57 procent mieszkańców Górnego Śląska deklarowało w 1918 roku, że mówi po polsku

Krzysztof Ogiolda
Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, liczba gniazd "Sokoła" gwałtownie rosła. Na zdjęciu członkowie gniazda w Mikołowie
Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, liczba gniazd "Sokoła" gwałtownie rosła. Na zdjęciu członkowie gniazda w Mikołowie Muzeum Czynu Powstańczego/NTO
W tym czasie wszyscy mieli nadzieję, że odzyskująca niepodległość Rzeczpospolita przyjdzie i do nich - mówi Witold Iwaszkiewicz, kierownik Muzeum Czynu Powstańczego

Jak reagowali mieszkający na należącym wówczas do Niemiec Górnym Śląsku Polacy na wieść o odzyskiwaniu przez Polskę niepodległości w roku 1918?

W przeddzień 11 listopada 1918, czyli dnia zakończenia I wojny światowej i - wraz z objęciem funkcji Naczelnika Państwa przez Józefa Piłsudskiego - początkiem niepodległej Polski ulicami Bytomia, Zabrza, Katowic, Królewskiej Huty (czyli dzisiejszego Chorzowa) oraz innych miast śląskich przeszły wielotysięczne rzesze ludności polskiej. Manifestanci domagali się zjednoczenia Górnego Śląska z pozostałymi ziemiami polskimi.

Opola wśród tych miast nie było?

Niestety nie. W wielkich miastach czarnego Śląska demonstrowali przede wszystkim zatrudnieni w przemyśle robotnicy. Opole było, jako stolica rejencji obejmującej i "czarny", i "zielony" Śląsk, miastem typowo urzędniczym, a więc zamieszkiwanym w przeważającej większości przez Niemców. Tę strukturę narodowościową potwierdził za kilka lat plebiscyt. W miastach śląskich średnio około 80 procent ludzi optowało za Niemcami. Wioski były o wiele bardziej propolskie. Podobnie jak przedmieścia przyłączone z czasem do Opola: Grudzice, Nowa Wieś Królewską Wójtowa Wieś, Szczepanowice itp.

Na wioskach propolskich pochodów nie było...

Także w miastach były one raczej wyjątkiem i tak trzeba patrzeć na demonstracje z 10 listopada Trzeba pamiętać, że na Śląsku obowiązuje wówczas stan wyjątkowy. W Niemczech - pod wpływem rewolucji 1917 roku - trwa rewolucyjne wrzenie. Dlatego tak łatwo było rozbrajać Niemców w Warszawie w listopadzie 1918 roku, ponieważ oddziałami niemieckimi dowodziły rady żołnierskie, a nie oficerowie, więc rząd w Berlinie martwił się bardziej niepokojami społecznymi niż wojną, która i tak była już przegrana.

Wybuchały natomiast masowo strajki...

Ich liczba wraz ze zbliżaniem się końca wojny rośnie. W1917 roku w całej rejencji opolskiej odbyło się 66 strajków z udziałem ponad 35 tys. robotników. W 1918 roku liczba protestów wzrosła do 134, a ich uczestników do 120 tysięcy. Rok później w 350 akcjach protestacyjnych wzięło udział ponad 450 tysięcy ludzi. Strajkujący domagali się nie tylko zakończenia wojny, likwidacji monarchii czy 8-godzinnego dnia pracy, ale i otwarcia granicy do Polski.
Już 12 października 1918 roku polskie organizacje społeczne żądały przyłączenia zaboru pruskiego i Śląska do Polski: "Wybiła dla nas, Polaków, godzina, w której musimy podnieść swój głos, by upomnieć się o prawa nieprzedawnione narodu"

Na ile otwartym wystąpieniom politycznym po stronie Polski nie sprzyjała w czasie I wojny nieobecność mężczyzn walczących na frontach?

Na pewno miało to znaczenie, ale nie tak wielkie, jak w innych rejonach Niemiec. Ze względu na pracę w przemyśle znaczny odsetek mężczyzn na Górnym Śląsku został ze służby wojskowej zwolniony.

Dla niektórych Polaków służba w armii niemieckiej podczas wojny była szkołą przyszłych walk w powstaniach śląskich po stronie polskiej. By wymienić choćby Alfonsa Zgrzebnioka.

Był bardzo ciekawą postacią. W1912 rozpoczął naukę w seminarium, ale nawet jego proboszcz w Dziergowicach - ks. Paweł Brandys - był zdania że nadaje się bardziej na wojaka niż na księdza. W 1914 Zgrzebniok zostaje powołany do armii i wysłany na front. Nie ukrywa polskości. Mimo to zdobywa stopień oficerski. Trzy razy zostaje ranny. Do domu wraca w grudniu 1918 roku. Po szpitalu jest tak zmieniony, że matka ledwo go poznaje. Szybko angażuje się w działalność Polskiej Organizacji Wojskowej. W sierpniu 1919 roku mianowany komendantem głównym POW Górnego Śląska zostaje potem dowódcą I i II powstania śląskiego.

Jak na rosnące wraz ze zbliżaniem się końca I wojny światowej nadzieje na powrót Polski na mapę Europy reagowały ukazujące się w Opolu polskie czasopisma?

Już 12 października 1918 roku, czyli prawie dokładnie na miesiąc przed odzyskaniem niepodległości, polskie organizacje społeczne poprzez łamy prasy wystosowały specjalną odezwę, wyrażającą żądania przyłączenia zaboru pruskiego i Śląska do Polski. Została ona wydrukowana w "Gazecie Opolskiej". "Po przeszło czterech latach grozy wojennej wyłaniają się wreszcie z krwawego zamętu pierwsze zarysy nowego porządku świata opartego na zasadach sprawiedliwości i prawie do samostanowienia każdego narodu" - czytali wówczas Opolanie.

"Wybiła dla nas, Polaków, godziną w której musimy podnieść swój głos, by upomnieć się o prawa nieprzedawnione narodu. Uznał to prezydent USA Wilson, wysuwając w swoim programie pokojowym sprawę utworzenia Polski niepodległej jako jeden z warunków sprawiedliwego porządku międzynarodowego. Z faktu, że rząd niemiecki przyjął program Wilsona bez zastrzeżeń jako podstawę do rokowań pokojowych, wnioskować trzeba, że i na wytyczną w sprawie Polski się godzi".

Wbrew optymistycznemu tonowi tego dokumentu pewności, iż na Śląsk przyjdzie kiedyś Polska, nie było...

W1918 roku o pewności nie mogło być mowy. Była tylko nadzieja i pragnienie. Pewni znalezienia się w granicach Rzeczpospolitej mogli być co najwyżej mieszkańcy Sosnowca czy Jaworzna, czyli miast leżących po drugiej stronie granicy na Przemszy. Część Śląska przypadła Polsce - jak wiadomo - dopiero po plebiscycie i powstaniach.

Ale na spotkanie z Niepodległą Polacy szykowali się o wiele wcześniej. Jednym z przejawów tej aktywności była działalność Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół".

Pierwsze na Śląsku gniazdo "Sokoła" założył już w 1895 r. w Bytomiu Józef Tucholski. Dwa kolejne powstały już w naszej części regionu - w Koźlu i Strzelcach - w 1904. Siedem lat później gniazdo "Sokoła" utworzono w Opolu. Do wybuchu I wojny na Śląsku Opolskim działały 23 organizacje Towarzystwa Gimnastycznego. W 1919 było ich już 59. Zaś w 1921 "Sokół" na Górnym Śląsku zrzeszał 20 tys. osób w 265 gniazdach.

Dlaczego działalność "Sokola" była tak ważna dla podtrzymywania polskości, skoro formalnie celem jego członków były ćwiczenia sportowe?

Trzeba pamiętać, że właśnie prezesi i naczelnicy gniazd sokolich utworzyli w listopadzie 1918 roku tajną Straż Obywatelską dla Górnego Śląską przekształconą miesiąc później w Związki Wojackie. Stanowiły one punkt wyjścia do zorganizowania w styczniu 1919 - pod przewodnictwem Józefa Dreyzy i przy wsparciu rządu polskiego w Warszawie - Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląską obecnej potem aktywnie we wszystkich powstaniach śląskich.

Można więc powiedzieć, że, uwzględniając różnice w położeniu Polaków w Niemczech i w zaborze austriackim, "Sokół" odegrał na Śląsku podobną rolę, jak drużyny strzeleckie w Galicji. Był nie tylko organizacją sportową, ale także - choć oczywiście nieformalnie, ze względu na sprzeciw władz - organizacją paramilitarną przygotowującą przyszłych żołnierzy. O ile POW działała w konspiracji, to "Sokół" był całkowicie legalny.

Jaki był związek pomiędzy polską działalnością kulturalną na należącym do Niemiec Śląsku a odzyskaniem przez Polskę niepodległości?

Polskie grupy teatralne, koła śpiewacze czy kółka oświatowe funkcjonowały oczywiście już przed rokiem 1914. Działalność przytłumiona nieco w czasie wojny wybucha z ogromną siłą po listopadzie 1918. Ilustrują to sprawozdania zamieszczane w gazetach z epoki. W 1918 roku wystawiono na Górnym Śląsku 95 polskich przedstawień teatralnych w 50 miejscowościach. Rok później 130 sztuk Karola Miarki, Bełzy, Anczyca i innych autorów polskich wystawiono w 70 miejscach.

Jeszcze bardziej dynamicznie rozwijały się kółka oświatowe, zwykle połączone z polskimi bibliotekami. W1918 roku należało do nich łącznie 2 tysiące osób. Rok później - wyraźnie pod wpływem powrotu Polski na mapę - liczba ta wzrosła do 12 tysięcy. Na koniec roku 1920 do 254 kół oświatowych należało 18700 członków. W samym tylko powiecie opolskim było takich kółek - zrzeszających 1642 osoby - aż 29. W latach 1919-20 odrodziły się działające przed wojną, a potem uśpione, rozmaite stowarzyszenia kościelne - od młodzieżowego Towarzystwa Świętego Alojzego po polskie Towarzystwo Górnośląskich Przemysłowców.

Jaką rolę w podtrzymywaniu więzi z rodzącą się Polską odegrali księża i parafie?

Część kapłanów angażowała się w działalność polską nie tylko z ambony, ale i politycznie. Zezwalało na to zresztą ówczesne prawo kościelne. Przykładem są bracia Brandysowie. Jan - przywódca powstańczy i działacz plebiscytowy - był m.in. wikarym w Strzelcach Opolskich. W 1920 roku osiadł w Dziergowicach. Przed III powstaniem śląskim zorganizował duży oddział ochotników i na ich czele walczył w różnych miejscach - od Raciborza po Kędzierzyn.

Jego brat Paweł był w Dziergowicach proboszczem. Na początku 1919 organizował wiece w sprawie przyłączenia Śląska do Polski. Działacz plebiscytowy i poseł. Niezależnie od takiej otwarcie propolskiej działalności części duszpasterzy Kościół na Śląsku przyczynił się znacznie do podtrzymania języka polskiego przez to, że nawet w okresie ewidentnie nieżyczliwej dla Polaków polityki narodowościowej państwa niemieckiego prowadził dwujęzyczne duszpasterstwo.

Na własne oczy oglądałem pisane przez metropolitę wrocławskiego (do Wrocławia należał wówczas kościelnie Górny Śląsk) dwujęzyczne listy pasterskie. To wynikało z dobrze pojętego pragmatyzmu. Żeby dotrzeć do wiernych z nauczaniem, trzeba było używać tych języków, którymi ci wierni mówią, a więc i niemieckiego, i polskiego.

Ilu Polaków mieszkało na Śląsku w momencie, gdy Rzeczpospolita odzyskiwała niepodległość?

Odpowiedź nie jest jednoznaczna Na terenie pogranicza jakim był Śląsk, nie zawsze używanie języka było w pełni tożsame ze świadomością narodową. Najlepszy dowód, że w okresie plebiscytu i Polacy, i Niemcy prowadzili propagandę w obu językach. Zresztą w spisie powszechnym z 1910 r. nie pytano o poczucie tożsamości, tylko o język używany w domu. Aż 54 procent mieszkańców Górnego Śląska zadeklarowało, że mówi po polsku. A kolejne trzy proc., że używa obu języków - polskiego i niemieckiego. Trudno się spodziewać, że w tej grupie byli Niemcy, którzy nauczyli się języka polskiego, raczej odwrotnie.

Polskojęzyczni mieszkańcy Górnego Śląska chcieli głosować w wyborach do polskiego Sejmu Ustawodawczego...

Nie tylko oni chcieli. Ich udział w głosowaniu uwzględniali także polscy politycy. U podstaw tego pomysłu leżał wspomniany memoriał prezydenta Wilsona, który zakładał przyznanie Polsce nie tylko ziem zabranych w wyniku zaborów, ale i zamieszkanych w większości przez Polaków. Ordynacja wyborcza stanowiąca aneks do dekretu Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego o wyborach do Sejmu Ustawodawczego z 28 listopada 1918 roku włączyła rejencję opolską i część wrocławskiej do obszaru wyborczego, dzieląc ją na cztery okręgi wyborcze. Gdyby wybory udało się tu przeprowadzić, w Sejmie znalazłaby się znacząca bo 36-osobowa reprezentacja posłów z Górnego Śląska

Dlaczego się nie udało?

W dniu wyborów, czyli 26 stycznia 1919 roku, Polska nie sprawowała realnej władzy nad tym terenem. W Niemczech wyborów do polskiego Sejmu prowadzić nie było można. Przyjęto jedynie zasadę nominacji na posłów Sejmu Ustawodawczego wszystkich posłów, którzy byli członkami parlamentów państw zaborczych. Z tzw. dzielnicy pruskiej było takich byłych posłów do Reichstagu osiemnastu, ale z Górnego Śląska nominowano zaledwie pięciu (reszta z Wielkopolski). Byli to: ks. Paweł Brandys, Paweł Dombek, Wojciech Sosiński, hrabia Maciej Mielżyński, który nie skorzystał z mandatu, i Wojciech Korfanty. Niezależnie od tego w początkach grudnia Polacy z Wielkopolski i Górnego Śląska powołali tzw. Sejm Dzielnicowy i to była inicjatywa całkowicie oddolna W Wielkopolsce był to pierwszy krok do wybuchu powstania wielkopolskiego w styczniu 1919. Na Śląsku efekt był odwrotny. Władze zaostrzyły politykę wobec Polaków. Tu powstania miały dopiero nadejść.

KRZYSZTOF OGIOLDA, Nowa Trybuna Opolska

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia