O fakcie tym traktuje wydana właśnie książka pt. "Historia obrony figury Matki Boskiej w Waplewie Wielkim autorstwa Łukasza Merchuta, znanego społecznika i radnego powiatowego. W najbliższy piątek, 7 stycznia, w kościele parafialnym w Waplewie, o godz. 17, odbędzie się spotkanie promujące dzieło, w trakcie którego będzie również okazja do spotkania z żyjącymi jeszcze uczestniczkami dramatycznych wydarzeń sprzed blisko 44 (jakże symboliczna to liczba) lat.
O tym, co się wówczas działo opowiedział nam Łukasz Merchut.
- Na przełomie września i października 1978 roku staraniem księży miejscowej parafii na postumencie stojącym w Waplewie umieszczono nową, ufundowana przez mieszkańców, figurę Matki Bożej, która zastąpiła zniszczoną figurę, pochodzącą z drugiej połowy XIX wieku. Władze komunistyczne uznały, ze jest to dobry pretekst do pozbycia się "religianckiego symbolu" z miejscowości, bądź przynajmniej przeniesienia go w inne, mniej eksponowane miejsce - przy kościele. "Argumentowano", że stojąca na skrzyżowaniu figura stanowi "zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego" - mówi mieszkaniec Waplewa.
Słowa od czynów, przynajmniej w tej sprawie, dzielił bardzo krótki czas. Wkrótce w Waplewie pojawił się potężny dźwig, który miał usunąć figurę ze skrzyżowania.
- Gdy zobaczyły to mieszkanki wsi, otoczyły figurę pierścieniem. Matki Bożej broniło przynajmniej trzydzieści pań. Trzy z nich wspięły się na dźwig i uniemożliwiły dalszą "pracę" załodze pojazdu - relacjonuje Łukasz Merchut.
Jak opowiada historyk, panie strzegły figurę przez następne dwa tygodnie, aż do wyboru kardynała Karola Wojtyły na papieża.
- Gdy Polak objął Stolicę Piotrową, w Waplewie wszyscy uznali, że teraz to komuniści Matki Bożej będą bali się ruszyć - kończy opowieść nasz rozmówca.