Największa i licząca sobie już 600 lat wieś w gminie Radymno leży między Przemyślem a Jarosławiem. Pozostałość baszty i mur dojrzeć można z drogi. Stoją na wzgórzu, z którego widać kawał okolicy.
- Lubiliśmy tu przychodzić z kolegami. Pamiętam, że kiedyś jeszcze znajdowało się tu zadaszenie pokryte papą, wykonane przez gospodarstwo rolnicze. Siadaliśmy tam. Widok z tego miejsca świetny. Na kilkanaście kilometrów - mówi jeden z mieszkańców Sośnicy.
O zabytku wiedzą głównie ludzie z okolicy i garstka pasjonatów historii. Kiedy przypadkiem zaplącze się w te tereny jakiś turysta, od razu przystaje, zaskoczony niespodziewanym obrazkiem. Gdy wejdzie wyżej, odkryje, że stoi tu nie tylko zrąb baszty, ale pod trawą i zwałem ziemi ukrywają się jeszcze cztery wysokie pomieszczenia, m.in. ze sklepieniem kolebkowym, świadczącym o długiej historii tego miejsca.
Porosłe trawą ruiny do niedawna dla obcych były tajemnicą. Ale w tamtym roku - dzięki staraniom Stowarzyszenia Rozwoju Gminy Radymno "Pro Patria" w Sośnicy - postawiono obok nich tablicę z informacją, że są pozostałością warowni, którą ponad 500 lat temu kazała w zakolu Sanu postawić królowa Bona.
Miejsce było dobre. Niedaleko płynął San (koryto rzeka zmieniła dopiero w XIX wieku), więc budowlę łatwo można było otoczyć wodą. Jak pisze Jacek Makowiecki w albumie "Dla pamięci 600-lecia Sośnicy" wydanym przez gminę Radymno w 2009 roku, "zamek obronny powstał w latach 1537-1540 na polecenie królowej Bony Sforzy, żony króla Zygmunta I (...).
W tym samym czasie oraz przez tego samego architekta został zaprojektowany i zbudowany zamek w Barze na Podolu, podobny w rozwiązaniach architektonicznych, a także wykorzystujący zbliżony układ wodny". Dalej czytamy, że królowa Bona przebywała kilkakrotnie w zamku sośnickim, docierając tu Wisłą i Sanem.