Przed wybuchem powstania styczniowego, Jędrzejów należał do tych miast Kielecczyzny, gdzie doszło do jednych z większych wystąpień antyrosyjskich. Miało to związek z organizowanymi wiosną 1861 roku pielgrzymkami na uroczystości związane z błogosławionym Wincentym Kadłubkiem. „Podziałały pobudzająco na mieszkańców. Od tego momentu silniej poczęto manifestować uczucia patriotyczne” – pisał badacz dziejów powstania styczniowego profesor Wiesław Caban.
Do kolejnych wydarzeń w Jędrzejowie doszło jesienią 1861 roku. Zebrani na miejscowym targu urządzili nagonkę na jednego z kupców, którego okrzyknięto „rosyjskim szpiegiem”. Jak się jednak okazało w tym przypadku był to błąd, na szczęście podejrzany zdążył uciec. „Zresztą tego typu działania tłumu w Jędrzejowie powtórzyły się do czasu powstania jeszcze kilkukrotnie” – opisywał nastroje społeczne na ziemi jędrzejowskiej profesor Caban.
1863 rok na ziemi jędrzejowskiej
22 stycznia 1863 roku rozpoczęły się zbrojne zmagania o wolną i niepodległą Polskę. Jaki cel mieli powstańcy na ziemi jędrzejowskiej? Jednym z naczelnych zadań było opanowanie Jędrzejowa. W pamiętną styczniową noc na ziemi jędrzejowskiej panował niezwykły bałagan. Atakiem na miasto miał dowodzić Ignacy Dobrski. Pod jego przewodnictwem zebrało się około 200 spiskowców. „Nie podjęli ataku. Widocznie uznali, że stanowią zbyt małą siłę” – pisał profesor Wiesław Caban.
Wkrótce jednak Jędrzejów znalazł się w rękach powstańców. Rosjanie, obawiając się, że główne uderzenie zostanie przeprowadzane na Kielce, wycofali większość żołnierzy z miasta. 27 stycznia 1863 roku miało znajdować się w Jędrzejowie około 500 gotowych do walki Polaków pod dowództwem Apolinarego Kurowskiego. Kilka dni później powstańcy opuścili miasto udając się między innymi w stronę Wodzisławia. Niestety, ale początek zmagań z rosyjskim zaborcą nie przyniósł w regionie żadnych pozytywnych efektów politycznych oraz militarnych.
Krótka była historia oddziału właściciela wsi Tyniec niedaleko Jędrzejowa – wspomnianego wcześniej Apolinarego Kurowskiego, który został rozgromiony w bitwie niedaleko Miechowa.
Nie był to jednak koniec dramatycznych wydarzeń związanych z patriotyczną działalnością mieszkańców ziemi jędrzejowskiej. W lutym 1863 roku, po bitwie pod Staszowem, na tym terenie przebywał oddział pod dowództwem generała Mariana Langiewicza, który przez pewien okres czasu sprytnie wymykał się Rosjanom. Zasadniczym celem Langiewicza było połączenie z oddziałem pułkownika Antoniego Jeziorańskiego, który stacjonował niedaleko Małogoszcza. Po scaleniu liczyły one około 2,5 tysiąca powstańców. Rosjanie mieli jednak plan okrążenia, a następnie rozgromienia „buntowników”.
W Małogoszczu
Jak wspomina Walery Przyborowski, historyk i uczestnik powstania styczniowego oddziały polskie zostały w Małogoszczu przyjęte niezwykle uroczyście. „Uderzono w dzwony i w efektownej procesyi […] każdy ubiegał się o to, by przyjąć w swoim dom powstańca; zastawiono stoły na rynku, naznoszono żywności, goszczono czem chata bogata”. Marian Langiewicz wraz ze sztabem znalazł kwaterę na plebanii.
Jednak sielska atmosfera została wkrótce zakłócona. W Chęcinach przebywał już oddział znajdującego się na służbie rosyjskiej Polaka podpułkownika Włodzimierza Dobrowolskiego. „Poprosił 23 lutego do siebie Gołubowa z Jędrzejowa i z nim razem ułożył cały plan ataku. Ponieważ jednak szło o całkowite ich wytępienie [oddziału Langiewicza], a tego nie można było dokonać bez pułkownika Czengierego z Kielc” – pisał Przyborowski. W opracowaniu ataku na Małogoszcz wziął więc udział również Ksawery Czengiery – znany już Langiewiczowi między innymi z bitwy pod Świętym Krzyżem.
24 lutego rano powstańcy zostali zaalarmowani o nadchodzących Rosjanach. W mieście zapanował chaos. Ludzie zaczęli szukać schronienia. Walery Przyborowski opisuje interesującą sytuację, w której starsza kobieta-żebraczka biła dużym kijem mężczyzn krzycząc do nich, by ci zamiast stać i się przyglądać, stanęli do walki z zaborcą.
„Moskwa straszliwie miotała ogniem”
Siły nieprzyjaciele otoczyły i zaskoczyły powstańców. „[…] Napad Moskali był tak niespodziewany, że jedynie dziełem Opatrzności nazwać można, iżeśmy ocaleli i przypisać to szczególnej odwadze żołnierza naszego” – wspominał bitwę pod Małogoszczem, Antoni Jeziorański, jeden z powstańczych dowódców.
Uderzenie nastąpiło od trzech stron. Około godziny 11 zaatakowano samo miasto. Gołubow napotkał tam jednak bardzo silny i długotrwały opór ze strony powstańców. „Okazywali oni tutaj wiele bohaterstwa, a panna [Anna] Pustowójtówna na kasztanowatym koniu uganiała śród kul i uciekających płazem pałasza napędzała do walki” – pisał historyk powstania styczniowego.
Bitwa trwała pięć godzin. Siły rosyjskie, które ostatecznie osaczyły powstańców liczyły 2000 żołnierzy i cztery działa, podzielone na trzy pododdziały dowodzone przez majora Gołubowa, pułkownika Czengierego i podpułkownika Włodzimierza Dobrowolskiego. Miały one znaczną przewagę w uzbrojeniu.
Generał Marian Langiewicz tak opisywał tamte wydarzenia: „[…] Zrobiłem marsz ku Kielcom, następnie poszedłem do Małogoszcza celem połączenia z sobą sił Antoniego Jeziorańskiego. […] Moskwa na gwałt koncentrowała swoje siły z Radomia, Kielc i z Miechowskiego. Dnia 24 bieżącego miesiąca pod dowództwem pułkownika Dobrowolskiego zaatakowała nas Moskwa w liczbie 3000 ludzi z 6 działami, trzema kolumnami od strony Chęcin, Jędrzejowa i Łapuszyna (Łopuszna). Miasto przydatne do obrony nie było, zająłem pozycję na trzech wzgórzach. […] Moskwa straszliwie miotała ogniem.” – wspominał Langiewicz. Po stronie polskiej w bitwie wzięło udział prawdopodobnie około 2600 powstańców.
Rosyjski zaborca był jednak zbyt pewny siebie. Jeszcze przed bitwą przypisał sobie wygraną i całkowite rozbicie powstańców. Jak podkreślił Walery Przyborowski, Langiewicza do opuszczenia miasta zmusił przede wszystkim rozprzestrzeniający się pożar oraz brak amunicji. Odwrót wykonano „bardzo pośpiesznie i bezbłędnie, śród gradu pocisków” – pisał Walery Przyborowski. Ostatecznie Marianowi Langiewiczowi udało się wyprowadzić z okrążenia swoich podkomendnych. Za powstańcami wyruszył pościg, który próbował po raz kolejny nieskutecznie ich osaczyć.
Małogoska tragedia
Rosjanie nie okazywali rannym litości. Według wspomnień Antoniego Jeziorańskiego dobili ich około 50. Doktor Cezary Jastrzębski pisał: „Stosy poległych usłały małogoskie pole. Nie wiadomo jednak dokładnie, ilu ludzi zginęło w tym krwawym starciu. Jeśli wziąć pod uwagę informacje na tablicy napisowej na cmentarzu w Małogoszczu, to zginęło 175 powstańców, choć burmistrz miasta wspominał o 160 pochowanych w bratniej mogile na cmentarzu parafialnym w Małogoszczu”.
Zaborcy nie oszczędzili także samego miasta, które zostało niemal doszczętnie spalone. Pożar, który wybuchł w trakcie bitwy niemal doszczętnie strawił małogoski rynek. Z 240 domów mieszkalnych zachowało się jedynie 53. Wielu mieszkańców zamordowano, innym zagrabiono majątek. Za tłumienie powstania wyróżniony został burmistrz Małogoszcza Wojciech Słabowski. Jednocześnie Rosjanie rozpuszczali plotki o tym, że polskie oddziały „liczące 5 tysięcy osób” zostały całkowicie rozbite. Ich resztki miały już tylko uciekać po wsiach w poszukiwaniu pomocy i błagając o żywność. Mimo tragedii, mieszkańcy ziemi jędrzejowskiej angażowali w działalność konspiracyjną i partyzancką aż do upadku powstania.
Wydarzenia z 24 lutego 1863 roku stały się inspiracją m.in. dla Stefana Żeromskiego, który opisuje losy powstańców w powieści „Wierna rzeka”. Jej tytuł nawiązuje do rzeki Łośny (Łososiny) – dzisiejszej Wiernej Rzeki przepływającej niedaleko Małogoszcza. Natomiast postać walczącego po stronie Rosjan podpułkownika Dobrowolskiego stała się pierwowzorem brutalnego rotmistrza Jana Dobrowolskiego z filmu „Szwadron” w reżyserii Juliusza Machulskiego. Bitwę pod Małogoszczem przedstawiono również na wielu obrazach czy kartach pocztowych.
Wiemy ile osób zginęło w powodzi
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?