Bliski współpracownik Stepana Bandery, Jarosław Stećko, w imieniu OUN-B proklamował we Lwowie narodziny „suwerennego i zjednoczonego państwa ukraińskiego”. Tzw. rząd Stećki uzyskał szerokie poparcie społeczeństwa ukraińskiego, w tym metropolity greckokatolickiego ks. abp. Andrzeja Szeptyckiego, który tak to tłumaczył w liście do Piusa XII, datowanym na 29-31 grudnia 1942 r.: „(…) po uwolnieniu przez armię niemiecką spod jarzma bolszewickiego odczuliśmy z tego powodu ulgę, która jednak nie trwała dłużej niż jeden czy dwa miesiące”. Z tych planów ukraińskich jednak nic nie wyszło, bowiem wkrótce po proklamacji „niezawisłej Ukrainy” Bandera i Stećko zostali przez Niemców aresztowani i osadzeni w Sachsenhausen.
Mordy na Polakach i… Ukraińcach
Wiemy, że do czerwca 1941 r. udało się okupantowi sowieckiemu w znacznym stopniu wyeliminować i zdziesiątkować polskie elity (głównie przez mordowanie i wywózki na daleki Wschód). Po wkroczeniu wojsk niemieckich terror był kontynuowany, głównie na terenach Galicji. Szczególnie aktywnymi wykonawcami i pomocnikami Niemców w realizacji tej antypolskiej polityki byli wówczas Ukraińcy. Nacjonaliści ukraińscy, stawiając zdecydowanie na „niemiecką kartę”, nadal liczyli na utworzenie niepodległej Ukrainy i energicznie wspomagali Niemców w dziele eksterminacji polskich elit. Ukraińcy nie różnili się tym samym ani od Niemców, ani od bolszewików. Według nich likwidacja polskiej inteligencji, w tym przede wszystkim duchownych oraz zniszczenie kościołów obrządku łacińskiego, było obliczone na złamanie ducha mieszkających tam Polaków. Wykorzystując warunki stworzone przez Niemców ukraińscy nacjonaliści rozpoczęli intensywne przygotowania do eksterminacji Polaków, przede wszystkim poprzez agresywną propagandę podżegającą do nienawiści etnicznej. Pozbycie się Polaków z Kresów Wschodnich w planach nacjonalistów ukraińskich było bezdyskusyjne. Pod wpływem tej agitacji już latem 1941 r. miały miejsce napady na Polaków. W 1942 r. OUN zaczął tworzyć formacje bojowe, a w drugiej połowie 1942 r. zaczęły się na Wołyniu pojawiać oddziały partyzantki ukraińskiej, które później przyjęły nazwę UPA. Powstawały również wiejskie oddziały samoobrony, zwane Samoobronne Kuszczowyje Widdiły (SKW). Powszechnie zwano te oddziały banderowcami. Wraz z utworzeniem UPA i SKW wzmogły się napady na Polaków i… Ukraińców, którzy niezbyt gorliwie podporządkowywali się UPA. Do lutego 1943 r. tzw. bojowcy UPA zamordowali ponad 1,5 tys. osób. Było to krwawe preludium do tego, co miało nastąpić wkrótce.
Stanowisko duchowieństwa
Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów podejmowała zbrojne, antypolskie wystąpienia na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej już we wrześniu 1939 r. Dopuszczano się mordów na Polakach po wejściu na te ziemie sowietów. Wtedy, we wrześniu, zamordowany został przez Ukraińców m.in. Józef Janus (1919-1939), wówczas alumn Seminarium Duchownego we Lwowie i jednocześnie student III roku teologii Uniwersytetu Jana Kazimierza. Jesienią 1939 r. Ukraińcy zamordowali zakonnika z Niepokalanowa, br. Kazimierza Fidelisa Świeżawskiego. Zakonnicy z Niepokalanowa szukali na Kresach schronienia przed Niemcami. Także jesienią 1939 r. z rąk nacjonalistów ukraińskich zginął bernardyn ze Lwowa, br. Jan Franciszek Ksawery Gałka. Pojedyncze mordy na Polakach zaczęły przeistaczać się w coraz częstsze i coraz lepiej zorganizowane zdarzenia. Ofiarami była polska ludność cywilna, polscy funkcjonariusze państwowi oraz katoliccy duchowni. Po tych pierwszych morderczych działaniach ukraińskich nacjonalistów, sowieci szybko zaprowadzili porządek, bowiem nie leżało w ich politycznym interesie popieranie nacjonalistycznych dążeń Ukraińców. Smutną prawdą jest to, że ogólnie rzecz biorąc, duchowieństwo greckokatolickie na Kresach Południowo- Wschodnich Rzeczpospolitej z radością przyjęło wejście na te ziemie wojsk niemieckich. Znalazłem fragment z diariusza mojego nauczyciela akademickiego z WSP w Krakowie, wybitnego językoznawcy prof. dr. Jana Zaleskiego (ojca ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego) taki zapis: „Metropolita lwowski obrządku greckokatolickiego, Andrzej Szeptycki, zarządził modły dziękczynne we wszystkich cerkwiach archidiecezji w niedzielę 6 lipca 1941 r. za wyzwolenie Ukrainy i w intencji zwycięskiej hitlerowskiej armii. Sam takie nabożeństwo odprawił w katedrze św. Jura we Lwowie”. Z kolei ks. bp Josif Jozefat Kocyłowski (1876-1947), ordynariusz diecezji przemyskiej, w liście pasterskim z 7 lipca 1941 r. pisał: „Sława wielkiemu führerowi Adolfowi Hitlerowi, wyzwolicielowi i najlepszemu przyjacielowi ukraińskiego narodu. Wszystkie siły ukraińskiego społeczeństwa na pomoc Wielkim Niemcom i ich zwycięskiej armii”.
„Nie zabijaj”
Ukraińscy nacjonaliści dążyli do utworzenia swojego państwa, ale na przeszkodzie do realizacji tego planu stała liczna polska społeczność, która przede wszystkim dążyła do odbudowania państwa polskiego w granicach sprzed 1 września 1939 r. Ponieważ krwawa rozprawa Ukraińców z Polakami nabrała tempa po agresji niemieckiej na ZSRR, już w sierpniu 1941 r. z inicjatywy metropolity abp. Bolesława Twardowskiego doszło do spotkania z metropolitą greckokatolickim abp. Andrzejem Szeptyckim. „Arcybiskup rzymskokatolicki prosił swego rozmówcę o interwencję na rzecz położenia kresu fali masowych mordów ukraińskich nacjonalistów popełnianych na ludności polskiej. Ten (abp Szeptycki – przyp. wł.) wyraził wówczas swoją bezradność, gdyż sprawcy tych ekscesów nie okazywali posłuszeństwa pasterzowi Cerkwi grekokatolickiej”. 9 września 1941 r. ks. abp Twardowski sprawował żałobne requiem za sześciu zamordowanych duchownych Kościoła rzymskokatolickiego, z czego czterech zginęło z rąk ukraińskich nacjonalistów. Dopiero 21 listopada 1942 r. metropolita Szeptycki wystosował do wiernych list pasterski zatytułowany „Nie zabijaj”, który jednak, poruszając kwestię piątego przykazania, ani słowem nie wspomniał o mordowanych Polakach, pisząc ogólnie o „niezabijaniu wrogów”. Główny nacisk położył jednak na aborcję, samobójstwa i zabójstwa „braci współobywateli – członków tego samego narodu ukraińskiego”. Trudno z tego listu nabrać przekonania, że hierarchowie Kościoła greckokatolickiego potępili mordy powodowane obłędną ideologią ukraińskiego integryzmu nacjonalistycznego, który stał u podstaw czystek etnicznych.
„Pozostałość niewolnictwa”
W lutym 1943 r. podczas III Konferencji OUN zdecydowano o „usunięciu” z Ukrainy wszystkich „obcoplemieńców”, którzy ukraińzdaniem Ukraińców zajęli ziemie ukraińskie. Padały wówczas słowa, które miały uzasadnić i usprawiedliwić eksterminację ludności polskiej. „Tylko całkowite usunięcie wszystkich okupantów z ziem ukraińskich stworzy możliwość dla szerokiego rozwoju Nacji Ukraińskiej w granicach własnego państwa”. Czy trzeba czegoś więcej, aby wyzwolić mordercze emocje? Do morderstw zachęcały również wypowiedzi formułowane przez kierownictwo czy to Ukraińskiego Komitetu Centralnego, czy OUN. „Trzeba krwi – dajmy morze krwi! Trzeba terroru – uczynimy go piekielnym! Trzeba poświęcić dobra materialne – nie zostawimy sobie niczego. Nie wstydźmy się mordów, grabieży, podpaleń. W walce nie ma etyki. Etyka na wojnie to pozostałość niewolnictwa, narzuconego przez zwycięzców – zwyciężonym”. Rozpoczęły się mordy na Polakach, początkowo pojedyncze, ale wkrótce przybrały one charakter masowy. Ukraińscy nacjonaliści byli głęboko przekonani, że muszą wywalczyć jednolitą narodowo Ukrainę. Dlatego nie zaskakują stwierdzenia, takie jak np. „Kto nie jest Ukraińcem, nie ma prawa do egzystencji w tym państwie. Równość tylko dla Ukraińców”.