[Wojna obronna 1939] Zanim padły pierwsze strzały…

WALDEMAR BRENDA
Rozmieszczenie formacji Wojska Polskiego wzdłuż granic w przededniu wojny
Rozmieszczenie formacji Wojska Polskiego wzdłuż granic w przededniu wojny FOT. POLSKIE SIŁY ZBROJNE W II WOJNIE ŚWIATOWEJ , T. I, LONDYN 1951
„W nocy z 31 sierpnia na 1 września 1939 r. nasi konfidenci donieśli, że oddziały niemieckie wycofały się 15 km w głąb Prus. W tę noc nie przypuszczaliśmy, że nazajutrz może być wojna, aczkolwiek oddziały były przygotowane i ubezpieczone” – por. Jerzy Roszkowski dowodził 1 szwadronem 5. Pułku Ułanów Zasławskich. Stacjonował w okolicach Myszyńca na Kurpiach, aby z bliska obserwować granicę z Prusami Wschodnimi i przygotowywać teren do odparcia ewentualnego ataku.

Wobec rosnącego napięcia międzynarodowego pod koniec lat trzydziestych polscy sztabowcy musieli przeanalizować zagrożenia ze strony narodowo-socjalistycznej III Rzeszy Niemieckiej. Dotyczyło to również niebezpieczeństw, jakie rodziła fatalnie ukształtowana granica – skutek wybrzuszenia niemieckich Prus Wschodnich na północnej rubieży państwa. Zdawano sobie sprawę z prawdopodobieństwa uderzeń niemieckich z Prus Wschodnich na korytarz pomorski, przez Mławę w kierunku południowym na Warszawę i w kierunku południowo- -wschodnim na Białystok – Grodno. Dlatego od wiosny 1939 r., wraz z opracowywaniem planu „Zachód”, przystąpiono do tworzenia związków operacyjnych z zadaniem obsadzenia wschodniopruskiej granicy.

„Modlin” i „Narew”

Główny ciężar obrony przed niemieckim uderzeniem z Prus Wschodnich na Warszawę miała przyjąć Armia „Modlin” pod dowództwem gen. Emila Przedrzymirskiego-Krukowicza, składająca się z 20 DP, 8 DP, Warszawskiej Brygady Obrony Narodowej oraz Mazowieckiej Brygady Kawalerii na wschodzie i Nowogródzkiej Brygady Kawalerii w rejonie Lidzbarka Welskiego – Działdowa. Jej sąsiadem od strony Pomorza miały być jednostki Armii „Pomorze”. Zaś na wschód od Armii „Modlin” znalazła się Samodzielna Grupa Operacyjna „Narew” gen. Czesława Młota-Fijałkowskiego w składzie dwóch dywizji piechoty, kilku mniejszych jednostek oraz Podlaskiej i Suwalskiej Brygad Kawalerii, rozciągnięta w pasie ponad dwustu kilometrów od Chorzeli w kierunku wschodnim aż do granicy polsko-litewskiej.

Przerwana mobilizacja

Nad granicą jednostki WP zostały rozlokowane wiosną i latem 1939 r. W marcu zmobilizowano 20 DP. W pierwszej połowie lipca dywizję podciągnięto w rejon Mławy i Rzegnowa. W marcu pod Sierpc została dyslokowana NBK pod dowództwem gen. Władysława Andersa, którą także w lipcu przesunięto do Lidzbarka Welskiego – Działdowa w pobliżu granicy. W gorszej sytuacji znajdowała się 8 DP, zmobilizowana dopiero pod koniec sierpnia i przerzucona bardzo intensywnym marszem w nocy z 30 na 31 sierpnia. Także Mazowiecka Brygada Kawalerii została zmobilizowana w sierpniu, by z Warszawy dotrzeć do rejonu wyznaczonego koło Krzynowłogi Małej. W sierpniu zaczęła się dyslokacja wielkich jednostek przeznaczonych do SGO „Narew”. 25 sierpnia zmobilizowano 18 DP w Łomży. „Mobilizację przeprowadzono sprawnie i bez większych tarć” – wspominał w 1945 roku dowódca, płk Jan Bigo. „Personalne stawiennictwo bez zastrzeżeń, mobilizacja koni natomiast opóźniła się o 24 godziny, gdyż zawiadomienia o doprowadzeniu koni doręczone były w dzień targowy. W rezultacie pogotowie marszowe pierwszych jednostek wystawianych alarmowo opóźniło się o kilkanaście godzin, natomiast jednostki o późniejszych terminach pogotowia były wystawione na czas”. Działania spowolniła także decyzja o wstrzymaniu mobilizacji podjęta przez najwyższe czynniki wojskowe pod wpływem presji politycznej, aby nie prowokować Niemców. Zwracał na to uwagę dowódca Podlaskiej Brygady Kawalerii gen. Ludwik Kmicic– Skrzyński: „Raz zarządzona mob. została przerwana. Ponownie została zarządzona w nocy z 24 na 25 sierpnia 1939 r. Według planu (…) oddziały (…) wyszły prawie wszystkie z koszar do okolicznych wsi. Sprawiało to pewne trudności, lecz mimo to terminy mob[ilizacyjne] zostały dotrzymane prawie wszędzie. Wyjątek stanowiły kolumny taborowe, a to wskutek złego stawiennictwa wozów i koni”. Kilka dni późnej dotarła w pobliże strefy nadgranicznej 33 DP. Jak twierdził dowódca dywizji płk Tadeusz Zieleniewski, „Transporty odchodziły [z Grodna] i przychodziły [w rejon Czerwonego Boru] na ogół sprawnie. Na uwagę zasługuje poważny nastrój wojska. Nieomal nigdzie nie słyszy się śpiewów żołnierskich. Tajemnica transportów jest tak duża, że dowódca dywizji nie może wiedzieć, gdzie wyładują się różne oddziały (…). Również oddziały wyładowane nie wiedzą z powodu tajemnicy, gdzie mieści się dowództwo dywizji i nie mogą od razu meldować przybycia (…)”. Z relacji dowódcy wynika, że wszechobecny nakaz tajemnicy był posunięty tak daleko, że nieraz utrudniał dowodzenie i planowanie obrony. Dla wojska zaczynał się czas intensywnej pracy nad poznawaniem terenu działań, planowaniem i budową umocnień.

„Rozpoczęto budowę fortyfikacji”

16 maja 1939 r. na odcinek przeznaczony do obsadzenia przez SGO „Narew” przybył marszałek Edward Śmigły-Rydz. Polecił robić „wszystko, jakby od jutra miały się rozpocząć działania wojenne”. W tym momencie było to polecenie niewykonalne, wskazuje raczej na konieczność zintensyfikowania prac przygotowawczych. Pisał o tym szef łączności w sztabie SGO „Narew” mjr Stanisław Błoński: „W maju rozpoczęto budowę fortyfikacji stałych w postaci małych fortów betonowych w rejonie Augustowa, Wizny, Nowogrodu i Goniądza. Przebudowywano też i wzmacniano stare fortyfikacje w Osowcu, a następnie rozpoczęto budowę kolejnych umocnień betonowych w rejonie Łomży i Ostrołęki. Tylko mała część tych fortyfikacji była gotowa w chwili wybuchu wojny”. Podjęto również prace zmierzające do wykorzystania walorów obronnych naturalnych przeszkód wodnych – podnieść stan wód w Narwi i Biebrzy oraz przywrócić bagnisty teren na okolicznych polach. Zasypywano rowy melioracyjne między Osowcem a Augustowem. Aby nawodnić kurpiowskie bagna, rozpoczęto budowę trzech dużych tam, jednak nie ukończono tych prac do chwili wybuchu wojny. Dodatkowym problemem było bardzo suche lato, które obniżyło poziom wód, oraz świadome działania Niemców po drugiej stronie granicy. Oni również podjęli się przedsięwzięć inżynieryjnych, ale ich celem było właśnie zatrzymanie wody w rzekach, które spływały na Kurpie z terytorium Prus Wschodnich – i przez to obniżenie poziomu wód gruntowych na polskim pograniczu.

„Żelazo, tłuczeń i cement”

Odmienny był kalendarz przygotowań w pasie Armii „Modlin”. Wizyta Naczelnego Wodza nastąpiła w początkach lipca i wtedy zezwolono na prace fortyfikacyjne. Budowano schrony w rejonie Mławy i Rzegnowa, rozdzielone bagnistym obszarem Niemyje. Ppłk inż. Leon Schmidt- -Borudzki, szef saperów w Armii „Modlin”, stwierdzał, że w obszarze jego działania można było rozmieścić do 200 schronów, problemem był jednak czas oraz ilość na bieżąco nadsyłanych materiałów budowlanych. Pociągi z „żelazem, tłuczniem i cementem” zaczęły docierać dopiero w końcu lipca i dlatego „ukończenie całego programu mogło nastąpić dopiero we wrześniu”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia