Julien Bryan, adwokat Warszawy

Julien Bryan i 12-letnia Kazimiera Mika, jedna z bohaterek jego zdjęć, którą odnalazł po wojnie
Julien Bryan i 12-letnia Kazimiera Mika, jedna z bohaterek jego zdjęć, którą odnalazł po wojnie Wikimedia Commons
- Polacy, gdyby Spartanie odżyli, pochyliliby przed wami czoło. Naród taki nie może być zwyciężony - mówił

Jest rok 1916. 17-letni Julien Bryan wstępuje do amerykańskiej służby polowej przy armii francuskiej. Trwa pierwsza wojna światowa. Na froncie zostaje kierowcą karetki, na własne oczy widzi piekło walk pod Verdun czy Argonne. Ma dziennikarski dryg, będąc w epicentrum wojennego piekła, prowadzi pamiętnik, który opublikuje po powrocie do Stanów Zjednoczonych.

Książka pod tytułem "464 Ambulans", którą wzbogacił własnymi zdjęciami, pozwala mu zaistnieć w nowojorskim światku dziennikarskim. Inaczej niż jego kolega po piórze, Erich Maria Remarque, obiektywnie i bez emocji relacjonuje codzienne frontowe życie. Nie ocenia - składa relację.

Kierunek - Europa

Chłopiec z siekierą to Albert Turowski, po wojnie został aktorem filmowym
Chłopiec z siekierą to Albert Turowski, po wojnie został aktorem filmowym Julien Bryan

Julien Bryan na ulicach Warszawy we wrześniu 1939 roku
(fot. Julien Bryan)

Dwadzieścia lat później, kiedy znów na europejskim kontynencie stanie oko w oko z okrucieństwem wojny, nie będzie potrafił chłodno relacjonować wydarzeń. Stanie się adwokatem pogwałconej strony i opowie światu o piekle września 1939 roku. O tragedii oblężonej Warszawy powie "To miasto przetrwało najgorszą w nowożytnej historii masakrę".

Jest ciekawy świata, po powrocie z Francji ukończył studia na Uniwersytecie w Princeton. Był także w seminarium teologicznym, nie został jednak - jak jego ojciec - pastorem. Chciał poznać inną perspektywę, odmienną od tej, którą oglądał jako obywatel kraju kroczącego na pozycję światowego hegemona. Chce zobaczyć inny świat.

Wybrał dla Amerykanów rzadki kierunek - Europę Wschodnią. Od 1933 do 1939 roku przebywał m.in. w Gruzji, Związku Radzieckim, Niemczech i Polsce.

W każdym z krajów, które odwiedzał, sumiennie wypełniał swój reporterski obowiązek: pisał, fotografował, kręcił filmy dokumentalne. Zarabiał prowadząc warsztaty fotograficzne oraz sprzedając swoje dokumenty amerykańskim studiom. Jego filmy wyróżniała wrażliwość i przenikliwa obserwacja życia zwykłych ludzi. Tego szukał w szaleńczych i karkołomnych podróżach. Zanim trafił do Polski dokumentował codzienne życie nazistowskich Niemiec: wiece partyjne, marsze, efekty antyżydowskiej propagandy i działalność przywódców hitlerowskich Niemiec.

Ulice Warszawy oświetlał jeden wielki pożar

Kolorowe zdjęcie szpitala położniczy na Żelaznej w Warszawie
Kolorowe zdjęcie szpitala położniczy na Żelaznej w Warszawie Julien Bryan

Chłopiec z siekierą to Albert Turowski, po wojnie został aktorem filmowym
(fot. Julien Bryan)

"1 września wsiadłem do pociągu relacji Bukareszt - Warszawa. Nie przeczuwałem niczego złego, byłem przecież obywatelem Stanów Zjednoczonych. Jak bardzo się myliłem" pisał w pamiętnikach z września 1939 roku. Nie mógł się spodziewać, że ta podróż uczyni go jednym z najsłynniejszych dokumentalistów i naocznym świadkiem największej tragedii XX wieku.

Dokładnie tego samego dnia, w którym Bryan opuszczał Bukareszt, zaczął się ostrzał Westerplatte. W Berlinie Hitler mówił: "Nie będę prowadził wojny przeciwko kobietom ani dzieciom. Rozkazałem moim siłom powietrznym atakować jedynie obiekty militarne".

W tym momencie bomby w odległości kilkudziesięciu metrów spadały obok pociągu, którym jechał Bryan. Zanim dojechał do Warszawy, minęło siedem dni. "Każdego dnia na miasto spadało około 20 tysięcy pocisków. Ile z nich trafiło w cele militarne? Pytał później retorycznie Bryan."

Do Warszawy przyjechał ostatnim kursującym we wrześniu 1939 roku pociągiem, był 7 września, a stolica Polski stała w ogniu. Miał ze sobą jedynie aparat marki Leica, kamerę Bell & Howell i 6000 metrów prototypu filmu pozwalającego na wykonywanie kolorowych zdjęć. Jakie wrażenie zrobiła na nim wrześniowa Warszawa? "Nocą ulice oświetlał jeden wielki pożar" wspominał.

Starzyński prosił go by wyjechał żywy

Okładka magazynu "Life" z 10 października 1939 roku
Okładka magazynu "Life" z 10 października 1939 roku

Kolorowe zdjęcie szpitala położniczy na Żelaznej w Warszawie
(fot. Julien Bryan)

Przy pomocy amerykańskiej ambasady skontaktował się z prezydentem Warszawy Stefanem Starzyńskim. Kiedy po raz pierwszy wszedł do jego gabinetu, w radiu emitowano właśnie przemówienie Hitlera. Starzyński był zdruzgotany i dziwił się, że w cywilizowanych czasach, ktoś aż tak pozbawiony skrupułów, może rządzić europejskim państwem.

W rozmowie ze Starzyńskim zgłosił gotowość relacjonowania dramatu bombardowanej Warszawy. Prezydent zaopatrzył go w samochód oraz tłumacza i przewodnika w jednej osobie Stefana Radlińskiego, który miał pomóc w przemieszczaniu się po Warszawie. "Musi pan wyjechać z Polski żywy. To ważne, żeby opowiedział pan światu, co uczynili nam Niemcy" - powiedział później Starzyński.

W stolicy Polski przebywał dwa tygodnie, do 21 września. W tym czasie wykonał ponad setkę zdjęć i nagrał 5000 metrów taśmy filmowej dokumentującej oblężenia Warszawy i bombardowanie miasta przez Luftwaffe.

Według dostępnych informacji, był jedynym zagranicznym dziennikarzem przebywającym w tym czasie w Warszawie. Mieszkał w piwnicy ambasady USA, na której dachu rozwinięta była amerykańska flaga. Miała chronić budynek przed niemieckim bombardowaniem.

Roosevelt nie chciał go słuchać

Za pośrednictwem Polskiego Radia wystosował apel do prezydenta Stanów Zjednoczonych Franklina Delano Roosevelta, w którym wzywał go do udzielenia pomocy mieszkańcom Warszawy.

"Panie prezydencie Roosevelt i narodzie amerykański. Posłuchajcie mojej historii. Mówię z oblężonego miasta Warszawy z Polski. Nazywam się Julien Bryan. Przez cały czas byliśmy odcięci od jakiejkolwiek komunikacji ze światem zewnętrznym, a teraz mam okazję, aby przesłać wiadomość do Ameryki. Mogę i muszę mówić dziś wieczorem na antenie w imieniu narody polskiego, aby powiedzieć wszystkim w Ameryce, także Panu, Prezydencie Roosevelt, co się z nami tutaj stało i że znajduje się tutaj 35 milionów niewinnych Polaków. Ameryka musi działać. Musi pomóc. Musi domagać się powstrzymania tej najbardziej przerażającej rzezi naszych czasów. 130 milionów Amerykanów, prosimy was w imieniu przyzwoitości, sprawiedliwości i wartości chrześcijańskich, abyście przybyli z pomocą temu jakże dzielnemu narodowi polskiemu. Żegnajcie i pamiętajcie - nie lękajmy się. Pomóżcie Polsce".

Przemówienie rozsławiło go, niestety tylko w oblężonym mieście. Warszawiacy dziękowali mu i pytali dlaczego ich sojusznicy nas zostawili? Bryan nie potrafił im odpowiedzieć. Zdawał sobie natomiast sprawę, że szczery opis dramatu Warszawy przysporzy mu kłopotów. Niestety, miał rację. Chciał jednak powiedzieć całą prawdę.

"Wojnę widziałem i wojny nienawidzę. Nie chcę aby Stany Zjednoczone musiały w niej brać udział. Nie mogę jednak prosić każdego z Amerykanów, by pozostał neutralny w swoich poglądach". Takimi słowami Roosevelt odniósł się do dramatycznego apelu rodaka i przekreślił nadzieje Polaków.

Kolorowe magazyny, Carnege Hall i Oscary

Okładka magazynu "Life" z 10 października 1939 roku

Bryan wyjechał z Warszawy 21 września po ogłoszeniu przez Niemcy zawieszenia broni. Tego dnia stolicę Polski opuścili członkowie Korpusu Dyplomatycznego wszystkich neutralnych krajów. Bryanowi szczęśliwie udało się przemycić zebrane materiały w bagażach amerykańskich oficjeli.

Do Nowego Jorku wrócił jesienią 1939 roku. 10 października magazyn "Life" opublikował składający się z 15 zdjęć fotoreportaż z oblężonej Warszawy.

Okładka tego numeru przedstawiała żołnierkę z podpisem "War and Fashion" co najlepiej świadczy o poziomie świadomości Amerykanów na temat horroru, jaki dział się w Polsce. Później jeszcze Bryanowi udało się opublikować te zdjęcia w magazynie "Look".

Na początku 1940 roku Bryan wyprodukował krótki film dokumentalny o jednoznacznym tytule "Siege" (oblężenie) i książkę o tym samym tytule, w których zebrał wspomnienia z Polski. Film stał się głośny, Amerykanie nie zrozumieli jednak jego przesłania. Został nawet nominowany do Oscara w kategorii "Najlepszy Film Krótkometrażowy". Nagrody jednak nie zdobył.

Chcąc uświadomić rodaków, Bryan prowadził wykłady na temat sytuacji w Europie. Kilkukrotnie udało mu się zapełnić po brzegi słynną nowojorską Carnegie Hall. Od tego momentu zaczęły się problemy Bryana, których spodziewał się jeszcze podczas pobytu w Polsce. Dramat Warszawy został przez amerykańskie media wyciszony.

Nie zapomniał o Warszawie

12-letnia Kazimiera Mika nad ciałem swojej siostry
(fot. Julien Bryan)

W tym samym roku Bryan został zatrudniony przez rządowy departament do spraw stosunków międzyamerykańskich, dla którego nakręcił ponad 20 filmów edukacyjnych na temat kultury i obyczajów Ameryki Łacińskiej. Wkrótce otrzymał kolejny awans. Czy przyczyniła się do tego popularność jego filmów czy potrzeba uciszenia Bryana - nie wiadomo.

Już jako pracownik Departamentu Stanu nakręcił pięć filmów edukacyjnych o codziennym życiu Amerykanów.

Sumienie jednak nie dawało mu spokoju. W 1946 roku wrócił do Polski jako członek oficjalnego korpusu UNRRA, organizacji utworzonej przez Narody Zjednoczone w celu udzielenia pomocy obszarom wyzwolonym w Europie i Azji po zakończeniu drugiej wojny światowej. Do jego obowiązków należała ocena powojennych strat Gdańska i Warszawy. Nie zapomniał zabrać ze sobą kamery. Znów, jako jedyny zagraniczny dziennikarz relacjonował obraz powojennej Polski.

W 1958 roku znowu odwiedził Polskę. Na łamach "Expressu Wieczornego" publikował zdjęcia, które wykonał w Warszawie we wrześniu 1939 roku. Przy współpracy z gazetą zorganizował wielką akcję poszukiwawczą. W wydaniach Expressu, w których znajdowały się zdjęcia Bryana zamieszczano informację:

"Poznajesz na tych zdjęciach siebie, swoich bliskich, swój dom bądź ulicę? >>Express Wieczorny<< pomaga amerykańskiemu fotografowi odnaleźć bohaterów swojego filmu >>Oblężone<<, który powstał we wrześniu 1939 roku w Warszawie. Czytelnicy ci proszeni są o przyjście do redakcji gazety"

W ten sposób Bryan poznał historie wielu bohaterów swoich zdjęć, które opisał w wydanie w 1959 roku książce "1939: Warsaw Siege, 1959: Warsaw Revisited". Odnalazł także Kazimierę Mikę, którą sfotografował 14 września, kiedy ta płakała nad ciałem swojej siostry zmarłej w wyniku bombardowania. Później spotkali się jeszcze trzykrotnie. W stolicy Polski zawsze witany był z radością i życzliwością. Ostatni raz przybył do Warszawy w sierpniu 1974 roku. Podczas tej ostatniej wizyty został uhonorowany przez ministra kultury i sztuki odznaczeniem "Zasłużony dla kultury polskiej". Dwa miesiące później zmarł.

W 2006 roku film "Oblężenie" został wpisany na listę najważniejszych dzieł kinematografii budujących dziedzictwo kulturalne USA, obejrzało go ponad 80 milionów ludzi.

Krzysztof Żyła

Wideo
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia