Porozmawiamy o historii miłosnej królowej z jej pierwszym narzeczonym, Wilhelmem...
W średniowieczu bardzo popularna była polityka dynastyczna. Gdy tylko dziecię się rodziło, rodzice już myśleli o tym, co będzie można ugrać na jego małżeństwie.
Co rodzice Jadwigi chcieli ugrać?
W 1374 roku, kiedy Jadwiga się urodziła na Węgrzech, jej ojciec postanowił ją zaręczyć ze starszym o cztery lata Wilhelmem Habsburgiem. To się nazywało "matrimonium pro futurum" (małżeństwo na przyszłość). Zaręczyny musiały być potwierdzone, gdy jedno z dzieci skończyło 7 lat. W przypadku Jadwigi stało się tak w 1378 roku, na zamku w Heimburgu, gdy Wilhelm miał lat osiem. Włożono ich razem do łóżka i zrobiono pokładziny.
Dzieci?!
Dzieci były ubrane. Według tzw. Dopełnienia szamotulskiego, dość plotkarskiej kroniki z tamtych czasów, Wilhelm był tak zestresowany, że zrobił, za przeproszeniem, kupę do łóżka. Ale pomijając ten detal, zaręczyny się udały.
Często się potem widywali? Lubili się?
W średniowieczu często wysyłano dziecko na dwór przyszłego małżonka. Tak mogło być w przypadku Jadwigi, ale nie mamy potwierdzenia w źródłach. Natomiast kiedy umarł jej ojciec, w końcu powstał plan, by wysłać ją do Polski - żeby rządziła.
Z Wilhelmem oczywiście.
Opcje były różne. Pojawił się także piastowski kandydat do polskiej korony - Siemowit IV, który wpadł na pomysł porwania Jadwigi, gdy będzie wjeżdżać do Polski traktem węgierskim, koło Niedzicy.
Porwać i co?
I już byłby jej mężem. To średniowieczny zwyczaj "raptus puellae" był jedną z form zawarcia małżeństwa.
Bo mogło dojść do konsumpcji?
Właśnie. W każdym razie książę się zaczaił, ale Jadwiga nie przyjechała. Trafiła do nas jesienią 1384 roku. Miała 10 lat i została koronowana na króla. Gdyby miała 12 lat, mogłaby rządzić samodzielnie.
I męża potrzebowałaby tylko do przedłużenia królewskiego rodu?
Dokładnie. Ale jako niepełnoletnia, potrzebowała męża, by rządzić. Panowie małopolscy sprawowali nad nią pieczę. I zaczęli dumać, że z Habsburga korzyść niewielka. Wpadli na to, że lepszą partią będzie książę Jagiełło - władca wielkiego kraju, ostatniego pogańskiego w Europie (a więc my możemy go ochrzcić), mamy wspólnego wroga - Krzyżaków… I pojechali do Krewa, żeby tam uzgodnić umowę małżeńską z Jagiełłą. Sprawa była delikatna, trzeba było jednocześnie zerwać zaręczyny z Wilhelmem i zapłacić mu bajońską sumę - 200 tysięcy florenów.
Sprzedał Jadwigę?
Powolutku... Jest rok 1385, lato. Panowie jadą do Krewa, a Jadwiga siedzi w Krakowie. Wieści o planach matrymonialnych docierają do Wilhelma, który jest już dorosły. Ma 15 lat i bez przeszkód może konsumować małżeństwo. Więc jedzie szybko do Krakowa, by to zrobić. W świetle prawa kanonicznego, niczego więcej nie było trzeba, byli już zresztą zaręczeni.
Ale z jedenastolatką?!
Wtedy 12-latki były uznawane za dojrzałe. A prawo kanoniczne przewidywało, że w nadzwyczajnych przypadkach panna młoda może mieć 11,5 roku. Tyle miała Jadwiga. Więc Wilhelm jedzie do Krakowa. Zatrzymuje się u Gniewosza z Dalewic, który miał tam dom. Panowie małopolscy ukrywają Jadwigę na Wawelu.
Długosz pisał, że spotykali się z Jadwigą.
Podobno, w klasztorze oo. Franciszkanów. Ale zawsze bardzo skromnie. Rozmawiali, tańczyli… Długosz Jagiellonów nie lubił, choć jest wiarygodnym źródłem. Zasadnicze pytanie brzmi: skonsumowali czy nie?
No właśnie...
We wszystkich źródłach austriackich jest informacja, że Wilhelm jest mężem Jadwigi, czyli że do konsumpcji doszło. Na jednym z arrasów muzeum historycznego w Wiedniu jest on przedstawiony z dwiema żonami - Jadwigą i późniejszą Joanną. Dla Austriaków on miał dwie żony, choć pamiętajmy, że nie byli obiektywni.
No przecież. Jadwiga omal nie rozwaliła bramy wawelskiej, bo nie chcieli jej do Wilhelma puścić…
Ta historia o tym, że dowiedziała się o wizycie Wilhelma i gdy halabardnik nie chciał jej wypuścić, zaczęła rąbać bramę halabardą - to legenda. Jadwiga miała silny charakter, ale nie mamy potwierdzenia tego zdarzenia w źródłach.
Jak było naprawdę?
W księgach miejskich Krakowa z 23 sierpnia 1385 r. czytamy: Królowa wypuściła więźniów, a przyczyną tego była radość z "zawartego małżeństwa". Jagiełły w Polsce jeszcze nie było, więc musiało chodzić o konsumpcję małżeństwa z Wilhelmem… Bo to, że do Krakowa dotarła informacja o zawarciu unii w Krewie i o tym, że nowym jej mężem jest Jagiełło (14 sierpnia) jest mało prawdopodobne, nawet gdyby goniec zmieniał konie i pędził sto na godzinę… Za daleko.
No i mamy dowód na niewierność królowej!
Nie do końca. Potem okazało się, że ten zapis o wypuszczeniu więźniów sporządzono później. Budził wiele emocji, bo byłby to dowód na zdradę królowej… Ale jeśli był napisany później - to nie. Natomiast rocznik kapitulny krakowski mówi, że Jadwiga złożyła przysięgę, że nic ją z Wilhelmem nie łączyło. To było potrzebne, bo rodziło się wiele plotek. Królowa musiała potwierdzić swoją niewinność. Ta sprawa wróciła znowu kilka lat po ślubie z Jagiełłą, w 1388 r. Gniewosz z Dalewic puścił plotkę, że Wilhelm znów przyjechał do Krakowa. Jagiełło się zirytował: Czego chce ten eksnarzeczony? Ostatecznie Gniewosz musiał wejść pod stół i odszczekać swoje kłamstwa.
A Wilhelm? W końcu go wygnali z Krakowa.
Wziął te 200 tysięcy florenów na otarcie łez?
Chyba tak, bo potem nie było tematu. Ale to nie znaczy, że Austriacy nie mieli nam Wilhelma za złe. Pielgrzymów, którzy jeździli do Rzymu przez Austrię, ciągle napadano.
Jadwiga chyba się otrząsnęła z młodzieńczej miłości. Niedługo potem wysłała rycerza do Jagiełły, by zobaczył, czy Litwin nie jest owłosiony jak zwierzę…
Z początku bała się Jagiełły. To był dla niej książę z kniei, a nie wykształcony i kulturalny Wilhelm. Poza tym, dwa razy starszy (miał 24 lata). No i poganin, dzikus. Wysłała Zawiszę Czerwonego herbu Dębno, żeby wybadał sprawę. Gdy Jagiełło dowiedział się o jego misji, powiedział rycerzowi: Chodź do łaźni, obejrzyj mnie sobie. Sprawdź, czy nie mam ogona… Zawisza zobaczył, że Jagiełło jest normalny, dobrze obdarzony przez naturę. I Jadwiga przestała się bać. Nawet w pracach naukowych można przeczytać, że ich małżeństwo było udane. Bardzo udane.
Ale Wilhelm chyba ją kochał do końca?
Ożenił się dopiero w 1403 roku z Joanną Neapolitańską po śmierci Jadwigi. Można więc powiedzieć, że pozostał jej wierny.
Rozmawiała Marta Paluch
Profesor Stanisław Sroka. Specjalista od historii średniowiecza, profesor na Uniwersytecie Jagiellońskim. Za swoje zasługi w popularyzowaniu wspólnej historii Polski i Węgier (której królowa Jadwiga jest częścią) odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Węgierskiego.