"W Kamieniu wszystko było nowe i niezwykłe. Mieszkał tam jedyny wujek z całej rodziny, którego można było nazwać bogatym. (…) Podarował mi mój pierwszy sportowy karabinek i nieograniczoną liczbę naboi, fiński nóż i władzę nad stawem z łodzią, gdzie mogłem robić, co mi się podobało, pod warunkiem, że nie będę się spóźniał na śniadanie, obiad i kolację. (…) [Do domu wracałem] z żalem za swobodą, jaką zostawiłem w Kamieniu (…)".
Tak swoją pierwszą wizytę w Kamieniu (pow. rzeszowski) opisywał po wielu latach w autobiografii "Baltazar" Sławomir Mrożek, zmarły w tym roku światowej sławy pisarz oraz rysownik, autor m.in. tak znanych dramatów jak "Tango" i "Emigranci", bodaj najczęściej grywany w kraju i za granicą polski dramaturg współczesny.
Ów pierwszy pobyt Mrożka w Kamieniu miał miejsce latem 1939 r. Przyszły dramatopisarz miał wtedy dziewięć lat i w Kamieniu był z rodziną na wakacjach. Po tym, jak wybuchła wojna, Mrożkowie z Krakowa przenieśli się do Borzęcina, gdzie zresztą pisarz się urodził i gdzie mieszkali m.in. jego dziadek i "przyszywana" babcia. Później dołączyła jeszcze ciotka z mężem oraz dziećmi.
W małym mieszkaniu zrobiło się bardzo ciasno. Jesienią 1940 r. postanowiono więc, że Sławek wraz z matką, ojcem i siostrą Litosławą wyruszą znów do Kamienia, aby zamieszkać w majątku rzeczonego wujka.
Wujek nazywał się Ludwik Kędzior i był kuzynem matki Sławomira Mrożka, Zofii. Miał trzy, a właściwie, jak w swojej autobiografii określa to Mrożek, "dwa i pół domu", a ponadto młyn, tartak, "lokomobilę", motocykl, piękny ogród i staw, w którym można było się kąpać i łowić ryby.
We wsi wszyscy Ludwika Kędziora znali i poważali. Na teren posiadłości, której zabudowania zaczynały się przy drodze prowadzącej do Nowego Kamienia, codziennie przychodzili na pogawędki miejscowi księża, leśnicy, przyjeżdżali znajomi z Rzeszowa. Oficer niemiecki regularnie grywał z Ludwikiem w szachy.
Również Sławomir Mrożek darzył wuja sympatią. W książce "Baltazar" pisze, że Kędzior "nie truł i nie moralizował, swoje sprawy zachowywał dla siebie, a jednocześnie dawał wszystkim szansę. (…) Niech odpoczywa w pokoju, odmienny od wszystkich wujków".