„Mały Paryż”. Mądry reb Mojsze Wahl i opowieści spisane przez Icchoka Lejbusza Pereca

Bogdan Nowak
W Zamościu (pisarz nazywał go „Małym Paryżem”) Perec mógł kształcić się nie tylko z książek. Na miejscowym Rynku Wielkim spotykało się wielu wykształconych Żydów, którzy podobno porozumiewali się ze sobą także „mową wiązaną” (czyli wierszem!). Niektórzy z nich prowadzili ożywioną korespondencją z Akademią Francuską. Na zdjęciu Rynek Wielki w Zamościu. Fotografię wykonał w 1925 r. Antoni Jabłoński
W Zamościu (pisarz nazywał go „Małym Paryżem”) Perec mógł kształcić się nie tylko z książek. Na miejscowym Rynku Wielkim spotykało się wielu wykształconych Żydów, którzy podobno porozumiewali się ze sobą także „mową wiązaną” (czyli wierszem!). Niektórzy z nich prowadzili ożywioną korespondencją z Akademią Francuską. Na zdjęciu Rynek Wielki w Zamościu. Fotografię wykonał w 1925 r. Antoni Jabłoński ze zbiorów Adama Gąsianowskiego
„W tamtym czasie – nie pamiętam już kiedy i w jaki sposób – spełnia się moje gorące dziecinne pragnienie zdobycia balkonu wieży zegarowej (chodzi o wieżę zamojskiego Ratusza) (...). Wspinam się na śliskie, wąskie, chwiejące się schodki na wieżę i wychodzę w jasny blask, obchodzę balkon i nagle widzę rozpościerającą się na dwie, trzy wiorsty ubogą, płaską równinę dookoła miasta „z budynkami jak domki z kart, ludźmi jak szarańcza” i kilka porozrzucanych, karłowatych drzewek. Jednak zaraz ku mojemu wielkiemu przerażeniu zauważam, że im jest się wyżej, tym dalej widać, ale wcale nie lepiej…”.

Icchok Lejbusz Perec uważany jest za jednego z najważniejszych, żydowskich pisarzy. Urodził się w Zamościu 18 maja 1852 r. Jego rodzina wywodziła się podobno z Żydów hiszpańskich, tzw. sefardyjskich, którzy przybyli do Hetmańskiego Grodu pod koniec XVI w. Chłopiec był wyjątkowo zdolny. Już w wieku czterech lat czytał podobno księgi religijne. Potem uczył się w zamojskich szkołach żydowskich.

Przyszłego pisarza interesowała nie tylko historia, ale też literatura, filozofia, psychologia i nauki przyrodnicze. Tak wspominał swoją młodość.

Miasto Tory

„Na miasto, w którym się urodziłem, a które nie powiększa się i nie zmienia, wciśnięte pomiędzy wały, zwrócę uwagę dopiero wtedy, gdy będę w Szczebrzeszynie, trzy mile od domu, dokąd zostałem wysłany na naukę do mełameda (chodzi o nauczyciela w chederze). Na cały semestr. Bo i po co… Zamość był małym, spokojnym miastem, o wędrówkach i emigracji nikomu się wówczas jeszcze nie śniło, mało kto stąd odchodzi do miejsca z którego się nie wraca. Rzadko kiedy ktoś się tu rodził”.

Z zapisków pisarza wynika, że dawny Zamość był mu bardzo bliski. Znał każdy zakamarek, każdy zaułek dom, przybudówkę tego miasta. Bardzo ciepło pisał także o miejskiej studni, która działała na Rynku Wielkim w Zamościu oraz m.in. różnych, fortecznych „pozostałościach”.

„Za placem, przy którym mieszkają oficerowie, znajdują się zielone doliny, piękniejsze niż łąki nad rzeką za miastem” – czytamy w zapiskach dotyczących najmłodszych lat pisarza. „I rosną tam kwiaty, że sama przyjemność iść na spacer. Do tego w trójkątnych kupkach leżą tam kulę i granaty – wciąż jeszcze nieco przerażająca pozostałość po twierdzy (zamojskie fortyfikacje zostały wysadzone przez Rosjan w 1866 r.). Ale dzisiaj już można przyjść, pokazać je palcem, nawet dotknąć. Czy to nie fascynujące? Twierdza bowiem już przestała być twierdzą, mury zrównano z ziemią, trzy czwarte wałów rozkopano – jest jednak przejście przez dom pułkownika, gdzie w przedsionku stoi pies, wielki czarny, kudłaty (…) - wielki jak wół!”.

