Tragiczno-komiczny żywot księcia Jana Nepomucena Sułkowskiego

Sułkowski był po trosze patriotą, po trosze szaleńcem, rozbójnikiem i utracjuszem
Sułkowski był po trosze patriotą, po trosze szaleńcem, rozbójnikiem i utracjuszem Wikimedia Commons
W tej opowieści charaktery można mnożyć, ale, w co trudno uwierzyć, składają się one na życiorys jednego człowieka

Pierwsza postać to bielski książę. Druga to austriacki żołnierz, trzecia - pułkownik armii napoleońskiej, samozwańczy przywódca ruchu napoleońskiego na Śląsku. Dalej jest podwójny agent, działający we francuskim i austriackim wywiadzie. Potem mamy człowieka podejrzewanego o udział w zamachu na Bonapartego, mężczyznę, który ucieka z więzień, następnie - tajemniczego kidnapera oraz lubieżnika gustującego w miłosnych trójkątach.

Trudno było to nazwać bitwą. Kilkudziesięciu zbrojnych w rozmaitych mundurach pruskich toczyło sfingowaną potyczkę z polską gwardią, na polu, gdzieś pod Mysłowicami. Możemy sobie tylko wyobrazić miny prawdziwych Prusaków, których silny oddział z daleka obserwował tę niepoważną zabawę. Gdy żołnierze Sułkowskiego zmęczyli się odgrywaniem komedii, a Prusacy mieli dość jej oglądania, po prostu najechali na polskich huzarów, rozbili ich w drobny mak, a bielskiego księcia zmusili do wstydliwej ucieczki.

Był 6 kwietnia 1807 roku. W takich okolicznościach kończyła się napoleońska przygoda Sułkowskiego. Jak wiele rzeczy w jego życiu, kończyła się dokładnie odwrotnie niż to sobie obmyślił.

Zanim wyjaśnimy, jak flirt z francuskim imperatorem się rozpoczął, nadmieńmy, po co Sułkowski zorganizował tę nieszczęsną maskaradę pod Mysłowicami. Wiosną 1807 roku książę stojący na czele formowanego przez siebie (z zaskakującym błogosławieństwem Napoleona - o nim później) regimentu jazdy, przekroczył granicę śląską, a w okolicznych miastach i wsiach, pozbawionych garnizonów pruskich, ochoczo doposażał swój korpus, przeprowadzając wśród miejscowej ludności konfiskaty i pospolite grabieże.

Ponieważ wiedział, że dowodzący z Wrocławia książę Hieronim Bonaparte zakazał takich wypadów na Śląsk, zaplanował karkołomny podstęp: postanowił udawać, że został… napadnięty przez Prusaków. Nie tylko dla niego (cudem zbiegł z pola bitwy) skutki tego fortelu okazały się opłakane. Dowódcy wojska polskiego byli przerażeni samowolą Sułkowskiego i po całej aferze z rekwizycją mienia, skrupulatnie wyrównywali straty wśród Ślązaków, m.in. oddając im 50 koni.

Honorowy i groteskowy

Nietrudno się dziwić, że wśród członków rodu Sułkowskich byli tacy, którzy o Janie nie wyrażali się inaczej, jak: "zakała rodziny". Książę, z całym bagażem swoich groteskowych incydentów, przez lata nie był też oszczędzany przez historyków, którzy widzieli w nim wyłącznie utracjusza, szaleńca i awanturnika. Paradoksalnie, jednym z pierwszych badaczy, którzy podsumowali Sułkowskiego dobrym słowem, był Czech Michael Vanacek.

Pisał o nim: "Przypada mu honorowe miejsce w historii polskich walk wyzwoleńczych obok najlepszych synów tego umęczonego narodu, którzy wiązali nadzieje z Francją, a w końcu zostali przez nią zawiedzeni".

Wszyscy zawsze zgadza się co do jednego - Sułkowski bohaterem był tyle kontrowersyjnym, co nietuzinkowym, choć słowo "groteskowy" też byłoby tu na miejscu. Jan Nepomucen urodził się 23 czerwca 1777 roku w Warszawie. W roku 1786 odnajdujemy go już z rodzicami w Bielsku. Odnotujmy, że jego ojcem był Franciszek Sułkowski, twórca bielskiej linii Sułkowskich, którzy zamek nad Białą odziedziczył po Aleksandrze Józefie Sułkowskim.

Ten ostatni w 1752 roku kupił dobra bielskie, w tym samym roku otrzymał też od cesarzowej Marii Teresy tytuł książęcy. Jan odebrał staranną edukację: władał 4 językami: polskim, francuskim, niemieckim i włoskim. O kresie jego wojskowej kariery już wspomnieliśmy. Teraz o jej zaraniu. W armii austriackiej książę był kapitanem w wieku 24 lat. Więc gdy przed 25. urodzinami porzucił służbę, wywołał niemałe zaskoczenie. Jan miał wtedy inne problemy na głowie - musiał wojować o bielski majątek ze swoim bratem Aleksandrem, w którego cieniu dorastał. W przeciwieństwie do niego, nie był specjalnie przystojny, natura obdarzyła go niskim wzrostem, wątłą posturą i śladami po przebytej ospie.

Ucieczka spod kołdry

Historycy sugerują, że swoje niedostatki Jan Nepomucen rekompensował żywiołowym charakterem i wyobraźnią. Ją pod koniec XVIII w. rozpalała militarna zuchwałość generała Bonaparte, który z każdym posunięciem coraz bardziej upokarzał Habsburgów. Książę Jan specjalnie nie krył się swoimi napoleońskimi sympatiami. Informacje o eksponowaniu ich publicznie oraz okraszaniu tych antyaustriackimi kpinami, coraz częściej trafiały na sekretarzyk cesarza. Miarka przebrała się w maju 1803 r. Sułkowski został uwięziony w twierdzy Kufstein, zapewne za knowania polityczne. Tam ujawnił jeden ze swoich talentów. Książę dwukrotnie próbował wydostać się z twierdzy, powiodło mu się 18 maja 1804 roku - zbiegł z pilnie strzeżonego więzienia i udał się na Górny Śląsk.

