W 1922 roku niepozorny chłopak wsiadł do pociągu, a ten zawiózł go na studia muzyczne do Drezna. Nastolatek opuszczał dobrze sytuowaną rodzinę zasymilowanych Żydów, którzy w Opolu mieli świetnie prosperujący interes i spory majątek. Przyszły zdobywca Oscarów wolał jednak muzykę i był odporny na rady rodziców, choć ci bardzo długo widzieli w nim przyszłego finansistę.
Tymczasem Franz od małego kochał grę na pianinie, był to jego ulubiony instrument. W niewielkim Opolu, które wówczas nazywało się Oppeln, szans na podniesienie umiejętności nie miał jednak żadnych. Dlatego wyjechał, a żegnająca go na dworcu mama nie mogła przypuszczać, że za kilkanaście lat ukochany syn uratuje jej życie.
Kiepski wzrok i wspaniały słuch
Franz Wachsmann - bo tak nazywał się wtedy przyszły muzyk - nie był rodowitym opolaninem. Urodził się w 1906 r. w Chorzowie jako najmłodsze dziecko małżeństwa Ottona i Rozalii Wachsmannów. Jak ustalił dr Maciej Borkowski - od lat zajmujący się dziejami opolskich Żydów - w obecnej stolicy województwa rodzina Wachs-mannów pojawiła się około 1915 roku.