Wojciech Kilar Rzeszów miał w sercu

Ewa Kurzyńska
Wojciech Artur Kilar (ur. 17 lipca 1932 we Lwowie, zm. 29 grudnia 2013 w Katowicach) – polski pianista, kompozytor muzyki poważnej i filmowej; odznaczony Orderem Orła Białego.
Wojciech Artur Kilar (ur. 17 lipca 1932 we Lwowie, zm. 29 grudnia 2013 w Katowicach) – polski pianista, kompozytor muzyki poważnej i filmowej; odznaczony Orderem Orła Białego. K. Baranowska
Światowej sławy kompozytor wielokrotnie podkreślał, że stolica Podkarpacia to dla niego miejsce wyjątkowe. W roku 1998 Rada Miasta Rzeszowa nadała mu tytuł Honorowego Obywatela Miasta Rzeszowa

Wojciech Kilar urodził się 17 lipca 1932 r. we Lwowie. Na początku lat 60. Kilar współtworzył nową polską szkołę awangardową. Koncertował również jako pianista, wykonując własne utwory. Na początku lat 70. w jego twórczości nastąpił okres inspiracji twórczością ludową i religijną. Twórca muzyki do ponad 130 filmów, był laureatem licznych nagród muzycznych krajowych i zagranicznych. Honorowy Obywatel Miasta Rzeszowa. W 2002 roku jego imieniem nazwano Zespół Szkół Muzycznych nr 2 w Rzeszowie. W 2012 r. Kilara odznaczono Orderem Orła Białego. Zmarł 29 grudnia w Katowicach.

Do szkoły przy dzisiejszej ulicy Sobieskiego nastoletni Kilar uczęszczał tuż po wojnie. Jej patronem został w 2002 roku.

- Kiedy tylko mógł, przyjeżdżał na ważne, szkolne uroczystości. Miał doskonały kontakt z uczniami. Bardzo inspirował młodych ludzi, potrafił z nimi żartować. Pamiętam, jak kiedyś przyznał z uśmiechem, że nie przepadał za ćwiczeniami na fortepianie. To ujmowało. Bo w znanym na całym świecie artyście uczniowie zobaczyli kogoś, kto kiedyś zaczynał tak jak oni - wspomina Maria Jędreas-Romankiewicz.

Pobyt młodego Kilara w Rzeszowie nie trwał długo, bo zaledwie dwa lata. Był to jednak owocny czas. Rodzina zamieszkała wówczas przy ul. Grunwaldzkiej, a nastoletni Wojtek zaczął naukę gry na fortepianie w rzeszowskiej Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia im. Fryderyka Chopina.

- Tutaj napisałem pierwsze nuty. Tutaj trafiłem na wspaniałego człowieka, prof. Kazimierza Mirskiego, który powiedział: "Co będziesz się męczył z fortepianem, jak masz zdolności kompozytorskie!" - opowiadał z uśmiechem Wojciech Kilar podczas naszej rozmowy w 2002 roku.

I choć żartował czasem, że nie był pilnym uczniem, przeczą temu jego szkolne stopnie. - W protokole z 1946 roku widnieją same piątki - mówi z uśmiechem Maria Jędreas-Romankiewicz.

W 1947 r. 15-letni wówczas Kilar wystąpił w konkursie młodych talentów, który odbywał się w Rzeszowie. Wykonał m.in. "Dwie miniatury dziecięce" własnego autorstwa. Przegrał tylko ze szkolnym kolegą… Adamem Harasiewiczem, wybitnym pianistą, zwycięzcą Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego w 1955 roku.

- W telewizyjnym programie "Rozmowy na koniec dnia" zapytano mnie kiedyś: "Jakie jest pańskie miejsce magiczne?" Nie wiem, może spodziewali się snobistycznej odpowiedzi, że jest to Sewilla albo jakieś tajemnicze włoskie miasto? Ja tymczasem powiedziałem zgodnie z prawdą, że to jest Rzeszów - opowiadał Wojciech Kilar w 2002 r. w wywiadzie dla Nowin.

Stolicę Podkarpacia Kilar odwiedzał często. Po raz ostatni gościł tu w ub. roku, gdy w filharmonii odbył się uroczysty koncert z okazji jego 80. urodzin

- Pamiętam, jak po zakończeniu jubileuszowego koncertu Wojciech Kilar poprosił, aby kosz kwiatów, który otrzymał z okazji urodzin, zawieziono na grób prof. Mirskiego - wspomina prof. Marta Wierzbieniec, dyrektor Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie.

Ojciec Wojciecha Kilara był lekarzem, matka, Noella - aktorką teatralną.

- To dzięki niej w Rzeszowie pojawiła się Wanda Siemaszkowa. Zainteresowała się tutejszym teatrem, wkrótce też objęła jego dyrekcję. Moja matka zagrała rolę tytułową w "Balladynie" Juliusza Słowackiego. W tejże sztuce Wanda Siemaszkowa zagrała rolę Matki - to była jedna z jej największych kreacji. W sztuce jest scena, w której Balladyna skazuje małych posłańców: "Ręce im odjąć i oczy wyłupić!". Jednym z nich byłem ja… - opowiadał Nowinom w kolejnym wywiadzie, w 2004 r., Wojciech Kilar.

W 2002 r. członków rzeszowskiego stowarzyszenia STORAT zaskoczyła prośba o nietypowe spotkanie. Z ratownikami i ich psami chciał zobaczyć się Wojciech Kilar.

- To był maj i ten słynny kompozytor jechał do Rzeszowa na Festiwal Muzyczny w Łańcucie. Po drodze czytał gazetę, z której dowiedział się o naszym sukcesie. Udało nam się wówczas odnaleźć całe i zdrowe 3-letnie dziecko, które zaginęło w Żorach. Ta historia tak bardzo zainteresowała profesora Kilara, że chciał dowiedzieć się więcej o naszej pracy - wspomina lek. wet. Marta Gutowska ze stowarzyszenia Cywilnych Zespołów Ratowniczych z Psami STORAT.

Spotkanie, do którego doszło przed laty, w STORACIE wspomina się z sympatią do dziś.

- Wojciech Kilar okazał się bardzo miłym i otwartym człowiekiem. Miał podejście do psów. Pamiętam, że bardzo spodobały mu się urodzone kilka godzin wcześniej szczeniaki golden retriver, dzieci Ciapy, psa ratownika. Z jednym z tych maluchów Wojciech Kilar zrobił sobie zdjęcie - opowiada Marta Gutowska.

Po wizycie w STORACIE kompozytor przekazał stowarzyszeniu darowiznę w wysokości 10 tys. zł.

- To była jedna z pierwszych, jeśli nie pierwsza, dotacja. Nie przesadzę, jeśli powiem, że te pieniądze pozwoliły rozwinąć nasze stowarzyszenie. Kupiliśmy za nie GPS-y, radiotelefony, dobre latarki. Sprzęt, który pozwolił nam jeszcze skuteczniej działać - podkreślają członkowie stowarzyszenia.

Wiadomość o śmierci 81-letniego Wojciecha Kilara obiegła nie tylko polskie, ale i światowe serwisy informacyjne. Obszerne artykuły na temat życia i twórczości kompozytora zamieściły na swoich stronach m.in. BBC News i ABC News.

- Nie jestem tym zaskoczona. Wojciech Kilar był jednym z najbardziej znanych na świecie polskich kompozytorów - dodaje prof. Wierzbieniec.

Do najbardziej znanych utworów Kilara należą m.in. "Krzesany", "Orawa", "Angelus", "Exodus", "Victoria", "Kościelec 1909". Mimo licznych nagród i wyróżnień, w stosunku do swojej pracy Kilar był krytyczny.

- Kompozycji, które pozostawiły niedosyt, jest sporo - przyznawał artysta w wywiadzie dla Nowin. - Są i takie, które uważam za zupełnie nieporozumienie. Będąc pod wrażeniem śmierci Kennedy'ego, napisałem "Springfield sonet". Wydawało mi się, że jestem przejęty, że to natchnienie, ale utwór wyszedł źle. Ktoś go niedawno wykonał, ale nie pojechałem na koncert, bo nie chcę tego słuchać. Z wcześniejszego okresu swojej twórczości przypominają mi się tzw. zbiory z lektury. Napisałem II Symfonię Koncertującą. Z nią jest tak, jak w pewnej anegdocie: Po koncercie publiczność bije brawo, domaga się autora. Na scenę wychodzą kolejno: Bach, Beethoven, Mozart i tak dalej. Po koncercie II Symfonii na scenę powinni wyjść: Szymanowski, Prokofiew, Debussy.

Kompozytor uświetnił swymi partyturami ponad 130 filmów. Współpracował m.in. z Andrzejem Wajdą, Kazimierzem Kutzem, Jane Campion, Francisem Fordem Copollą.

- Francis Coppola zadzwonił do mnie gdzieś o trzeciej nad ranem. Powiedział, że robi taki i taki film ("Dracula" - przyp. red.), i czy by mnie to nie interesowało. Od razu mi przyszła na myśl kwestia z innego jego filmu: "Ojciec chrzestny", że jest to propozycja nie do odrzucenia… - opowiadał Nowinom w 2004 roku.

Niewiele brakowało, a na liście filmowych tuzów, z którymi współpracował Kilar, znalazłby się także Peter Jackson. Sławny Polak był bowiem już po słowie z reżyserem "Władcy Pierścieni". Jednak nieoczekiwanie producent filmu wskazał na innego kompozytora.

Do współpracy namawiał Wojciecha Kilara także Brian de Palma, który chciał, aby Polak napisał muzykę do obrazu "Femme fatale". W tym samym czasie propozycję złożył jednak i Roman Polański, który kręcił "Pianistę".

- Musiałem wybrać między Romkiem - przyjacielem, a propozycją de Palmy i wybór był oczywisty - mówił Nowinom Wojciech Kilar.

EWA KURZYŃSKA, Nowiny Rzeszowskie

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia