71 lat temu komuniści aresztowali biskupa Kaczmarka

Marek Baterowicz
"IKC" 1938
Nadal za mało mówi się o biskupie Kaczmarku, aresztowanym 20 stycznia 1951 roku pod sfabrykowanym zarzutem szpiegostwa na rzecz USA i Stolicy Apostolskiej (?!), nielegalnego handlu walutami (!), kolaboracji z Niemcami (!) i faszyzacji życia społecznego(!!) Ten ostatni zarzut stawiała władza reprezentująca czerwony faszyzm, kuriozalne prawda? Powyższe zarzuty nie miały oczywiście żadnych podstaw, a prawdziwym powodem aresztowania była sprawa „pogromu” kieleckiego, gdyż biskup Kaczmarek powołał komisję do zbadania okoliczności tej zbrodni.

Nadal za mało mówi się o biskupie Kaczmarku, aresztowanym 20 stycznia 1951 roku pod sfabrykowanym zarzutem szpiegostwa na rzecz USA i Stolicy Apostolskiej (?!), nielegalnego handlu walutami (!), kolaboracji z Niemcami (!) i faszyzacji życia społecznego(!!) Ten ostatni zarzut stawiała władza reprezentująca czerwony faszyzm, kuriozalne prawda? Powyższe zarzuty nie miały oczywiście żadnych podstaw, a prawdziwym powodem aresztowania była sprawa „pogromu” kieleckiego, gdyż biskup Kaczmarek powołał komisję do zbadania okoliczności tej zbrodni.

Obok biskupa aresztowano kilkunastu księży, ale i też Jana Danilewicza, który sporządził raport wskazujący na rolę NKWD w tym pogromie. Raport przekazano do ambasady amerykańskiej już 1.IX.1946. Zemsta za to nadeszła po pięciu latach, gdy umocnił się PRL. Trzeba wiedzieć, że do Żydów w Kielcach strzelały służby specjalne i wojsko, a nie polscy cywile. Biskup i jego komisja wiedzieli stanowczo za dużo, czego nie darował reżim PRL-u, utrwalany żmudnie i krwawo po sfałszowanych wyborach w r.1947. A pogrom kielecki był przecież manipulacją obliczoną na zdyskredytowanie Polaków w opinii światowej, aby przypadkiem nie ujęto się za nami, kiedy Stalin i jego oprycznina cementowali władzę w Polsce łamiąc obietnice jałtańskie dane zachodnim sojusznikom. Zamiast przestrzegania demokracji polscy komuniści oraz importowani z ZSRR agenci stosowali gwałt, terror i masowe morderstwa, aby tylko zdobyć władzę dla sowieckich „mocodawców”. Wysługiwali się agenturze z Kremla, która wjechała na czołgach wraz z Armią Czerwoną.

Biskupa Kaczmarka i pana Danilewicza poddano straszliwym torturom, śledztwo prowadzono bez najmniejszej litości, a zresztą do tych zadań urzędy bezpieczeństwa dobierały sobie bezwzględnych sadystów. Przez ponad dwa i pół roku biskup był izolowany od świata, ani rodzina, ani kuria nie miały z nim kontaktów. Przesłuchiwano go na sesjach tortur trwających do 30-40 godzin, a znęcano się nad nim fizycznie i psychicznie. Wielokrotnie go bito, utracił 19 zębów. Na pytania musiał odpowiadać stojąc we własnych odchodach, gdyż odmawiano mu toalety i pozbawiano go snu. Godzinami świecono mu żarówką w oczy, polewano go wodą. Tracił powoli wzrok i słuch, pojawiały się halucynacje. Poniżano go i straszono śmiercią, wypróbowując na nim zastrzyki stosowane podczas tortur w ZSRR. Wycieńczony, zapadł na szkorbut.

W stanie prawie agonalnym, półprzytomny, po przeszło dwóch latach tej męczarni podpisał w końcu „zeznania”, wtedy odbył się „proces” i półprzytomny biskup odczytał z maszynopisu wymuszone na nim „zeznania”. Biskup „przyznawał” się do rzeczy niepopełnionych jak do usiłowania obalenia... przemocą ustroju PRL-u (!), do organizowania... siatki wywiadowczej imperializmu amerykańskiego i Watykanu, do uprawiania propagandy wojennej, czyli do popierania nastrojów wiodących do nowej wojny (na pewno z Krajem Rad!), a wreszcie do przyjmowania od zagranicznych ośrodków szpiegowskich pieniędzy w walucie obcej i spekulowania nimi na czarnym rynku! Prymas Wyszyński protestował daremnie przeciwko aresztowaniu i procesowi biskupa.
Ten stek bzdur – wymuszonych torturami trwającymi ponad dwa lata – ksiądz biskup Kaczmarek odczytał niewyraźnie (utracił przecież prawie dwadzieścia zębów!) i jakby oderwany od rzeczywistości. Zabito w nim wolę, być może „przyznał” się, by ratować rodzinę i diecezję od gorszych represji? Nie wiemy czym jeszcze straszono biskupa podczas tych seansów nienawiści. Nadzorował je osobiście Jakub Berman, zwany „do-bermanem Stalina”, ponieważ sprawa dotyczyła „pogromu” kieleckiego, w czym maczały palce służby NKWD. W „Polsce zgwałconej” S. Mikołajczyk nazwał Bermana „złowrogim wodzem tajnego superrządu w Polsce” (str. 133), co odpowiada prawdzie. Berman ingerował nieraz w treść oskarżeń np. przeciwko Pużakowi, Doboszyńskiemu i biskupowi Kaczmarkowi.

NKWD zamierzała skompromitować naród polski w opinii międzynarodowej, aby nikt na świecie nie protestował przeciwko sowietyzacji Polski. Komunistyczny rząd PRL-u odrzucił wniosek PSL-u o wysłanie do Kielc komisji KRN do zbadania sprawy. A kiedy PSL potępiło pogrom kielecki, cenzura zdjęła tekst rezolucji, co umożliwiło reżimowi atakować PSL pod pretekstem, że PSL milczy, czyli... popiera sprawców pogromu. Gomułka nawet oskarżył PSL o dokonanie pogromu! A Osóbka-Morawski oskarżył kardynała Hlonda o... podżeganie do morderstw (!?).

Od kul zginęło 40 Żydów, strzelali żołnierze „pod komendą ruskiego pułkownika” jak czytamy w książce Mikołajczyka (idem, str.135), ale winą za mord obarczono mieszkańców Kielc. Warto zajrzeć do „Polski zgwałconej”, by zapoznać się z całą relacją Autora, który pisze dalej: „...ci, co przeżyli masakrę przesłali prawdziwe informacje do prasy zagranicznej. Dlatego aresztowano majora Sobczyńskiego i Gwiazdowicza, komendanta milicji, lecz zwolniono ich po kilku tygodniach. Odbył się tylko mały proces i niektórych cywilów skazano za udział w pogromie. Dopiero w pięć miesięcy później kilku członków milicji i bezpieczeństwa – porucznik Badliński, Dagorski, Sadek i Krawczyk – zostali uznani winnymi „zaniedbania w służbie”, ale nie mordowania.
Major Sobczyński i Gwiazdowicz nie zostali nigdy postawieni przed sąd (idem, str. 136). Reżim PRL-u nadal utrwalał wersję pogromu jako wybuchu antysemityzmu, narracja ta pokutuje niestety do dziś, choć „pogrom zainspirowały organy bezpieczeństwa, by skompromitować polskie społeczeństwo” (Wojciech Roszkowski, Historia Polski 1914-1990”, W-wa, PWN 1991, str.165).
Biskup Kaczmarek – próbując dojść do prawdy – stracił zdrowie i życie. Był lżony przez peerelowską prasę, zwłaszcza przez Tadeusza Mazowieckiego, który był wtedy naczelnym „Wrocławskiego Tygodnika Katolików” (gadzinówki popieranej przez generała Sierowa), a dziś niektórzy politycy zamierzali wystawić Mazowieckiemu pomnik jako... kombatantowi demokracji! Biskupa skazano na 12 lat za prowadzenie antypaństwowego i antyludowego (!) ośrodka, usiłowanie obalenia ustroju PRL czy kolaborację z Niemcami, co było wierutnym kłamstwem. Biskup był w Chrześcijańskiej Unii Oporu i wspierał Armię Krajową jako ich duchowy brat i żołnierz w sutannie. Po dwuletnich torturach był w tak ciężkim stanie, że w 1955 r. udzielono mu półrocznego zwolnienia z odbywania kary. Wyszedł siwy i schorowany. Umieszczono go w klasztorze w Rywałdzie Królewskim, a - mimo umorzenia mu sprawy – nękano go kalumniami w różnych publikacjach, a w 1959 r. reżim domagał się usunięcia go z episkopatu. Episkopat, a także papież, odmówił temu żądaniu.

Tymczasem organizm, wyczerpany torturami, nie wytrzymał i biskup zmarł 26 sierpnia 1963 roku w wieku zaledwie 68 lat. Odbywała się wtedy konferencja biskupów, ale na pogrzebie widziano Karola Wojtyłę. Bp Kaczmarka pochowano w katedrze kieleckiej, a podczas mowy pogrzebowej biskup Ignacy Świrski stwierdził, że w dziejach polskiego Kościoła nie było postaci bardziej tragicznej. W 1990 r. biskup Kaczmarek został uniewinniony i zrehabilitowany, w rok później ulicę Marcelego Nowotki w Kielcach przemianowano na ulicę Czesława Kaczmarka. A w 2007 r. prezydent Lech Kaczyński za wybitne zasługi dla niepodległości RP, za działalność duszpasterską i charytatywną, przyznał Mu Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski. Kiedy jednak oficjalnie polskie władze zdejmą z narodu odpowiedzialność za pogrom dokonany przez stalinowskie służby?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia