Bohema międzywojennej Warszawy bawiła się w najlepszych nocnych klubach, restauracjach i hotelach ówczesnej stolicy. Na stołach nie mogło zabraknąć kawioru, a francuski szampan lał się litrami. Do tego przygrywały słynne rosyjskie orkiestry, a piękne panie paradowały w ekstrawaganckich sukienkach. Nic dziwnego, skoro w gronie przyjaciół spotykali się tam oficerowie wojska, kluczowi posłowie czy gwiazdy kina.
Prym, wśród restauracji tamtych lat, wiodła oczywiście Adria. Lokal stworzony z niezwykłym rozmachem posiadał m. in. obrotowy parkiet i salę dla półtora tysiąca gości. - _Właściciel lokalu, Franciszek Moszkowicz wyłożył na Adrię ogromne pieniądze. Lokal przyciągał klientów z najwyższej półki swoim wystrojem i świetnymi orkiestrami (m.in. Petersburskiego - przyp. red.) _– mówiła nam Agnieszka Trempkowska z Towarzystwa Przyjaciół Warszawy.
Zapraszano tam słynne orkiestry, a po drugiej stronie siedzieli nie mniej słynni – Eugeniusz Bodo (amant filmowy), mjr Edward Czuruk (zastępca komendanta miasta) czy Stanisław Car (marszałek sejmu). Takie towarzystwo pojawiało się na kolejnych sylwestrach i Balach Karnawałowych organizowanych w latach 30. W ostatni dzień roku 1938, gdy „w powietrzu wisiała wojna” elita Warszawy bawiła się w najlepsze. Szczególnie wysocy rangą wojskowi spodziewali się, że może to być ich ostatnia zabawa w takim gronie. Mieli rację, Adria zniszczona w trakcie wojny nigdy nie odzyskała dawnej świetności.
W międzywojniu w Hotelu Europejskim organizowano Bal Staropolski oraz Bal Mody, na które schodziła się śmietanka dawnej Warszawy. Przy suto zastawionych stołach siedzieli: Nina Andrycz, Hanka Ordonówna czy Stanisław Witkiewicz. Patronat nad balami obejmowała marszałkowa Aleksandra Piłsudska, a dodatkową atrakcją były nietypowe - często ekstrawaganckie - kreacje uczestników.
Nie tylko Adria i Europejski stały się symbolami wystawnej życia warszawskiej burżuazji. Wielkie bale odbywały się w Hotelu Bristol, „Cafe Clubie” czy kabarecie literackim „Femina”. Tradycyjne przyjęcie organizowali także wojskowi w „Domu Żołnierza” czy „Oficerskim Yacht-Klubie” oraz największa na święcie organizacja dobroczynna - Związek Młodzieży Chrześcijańskiej „YMCA.” Ponadto w Pałacu Brühla swój bal urządzało Ministerstwo Spraw Zagranicznych, którego gospodynią była tam żona ministra Józefa Becka - Jadwiga, która dbała o odpowiednie menu, program imprezy i wystrój wnętrz.
Najważniejszy bal w Warszawie organizował sam Prezydent RP - Ignacy Mościcki. Przyjęcia odbywały się na Zamku Królewskim. Salę Bankietową wypełniały stoły z popisowymi daniami kuchni polskiej. Do stołów podawali kelnerzy w strojach z epoki króla Stanisława Augusta. Do rana bawili się ministrowie, ambasadorowie, a nawet nuncjusz apostolski.
Wszystkie te imprezy zakończyły się wraz ze strzałami na Westerplatte, 1 września 1939 roku.
Wielkie bale powojennej Warszawy. Dla władzy i dla ludu
Po wojnie karnawał, jak każde inne duże wydarzenie został zawłaszczony przez władze PRL. Słynne stały się bale na Politechnice Warszawskiej, gdzie „zwyczajni ludzie”, „przodownicy pracy” mogli wirować na parkiecie wraz z funkcjonariuszami partyjnymi. Józef Cyrankiewicz, wieloletni premier, czule obejmował aktywistkę ze Związku Młodzieży Polskiej, a podczas innych obchodów jeden z liderów PZPR Edward Ochab tańczył z młodą traktorzystką. W tle brzmiała muzyka ludowa, a na stołach tradycyjnie – wódka, choć nie brakowało też importowanych win czy szampana.
Wielkie bale odbywały się także w Pałacu Kultury i Nauki. Swoją imprezę organizował tam również Naczelny Komitet Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Jedna z najdziwniejszych imprez odbyła się jednak... na dworcu kolejowym.
W 1963 roku otwarto pierwszy podziemny dworzec w Polsce – Warszawa Śródmieście. Poza huczną inauguracją, zaplanowaną na koniec września, władza postanowiła zrobić przyjęcie dla ludu. Wielki miejski Sylwester przygotowano na peronach stacji PKP Warszawa Śródmieście. Impreza w rytmie twista trwała do białego rana i została uwieczniona przez operatorów Polskiej Kroniki Filmowej. "Regulamin służbowy PKP takich czynności nie przewiduje. A szkoda, bo chciałoby się" - mówi lektor. Po chwilę dodaje: "Tu stacja Warszawa - Twist".
mm