To była pierwsza z jego słynnych ucieczek, a do lochów, aresztów wtrącano go częściej niż pospolitych rzezimieszków. Po skandalu z jego oddziałem w armii Napoleona, zatrzymali go polscy dowódcy, a areszt, który dzielił ze swoją małżonką, urządzono w domu w Siewierzu. Jak nawiał? Pewnego dnia schował się... pod kołdrą w łóżku żony, która przez dwa dni udawała ciężko chorą. Trzeciego dnia pilnujący go żołnierze rozpoczęli poszukiwania okolicy, wtedy książę bielski wymknął się chyłkiem i ukryty w słomie udał się do Tarnowskich Gór. Oprócz niebanalnego sprytu, księcia zawsze cechowała słabość do płci pięknej.

Jedno i drugie co jakiś czas wiodło go jednak na zatracenie. W 1806 roku próbował porwać córkę barona Bandiniego (lub Badeniego), o której rękę i pokaźne wiano się bez powodzenia starał. Kilka miesięcy później plotkowano o jego romansie z 39-letnią wdową, baronową Alojzą Larysz, zamieszkałą w Słupnej (dzisiejsze Mysłowice). Niewykluczone, że do romansu faktycznie doszło, ale był on krótki, bo książę przerzucił swoją atencję na 16-letnią córkę Alojzy, Ludwikę. 16 grudnia 1806 roku para pobrała się w Jaworznie lub w Słupnej.

Choć Ludwika uchodziła za niewiastę o wyjątkowej urodzie, z czasem Sułkowski zainteresował się też jej siostrą, Maksymilianną Larysz. Seksualny trójkąt przerwał dopiero jej romans z doradcą księcia o nazwisku Hermann. W 1814 roku książę Jan, jakkolwiek to brzmi: na wieść o zdradzie, odesłał szwagierkę i konkubinę zarazem do klasztoru. To nie koniec wątku miłosnego - swoiste koło zamknął w nim rzeczony Hermann, który bezlitośnie wykorzystywał dalsze łóżkowe gapiostwo Sułkowskiego: zaczął bałamucić też jego żonę. Sugerowano nawet, że może być ojcem któregoś z synów księcia. Nie mniej sensacyjnie brzmi historia pierworodnego Jana Nepomucena, o którego bezskutecznie zabiegał, by zapewnić sukcesję księstwu bielskiemu.

Według akt policyjnych z Wrocławia, w 1810 roku Sułkowski miał kupić noworodka za 60 guldenów od ubogiej dziewczyny, która niepożądaną brzemienność zawdzięczała lokalnemu rzemieślnikowi. Prawdziwe problemy rozpoczęły się, gdy rzemieślnik zaczął posądzać kochankę o zamordowanie potomka. Gdy ta wyjawiła prawdę, Sułkowski wylądował na policji. Na szczęście dla siebie, zawczasu dobrze zaaranżował to przedsięwzięcie: kilka dni wcześniej jego żona legła do łóżka, pozorując rozwiązanie, a nawet czuwał nad nią doktor.

Jak oszukałem Napoleona

Czas na książęce związki z Napoleonem. Prawdopodobnie Jan spotkał go osobiście po raz pierwszy w listopadzie 1806 roku w Wiedniu. Rok później po kolejnej audiencji u Bonapartego, tym razem w Ostródzie, otrzymał od niego glejt na rekrutację Śląsku, pod własnym dowództwem. Sułkowski musiał jakoś zaczarować francuskiego cesarza: zapewnił go nie tylko o bezgranicznym oddaniu, ale i świetnej sytuacji majątkowej (a był zadłużony po uszy), która umożliwiała mu wystawienie pułku 1200 kawalerzystów. Później wielokrotnie zwodził francuskich dowódców, kilkakrotnie zawyżając stan swojego oddziału.

Wzloty i upadki bielski książę przeżywał też organizując siatkę francuskiego wywiadu we Wrocławiu ok. roku 1808. Nie był zbyt ostrożny w dobieraniu współpracowników, więc inwigilujący go Austriacy, ostatecznie zlikwidowali szpiegowską sieć. Później okazało się, że najpewniej prowadził podwójną grę z Francją i Austrią. Warto dodać o udziale Sułkowskiego w domniemanym zamachu na Napoleona w 1809 r. w Wiedniu. Niedoszły zamachowiec miał bliski kontakt z jednym z ludzi księcia, którego ten m.in. zaopatrzył w fałszywy paszport.

Według jednej z koncepcji, po latach właśnie te okoliczności doprowadziły do finalnego pojmania Sułkowskiego i wtrącenia do więzienia w czeskim Terezinie, skąd już nie było ucieczki. Cesarz Franciszek I miał w ten sposób zamknąć usta księciu, by na jaw nie wyszły żadne informacje związane z tajnym, antynapoleońskim spiskiem. Sułkowski zmarł w 1832 roku, mógł zostać otruty. PS. W Kanadzie odnaleźliśmy potomka Jana Nepomucena w 7. pokoleniu, w linii prostej. Carl Edgar Sulkowski, po konsultacji z ojcem, oświadczył, że nie ma nic do powiedzenia na temat "burzliwego życia, romansów i innych zdarzeń" kontrowersyjnego przodka. Sulkowscy wolą chwalić się patriarchą Aleksandrem Józefem.

Marcin Zasada
DZIENNIK ZACHODNI

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia