Adolf Eichmann przed egzekucją: "Byłem zwykłym urzędnikiem"

Sylwia Alak
Adolf Eichmann do końca przekonywał, że był tylko „zwykłym urzędnikiem” w machinie śmierci. Izrael opublikował właśnie rękopis nazisty - tuż przed egzekucją prosił prezydenta o łaskę. - Nie byłem odpowiedzialnym liderem i nie czuję się winny - napisał zbrodniarz wojenny

Proces Adolfa Eichmanna w Jerozolimie wzbudził zainteresowanie przewyższające wszelkie oczekiwania. Do nowo wybudowanego Domu Ludowego mogącego pomieścić 750 widzów w 1961 roku zjeżdżali się dziennikarze z całego świata. Minęło 56 lat. Dopiero teraz Izrael zdecydował się upublicznić listowną prośbę Eichmanna o ułaskawianie, jak relacjonuje „ The Guardian”. Za swoje zbrodnicze działania w czasie II wojny światowej skazano go 2 dni po tym, jak napisał ten list. Linia obrony Eichmanna była prosta. Izraelski sąd miał przeceniać jego rolę w realizacji zbrodniczego planu Adolfa Hitlera.

Obersturmbannführer SS organizował i nadzorował wywózki Żydów do gett i obozów śmierci. Zwykły biurokrata stał się ,,mordercą zza biurka.” Na mocy ustaleń konferencji w Wannsee, odbywającej się w 1942 roku życie stracić życie miało 11 milionów europejskich Żydów. Dzięki szefowi Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy od kul, w komorach gazowych, z głodu, czy z przemęczania zmarło sześć milionów Żydów. Izraelski prezydent Re’uwen Riwlin podczas uroczystości z okazji Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu opublikował nigdy wcześniej niepublikowany list. Eichmann wysłał go do ówczesnego prezydenta Jicchaka Ben Cewiego.

- Trzeba wyraźnie oddzielić liderów politycznych, zdolnych do podejmowania własnych decyzji i odpowiedzialnych za nie, od ludzi takich jak ja. Ja byłem jedynie narzędziem w ich rękach - tłumaczył nazista. - Nie byłem odpowiedzialnym przywódcą, a więc nie czuję się winny. Nie jestem w stanie zgodzić się z orzeczeniem sądu. Proszę Pana, Panie Prezydencie, aby skorzystał Pan z prawa udzielania łaski. Ufam, że kara śmierci nie zostanie wykonana - dowiadujemy się z jego pisma.

List podpisano i opatrzono datą: “Adolf Eichmann w Jerozolimie, 29 maja 1962 roku.” Powieszono go około północy w dniu 31 maja 1962 roku. Eichmann, jeden z głównych organizatorów Holokaustu, uciekł po II wojnie światowej z obozu dla jeńców wojennych, w 1950 roku udał się do stolicy Argentyny. Dziś już wiemy, że nie byłoby to możliwe bez pomagającej nazistom organizacji ODESSA oraz samemu Watykanowi.

Zbrodniarz przybrał nowe nazwisko - Ricardo Klement, zatrudnił się na farmie kurcząt, następnie w fabryce samochodów, wybudował dom i ściągnął swoją rodzinę. Spokój nazisty zburzyła wizyta agentów Mossadu, w maju 1960 roku. Najlepsi agenci zostali postawieni przed zadaniem schwytania zbrodniarza i doprowadzenia go przed sąd w Izraelu. Przygotowali zasadzkę i uprowadzili Eichmanna. 20 maja 1960 roku Eichmann opuścił Argentynę na zawsze.

Ubrany w mundur żydowski - który jak na ironię - bardzo przypadł mu do gustu, oszołomiony podanymi mu farmaceutykami został zapakowany wraz z agentami Mossadu do samolotu linii EL AL, wiozącego ministra spraw zagranicznych Izraela, który wracał z oficjalnej wizyty z Argentyny. Argentyna nie miała podpisanej z Izraelem umowy o ekstradycji, dlatego Izrael zdecydował się spektakularną akcję porwania zbrodniarza. Cała operacja była bardzo niebezpieczna.

Choćby jedna nieprzemyślana decyzja mogła skazać całą misję na niepowodzenie. Rodzina, byli partyjni koledzy Eichmanna w każdej chwili mogli wszcząć poszukiwania. Jakikolwiek świadek zdarzeń mógł zauważyć coś podejrzanego. Brawurowa akcja porwania zakończyła się jednak zgodnie z oczekiwaniami w Tel Awiwie.

Udana akcja służb bezpieczeństwa napawała dumą państwo żydowskie. Nikt oczywiście nie wspominał, że kryjówka Eichmanna była dobrze znana Mossadowi już dwa lata wcześniej, ale nie było wtedy zgody na jego schwytanie. Postawienie Eichmanna przed sądem w Izraelu miało być doniosłym momentem w historii tego kraju.

- W pierwszych latach po wojnie, Izraelczycy byli zajęci budową niezależnego państwa. Społeczeństwo nie chciało pamiętać o tych strasznych wydarzeniach. Proces Eichmanna przerwał tamę milczenia. Fakt, że młode państwo żydowskie było w stanie pojmać nazistowskiego mordercę, zapewniło ocalałym z Holokaustu podstawowe poczucie bezpieczeństwa - mówił Riwlin.

Obalając argumenty Eichmanna Riwlin dodał: -Tym, którzy ucierpieli z powodu słabości Eichmanna, nikt nie udzielił łaski. Izrael i jego sojusznicy wciąż wykorzystują swoje kontakty i wpływy na całym świecie, by znaleźć odpowiedzialnych za Holokaust. Nie ma przy tym znaczenia fakt, że większość sprawców znajduje się już w bardzo podeszłym wieku.

Niedawno centrum Simona Wiesenthala - nazwane na cześć słynnego łowcy nazistów - sporządziło listę dziesięciu nazistów, których tropem pójdą teraz śledczy w 2016 roku. Dziesięciu kolejnych już w tym roku stanie przed sądem. Wśród nich jest Helma Kissner, która służyła przez cztery miesiące w 1944 roku jako radiotelegrafista w obozie zagłady w Auschwitz. Efraim Zuroff, dyrektor jerozolimskiego centrum przyznał, że wciąż ściga każdego pozostałego przy życiu sprawcę. - Jesteśmy to winni ofiarom - przekonuje.

- Upływ czasu w żaden sposób nie umniejsza winy zabójców. Sędziwy wiek nie może chronić osób, które popełniły tak odrażające zbrodnie - przyznał w rozmowie z AFP. Jego zdaniem proces ma wysłać mocny sygnał - Holokaust nie może być zapomniany.

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia