Bitwa, o której trzeba pamiętać

Jan Czyżewicz podczas październikowych obchodów rocznicy bitwy pod Lenino
Jan Czyżewicz podczas październikowych obchodów rocznicy bitwy pod Lenino Wojciech Alabrudziński/Gazeta Pomorska
Kolega zapytał: Janek, widzisz to piekło? My już swego kraju nie zobaczymy. W przeciągu dwóch dni żołnierze przeżyli 43 naloty

Włocławianin Jan Czyżewicz w 70. rocznicę walk, stoczonych na froncie wschodnim pod Lenino przez 1 Dywizję Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, wspomina tamte dramatyczne dni.

- Miałem wówczas 24 lata - mówi mieszkaniec naszego miasta. - Mimo upływu czasu od walki stoczonej na białoruskiej ziemi pod Lenino, wciąż tkwią w mojej pamięci przeżycia z tamtych lat. Do tytułowej i kolejnych walk byliśmy przygotowywani od 15 czerwca 1943 roku przez cały okres pobytu w obozie w Sielcach, choć wtedy nikt nie wiedział, gdzie i kiedy przyjdzie nam walczyć. Szkolenia były głównie teoretyczne. Z rzeczywistością wojenną mieliśmy do czynienia już podczas nocnych marszów na trasie od Wiążmy do Smoleńska. (...)

10 października 1943 r. podchorążowie Oficerskiej Szkoły Artylerii zostali awansowani do stopnia ogniomistrza i skierowani do jednostek na stanowiska dowódców plutonów. Władysław Tkacz, Henryk Gniady, Adolf Roszady i Jan Czyżewicz zostali skierowani do 2. pułku piechoty. (...) 11 października zamaskowali okopane działa, schrony dla obsługi dział i koni. Nastał oczekiwany 12 października 1943 roku.

- Z uwagi na mgłę, a przez to słabą widoczność, przesunięto w czasie przygotowanie artyleryjskie - wspomina Jan Czyżewicz. - Mamy rozpocząć strzelanie z dział po ukazaniu się w powietrzu serii rakiet z katiusz. Mgła powoli ustępowała. Słońce świeciło coraz jaśniej. Seria rakiet zwrócona w stronę nieprzyjaciela przeleciała nad naszym ugrupowaniem. Wszystkie działa jednocześnie rozpoczęły strzelanie wyznaczonych celów. Również moja bateria uczestniczyła w artyleryjskim przygotowaniu.

Przed atakiem na przedni skraj obrony wroga usytuowany na niewysokich wzgórzach oznakowanych 215,5 i 217,3 od Połzuch do Trygubowa, piechota musiała pokonać grząskie torfowisko o długości 600 m i rzekę Miereję. - Atak odbywał się w dwóch rzutach, gdy pierwszy opanowywał przedni skraj obrony wroga, a drugi zbliżał się do Mierei, nadleciała grupa niemieckich samolotów - mówi pan Jan.

- Obserwowałem je bez świadomości skali zagrożenia z ich strony. Kiedy zbombardowano także nasze stanowiska, stojący obok mnie Roszady odskoczył w jedną stronę, ja w drugą. Po ataku Adolf nie wracał. Kiedy rozejrzałem się po najbliższym otoczeniu poznałem jego nogi w butach z ostrogami, reszty ciała nie było. Bardzo przeżyłem śmierć mojego przyjaciela.

Przed wieczorem przyszedł do mnie Tkacz i powiedział: Janek, widzisz to piekło? Ty chcesz iść do Polski? My już swojego kraju nie zobaczymy! Tak jak Roszady zginiemy, dziś lub jutro na ruskiej ziemi!

W walkach pod Lenino w przeciągu tych dwóch dni żołnierze przeżyli 43 naloty lotnicze. W pierwszym dniu 20, w drugim - 23. Najmniejsza eskadra liczyła 7 bombowców, największa 50. W nocy doświadczono niesamowitego zdarzenia: były to następujące w pewnych odstępach czasu naloty, którym towarzyszył przeraźliwy gwizd. - Dowiedzieliśmy się w trakcie jednego z nich, że były to zrzuty pustych beczek mające wywołać w nas trwogę i przerażenie - wspomina Jan Czyżewicz.

1 Dywizja Piechoty pokonując wszelkie przeszkody: ostrzał z broni maszynowej, moździerzy, artylerii i lotnictwa opanowała teren w pasie swojego działania o długości 4 km w głąb Unii obrony wroga. Ponieważ sąsiednie dywizje radzieckie, z prawej 42 i z lewej 290, nie były w stanie zrobić tego samego, polskiej dywizji groziło okrążenie przez Niemców i z tego powodu jej dowódca wstrzymał dalsze natarcie. - Zbyt rzadko wspomina się, że polska dywizja stoczyła wówczas ciężką i zwycięską bitwę ze znacznie silniejszym wrogiem - twierdzi włocławianin.

Taki był początek drogi, której dalszy bieg pozostawał wielką niewiadomą. Mimo obaw szczęśliwy los pozwolił Władkowi, Henrykowi i Janowi dotrwać do 9 maja 1945 roku, czyli dnia ogłoszenia końca drugiej wojny światowej.

ERKA, Gazeta Pomorska

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia