Ksiądz Tadeusz Burzyński urodził się 8 października 1914 roku w Chruślinie koło Łowicza. Jego rodzice byli rolnikami. Posyłają syna do łowickiego gimnazjum. Tadeusz jest religijnym chłopcem.
Służy do mszy świętej, pomaga kapelanowi szpitala w Łowiczu. Pisze też wiersze, które dziś są świadectwem jego religijności. We wrześniu 1933 roku 19-letni wtedy Tadeusz Burzyński wstępuje do łódzkiego seminarium duchownego w Łodzi. Tym samym podąża drogą o sześć lat starszego brata Jana, który był już księdzem.
Tadeusz Burzyński studiuje w łódzkim seminarium duchownym. Po pięciu latach nauki, 21 sierpnia 1938 roku przyjmuje święcenia kapłańskie z rąk bp. Włodzimierza Jasińskiego, ordynariusza diecezji łódzkiej. Po święceniach biskup kieruje go na studia teologiczne.
Ksiądz Tadeusz studiuje na Uniwersytecie Warszawskim. W Warszawie zastaje go wybuch wojny. Zamieszkuje w podwarszawskich Pęcherach w domu sióstr szarytek. Zostaje ich kapelanem. Jednocześnie w konspiracji studiuje teologię. Jest też żołnierzem Armii Krajowej.
ZOBACZ CO PISZEMY O POWSTANIU
Pod koniec lipca 1944 roku ksiądz Tadeusz Burzyński przyjeżdża do Warszawy. Zastępuje księdza Jana Zieję w obowiązkach kapelana domu Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Najświętszego Serca Jezusa Konającego przy ulicy ks. Siemca (dziś Wiślana). Do stolicy chciał wtedy przyjechać jego młodszy brat Wiktor. Ksiądz Tadeusz nie pozwolił na to.
- Tadeusz odradzał mi wiązanie się w walką podziemną - wspominał po latach Wiktor Burzyński. - Mówił, że muszę przeżyć tę wojnę, by pomagać mamie.
Wiktor Burzyński opowiadał też o ostatnim spotkaniu z księdzem Tadeuszem. Brat powiedział mu, że gdyby zginął, to ma powiadomić rodziców i pochować go gdzie się da. Chyba przeczuwał, że może stać się coś złego...
Ksiądz Jan Burzyński widział się z Tadeuszem w maju 1944 roku. Byli razem na rekolekcjach. Ksiądz Tadeusz prosił brata o modlitwę w jego intencji - o to, by mężnie przyjął wszystko, co Pan Bóg, w swojej opatrzności mu wyznaczył. Na kilka dni przed wybuchem powstania pisze list do swego przyjaciela, księdza Tadeusza Pecolta, po wojnie długoletniego rektora piotrkowskiego kościoła akademickiego Panien Dominkanek pw. Matki Bożej Śnieżnej. Prosi go o modlitwę w intencji wszystkiego, co ma go spotkać.
Warto przypomnieć, że tuż przed wybuchem Powstania Warszawskiego działała konspiracyjna kuria polowa. W 1941 roku biskup polowy Wojska Polskiego Józef Gawlina na wniosek Stefana Grota- Roweckiego mianował naczelnym kapelanem i szefem Służby Duszpasterstwa Sił Zbrojnych ks. Tadeusza Jachimowskiego, ps. Budwicz. Dziekanem obszaru stolicy był ks. Stefan Kowalczyk, ps. Biblia.
Ksiądz Tadeusz Jachimowski został rozstrzelany na Woli 8 sierpnia 1944 roku. Obowiązki szefa Duszpasterstwa Armii Krajowej przejął właśnie ks. Stefan Kowalczyk. To właśnie on 1 sierpnia wezwał na godzinę 11 na odprawę, która odbywała się przy ul. Długiej, kapelanów. Przyszło 14 księży. Dowództwo AK wydało im polecenie, by odprawiali jednolite modlitwy poranne i wieczorne. Rano „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Maryjo”, „Wierzę w Boga”, wieczorem „Anioł Pański” i trzykrotnie „Wieczny odpoczynek”.
1 sierpnia 1944 roku, tuż przez godziną „W”, ks. Tadeusz Burzyński był w kaplicy sióstr urszulanek w Warszawie. Wystawił Najświętszy Sakrament i rozpoczął adorację. Nagle usłyszał strzały. Żołnierze zgrupowania „Krybar” uderzyli na Uniwersytet Warszawski. Niemcy, ukryci w bunkrach położonych wzdłuż Wybrzeża Kościuszkowskiego, zaczęli atakować powstańców. Siostry urszulanki organizowały szpital polowy. Wśród powstańców byli pierwsi ranni. Ksiądz Tadeusz wziął z zakrystii kaplicy oleje święte. W komży, w białej stule wyszedł za siostrami-sanitariuszkami na ulicę. Siostry szły pomóc rannemu, który leżał na rogu ulic Gęstej i Browarnej. Ksiądz Burzyński chciał udzielić mu sakramentów i spełnić posługę kapłańską. Niemcy obrzucili siostry i księdza granatami. Przeżyła tylko jedna z urszulanek. Umierającego księdza do domu sióstr przyniosły sanitariuszki - harcerki.
- Zobaczyłam zbroczonego krwią człowieka, ułożonego w przedniej części salki, blisko okien, i siostrę doktor Wojno szykującą się do opatrunków - wspominała siostra Stanisława Czekanowska, świadek tamtych wydarzeń.- Z trudnością rozpoznawałam w tym wykrwawionym już prawie człowieku naszego księdza. Jakim sposobem znaleziono go, z przestrzeloną piersią, na podwórzu domu przy ulicy księdza Siemca 4? Chyba ugodzony kulą zboczył w podwórze tylnymi drzwiami, od Gęstej i padł z wyczerpania. Miał również rany na nogach i rękach.
Z kolei inna z urszulanek, siostra Urszula Popiel opowiadała potem, że biała komża ks. Burzyńskiego broczyła krwią. Jego twarz była bielusieńka, nie do poznania.
- Kładziemy go na stole na salce - wspominała siostra Popiel. - Siostra doktor zbadała ranę. Kulka uderzyła w plecy, przeszła przez aortę. Nadziei nie ma żadnej, a jednak trzeba robić, co się da. Siostra doktor wstrzykuje dożylnie glikozę. Ale księdzu o co innego chodzi: Spowiedź.. Ksiądz Mikołaj Biernacki oddaje mu swoją kapłańską usługę, poczem przynosi Pana Jezusa.
Siostry zapamiętały, że ks. Tadeusz modli się nieustannie.
- Jezu kocham Cię, Jezu adoruję Cię - szeptał.
Zgromadzeni wokół zaczęli płakać.
- Jeszcze osiem mszy świętych miałem odprawić- powiedział w pewnej chwili. Otrzymałem ofiary. Już nie będę mógł. Niech inny ksiądz odprawi.
Siostra Urszula mówiła, że ksiądz Biernacki nie mógł udzielić umierającemu ostatniego namaszczenia, bo nie można było znaleźć olejów świętych.
- Później dopiero znaleziono je na podwórku, na którym padł ksiądz Tadeusz- wspominała urszulanka.- Kulka, która go przestrzeliła, uderzyła w naczynko z olejami świętym i przedziurawiwszy wierzch, utkwiła w wacie, pozostawiając na niej krwawe ślady. Naczynko to zostało oddane do kurii polowej.
Ksiądz Tadeusz był pierwszy kapelanem poległym podczas Powstania Warszawskiego. Znaleziono przy nim trzydniowe karty modlitwy oraz notatnik, który prowadził podczas szkolnych rekolekcji w 1930 roku. Miał wtedy 16 lat. W dzienniku zapisał swoje postanowienia. Miał ćwiczyć słabą wolę i robić dobre uczynki bliźnim...
Spośród stu kapelanów Powstania Warszewskiego jego końca nie doczekało czterdziestu. Ksiądz Tadeusz Burzyński rozkazem Komendy Okręgu Warszawskiego Armii Krajowej nr 23 z 27 sierpnia 1944 roku został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Walecznych. Podobne odznaczenia otrzymały siostry, które zginęły w patrolu. Dziś ksiądz Tadeusz Burzyński jest jednym ze 122 sług Bożych, męczenników II wojny światowej, których proces beatyfikacyjny zaczął się 17 września 2003 roku.
Wojnę przeżył starszy brat księdza Tadeusza, Jan. Przez wiele lat swej posługi kapłańskiej pracował w wielu parafiach diecezji łódzkiej. Między innymi w parafii św. Jacka w Piotrkowie Trybunalskim, Srocku, Kurowicach, Strońsku i w Pabianicach. Przed wojną uzyskał tytuł magistra na Wydziale Teologii Uniwersytetu Warszawskiego. Do 1940 roku pełnił funkcję prefekta w parafii św. Antoniego w Tomaszowie Mazowieckim. Lata okupacji hitlerowskiej przeżył jako kapelan w Uwielicach, w diecezji warszawskiej.
Po wojnie ks. Jan Burzyński został prefektem gimnazjów Miklaszewskiej i Pętkorskiej w Łodzi, kapelanem Sióstr na Stokach oraz moderatorem Sodalicji Młodzieży Żeńskiej.
W 1950 roku otrzymał nominację na administratora parafii Matki Bożej Różańcowej na Stokach w Łodzi. Po półrocznej administracji został tam wikariuszem. Wiele lat pracował też jako wikariusz w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Łodzi. W kwietniu 1969 roku został kapelanem Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego w Ozorkowie. Tam pracował do śmierci, w 2003 roku.
1 sierpnia 2014 roku szczątki księdza Tadeusza Burzyńskiego przeniesiono z rodzinnego Chruślina do łódzkiej archikatedry. Zostały złożone w sarkofagu przy tablicy poświęconej 153 łódzkim księżom, którzy zginęli w czasie II wojny światowej.