- Księżna, księżniczka - te słowa pobudzają wyobraźnię i przenoszą w rejony legend i baśni. Tymczasem nie wszystkie żony opolskich Piastów miały bajeczne życie. Jak mogły wyglądać?
- Jedyne zachowane wizerunki księżnej opolskiej pochodzą z I połowy XIII wieku. Myślę tu o Wioli, prawdopodobnie pochodzącej z Bułgarii. Zachowała się jej pieczęć, ponieważ po śmierci męża, księcia Kazimierza I Opolskiego, walczyła o prawo sprawowania władzy nad swoimi synami. Zapewne w środowisku, w którym wyrosła, pozycja kobiety była znacząca, bowiem dawały o sobie znać silne wpływy bizantyjskie, a w Bizancjum kobiety obejmowały nierzadko urząd cesarza. Stąd Wiola uważała, że ma prawo utrzymać władzę do pełnoletności synów i żadnych rządów opiekuńczych sobie nie życzyła. Niestety, książę wrocławski Henryk Brodaty siłą je narzucił. Co robi Wiola? Odwołuje się do papieża. A potem na znak władzy i autorytetu bije pieczęcie oraz wydaje monety z własną podobizną. O rysach jej twarzy niewiele możemy powiedzieć ze względu na rozmiary i uproszczony rysunek, natomiast o stroju - więcej. Księżna siedzi na tronie, stopy trzyma na podnóżku, obok małoletni synowie. Suknia jest niezwykle elegancka, kroju francuskiego, z pięknymi, rozszerzonymi rękawami. W żaden sposób nie przypomina klasztornej. Na głowie coś w rodzaju materiałowego diademu; ponoć takie nakrycia nosiły królowe francuskie. Oczywiście to nie jest jedyny strój ówcześnie obowiązujący, bo współcześnie żyjącą Jadwigę śląską oglądamy w habicie. Ze względu na brak wizerunków trudno powiedzieć, w co ubierały się późniejsze księżne, możemy się tylko domyślać.
- Przy innej okazji pani profesor stwierdziła, że Opole stało się piękne z miłości...
- Bo od kiedy zaczęła się jego kariera? Od ślubu Kazimierza z Wiolą. Książę zdecydował się uczynić je stolicą, ale nic tu przed jego wyruszeniem na wyprawę krzyżową nie było. Na tej wyprawie niewiele zdziałał, za to przywozi piętnastoletnią żonę i za chwilę spisuje umowę w sprawie budowy zamku, rezydencji książęcej, wytyczenia murów i ulic. Powstaje kolegiata św. Krzyża, prawdopodobnie z relikwiami przywiezionymi z krucjaty.
- Opole pięknieje, ale skąd pewność, że dzieje się to pod wpływem księżnej?
- A niby dla kogo Kazimierz miałby to wszystko robić? Ożenił się bardzo późno, miał już ponad 40 lat, i nagle przystępuje do działania. Tworzy miasto, mało tego - opolskie wieże bardzo przypominają te z Tyrnowa, z którego mogła pochodzić jego żona, a cegłę, która wówczas w Polsce była rarytasem, tam stosowano powszechnie.
- Małgorzata, żona Bolka IV, także przybyła z dalekich stron.
- Z Gorycji albo z Chorwacji. W Opolu nie bardzo musiało się jej podobać, bo od kiedy pojechała do Krakowa, większość czasu spędzała na dworze Władysława Jagiełły. Na przełomie XIV i XV w. Opole nie spełniało już takiej roli, jaką odgrywało na początku XIII. Książęta opolscy stanowili świetne partie w XIII w. i na początku XIV, podobnie jak opolskie Piastówny. W XIII w., z wyjątkiem Wieńczysławy, żadna z nich nie została wysłana do klasztoru. W XIV w. jest już po połowie: mamy takie, które wybierają drogę zakonną, i takie, które się wydaje za miejscowych, dolno-, ewentualnie górnośląskich książąt. A że wszyscy są ze sobą jakoś spokrewnieni, potrzebne są dyspensy papieskie. Sytuacja jeszcze bardziej zmienia się w XV w. Cztery córki jednego z książąt idą do klasztoru i prawdopodobnie nie jest to efekt jakiejś dewocji panującej na dworze, ale braku odpowiednich partii małżeńskich lub odpowiednio wysokiego posagu, bowiem postępuje pauperyzacja księstwa.
- Klasztor nie oznacza jednak wygnania. Nie idzie się tam po to, by zostać skromną służebniczką.
- Niektóre klasztory postrzegane były jako lepsze, inne jako gorsze. W trzebnickim, niezwykle elitarnym, księżniczki opolskie rzadko osiągały najwyższe godności, konkurując z dolnośląskimi, których pochodzenie uważano za lepsze, niesłusznie zresztą, bo wszystkie wywodziły się od jednego przodka, Władysława II Wygnańca. We Wrocławiu, u klarysek, było już bardziej demokratycznie, więc większość naszych wysoko urodzonych niewiast szła do Wrocławia albo do Starego Sącza, założonego przez Kingę. Do wyboru był także klasztor Norbertanek, ze względu na księżniczkę opolską Wieńczysławę przeniesiony z Rybnika do Czarnowąs.
- Kinga kojarzy się z brzydką przypadłością: podobno przez całe życie się nie myła.
- Jadwiga także. Ich życiorysy są bardzo podobne, bo obie żyły w kręgu franciszkańskim i praktykowały podobny styl pobożności. Prawdopodobnie, bo na dobrą sprawę do dzisiaj nie wiemy, czy pisany przez franciszkanina żywot Jadwigi przedstawia jej prawdziwe preferencje. Dlaczego? Kiedy umierała, na Śląsku franciszkanów można było policzyć na palcach jednej ręki, natomiast nie ulega wątpliwości jej wychowywanie w duchu benedyktyńskim w Bawarii oraz fascynacja charyzmą cysterską.
- Wracając do higieny... Kiedy się czyta o niemyciu, splendor książęcy gdzieś ulatuje.
- Nie do końca. Czytamy w kronice wielkopolskiej o księciu Przemyśle, że "łaźni nie zażywał przez lata", co nie oznacza, że się nie mył. Łaźnia była postrzegana jako centrum życia towarzyskiego z nie zawsze obyczajnymi zachowaniami. Jeśli ktoś chciał żyć w sposób nienaganny, po prostu tam nie chodził. Z Kingą i Jadwigą mogło być podobnie. One nie odwiedzały miejsc publicznych, gdzie siało się zgorszenie.
- Kinga chodziła boso czy to tylko legenda?
- Tak jak Jadwiga. Henryk Brodaty żalił się jej spowiednikowi, że na dworze przyjmuje poselstwa, a żona pojawia się w podartych sukniach, na bosaka, z brudnymi nogami. Czy nie można by ją namówić, żeby przynajmniej nosiła buty? Kiedy po tygodniu nic się zmieniło, Henryk powtórnie udaje się do spowiednika. Ten księżną karci, a ona: przepraszam, cały czas noszę buty przy sobie, pod pachą.
- A trzewiczki były wtedy śliczne, z doskonałej skóry.
- Księżne nawet w klasztorze, gdzie obowiązywała skromność, otaczały się pięknymi rzeczami: haftowanymi poduszkami i jaśkami, wkładały delikatne pończoszki.
- Co w patriarchalnym społeczeństwie miała do powiedzenia kobieta, nawet wysoko urodzona?
- Średniowiecze nie było patriarchalne. Zdecydowanie upodmiotowia płeć piękną, zwłaszcza w porównaniu do starożytności. Pierwsze święte męczennice - Barbara, Cecylia, Łucja to dziewice, które nie chcą wyjść za mąż bądź nie decydują się na męża wybranego przez ojca. Alternatywą jest wspomniany klasztor, który zapewnia rozwój intelektualny. Tam znajduje się cała skarbnica wiedzy. Jego wychowanica, Hildegarda z Bingen, w XII w. przeczuwała prawo ciążenia, opisała cały krwioobieg, napisała kilkadziesiąt symfonii. W czasie małoletności Ottona III cesarstwem rządziły kobiety: jego matka Teofana, babka Adelajda i ciotka Matylda. Wychodząc za mąż za króla Francji Ludwika VII, słynna Eleonora Akwitańska miała od niego trzy razy więcej ziemi. Ponieważ zastrzegła sobie rozdzielność majątkową, po rozwodzie król musiał zwrócić cały jej majątek. Zemsta jest tym bardziej słodka, że kilka miesięcy później Eleonora zostaje żoną największego wroga Francji, króla angielskiego Henryka II i rodzi mu m.in. Ryszarda Lwie Serce i Jana bez Ziemi. Miesza w polityce europejskiej jak mało kto.
- Nasze księżne też namieszały?
- Najbardziej święte, choć jak było naprawdę, nie wiemy, ponieważ ich żywoty zostały napisane dla celów dydaktycznych. Małżeństwo późniejszej świętej Jadwigi Andegaweńskiej z Wilhelmem Habsburgiem zostało zawarte, kiedy oboje mieli po kilka lat, nie zostało jednak skonsumowane. Aby tak się stało, dziewczyna musiała mieć 12, a chłopak 14 lat. Tymczasem panowie małopolscy zamierzają zerwać obietnicę daną Wilhelmowi i ożenić ją z Jagiełłą. Co robi Jadwiga? Wzywa Wilhelma, a kiedy nie zostaje dopuszczona na błonia, gdzie rozbił namiot, rozbija bramę, spędza z wybrankiem noc i następnego dnia oświadcza, że małżeństwo zostało skonsumowane.
- Historia podpowiada, że nic to nie dało...
- Panowie małopolscy mówią: Jakie małżeństwo? Jaka konsumpcja? Przecież oni mają dopiero po 14 lat. Ją odsyła się na Wawel, jemu wypłaca odszkodowanie.
- Elżbietę Granowską, córkę trzeciej żony Władysława Jagiełły, nie stać było na taki akt desperacji?
- Nie. To była tragiczna postać: najpierw mąż, Bolko V, którego poznała na dworze krakowskim, uległ idei husyckiej i musiała się ukrywać, potem, zanim ją odprawił, pochowała jedynaka, Wacława. Wpadła w depresję bliską obłędu.
- Najwięcej dzieci urodziła Magdalena, żona Mikołaja I...
- W sumie dziesięcioro. I, paradoksalnie, linia wymarła przez Jana Dobrego, stroniącego od kobiet.
- Wracając do Magdaleny. Pada mit wyniosłej księżnej, która stroi się na zachodnią modłę. Przy tylu dzieciach prawdopodobnie nie ma na to czasu.
- Oczywiście, ale niewiele od niej starsza Elżbieta Rakuszanka, żona Kazimierza Jagiellończyka, też urodziła kilkanaścioro dzieci i z wyjątkiem Kazimierza, który został świętym, i Fryderyka, późniejszego prymasa, wszystkie wychowała na królów bądź królowe. Od nich, po kądzieli, pochodzą wszystkie panujące dziś dynastie w Europie, z Windsorami włącznie.
- Jak pani profesor sądzi, księżne prowadziły osobliwy tryb życia?
- Na Zachodzie znajdujemy stosowne opisy, u nas zachowało się tego niewiele, prawdopodobnie dlatego, że to mężczyźni zajmowali się pisaniem. Wiele uwagi poświęca księżnom Długosz, tyle że jako duchowny za kobietami nie przepada i poluje głównie na patologie na dworze - że prowokowały, że się źle ubierały, że zdradzały. Doskonałym źródłem są też rachunki dworskie i testamenty. "Mojemu kochanemu stajennemu Jaśkowi grzywien dwie..." - czytamy w jednym z nich. Nie wiadomo, czy ofiarodawczynię ze stajennym coś łączyło, czy jedynie rewanżowała się za to, że jej pięknie oporządzał konia.
- Księżne, które u schyłku panowania Piastów przyjeżdżają do Opola, są z coraz niższej półki...
- Bo księcia nie stać na stworzenie warunków, do których były przyzwyczajone. O tych warunkach możemy mieć wyobrażenie na podstawie tego, co na zamku pozostało po śmierci Jana Dobrego. Z wykazu biżuterii, naczyń, zbroi należy wnioskować, że był człowiekiem majętnym, a zamek bogato wyposażono. Ale minęły dwa lata od śmierci ostatniego Piasta i do Opola przybywa Izabella Jagiellonka, córka Zygmunta Starego. Już po trzech miesiącach je opuszcza, bo, jak pisze, "tu nic nie ma. W zamku jest strasznie zimno, ja nie mam się w co ubrać, nie mam co jeść".
- Która księżna opolska zrobiła na pani profesor największe wrażenie?
- Zdecydowanie Wiola. Jak na tamte czasy, była wyjątkowa. Wyemancypowana, z charakterem, miała silną wolę i własne zdanie. Synowie musieli żywić do niej miłość i szacunek, skoro starszy, Mieszko, zapisał jej w testamencie sporą kwotę i odprawę, a Władysław cały czas otaczał opieką. Jej córka Eufrozyna robiła wszystko, z uciekaniem się do podstępów włącznie, by zapewnić władzę synowi z pierwszego małżeństwa, Władysławowi Łokietkowi. Niestety, nie dożyła jego koronacji. O pozostałych księżnych i księżniczkach za mało wiem. Nikt się nimi nie zajmuje.
DANUTA NOWICKA, Nowa Trybuna Opolska