Założenie Solidarności Walczącej wiąże się też nierozerwalnie z osobą jej lidera i przywódcy Kornela Morawieckiego, wokół którego skupiła się grupa działaczy o zdecydowanie antykomunistycznych poglądach. Morawiecki, choć nie pełnił w strukturze regionalnej związku ważnych funkcji, w dniu wprowadzenia stanu wojennego był dość szeroko znanym i cenionym działaczem opozycji.
Potępić Afganistan
Po krótkich akcjach protestacyjnych w okresie Marca 68, i interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji, w działalność opozycyjną na stałe zaangażował się pod koniec lat 70. jako redaktor, a od 1980 r. redaktor naczelny niezależnego „Biuletynu Dolnośląskiego”, najważniejszego opiniotwórczego pisma ukazującego się poza zasięgiem cenzury we Wrocławiu. Opinię radykała w środowiskach ówczesnej opozycji Morawiecki zyskał jeszcze przed Sierpniem 1980 r. Wraz z kolegami z redakcji „Biuletynu Dolnośląskiego” usiłował bowiem nakłonić inne środowiska opozycyjne do potępienia interwencji wojsk radzieckich w Afganistanie. Jego bezkompromisowa postawa w okresie szesnastu miesięcy legalnej Solidarności integrowała wokół redakcji pisma środowisko radykalnej, antykomunistycznej opozycji. Jako jeden z nielicznych w 1981 r. namawiał działaczy związkowych do zabezpieczenia sprzętu i wypracowania strategii działania, na wypadek użycia przez władze siły w celu rozbicia Solidarności. Popularność Morawieckiego wzrosła jeszcze bardziej, gdy został aresztowany 14 września 1981 r., z powodu zamieszczenia na łamach „Biuletynu Dolnośląskiego” dwóch odezw rosyjskiej organizacji emigracyjnej Narodno- Trudowoj Sojus (NTS), adresowanych do Polaków i żołnierzy sowieckich. Redaktora naczelnego „BD” uwięziono pod zarzutem godzenia w sojusz z ZSRR. W obronę Morawieckiego zaangażował się wówczas Zarząd Regionu Dolny Śląsk NSZZ „Solidarność”. Natychmiastowego zwolnienia domagali się też dolnośląscy delegaci na I Krajowy Zjazd Delegatów, oraz przedstawiciele Komisji Zakładowych. Ostatecznie na skutek zapowiedzi akcji protestacyjnej Morawiecki po 48 godzinach został zwolniony. Władze nie zrezygnowały jednak z wytoczenia mu procesu, mógł jednak odpowiadać z wolnej stopy. Bez wątpienia proces znacząco wzmocnił pozycję, autorytet, rozpoznawalność i wiarygodność Morawieckiego w dolnośląskiej Solidarności.
„Z Dnia na Dzień”
13 grudnia 1981 r. Kornel Morawiecki zaczął się ukrywać, dzięki czemu uniknął internowania. Opierając się na niezdekonspirowanej siatce „Biuletynu Dolnośląskiego”, oraz korzystając z ukrytego sprzętu stworzył redakcję, drukarnię i pierwsze kanały kolportażowe głównego pisma regionu „Z Dnia na Dzień”. Stało się ono oficjalnym organem utworzonego przez pozostających na wolności członków Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” Dolny Śląsk - Regionalnego Komitetu Strajkowego na czele z Władysławem Frasyniukiem, czyli podziemnych władz Solidarności na Dolnym Śląsku. Pierwszy numer ukazał się już 14 grudnia, początkowo wydawano je trzy razy w tygodniu, w nakładzie 20-30 tys. egzemplarzy. Sukces ten był możliwy głównie dzięki wykorzystaniu sprzętu drukarskiego i sieci powiązań osób tworzących przed 13 grudnia 1981 szerokie środowiska współpracowników „Biuletynu Dolnośląskiego”. To dzięki ich zaangażowaniu pismo „Z Dnia na Dzień” praktycznie od pierwszych dni stanu wojennego pełniło rolę centrum informacyjnego w całym regionie. Zarówno sposób wydawania „Z Dnia na Dzień” oraz budowa całej infrastruktury podziemnej wokół pism i działów technicznych stanowiły wzorzec dla późniejszego funkcjonowania Solidarności Walczącej. Receptą na sprawne budowanie podziemia była możliwie daleko posunięta decentralizacja i dublowanie działań.
Konflikt z Frasyniukiem
Pomimo sukcesów organizacyjnych wrocławskiego podziemia (zwłaszcza na tle innych regionów kraju), na dalszy rozwój antykomunistycznej opozycji w stolicy Dolnego Śląska rzutować zaczął stopniowo narastający konflikt między przewodniczącym RKS Władysławem Frasyniukiem a Kornelem Morawieckim. Wynikał on zapewne z nieuchronnego starcia dwu silnych osobowości, ale też w dużym stopniu był rezultatem nieporozumień, drobnych incydentów, a czasem i przypadków, które wypływały z podziemnej działalności. Ograniczone możliwości komunikowania się oraz konsultowania i przedyskutowania podejmowanych decyzji sprzyjały napięciom oraz ograniczały wzajemne zaufanie. Z czasem coraz bardziej widoczne i trudne do pogodzenia stały się różnice zdań co do dalszych metod i form działania. Szczególnie istotne okazały się różnice w wyobrażeniach na temat utworzenia i funkcjonowania ogólnopolskich władz podziemnego związku, które umożliwić miały skuteczne koordynowanie działań w poszczególnych regionach. Morawiecki, w przeciwieństwie do Frasyniuka, był zwolennikiem stworzenia silnej, scentralizowanej konspiracji. Lider RKS opowiedział się zaś za koncepcją powołania Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej (22 kwietnia 1982 r.), a więc organu mającego bardziej znaczenie symboliczne, niż realną władzę. Kolejny spór dotyczył organizacji demonstracji ulicznych na Dolnym Śląsku, których zwolennikiem był Kornel Morawiecki, a przeciwnikiem Frasyniuk. Przewodniczący RKS opowiadał się z kolei za ideą comiesięcznych strajków, które w ocenie Morawieckiego nie sprawdzały się, powodując jedynie nieustanne straty w strukturach zakładowych i zbędne „wykrwawianie się” podziemia.
Jak obchodzić 1 maja?
Kolejne pole konfliktu we wrocławskim podziemiu otwierała interpretacja ogłoszonych 5 kwietnia 1982 r. tez Prymasowskiej Rady Społecznej, dot. kształtu przyszłego porozumienia- ugody między władzą a społeczeństwem. Dla radykalnych działaczy skupionych wokół Kornela Morawieckiego, oczekujących na jasną deklarację hierarchów Kościoła i jednoznaczne potępienie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, tezy były rozczarowujące i zbyt ugodowe. Wątpliwości budziła zwłaszcza krytyka nadmiernego radykalizmu Solidarności, oraz uznanie jej częściowej współodpowiedzialności za dramat 13 grudnia. Z drugiej jednak strony, tezy Rady spotkały się ze znacznie lepszym odbiorem i zrozumieniem w kierownictwie podziemnej Solidarności, skupionym od 22 kwietnia 1982 w TKK (gdzie reprezentantem RKS Dolny Śląsk był Władysław Frasyniuk). W jednym z pierwszych dokumentów TKK uznała, że rozwiązanie polskich problemów nie będzie możliwe bez rozmów między władzą i społeczeństwem, a ogłoszone przez Prymasowską Radę Społeczną tezy przyjmowano jako płaszczyznę negocjacji warunków ugody narodowej. Coraz częstszy brak porozumienia i wewnętrzne animozje sprzyjały myśleniu o utworzeniu organizacji z wyraźnym obliczem programowym. Elementem przyspieszającym podjęcie decyzji była z pewnością dyskusja na forum RKS w dniu 29 kwietnia dotycząca wypracowania stanowiska wobec oficjalnych obchodów 1 maja. Morawiecki i jego zwolennicy opowiadali się za zorganizowaniem tego dnia niezależnej demonstracji, z kolei Frasyniuk zgodnie z zaleceniami TKK apelował o powstrzymanie się od tego typu działań. Po burzliwej wymianie zdań RKS ostatecznie podjął decyzję zgodną z wolą przewodniczącego. Pomimo dużego rozgoryczenia wśród zwolenników organizacji kontrpochodu ostatecznie podporządkowano się decyzji Frasyniuka i we Wrocławiu odstąpiono od jego przygotowań. Tymczasem w innych dużych miastach, zarówno 1 jak i 3 maja odbyły się masowe pochody niezależne, co potwierdzało zarazem, że na tego typu akcje organizowane przez podziemie jest duże zapotrzebowanie. Niechęć Frasyniuka do tego typu akcji wynikała z kolei z przekonania o potrzebie solidnego przygotowania się do decydującego starcia w postaci strajku generalnego.
Słynne 80 milionów
Na pogłębiający się spór o strategię działania podziemia nakładały się problemy wynikające z bieżącej aktywności, zwłaszcza związanej z finansowaniem druku. Między Frasyniukiem i Piniorem z jednej strony, a grupą redakcyjną „ZDnD” i Morawieckim narastał konflikt o podział i wykorzystanie pieniędzy związkowych po 13 grudnia 1981 r., czyli słynnych 80 mln. Osoby związane z Morawieckim domagały się większego finansowego wsparcia od RKS, zarówno przy pracy organizacyjno-technicznej w zakładach pracy, jak i wydawniczych oraz dla ofiar represji i ich rodzin. W trzeciej dekadzie maja 1982 r. podczas zebrania czołowych działaczy RKS, doszło do burzliwej dyskusji na temat metod dalszej walki. Frasyniuk odrzucił wówczas pomysł zorganizowania 13 czerwca marszu (lub tylko złożenia kwiatów) pod tablicą pamiątkową Solidarności przy ulicy Grabiszyńskiej we Wrocławiu. W wyniku braku szans na porozumienie Morawiecki i jego zwolennicy opuścili zebranie, przenieśli się do innego mieszkania, gdzie de facto podjęli decyzję o utworzeniu nowej organizacji. 1 czerwca Morawiecki na ręce Frasyniuka złożył rezygnację z dalszej pracy w RKS (została ona przyjęta).
„Dlaczego walka?”
Powstanie organizacji poprzedziło wydanie nowego pisma pt. „Solidarność Walcząca” w podtytule „Pismo Solidarności Podziemnej”, które już 9 czerwca pojawiło się w kolportażu (z datą pierwszego numeru – 13 czerwca). Jego debiutancki numer otwierała deklaracja „Dlaczego walka?” oraz dwa programowe teksty: Kornela Morawieckiego Jeśli chcemy żyć, oraz Pawła Falickiego (artykuł pod wymownym tytułem Dlaczego ulica?). Tekst Morawieckiego miał charakter ideowy, odwoływał się w nim do Ewangelii św. Mateusza, wzywał do walki rozumianej jako gotowość poświęcenia własnego życia w obronie słabych i prześladowanych. Z kolei Falicki odwołując się do przykładów udanych demonstracji majowych w wielu miastach uzasadniał wyższość prowadzenia walki na ulicy nad strajkami w zakładach pracy. Jego zdaniem manifestacje zapewniały anonimowość uczestników, dawały poczucie siły, pozwalały odnieść sukces w bezpośredniej walce. Podczas gdy strajki prowadzą do represji, rozbicia struktur konspiracyjnych i nie dają nadziei na ustępstwa reżimu. Było to więc wyraźne przeciwstawienie się dotychczasowej formie protestów preferowanej przez RKS i TKK. Na łamach pisma i w kolportowanych ulotkach redakcja wzywała do udziału w demonstracji w dniu 13 czerwca. Wzięło w niej udział tysiące osób, które do późnych godzin nocnych prowadziły zwycięskie walki z ZOMO, na wielu ulicach Wrocławia wyrosły barykady. Ze sporym odzewem spotkały się też apele o manifestacje 16 i 28 czerwca.
Kotwica SW
Szerokie poparcie pokazywało, że jest zapotrzebowanie na utworzenie organizacji o radykalnym antykomunistycznym programie, która stanowiłaby alternatywę dla ludzi chcących działać w podziemiu. Ostatecznie 1 lipca 1982 r. utworzono Porozumienie Solidarność Walcząca, które miało stanowić stosunkowo luźną federację grup, środowisk i osób złączonych wspólnymi ideałami i programem działania. 11 listopada 1982 r. nastąpiło przekształcenie w jednolitą organizację podziemną Solidarność Walcząca, na czele której stanął Kornel Morawiecki. Symbolem, znakiem graficznym była kotwica SW, nawiązująca do znaku Polski Walczącej (zamiast litery „P” litera „S”). Malowano ją na murach, stanowiła także stały element graficzny wszelkich publikacji. Powstanie Solidarności Walczącej oznaczało rozłam we wrocławskim podziemiu. Bardzo szybko jednak zasięg jej oddziaływania wykroczył poza Wrocław i Dolny Śląsk.