W Zamościu (pisarz nazywał go „Małym Paryżem”) Perec mógł kształcić się nie tylko z książek. Jak wspomina Naum Sokołow, jeden z ówczesnych pamiętnikarzy, na zamojskim Rynku Wielkim spotykało się wielu wykształconych Żydów, którzy porozumiewali się ze sobą „mową wiązaną” (czyli wierszem!). Niektórzy z nich prowadzili ożywioną korespondencją z Akademią Francuską.

W mieście mieszkało wielu naukowców, a także utalentowanych samouków, m.in. poeta i matematyk Gabriel Lichtenfield oraz znany lekarz Salomon Etinger. Społeczność była liczna. W 1864 r. Żydzi stanowili ponad połowę ludności Zamościa, w 1866 r. było to już 60 proc. a np. w 1890 r. — 70 proc. Niektórym z nich wiodło się świetnie. To do Żydów należała np. większość miejscowych sklepów.

„Zamość to kulturalne miasto. Miasto pełne inteligentnych ludzi i pisarzy – od zawsze było miastem Tory, a gdzie Tora tam mądrość” – czytamy w zapiskach Pereca.

Perec podobno prowadził w Zamościu piwiarnię, a potem młyn. Te miejsca nie przynosiły mu dochodów, bo szybko zmieniały się w kluby dyskusyjne. W końcu udało się pisarzowi uzyskać koncesję na prowadzenie w rodzinnym mieście kancelarii adwokackiej. Jako samouk zdał egzamin na prywatnego adwokata (miał wówczas 24 lata). Kancelaria prosperowała znakomicie. Perec był też jednym ze współzałożycieli zamojskiego progimnazjum dla młodzieży żydowskiej oraz miejscowej ochotniczej straży pożarnej. Prowadził także wykłady dla robotników.

W swoich zapiskach opisał dawnych, żydowskich mieszkańców Zamościa z tego czasu. Oni byli pierwowzorami wielu literackich postaci, które „zaludniły” jego twórczość. Nie bez powodu.

Pięćdziesiąt lat bez podwyżki

„Reb Mojsze Wahl to uczeń rabina z Leszna. Tamten powołuje się na jego opinie pisząc o nim: „Mój genialny uczeń” – notował Icchok Lejbusz Perec. „Reb Wahl był zięciem bogatego człowieka, został kupcem, a straciwszy pieniądze – objął funkcję rabina w Zamościu. Wróg chciwości, sprawuje ten urząd już od pięćdziesięciu lat, nie pozwalając przyznać sobie podwyżki. „Nie psujcie mnie bogactwem!”. Nie bierze honorarium rabinackiego. A pieniądze za sądzenie rozdziela pomiędzy asystujących mu rabinów i arbitrów. Je tylko to, co ugotuje mu żona, rebecyn. W czasie uroczystości wypija tylko odrobinę wina, aby uczynić błogosławieństwo, i zjada suchy kąsek, aby się pomodlić”.

Z opisu Pereca wynika, że ów rabin był niewysoki, miał srebrzysto-białą bródkę i łagodne „jak u gołębia” oczy. Bardzo lubił dzieci i młodzież. Często go w takim sympatycznym, roześmianym towarzystwie widywano. Czasami trudno go było jednak od razu dostrzec, bo nie górował nawet nad dziecięcą gromadką wzrostem.

„Ma drżący głos – niczym delikatny srebrny dzwoneczek” – czytamy w zapiskach Pereca. „A gdy zgodnie z przywilejem śpiewa Kol nidrej, to w najodleglejszych miejscach (zamojskiej) synagogi, tak na dole jak i na górze, na babińcu, wszyscy słuchają jego głosu w wielkiej ciszy… Ponadto przez cały rok wydaje łagodne wyroki w kwestiach rytualnych. Wszystko uznaje za koszerne. Uboga gmina, wszystko przynosi straty, do tego nieustanna drożyzna… Wyjątkiem jest Pesach – reb Mojsze Wahl drży wówczas jak ryba w wodzie przed karą klątwy wymierzonej tym, którzy nie przestrzegają prawa! A sądzi wprost na podstawie Gemary (to zbiór rabinicznych komentarzy i objaśnień uzupełniających Misznę, czyli kodeks prawa obyczajowego w judaizmie)”.

Gdy ktoś miał zastrzeżenia do jego wyroku odpowiadał: - Za moich czasów i w moim mieście to ja jestem autorytetem.

To zwykle ucinało dyskusję. Tego niewysokiego człowieka wszyscy bowiem szanowali, ale się też go bali. Taka była siła jego autorytetu. Związana jest z tym pewna opowieść. Jak tłumaczył Perec, z obawy przed konfliktami nie wpuszczano w czasach jego dzieciństwa do miasta cadyków, czyli przywódców wspólnot chasydzkich. Jeden z nich postanowił ten zakaz sprytnie obejść.

„Cadyk reb Gerszon Chanoch Tchejles (z Radzynia), jak go nazywano chce rzecz jasna dostać się do Zamościa, a że jest człowiekiem majętnym, to kupuje sobie dom w mieście. Przecież nie wypędzą właściciela! Dla całkowitej pewności zakrada się (do miasta) nocą! Rankiem, o wschodzie słońca… (…) już wszyscy wiedzą o jego przybyciu, więc zostaje wyprowadzony w upokarzający sposób!”.

Cadyk z Turzysk (Awraham Twerski, zmarł w 1889 r.) podobno „dostąpił kary”, bo nie okazał zamojskiemu rabinowi należytego szacunku.

„A było to tak: pewnego razu turzyski rebe, przybywszy do Zamościa – właśnie od tamtego momentu nie wpuszcza się cadyków do miasta – umyślił sobie, że będzie się tam zachowywał jak w innych miasteczkach” – czytamy w zapiskach Pereca. - Przywołuje więc gabaja (to urzędnik odpowiedzialny za utrzymanie porządku w synagodze) i posyła go po rabina. Reb Mojsze Wahl uśmiecha się i odpowiada: - Idź i powiedz mu, że godność Tory, wymaga, aby on pierwszy odwiedził miejscowego rabina! Ale turzyski rebe wyjechał, nie posłuchawszy, po czym zmarł przed upływem roku…”.

To właśnie miała być owa straszna kara za niewłaściwie potraktowanie zamojskiego rabina... Owa bardzo ważna dla miejscowych Żydów postać w Zamościu jest obecnie zupełnie zapomniana. Poza wartkimi, wspaniałymi, zapiskami Pereca, o rebie Mojsze Wahlu nie znaleźliśmy w miejscowych źródłach żadnej wzmianki. Na pewno tak ciekawy rabin zasługuje na obszerną biografię!

Mgliste lata dzieciństwa

Zamość był dla Pereca bardzo ważny, inspirujący. Pierwsze utwory napisał po polsku, potem zaczął tworzyć w języku hebrajskim oraz jidysz, i to właśnie dzieła opublikowane w tym tzw. potocznym języku żydowskim przyniosły mu popularność. W Zamościu powstał m.in. jego sławny poemat pt. „Monisz”.

Kłopoty pisarza pojawiły się jedenaście lat po założeniu kancelarii. Pereca oskarżono m.in. o używanie polskiego języka w sprawach urzędowych (a obowiązywał rosyjski) oraz o to, że był socjalistą. W końcu odebrano mu koncesję na prowadzenie kancelarii i usunięto z palestry. W 1888 r. wyjechał wraz z rodziną z Zamościa do Warszawy. Tam przez 25 lat pisarz pracował jako skromny urzędnik w warszawskiej gminie żydowskiej. Nadal jednak pisał, m.in. o Zamościu i Zamojszczyźnie. W Warszawie powstał znany utwór „Porządki zamojskie” („Zamoszczer porzondkes”). Perec napisał także sławny potem dramat pt. „Nocą na starym rynku”. Akcja dzieje się na zamojskim Rynku Wielkim.

W Warszawie Perec związał się m.in. z żydowską organizacją PPS. W 1889 r. za działalność konspiracyjną został aresztowany i był przez kilka miesięcy więziony w osławionej Cytadeli Warszawskiej. Współorganizował też pomoc dla ofiar pierwszej wojny światowej. Zmarł 3 kwietnia 1915 roku.

Jak się okazuje jego dorobek nadal nie jest w naszym kraju do końca znany. Niedawno ukazały się zapiski Pereca pt. „Mgliste lata dzieciństwa. Wspomnienia z Zamościa”. Jest to niezwykle ciekawa autobiografia pisarza opisująca ten ważny dla niego (i Hetmańskiego Grodu) czas. To z niej pochodzą cytaty zawarte w tekście.

Książka ukazała się w serii PWN pt. „Żydzi. Polska. Autobiografia”. Znajdziemy w niej m.in. mało znane, często zachwycające opisy dawnego Zamościa oraz jego mieszkańców, którzy żyli w tym mieście w XIX i na początku XX wieku.

Ta unikatowa i ważna publikacja powinna stać na półce każdego miłośnika regionu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Edukacja

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia