Zygmunta I Starego postrzegamy dzisiaj właściwie jako męża jędzowatej Bony Sforzy i króla, który przyjął hołd pruski. To pierwsze dzięki Aleksandrze Śląskiej, która rewelacyjnie zagrała Bonę w serialu telewizyjnym, to drugie dzięki wspaniałemu, choć odbiegającemu zdecydowanie od realiów historycznych obrazowi Jana Matejki.
Piąty syn Kazimierz Jagiellończyka
Zygmunt urodził się 1 stycznia 1467 roku na Mazowszu - w Kozienicach. Był piątym, przedostatnim synem króla Polski Kazimierza IV Jagiellończyka i Elżbiety Rakuszanki. Co ważne w naszej opowieści, Elżbieta była córką króla niemieckiego i węgierskiego Albrechta II Habsburga i Elżbiety Luksemburskiej, córki cesarza Zygmunta Luksemburskiego. Zygmunt, podobnie jak bracia, otrzymał staranne wykształcenie. Pieczę nad królewskimi synami mieli Jan Długosz, Kallimach, włoski humanista, poeta i prozaik piszący po łacinie, lekarz i filozof Jan Wels oraz rektor Akademii Krakowskiej Jan Borchowski. To oni właśnie zaszczepili w nim przekonanie, że król powinien przewyższać wszystkich mądrością, dobrocią, umiarkowaniem i wielkością. Że ma być władcą idealnym. W gruncie rzeczy wydawało się to mało istotne, bo Zygmunt widoków na tron nie miał.
Królem po ojcu miał zostać Kazimierz (tak, tak, nasz święty, patron Polski), który zaczął się wprawiać w królewskie rzemiosło. Został namiestnikiem ojca w królestwie z tytułem „secundogentis Regis Poloniae”, osiadł w Radomiu i zabrał się do roboty. Zresztą podobno skutecznie, bo ukrócił rozboje na drogach, nadrobił zaległości w rozstrzyganiu spraw przez sąd królewski i całkiem dobrze ułożył stosunki z Prusami. W przekonaniu współczesnych zapowiadał się na dobrego władcę. Niestety, okazało się, że cierpi na gruźlicę i zmarł, mając zaledwie 26 lat.
Najstarszy brat - Władysław II - został w 1470 roku wyznaczony na następcę tronu przez króla czeskiego Jerzego z Podiebradów w zamian za pomoc Polaków w walce Jerzego z królem węgierskim i pretendentem do czeskiej korony Maciejem Korwinem, a rok później, po śmierci Jerzego, sejm czeski ogłosił go królem.
Na tron węgierski, po śmierci Macieja Korwina, mieli chrapkę dwaj bracia Zygmunta - Władysław II i Jan Olbracht. Ten drugi zdołał przekonać do siebie ojca i szlachtę węgierską. Co tu ukrywać, Władysław II był postrzegany jako władca uległy i chwiejny. Jednak to on zasiadł na tronie w Budzie, dzięki poparciu węgierskiej magnaterii. I tu się zaczyna robić ciekawie. Jan Olbracht nie myślał zrezygnować ze starań o koronę świętego Stefana. Wybuchła bratobójcza wojna domowa, którą prowadzono na terenie... dzisiejszej Słowacji.
To pod Koszycami doszło do decydującej, jak się okazało, bitwy. Jan Olbracht zaczął oblegać Koszyce w lutym 1491 roku. Doszło do jednego czy dwóch starć między wojskami Władysława II i Jana Olbrachta, ale nie przyniosły one rozstrzygnięcia. Armie tkwiły w śniegu naprzeciwko siebie w pełnej gotowości bojowej. Dokuczał silny mróz, brakowało żywności i wody. W takich warunkach żołnierzom i ich dowódcom przeszła ochota do walki. Bracia dogadali się. Jan Olbracht zrezygnował z pretensji do węgierskiego tronu w zamian za tytuł „najwyższego księcia na Śląsku”, za którym szło przekazanie księstw głogowskiego, oleśnickiego i opawskiego.
Jan Olbracht okazał się nie do końca wiarygodnym partnerem; rok później, na wieść o chorobie brata, znowu zebrał wojska i rozpoczął wojnę. Tym razem został jednak rozgromiony pod Preszowem i dostał się do niewoli. Władysław II nie dość, że przyjął go gościnnie, wypuścił na wolność, to jeszcze na odchodnym, zgodnie z umową, obdarował księstwem głogowskim.
Trzeci z kolei brat Zygmunta, Aleksander, zgodnie z wolą ojca został wielkim księciem litewskim, ożenił się z Heleną Moskiewską, córką wielkiego księcia moskiewskiego Iwana III i Zofii (Zoe) Paleolog - bratanicy ostatniego cesarza bizantyńskiego, Konstantyna Dragazesa - i do wojen braci się nie mieszał. Zajęty był jednak bardziej obroną Litwy przed moskiewskimi zakusami. Najmłodszy zaś brat Zygmunta - Fryderyk, szczycący się tytułami „królewicz polski i książę litewski”, został duchownym, arcybiskupem gnieźnieńskim, prymasem Polski i Litwy.
Trzy lata w Budzie i hajda na Śląsk
Jasno więc widać, że dla Zygmunta niewiele pozostało. Po śmierci ojca, kiedy królem Polski został Jan Olbracht, żaden tron mu się nie kroił, nawet księstwa nie miał na widoku. Bracia zastanawiali się, co z nim zrobić. Temat ten poruszano nawet na wielkim zjeździe Jagiellonów w Lewoczy, w kwietniu 1494 roku. Zjazd ów zwołał Władysław II. Zaprosił nań swoich braci, oprócz Aleksandra, wielkiego księcia litewskiego, czego do dzisiaj nie potrafią wyjaśnić historycy. Do Lewoczy zjechali więc: sam król czeski, węgierski i chorwacki Władysław II, król Polski Jan Olbracht, prymas Polski i arcybiskup gnieźnieński Fryderyk, królewicz Zygmunt oraz szwagier Władysława - Fryderyk Hohenzollern. Właśnie na tym zjeździe zastanawiano się, czy Zygmunta nie osadzić w Mołdawii, usuwając wcześniej hospodara Stefana (Stefan III Wieki, zwany też Mołdawskim, najwybitniejszy średniowieczny władca Mołdawii, który został kanonizowany przez Rumuński Kościół Prawosławny). Część historyków uważa, że właśnie tu trzeba szukać korzeni wyprawy Jan Olbrachta na Mołdawię w roku 1497. Tej, od której wzięło się powiedzenie: „za Jana Olbrachta wyginęła szlachta”. Nie powiódł się także pomysł osadzenia Zygmunta na Mazowszu, ale to we władaniu mieli ostatni mazowieccy Piastowie, ani tym bardziej utworzenie specjalnie dla polskiego królewicza księstwa kijowskiego. Na to nie godzili się Litwini. Zygmunt dochodów własnych nie miał, zaczepił się więc u braci. Najpierw u Jana Olbrachta, potem u Władysława II, który wówczas, w roku 1498, rezydował w węgierskiej Budzie. Zdaje się, że polski królewicz zrobił furorę na dworze brata - może raczej należałoby powiedzieć, że u dam dworu. Bo choć żeniaczka nie była mu w głowie, wygląda na to, iż spełniał wszystkie kanony przystojnego arystokraty. W pierwszej chwili chciałam napisać młodziana, ale Zygmunt w tym czasie skończył już trzydzieści lat. A na dodatek, choć przy łożu miał zawsze ciężki miecz i turecką szablę, był postrzegany jako mecenas sztuki.
Wysoki, postawny, rumiany, z czerwonymi ustami, pięknymi włosami i rękami, w których podkowy łamał. Nie ulegał, w przeciwieństwie do wielu innych, zgubnym nałogom, miał też, co podkreślano, końskie zdrowie. Choroby się go nie imały, oprócz jednego odnotowanego przypadku, kiedy to zapadł na czerwonkę. Podobał się kobietom. A i sam od nich nie stronił. W tym czasie Zygmunt związał się z Katarzyną Telniczanką, pochodzącą, jak przypuszczają historycy, z morawskiego rodu, niekoniecznie szlacheckiego, Ochstatów. Przeżył z nią kilkanaście lat, dorobił się trójki dzieci i opuścił na wyraźne żądanie sejmu piotrkowskiego z 1509 roku. Trzeba przyznać, że Zygmunt zadbał o Katarzynę, wyznaczył jej roczną pensję w wysokości 100 dukatów i wydał za mąż za bliskiego współpracownika - podskarbiego wielkiego koronnego Andrzeja Kościeleckiego. Wywołało to zresztą skandal: krewni podskarbiego ostentacyjnie wychodzili z senatu, gdy się w nim młody stażem żonkoś pojawiał.
Na dworze brata żyło się chyba Zygmuntowi całkiem dobrze. Poznał smak władzy, bowiem zastępował Władysława, gdy ten był chory. Inna sprawa, że brat za wzór króla raczej nie mógł służyć.
Na Węgrzech nazywano go „Laszlo Dobzse” (Laszlo to węgierska forma Władysława, Dobzse ma czeskie korzenie i jak się Państwo domyślają, oznacza „dobrze”), bo zgadzał się wszystko.
Po trzech latach uśmiechnęło się do Zygmunta szczęście. Jan Olbracht w 1499 roku postanowił bowiem, że zrzecze się na jego rzecz Księstwa Głogowskiego. Władysław II dołożył mu jeszcze Księstwo Opawskie i na dodatek mianował namiestnikiem Śląska i Łużyc Dolnych. Zygmunt zjechał na Śląsk i zadomowił się w Głogowie. Pamiętajmy, że w owym czasie Głogów był drugim, po Wrocławiu, co do ważności śląskim miastem. Zaraz po przybyciu na zamek zaczął go remontować po zniszczeniach wojennych. Planował również jego przebudowę i w tym celu sprowadził nawet włoskich budowniczych, jednak nie zdążył tego dokonać, gdyż opuścił Głogów, kiedy został królem Polski. W pamięci Ślązaków Zygmunt dobrze się zapisał. Nie dość, że ukrócił rozboje, to jeszcze zadbał o rozwój handlu, zreformował sądownictwo i politykę monetarną. Można przypuszczać, że w Głogowie się nie nudził, bo tuż obok, w Legnicy rezydował jego przyszły szwagier i przyjaciel Fryderyk II Legnicki.
Nareszcie król
W 1501 roku umiera Jan Olbracht; tron obejmuje po nim Aleksander, wielki książę litewski. Jednak i on niedługo rządzi Polską, umiera bezpotomnie w roku 1506. 20 stycznia 1507 r. Zygmunt I Stary zostaje koronowany na króla Polski. Często można usłyszeć opinię, że Zygmunt mógł odzyskać Śląsk, a jednak bez słowa zrzekł się go i oddał Władysławowi II.
Bo i mógł. Jednak w Polsce nikt tak naprawdę nie był tym zainteresowany. Gdyby istniała silna grupa nacisku, powiedzmy sobie śląskie lobby w polityce, zapewne Zygmunt przyłączyłby go do swojego królestwa. Minęło przecież tylko sto lat, odkąd utraciliśmy tę krainę. O Pomorzu Gdańskim pamiętano znacznie dłużej, po 150 latach nadal żywa była idea włączenia go do Królestwa Polskiego. Jak widać, polska uwaga nie była skupiona na Śląsku
- mówi wrocławski historyk, prof. Jerzy Maroń.
Tak się kończą związki Zygmunta I Starego ze Śląskiem. Zygmunt królem został w wieku 40 lat, nikt chyba się nie spodziewał, że jego panowanie będzie trwało 41 lat! Opinie o nim jako o królu są sprzeczne, część historyków uważa, że całkiem dobrze sobie dawał radę z „królewskim rzemiosłem”, inni uważają, że nie przysłużył się dobrze naszej ojczyźnie. Od razu trzeba sobie powiedzieć, że łatwej sytuacji nie miał. Z jednej strony naciskała go Moskwa, z drugiej coraz bardziej zaczynał się obawiać swoich krewniaków po matce - Habsburgów. Jerzy Besala, polski historyk i publicysta, cytuje w książce „Małżeństwa Królewskie. Jagiellonowie”, fragment listu Zygmunta do Władysława II, w którym ostrzegał go przed Habsburgami. Zygmunt pisał tak: „gdyż nie ulega wątpliwości, że gdy raz Niemców dopuści się do tych królestw (Czech i Węgier), już ich nigdy nie będzie można wyrwać z ich rąk”. Stąd się wziął pomysł królewskiego małżeństwa z Barbarą, córką Stefana Zapolyi, pana na Trenczynie, hrabiego na Spiżu, wojewody Siedmiogrodu, gubernatora Austrii, palatyna Węgier i Jadwigi Piastówny, córki Przemysła II Piasta, księcia cieszyńskiego. Zygmunt I Stary zawarł polityczny alians, poprzez małżeństwo związał się z rodem węgierskich magnatów, zażartych wrogów domu austriackiego. Trzeba jednak sobie powiedzieć, że 17-letnią Barbarę (sam miał wówczas 45 lat) pokochał szczerze, bo nie dość, że pełna wdzięku, to była jeszcze „hojna i dobra”. Barbara zmarła po trzech latach małżeństwa, szczerze opłakiwana przez męża. Wcześniej jednak doszło do rozdźwięku z jej rodziną. Zygmunt Stary „dogadał” się bowiem z Habsburgami. Powód był prosty: do Zygmunta dotarły wieści o sojuszu zawartym w 1514 roku pomiędzy cesarzem Maksymilianem I Habsburgiem a wielkim księciem moskiewskim Wasylem III. Maksymilian zobowiązał się do pomocy Moskwie w zdobyciu Kijowa, Smoleńska i Połocka. Na dodatek uaktywnił się wielki mistrz zakonu krzyżackiego Albrecht Hohenzollern, który od kilku lat odmawiał złożenia królowi polskiemu hołdu lennego zgodnie z warunkami pokoju toruńskiego zawartego w 1466. Albrecht uznał, że nadarza się wyjątkowa okazja uderzenia na zaangażowane w konflikt z Wielkim Księstwem Moskiewskim państwo polsko-litewskie.
Kontrowersyjne spotkanie w Wiedniu
W maju 1515 roku Zygmunt pojechał do Wiednia na spotkanie z Władysławem II Jagiellończykiem i Maksymilianem I Habsburgiem - cesarzem Świętego Cesarstwa Niemieckiego. Wyniki zjazdu wiedeńskiego były delikatnie mówiąc kontrowersyjne. Bo choć cesarz obiecał zerwać sojusz z Moskwą, uznać warunki pokoju toruńskiego, to dalsza część ustaleń wygląda już mniej ciekawie. Maksymilian obiecał bowiem adoptować syna Władysława, Ludwika Jagiellona, jako swego trzeciego syna, z prawem do godności cesarskiej, co miało zabezpieczyć interesy Jagiellonów na Węgrzech i w Czechach. Tyle tylko, że Złota Bulla Karola IV (dokument reformujący ustrój Świętego Cesarstwa Rzymskiego) gwarantowała wybór cesarza przez siedmiu elektorów. Tron cesarski nie był więc dziedziczny. Ostatecznie po śmierci Władysława II tron czeski i węgierski odziedziczył jego syn - Ludwik II. Jaki był Ludwik? Podobno zdolniejszy od ojca, ale nikt nie był zainteresowany w przysposobieniu go do rządzenia. Wszystkim odpowiadało, że Ludwik gonił za rozrywkami. W efekcie w 1523 polski wysłannik na Węgrzech tak opisywał młodego Jagiellona:
„Im bardziej król rośnie w latach, tym bardziej głupieje. Ma on zupełnie zdeprawowane obyczaje i u tych, co z nimi żyją na dworze nie ma najmniejszego szacunku ani poważania (...) kto chce, wypisuje sobie nadania, które on bez czytania podpisuje i pieczętuje swoim sygnetem”.
Ludwik II zginął w bitwie pod Mohaczem 29 sierpnia 1526 roku. Czechy i spora część Węgier dostała się w ręce Habsburgów. Zresztą przyczynił się do tego sam Zygmunt, który po śmierci cesarza Maksymiliana (w 1519 roku) nie poparł na elekcji w Rzeszy Niemieckiej swojego bratanka, a wnuka Maksymiliana - Karola Habsburga.
Po śmierci Barbary Zapolyi Zygmunt Stary zaczął się rozglądać za nową żoną. Początkowo myślał o księżniczce z rodu Habsburgów, ale nic z tego nie wyszło. Padło więc na Bonę Sforzę - córkę Izabelli Aragońskiej i następcy tronu księstwa mediolańskiego. Bona miała lat 24, Zygmunt 51. Bona, piękna i inteligentna, nie była spolegliwa. Od początku zaczęła budować swoje stronnictwo i mieszała się do polityki. Prawie natychmiast naraziła się magnaterii - uznała, że podstawą wzmocnienia władzy królewskiej, jest dostęp do odpowiednio wysokich środków finansowych. Wyciągnęła rękę po królewszczyzny, które do tej pory były (niezupełnie legalnie) w rękach możnowładców. A na dodatek była zajadłą przeciwniczką Habsburgów, co część polskich historyków uważa zresztą za jej największą zaletę. Pomawiano Bonę nawet o trucicielstwo, podobno miała usunąć z tego świata dwóch ostatnich Piastów mazowieckich - Stanisława i Janusza - którzy zginęli w tajemniczych okolicznościach. Po ich śmierci Zygmunt włączył Mazowsze (w 1526 roku) do Polski.
Dorobiła się więc Bona w Polsce czarnej legendy, na którą sobie nie zasłużyła. Przeciwnicy nazywali ją chciwą, podstępną i żądną władzy, ale trzeba pamiętać, że to właśnie ona zagospodarowała wielkie połacie nieużytków, budowała mosty, młyny, tartaki. Rozbudowywała miasta nadane jej jako „Oprawa Polskich Królowych”. To przecież Bona często mawiała: „U was dukaty leżą na gościńcach, schylić się jeno, ażeby je zebrać. Nikt nie chce? Tym lepiej dla mnie”. Wyjeżdżając z Polski, pozostawiła po sobie doskonale zagospodarowane dobra królewskie, przynoszące ogromne dochody.
Hołd pruski, który wielu stoi ością w gardle
Nie wykorzystał natomiast Zygmunt Stary możliwości przyłączenia do Polski Prus, czego do dzisiaj wielu nie może mu wybaczyć. W 1519 roku wybuchła ostatnia już wojna polsko-krzyżacka. Krzyżacy dogadali się z wielkim księciem moskiewskim Wasylem III, który nie dość, że obiecał im pomoc w starciu z Polską, to jeszcze wziął zakon pod swoją protekcję i natychmiast zawiadomił o tym króla Francji. Pomoc moskiewska była spora, Wasyl bowiem zadeklarował pieniądze na zwerbowanie 10 tysięcy piechoty i 2000 jazdy i wspólny atak na Polskę. Część historyków zarzuca Zygmuntowi, że niemrawo prowadził wojnę.
Być może, ale działaniom wojennym nie sprzyjały pustki w kasie i wezwania cesarza rzymskiego Karola V Habsburga (wnuka Maksymiliana) do natychmiastowego przerwania działań wojennych. Na dodatek ożywiła się znowu Porta Osmańska - Turcy najechali na Węgry. W 1521 roku zawarto rozejm na cztery lata. Wojnę ostatecznie zakończył traktat krakowski zawarty 8 kwietnia 1525 roku, w którym Zygmunt zgodził się na sekularyzację pruskiej gałęzi zakonu i powołanie lennego księstwa pruskiego, które powierzono Albrechtowi Hohenzollernowi i jego męskim potomkom.
Co ciekawe, jednym z testorów traktatu był Fryderyk II Legnicki, a pertraktacje króla polskiego z udziałem senatorów Korony z księciem Albrechtem oraz przedstawicielami stanów pruskich prowadzono w marcu 1525 roku we Wrocławiu.
Bezpośrednim skutkiem traktatu był hołd pruski, który miał miejsce 10 kwietnia 1525 w Krakowie. Z dzisiejszej perspektywy patrząc, na pewno lepiej byłoby, gdyby Zygmunt wyciął w pień krzyżaków i inkorporował państwo zakonne. Tylko czy w XVI wieku było to możliwe? Nie wiem, a opinie historyków na temat są sprzeczne.
Traktat krakowski był sukcesem Zygmunta Starego. Proszę pamiętać, że sekularyzacja zakonu krzyżackiego powodowała, że Albrecht Hohenzollern nie był już pod opieką cesarza ani papieża. To był bardzo istotny fakt. A sam traktat zepsuli następcy Zygmunta, którzy nie wykorzystali jego zapisu mówiącego, że w razie wygaśnięcia linii męskiej Hohenzollernów Prusy zakonne wracają do Polski i nie inkorporowali ich, gdy w 1618 roku zmarł ostatni Hohenzollern z linii pruskiej, syn Albrechta - Albrecht Fryderyk
- przekonuje prof. Maroń.
Zygmunt I Stary zmarł w wielu 81 lat. Jakim był królem? To muszą Państwo sami rozstrzygnąć, bowiem i tu oceny się różnią. Jedni uważają, że przez swoją nierealistyczną politykę zagraniczną, opieranie się na senatorach i zatrzymanie rozwoju demokracji szlacheckiej przyczynił się do upadku Polski, inni zaś, że był całkiem „sprawny w królewskim rzemiośle”...
Hanna Wieczorek