Wolność kosztuje więcej niż niewola

Grzegorz Polak
Archiwum
Kiedy dzisiaj, po 21 latach, odczytujemy przesłanie Jana Pawła II z pielgrzymki do Ukrainy, z łatwością dostrzegamy aktualność słów papieskich wypowiedzianych wówczas w Kijowie i we Lwowie. Ta wizyta była niezwykle ważnym etapem w umocnieniu przez Ukraińców ich podmiotowości i tożsamości.

Dokładnie odwrotnie do tego, co neguje prymitywna propaganda putinowska, uzasadniająca swoją geopolityczną ekspansję koncepcją ruskiego mira, do którego, według niej, ma przynależeć Ukraina. Dlatego warto wracać do tej pielgrzymki, która była jednym z najważniejszych wydarzeń w dziejach niepodległej Ukrainy.

Odbudowa tożsamości

Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego zbojkotował wydarzenia z udziałem Jana Pawła II, obawiając się, i słusznie, że wizyta wzmocni prestiż Papieża i Kościoła katolickiego obu obrządków: greckokatolickiego i łacińskiego w społeczeństwie ukraińskim. Ten bojkot sprawił, że pielgrzymka nie stała się, tak jak marzył Papież, ważnym etapem w dialogu katolicko- prawosławnym, mimo udziału w niej przedstawicieli Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego oraz innych Kościołów chrześcijańskich w Ukrainie. Dla Ukraińców miała jednak olbrzymie znaczenie: Papież jak nikt inny wcześniej odkrył przed nimi chwalebną przeszłość, ukazał ciągłość historyczną zapoczątkowaną chrztem Rusi Kijowskiej w wodach Dniepru w 988 r., w czasie, kiedy na terenie przyszłej Moskwy hasały jeszcze dzikie zwierzęta. Jan Paweł II, co przyznają zresztą sami Ukraińcy, konsekwentnie - od początku pontyfikatu - odgrywał niebagatelną rolę w poszukiwaniu, a po odzyskaniu niepodległości, w umacnianiu ich tożsamości. A był to proces niezmiernie trudny. Pasmo nieszczęść zaczęło się od oddania Ukrainy przez Chmielnickiego pod protekcję rosyjskiego cara. Hetman nie miał tej wiedzy, co po latach Mickiewicz i jego rodacy: „… ja znam, co być wolnym z łaski Moskwicina” („Dziady”, cz. III). Od ugody w Perejesławiu (1654 r.) Ukraina przeszła pod dominację Rosji i zaczęła się jej rusyfikacja. Wiek XIX był okresem wzrostu świadomości narodowej Ukraińców, lecz zaraz potem nastąpiły tragiczne wydarzenia, o których – ze współczuciem - mówił Jan Paweł II podczas pielgrzymki: „Wasi najstarsi rodacy wspominają z nostalgią czas, gdy Ukraina była niepodległa. Po tym dość krótkim okresie przyszły straszliwe lata sowieckiej dyktatury i okrutna klęska głodu na początku lat trzydziestych, kiedy to wasz kraj, <

>, nie był w stanie wyżywić własnych synów i córek, i miliony z nich pomarły. A czyż można zapomnieć o rzeszach waszych współobywateli, którzy zginęli w latach 1941-1945, w wojnie z nazistowskim najeźdźcą? Niestety, wyzwolenie od nazizmu nie oznaczało także wyzwolenia od reżimu komunistycznego, który nadal deptał najbardziej podstawowe prawa człowieka, deportując bezbronnych obywateli, wtrącając do więzień dysydentów, prześladując wierzących, próbując wręcz wymazać ze świadomości narodu samo pojęcie wolności i niezawisłości”. (przemówienie do intelektualistów, Kijów, 23 czerwca 2001)

Obrońca grekokatolików

Warto podkreślić, że Ukraina od początku pontyfikatu papieża Polaka zajmowała niezwykle istotne miejsce w jego pasterskiej działalności. Jan Paweł II przypominał o istnieniu Ukraińców jako odrębnego narodu, z determinacją bronił prawa do istnienia zlikwidowanej w 1946 r. przez Stalina przy wydatnym udziale Patriarchatu Moskiewskiego Cerkwi Greckokatolickiej, która, niczym pierwsi chrześcijanie, zeszła do katakumb. Cerkiew ta miała olbrzymie znaczenie dla budowania świadomości narodowej Ukraińców. Wystarczy wspomnieć dwa nazwiska: ks. Mychajło Werbyckiego, kompozytora hymnu narodowego „Szcze ne wmerła Ukraina” i metropolity lwowskiego, arcybiskupa Andrzeja Szeptyckiego, duchowego przywódcę narodu. Wedle odkrytego niedawno stenogramu z tajnego posiedzenia Jana Pawła II z Radą Główną Episkopatu Polski z 5 czerwca 1979 r., Papież, wbrew stanowisku znacznej części Kurii Rzymskiej oświadczył, że nie zamierza składać Kościoła greckokatolickiego na ołtarzu ekumenii. Należy wyjaśnić, że w dialogu z prawosławnymi, zwłaszcza z Patriarchatem Moskiewskim, sprawa Kościoła greckokatolickiego, który powstał w 1596 r. w wyniku Unii Brzeskiej, kiedy znaczna część prawosławia połączyła się z Rzymem, stanowiła zawsze zapalny punkt. Czołobitni wobec Moskwy przedstawiciele Stolicy Apostolskiej w dialogu ekumenicznym unikali jak ognia kwestii unickiej. Papież, nie obawiając się pomruków Kremla i posłusznego mu Patriarchatu Moskiewskiego, przypominał nieustannie światu o prześladowaniach Kościoła greckokatolickiego w Związku Sowieckim i krajach ościennych. Przygotował, wraz z głową Kościoła greckokatolickiego, ocalałym z gułagu wskutek interwencji Jana XXIII kard. Josyfem Slipyjem, obchody 1000-lecia chrztu Rusi. Papież przewodniczył uroczystościom milenijnym w 1988 r. w Rzymie, gdyż z powodów politycznych nie mogły się one odbyć w Kijowie. Uczestniczyli w nich tylko biskupi greckokatoliccy z diaspory ukraińskiej w Europie i obu Ameryk.

„Dwa płuca”

Po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości, Jan Paweł II poparł jej aspiracje do Unii Europejskiej. Do końca życia Ukraina była głęboko w papieskim sercu i w myślach. Interesował się przebiegiem „pomarańczowej rewolucji” w 2004 r., pytał się odwiedzających go duchownych greckokatolickich z Ukrainy „kto to jest ten Juszczenko?”. Niespełna rok przed śmiercią, 7 maja 2004 r., Jan Paweł II, w przemówieniu do nowego ambasadora Ukrainy przy Stolicy Apostolskiej, Hryhorija Chorużyja, dobitnie podkreślił, że jego ojczyzna została ukształtowana przez chrześcijaństwo. „Od chwili, kiedy przed tysiącem lat na brzegach Dniepru wody chrztu włączyły ludy Ukrainy do wielkiej rodziny uczniów Chrystusa - mówił Papież - kraj ten znacząco rozwinął swą tożsamość kulturową i duchową. Ewangelia ukształtowała jego życie, kulturę i instytucje, i dlatego dzisiaj Ukraina musi zgłębiać, chronić i upowszechniać swoje chrześcijańskie dziedzictwo, określające tożsamość narodu, którego głębi nie zdołała zniszczyć nawet zgubna dyktatura komunistyczna”. Wróćmy jeszcze do pielgrzymki w 2001 r., która nastąpiła w czasie, kiedy Ukraińcy leczyli jeszcze rany po zbrodniach totalitaryzmu sowieckiego. Doświadczonym podziałami politycznymi, konfesyjnymi i społecznymi, przypomniał wspaniałe dziedzictwo, zapoczątkowane chrztem Rusi Kijowskiej. Posługując się pięknym językiem ukraińskim, przywołał piękną, ale trudną przeszłość Ukrainy, jej tradycje i kulturę, nucił ukraińskie pieśni ludowe. Jan Paweł II był głęboko przekonany o politycznej i religijnej roli Ukrainy jako pomostu między Wschodem i Zachodem. Uważał, że Europa powinna oddychać „dwoma płucami” – wschodnim i zachodnim. Dużo mówił o pięknie „wielkiego Kijowa”. Przypomniał, że to miasto, obecnie zagrożone przez Rosjan, było kolebką życia chrześcijańskiego Słowian od X w. To z Kijowa, jak podkreślał Papież, wzięło początek życie chrześcijańskie najpierw na starych ziemiach ówczesnej Rusi, a potem we wschodniej Europie, później zaś na terytorium Azji. Na początku pielgrzymki nawiązał do wizji św. Andrzeja Apostoła, patrona narodów słowiańskich, który przewidział chwałę Kijowa. „Jednakże wizja apostoła nie dotyczy tylko waszej przeszłości, ale rzuca światłość także na przyszłość kraju. Oczyma duszy widzę bowiem jakby nowe światło opromieniające waszą błogosławioną ziemię” – mówił Jan Paweł II.

