Zobacz wideo: 2023 jest Rokiem Mikołaja Kopernika w woj. kujawsko-pomorskim.
Do niesamowitego odkrycia doszło 6 stycznia: - Do naszego urzędu wpłynęła informacja, że na terenie Pojezierza Chełmińskiego poszukiwacze z Kujawsko-Pomorskiej Grupy Poszukiwaczy Historii odkryli cenne materiały archeologiczne – relacjonuje Sambor Gawiński, wojewódzki konserwator zabytków podczas specjalnej konferencji prasowej. - Należy podkreślić, że poszukiwania były prowadzone za zgodą urzędu i ekipa poszukująca zachowała się wzorowo – zabezpieczyła znalezisko, czekając na przybycie pracowników urzędu.
Wykrakali skarb
Archeolodzy potwierdzili, że odnalezione przedmioty z wczesnej epoki żelaza mają wyjątkową wartość. Eksploratorzy, wyposażeni w wykrywacze metalu, spenetrowali więc cały okoliczny obszar w poszukiwaniu innych pozostałości.
Polecamy
- Przepraszam, ale nie możemy na razie zdradzić nazwy miejscowości – mówi Joanna Sosnowska, główny specjalista ds. archeologii w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków. – Mogę tylko powiedzieć, że jest to miejscowość w powiecie chełmińskim. W ubiegłym roku wydaliśmy książkę na temat znalezisk na naszym terenie i wówczas mówiliśmy sobie, że czas na odnalezienie kolejnego skarbu. I stało się. Ale tym razem mamy do czynienia nie z jednym skarbem, ale z polem skarbów.
Kosztowności wrzucone do jeziora. Ofiary z ludzi również?
Zabytki znalezione zostały dość płytko. Zachowały się w dobrym stanie dlatego, że pole do niedawna było wykorzystywane jako łąka i dopiero niedawno zaczęto na nim prowadzić prace rolne.
Chodzi o tzw. torfowisko wotywne, do którego wrzucano cenne przedmioty w celach obrzędowych. Pod Chełmnem znaleziono ich dziesiątki – misternie wykonane kolczyki, bransolety, szpile, a nawet ozdoby z końskich uprzęży. Na terenach ziem polskich po raz pierwszy mamy do czynienia z takim odkryciem. Co ciekawe, oprócz dawnych precjozów, na dawnym dnie jeziora znaleziono również ludzkie kości. Czy oznacza to, że w tym miejscu składano też ofiary z ludzi. Archeolodzy nie wykluczają takiej możliwości, tym bardziej że ślady takich obrzędów zachowały się w innych miejscach.
Polecamy
Niczego podobnego nie było w Polsce
- Przedmioty składane były w płytkim jeziorze – wyjaśnia prof. Jacek Gackowski z UMK. - Chodzi o wyroby z brązu pochodzenia miejscowego oraz importowane. Proces „topienia”, trwający być może kilka pokoleń, miał miejsce w wieku VI przed Chrystusem. Zwyczaj topienia w wodzie jest potwierdzony w innych miejscach. Ponad 30 proc. skarbów znalezionych w Polsce pochodzi spod wody, głównie z torfu. Nigdzie jednak w jednym miejscu nie było tak dużej liczby przedmiotów. Znalezisko pochodzi z czasu tzw. kultury łużyckiej, ale odnalezione przedmioty mają często proweniencje bardzo odległą: północnoniemiecką, pomorską, alpejską, zachodnioukraińską… Te ostatnie należy podkreślić szczególnie, bo znaleziony został m.in. zespół ozdób, których na północy Europy dotąd nie znajdowaliśmy. Jeden taki przedmiot pochodzi z Danii, nasz zespół „zausznic gwoździowatych jest najliczniejszy”.
Zniknęli przez ochłodzenie klimatu?
Skarby spod Chełmna trafiały do jeziora w czasie, w którym funkcjonował jeszcze Biskupin. Osada biskupińska powstała na przełomie VIII i VII wieku przed Chrystusem, a jej koniec datuje się na wiek VI. Również na ternie Biskupina odnajdywano zabytki kultury scytyjskiej. W okolicy Biskupina nie odnaleziono podobnych miejsc obrzędowych (niewykluczone, że zostały zniszczone) z kolei pod Chełmnem nie ma osady w typie Biskupina.
Co wymazało kultury tamtych czasów? Archeolodzy nie wykluczają zmian klimatu (ochłodzenie), ale za kluczowe uznają zmiany społeczno-polityczne w Europie. To główna przyczyna transformacji w kierunku epoki żelaza.
Gdzie trafią skarby spod Chełmna?
- Za wcześnie na takie spekulacje – mówi Joanna Sosnowska. - Najpierw nieoczyszczone przedmioty wysłane zostaną do krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej, gdzie zbadane zostaną właściwości metalu, później czeka je konserwacja. Ostateczną decyzję podejmie konserwator wojewódzki. Wcześniej znaleziska z tego typu kierowaliśmy do Biskupina, bo tam znajduje się muzeum archeologiczne poświęcone temu okresowi, ale jak będzie – zobaczymy.
Konieczne będzie przeprowadzenie dalszych badań archeologicznych. Obszar całego dawnego zbiornika wodnego to 45 hektarów, archeolodzy chcieliby przebadać, choć mały wycinek, ale i to wiąże się z kosztem co najmniej 1,5 miliona zł. Niebawem więc zapewne rozpoczną się działania na rzecz uzyskania grantu na prace archeologiczne. Badania koordynował będzie prof. Jacek Gackowski.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku: