Bito. Usta miałem zatkane dywanem. Nie widziałem, czym bito: czy pałkami, czy żelazem, czy czymś innym.
Przesłuchujący go pułkownik Józef Goldberg-Różański napluł mu w twarz, kiedy ten wciąż odmawiał przyznania się do wyssanych z palca oskarżeń.
Powiedziałem mu wtedy: »Wcześniej zdechniesz, ty parchu żydowski, niż mnie wykończysz«. I co, nie miałem racji? Ale teraz nie mogę o tym nawet mówić. Wszystko jest w żydowskich rękach, więc tego parcha nigdy mi nie puszczą” - opowiadał w 1993 r. na łamach „Gazety Wyborczej”, po chwili dodając: „Różański, Żyd, kanalia najgorszego gatunku, razem z Brystigerową, Fejginami, to wszystko (...) nie byli ludzie
. Dwa lata po aresztowaniu Stanisława Skalskiego, 7 kwietnia 1950 r. - na podstawie sfałszowanych dowodów - skazano na karę śmierci, utratę praw publicznych oraz przepadek całego mienia na rzecz państwa.
Skalski na wykonanie wyroku czekał w więzieniu. Przekonany, że wkrótce umrze, w trzy tygodnie napisał swoją jedyną książkę „Czarne krzyże nad Polską”, w której opisał kampanię wrześniową. Równo rok po ogłoszeniu wyroku - po złożeniu przez matkę bohatera prośby o ułaskawienie - Bolesław Bierut, ówczesny prezydent Polski, karę śmierci zamienił mu na dożywocie. Skalski siedział w więzieniach w Rawiczu i we Wronkach. Zrehabilitowano go dopiero w czasie odwilży 1956 r. - wyrok unieważniono decyzją Zgromadzenia Sędziów Najwyższego Sądu Wojskowego 11 kwietnia 1956 r. Józef Stalin nie żył już od trzech lat.
Stanisław Skalski po wyjściu na wolność dostał propozycję powrotu do lotnictwa. Odmówił. W stopniu majora przeszedł do rezerwy, odsiadkę zaliczono mu jako służbę wojskową. Ale w listopadzie 1956 r. został wraz z wieloma byłymi oficerami Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie powołany do wojska. Do zakończenia służby w maju 1968 r. był m.in. kierownikiem sekcji historycznej Oddziału Naukowo-Badawczego, inspektorem techniki pilotażu i szkolenia bojowego Oddziału Inspekcji, szefem tłumaczy Oddziału Wydawniczo-Historycznego, pracował też w Oddziale Operacyjno-Rozpoznawczym. Przez dwa lata - od 1968 do 1970 - był sekretarzem generalnym Aeroklubu PRL, a w latach 1970-1972 wiceprezesem Aeroklubu. W kwietniu 1972 r. odszedł na emeryturę. W 1988 r. został awansowany do stopnia generała brygady.
1993 r.
Panie, mnie na tytułach nie zależy. Ciekaw jestem, dlaczego dali mi tego generała. Ale generał to zawsze jest generał. Wtedy dawali (...) wszystkim, nawet Dobraczyńskiemu, Sokorskiemu, choć Sokorski powinien dostać, bo był żołnierzem frontowym
- mówił w wywiadzie „Bohaterowie są zmęczeni”.
W przedmowie do wywiadu rzeki z Andrzejem Lepperem, o którym mówił, że jest ludowym demagogiem, który daleko zajdzie, powiedział:
Wojnę się jednak albo wygrywa, albo przegrywa. Wiedzą o tym ludzie tacy jak ja, walczący na wszystkich frontach drugiej wojny światowej, wiedzą ludzie obecnie upokarzani i oszukiwani, ale w swoim upokorzeniu i krzywdzie zdeterminowani i gotowi walczyć do końca.