„Papa Was lubyt”

Klimat wizyty oddawały zapewnienia tłumów: „My kohajemo Papu” (my kochamy papieża), „Papa Was lubyt” (papież was miłuje) – odpowiadał Jan Paweł II. W komentarzach po pielgrzymce podkreślano, że Papież pomógł Ukraińcom uświadomić sobie ich tożsamość. Przypomniał im wspaniałą przeszłość, cytował wielkich synów narodu ukraińskiego, jak poeta Taras Szewczenko, filozof Hryhorij Skorowoda czy prawosławny metropolita Petro Mohyła, założyciel Akademii Kijowskiej, „latarni kultury humanistycznej i chrześcijańskiej”. „Macie za sobą wspaniałą historię!” – mówił Papież do intelektualistów ukraińskich w Kijowie. Wybitny publicysta ukraiński, prof. Bohdan Osadczuk, niezwykle trafnie oddał nastroje swoich rodaków po pielgrzymce Jana Pawła II: „Papież niesłychanie dobitnie przypomniał Ukraińcom tożsamość narodową, ciągłość historyczną, przywrócił pamięć, żaden z polityków ukraińskich i żaden z ojców Kościoła, obojętnie jakiego wyznania, nie zdobył się na tego rodzaju majstersztyk, jeśli chodzi o przedstawienie historii w sposób całkowicie zrozumiały dla każdego Ukraińca. Papież odkrył przed Ukraińcami to, co napawa ich dumą”. We Lwowie 27 czerwca 2001 r. Papież powiedział Ukraińcom, że właśnie w żyznej glebie ich tradycji tkwią korzenie ich przyszłości. Zacytował wówczas słowa Tarasa Szewczenki: „Jedynie w swoim własnym domu znajdziesz prawdę, siłę i wolność”. Dzisiaj, kiedy Ukraińcy, ku podziwie całego świata, heroicznie bronią swojej wolności przed barbarzyńskim, rosyjskim agresorem, widzimy jak proroczy był ten cytat ukraińskiego wieszcza przytoczony przez Papieża. A czyż nie są aktualne słowa Jana Pawła II wypowiedziane wówczas do młodzieży ukraińskiej: „Wolność jest wymagająca i w pewnym sensie kosztuje więcej niż niewola!”? Gdyby mógł przemówić dzisiaj, czy nie powtórzyłby swoich słów wypowiedzianych na zakończenie pielgrzymki, we Lwowie: „Dziękuję tobie, Ukraino, która broniłaś Europy w niezłomnej i heroicznej walce przeciwko najeźdźcom”? Z tą tylko różnicą, że agresorzy noszą inne mundury.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia