„Biały orzeł na czerwonym polu i czapki rogate: to Polacy!”. Defilada w Paryżu z okazji zwycięstwa w I wojnie światowej

Bogdan Nowak
ze zbiorów autora tekstu
W I wojnie światowej wzięły udział aż 33 państwa (1,5 mld ludności). W wyniku działań wojennych zabito 10 mln osób, a ok. 20 mln odniosło rany. Walki zakończyły się zwycięstwem państw ententy (Wielka Brytania, Francja, Rosja, Włochy, USA i in.). I wojna światowa zakończyła się w listopadzie 1918 r. Upragnione, wyczekiwane od lat zwycięstwo uczczono podczas wielkiej parady, która 14 lipca 1919 r. odbyła się w Paryżu (podobną zaplanowano pięć dni później w Londynie).

To było niezwykłe przedsięwzięcie. Defilada rozpoczęła się o godz. 8. Najpierw usłyszano huk dział, a następnie pod łukiem tryumfalnym przemaszerowały oddziały sprzymierzonych wojsk. Na ich czele szli: marszałek Ferdynand Foch oraz marszałek Joseph Joffre.

Widok wyciskający łzy

„Nagle (…) wśród nieprzerwanych okrzyków zabrzmiały jakieś dźwięki jaśniejsze jeszcze, szczególnie radosne, z bliskiego serca, tak się wybijające, jak czasem przenikliwe dzwonki srebrne wśród mosiężnych. Czyżby nagle już Francuzi? — pytał retorycznie w swoich zapiskach Stanisław Stroński, w latach 1918—1919 członek Komitetu Narodowego Polskiego w Paryżu. „Nie, to biały orzeł na czerwonym polu i czapki rogate: to Polacy!”.

Podczas defilady można było zobaczyć nie tylko tysiące dziarskich, umundurowanych wojaków, armaty oraz czołgi. Obok szli także inwalidzi i ranni, weterani licznych bitew: ludzie na wózkach, wspierający się na kulach, często pozbawieni rąk lub nóg. Z ówczesnych relacji wynika, iż był to widok poruszający, wyciskający łzy.

W defiladzie uczestniczyli nie tylko Francuzi i Anglicy. Pojawiły się też m.in. oddziały amerykańskie (na czele z generałem Johnem Pershingiem), belgijskie, portugalskie, serbskie i greckie. Nie zabrakło również Polaków. To właśnie na ich widok wzruszył się Stanisław Stroński.

Idą dalej w pole

„Burza oklasków się zerwała, tak się podniosły trybuny, tak się rozruszał tłum, tak zahuczało od okrzyków: Vive la Pologne!, że istotnie czuło się, iż rzesze francuskie witają Polaków niemal, jak zupełnie swoich (…)” — czytamy w dzienniku Strońskiego. „Mały zastęp polski szedł poważnie i w uroczystem niemal skupieniu. Inne wojska skończyły wojnę i wracają do domów. Nasze po wspólnych walkach na ziemi francuskiej i po przejściu w tym wielkim pochodzie narodów, w którym znów byli Polacy, a nie było Niemców, Austriaków i Moskali, idą dalej w pole daleko na Wschodzie i końca ich znoju nie widać (chodzi o wojnę polsko-bolszewicką, która rozpoczęła się w lutym 1919 r.)”.

Defilada... na targach staroci

W owej paradzie uczestniczyło ok. 200 naszych piechurów idących dziarskim krokiem. Mieli na sobie polskie mundury, nieśli broń oraz sztandar z polskim godłem. Na jednym z archiwalnych, francuskich filmów uwieczniono także wiwatujących na ich cześć mieszkańców Paryża. Nie tylko.

Zdjęcia z defilady wydano m.in. na francuskich pocztówkach. Można je teraz czasami kupić na targach staroci. Nam udało się nabyć kilka takich pamiątek w Zamościu (podczas giełdy kolekcjonerskiej).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Edukacja

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia